Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Francuzi mają słabość do „Tajnego agenta”, a Kolumbijczycy cenią sobie „Nostromo”. Joseph Conrad – na nowo tłumaczony i interpretowany – jest w ciągłej podróży. Z równym zapałem adaptowany na zyskujące popularność gatunki, jak powieści graficzne, i wymazywany – jak w projekcie „Ciemności” konceptualnej artystki Yeddy Morrison. Jego twórczość jest responsywna niczym aplikacje GPS, zwinnie dopasowujące się do szybek naszych smartfonów. „Responsywny” to „czuły”, a zarazem taki, który „szybko reaguje na zmianę”. W wydanej kilka miesięcy temu książce amerykańskiej badaczki Mai Jasanoff Conrad jest świadkiem narodzin naszego globalnego świata i jego najlepszym współczesnym komentatorem. Jest więc też najważniejszym globalnym reprezentantem polskiej literatury. Jego powieści uwrażliwiają też czytelnika na to, że wobec każdej opowieści należy być krytycznym. W dobie fake newsów responsywność jest najlepszą strategią oporu.
Najlepszą i skuteczną, bo Festiwal, któremu Conrad patronuje – wymyślony dekadę temu w „Tygodniku Powszechnym”, współorganizowany przez Miasto Kraków, Krakowskie Biuro Festiwalowe i Fundację Tygodnika Powszechnego – uznano dwa lata temu za jedno z najważniejszych wydarzeń literackich świata. Wyróżnienie przyznała Akademia Pisarzy, działająca przy jednym z czołowych wydawnictw anglosaskich – Penguin Random House. Festiwal Conrada dwukrotnie znalazł się też wśród nominowanych do International Excellence Award – nagrody Londyńskich Targów Książki dla najlepszych festiwali literackich na świecie (w 2017 r. był w finałowej czwórce, a w 2018 r. – w trójce). Zapewne bez związku z tym Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wyrzuciło go w ubiegłym tygodniu z listy wartych wsparcia przedsięwzięć promujących czytelnictwo.
Wiele się mówi o odwiedzających miasto podczas festiwalowego tygodnia światowej sławy pisarzach i pisarkach, laureatach Nagrody Nobla i Bookera, którzy przyciągają co roku ponad dwudziestotysięczną już grupę czytelników. Ale siłą i misją Conrada oraz częścią jego strategii, tak nisko przez resort ocenionej, są przedsięwzięcia lokalne i niszowe, które umożliwiają spotkanie z literaturą grupom wykluczanym z życia literackiego.
Posłuchaj podkastu: Aleksander Kardyś i Grzegorz Jankowicz o tym, jak się ma werdykt resortu ministra Glińskiego do wartości festiwalu i o tym, jaka czeka go przyszłość
Pisarze, krytycy, reporterzy i dziennikarze od lat prowadzą cieszące się wielką popularnością „Lekcje czytania” – już nie tylko w czasie festiwalu, ale przez cały rok szkolny. „Lekcje” ogarnęły Polskę – były m.in. w Chojnicach, Ełku, Kielcach, Sieradzu czy Żywcu. Conrad rozmawia o literaturze nie tylko z uczniami szkół średnich – ma bogate pasmo spotkań dla dzieci, ofertę dla seniorów, czyta z osadzonymi w aresztach i zakładach karnych. W dyskusję o literaturze angażuje też osoby wykluczone z życia literackiego ze względów zdrowotnych, m.in. środowisko osób głuchych – ma ono swój sektor i tłumaczy języka migowego na wybranych spotkaniach.
Ponieważ organizowane przez naszą Fundację „Lekcje czytania” już wcześniej straciły wsparcie MKiDN, od zeszłego roku odbywają się głównie dzięki wpłatom Czytelników i Darczyńców Fundacji. Podobnie stało się z wydawanym przez nas „Magazynem Literackim. Książki w Tygodniku”. Odebranie środków na Festiwal Conrada traktujemy jako kolejne, poważne nieporozumienie. Liczymy, że złożone w tym tygodniu odwołanie od tej decyzji pomoże utrzymać polskiej kulturze właściwy kurs. ©℗