Cud pluszaków

Już drugi transport z pomocą humanitarną od czytelników „Tygodnika” dotarł do szpitala psychiatrycznego w Swatowie.

28.02.2016

Czyta się kilka minut

Swatowo, luty 2016 r. / Fot. Monika Andruszewska dla „TP”
Swatowo, luty 2016 r. / Fot. Monika Andruszewska dla „TP”

Kolejny raz zatrzymujemy samochód przed białymi budynkami szpitala w Swatowie. Pacjenci stoją już w oknach, trochę tak, jakby czekali na rodzinę. Nie tylko na dary, zebrane dzięki Stowarzyszeniu Pokolenie i czytelnikom „Tygodnika”, ale na dowód, że kogoś na świecie obchodzą.

U progu wpada mi w objęcia Wowa, 25-latek z Nowoajdaru. – Siostrzyczka Monika, będą dla nas zabawki? – wita i rzuca się, by całować mnie po rękach. Wyrywam się...

Dzięki transportom z pomocą szpital się zmienia. Każdy pacjent ma swojego pluszaka. Pocerowaną, wypłowiałą pościel zastąpiła wielobarwna i wzorzysta. Ściany ozdabiają obrazy ze złożonych przez pacjentów puzzli, które przysłali czytelnicy. Zamiast białych szpitalnych koszul, pacjenci noszą kolorowe ubrania z Polski.

1.

„Nie mam możliwości udzielić dużej pomocy materialnej, ale mogłabym wysłać listy do pacjentów” – napisała kilka miesięcy temu pani Anna, czytelniczka „Tygodnika”.

– To dla nich bardzo ważne – mówi dziś Lena o kartkach świątecznych, wysyłanych przez panią Annę. – Nasi pacjenci nie marzą o pieniądzach czy samochodzie, ale żeby ktoś do nich zadzwonił z okazji świąt. Kartki przysłane z Polski to był taki nasz „cud bożonarodzeniowy”. Dotarły akurat na Wigilię.

Pacjenci cieszą się, że teraz przywieźliśmy kolejne.

„Wowa, ja nazywam się Anna, teraz będę Twoją ciocią z Polski” – pisze nasza czytelniczka. Wowa słucha i płacze. Na świecie jest sam, to pierwsza ciocia, jaką ma.

Waldek, miejscowy artysta, patrzy uważnie na kartki. „Waldku, to zamek w Warszawie – pisze pani Anna o jednej z pocztówek. – Jak Ci się podoba? Wiem, że lubisz rysować samochody. Jak widzisz, na pocztówce ich nie ma. Mam nadzieję, że je dorysujesz”.
Waldek cieszy się, że ktoś czeka na jego rysunki, od razu siada do kartek.

2.

Lena opowiada o tamtym październikowym wieczorze, gdy w Swatowie wybuchł skład amunicji ukraińskiej armii. Przez całą noc tysiące pocisków stopniowo eksplodowały, odłamki spadały na miasteczko, uszkadzając domy i raniąc ludzi. Nie wiadomo, czy był to wypadek, czy sabotaż.

– Gdy usłyszałam wybuchy, wsiadłam z córeczką do auta i pojechałyśmy do szpitala – mówi Lena. – Dobrze zrobiłam. Tuż obok mojego domu pocisk spadł na sklep, zabił ekspedientkę.
Słysząc eksplozje, pacjenci wpadli w panikę. Od siły uderzeniowej wylatywały szyby. Jedni chowali się pod łóżka, inni histeryzowali, ktoś krzyczał, że wojna wróciła. Lena: – Jedno było wspólne: wszyscy przytulali wasze zabawki. Także dzięki nim udało nam się ich uspokoić i zaprowadzić do schronu. Przydał się też wózek inwalidzki, kupiony dzięki darom od czytelników.

Potem, dodaje Lena, mogli tylko nasłuchiwać eksplozji i się modlić.

Wowa był dzielny, prawie nie płakał. Lena: – Przez cały czas ściskał myszkę z Polski. Gdy zapytałam, czy się boi, odparł, że to myszka się boi, a nie on.

3.

Przedwczoraj do szpitala wróciła Elena, szczupła brunetka. Kiedyś dizajnerka spod Łuhańska. – Chcę już pojechać do domu, spać w moim pokoju – skarżyła mi się, gdy spotkałyśmy się latem. Elena straciła chęć do życia po tym, jak separatyści napadli ją w jej mieszkaniu. O tym, co się stało, nie chciała mówić.

Poprzednim razem do szpitala przywiozła ją matka – po tym, jak córka próbowała odebrać sobie życie. Teraz zgłosiła się do szpitala sama. Poprosiła, by pozwolono jej zostać. Pytali ją: – Eleno, przecież pięknie malujesz, twoje obrazy można by sprzedawać nawet za granicą. Możesz być niezależna, nie musisz tu siedzieć.

Elena kręci głową i krzyżuje chude ramiona. – Na zewnątrz nie da się żyć. Tu jestem bezpieczna. Tu nie przyjdzie nikt obcy.

Lunatycznie podchodzi do okna. Choć luty, na zewnątrz słoneczny dzień. Elena ukrywa twarz w bezpiecznym cieniu i spogląda na smugi światła wydostające się przez kraty. Nie ma odwagi, by wejść w strumień słońca. Świat za murami szpitala okazał się bardziej szalony niż ten wewnątrz. ©

Teksty o Swatowie, opublikowane w 2015 r., a także zdjęcia z przekazania pomocy dostępne TUTAJ


Dla szpitala w Swatowie

Stowarzyszenie Pokolenie (skupiające ludzi z dawnej opozycji w PRL, którzy dziś pomagają Ukrainie) zamierza organizować kolejny transport dla szpitala w Swatowie. Przelewy (ze „Swatowo” w tytule) można przekazywać na konta:

Przelew krajowy: ING Bank Śląski 89105012141000002319853707

Przelew zagraniczny: SWIFT/BIC: INGBPLPW IBAN: PL89105012141000002319853707

Adres: Stowarzyszenie Pokolenie, ul. Drzymały 9/4, 40-059, Katowice.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2016