Co się marzy, co się śni

O czym dziś śnią Polacy? Czy są bohaterowie i motywy, które powtarzają się częściej niż inne? Czy śni nam się Smoleńsk? Katyń? Zagłada Żydów? Esesmani? A może zwycięski remis na Wembley?

09.02.2015

Czyta się kilka minut

 / Il. Martyna Wójcik-Śmierska
/ Il. Martyna Wójcik-Śmierska

Oto sen: „w życie weszła nowa ustawa – odtąd każdy, kto zgubi dokumenty, zostanie rozstrzelany. A że właśnie straciłam paszport, przyszli po mnie od razu. W domu wszyscy się zmartwili. Ale cóż począć, nie ma rady... Pakuję rzeczy, mama mówi: nie rozstrzelają cię przecież, skończy się na zesłaniu. I rzeczywiście, nie rozstrzelali. Siedzę w zimnym wagonie, pociąg dokądś rusza. Myślę sobie wtedy: ale numer, przecież zawsze wiedziałam, że tak właśnie będzie. Całe to moje życie w domu, całe dzieciństwo i codzienność z jej drobnymi zmartwieniami – wszystko to jest tylko chwilowe, skończy się tak, że nic oprócz wagonu nie będzie. I że właśnie dla tego wagonu się urodziłam”.


Oto sen. Jeden z wielu podobnych, które śnią się teraz Rosjanom – najczęściej czterdziestolatkom, mieszkańcom Moskwy lub Petersburga, obciążonym trudnym radzieckim dzieciństwem, później uśpionym latami względnego dobrobytu. Od przywołania tego snu Maria Stiepanowa, publicystka Colta.ru, jednego z ostatnich w tym kraju niezależnych portali internetowych, rozpoczyna esej „Posle miortwoj wody” („Po martwej wodzie”) – jeden z najlepszych tekstów o Rosji po zajęciu Krymu i wybuchu wojny na Ukrainie, które wyszły spod pióra autorów młodego pokolenia.


Przyjrzyjmy się temu snowi. „Psycholog – pisze Stiepanowa – ma obowiązek wyjaśnić, że jest to sen typowy, jego warianty śnią się w dzisiejszej Rosji prawie każdemu. I wszystko, co się śni, oznacza tylko jedno: głęboką nieufność w stosunku do miękkiej [bezpiecznej] powierzchni tego świata – oraz to, że wystarczy tylko nim potrząsnąć, żeby wrócić do jego lodowatej podstawy, do opozycji »swój« kontra »obcy«, i do tej prostej prawdy: że zdarzyć może się wszystko”.

Polski sen amerykański
Tyle Rosja. A o czym dziś śnią Polacy? Czy są bohaterowie i motywy, które powtarzają się częściej niż inne? Czy śni nam się Smoleńsk? Spory o in vitro? Zwycięski remis na Wembley? A może... Magdalena Ogórek i Agustin Egurrola? Jednym słowem: jaka jest Polaków Polska wyśniona?


Wskazówki przynosi już sam początek poszukiwań. Wpisujemy do wyszukiwarki hasło „polski sen” – wśród wyników wyskakują strony o śnie... amerykańskim.


Wśród nich znajdujemy taką historię: jedna z firm handlu nieruchomościami chciała wykorzystać nocny American Dream do reklamy ofert z różnych stanów. I choć z przygotowanej na jej zlecenie ankiety wyszedł sielankowy obraz Teksańczyków (którym najczęściej śni się rodzina), mieszkańców Hawajów (śnią o muzyce) i Alaski (o magii), to gdyby od snów zależały ceny domów, w kilku stanach poleciałyby one na łeb na szyję. Oto np. w konserwatywnym mormońskim Utah śnią się najczęściej kobiece piersi. Śmiało poczynają sobie w nocnych marzeniach również mieszkańcy Luizjany (sny o narkotykach), Missouri (o seksie), a nawet spokojnej, zdawać by się mogło, Montany (o morderstwach).


Wszystko to, oczywiście, bardziej zabawa i spekulacja niż nauka i rzetelna diagnoza. Rozmowa o śnie jest trudna, ponieważ jedyne „twarde” dane, jakimi dysponujemy, dotyczą jego podstaw neurobiologicznych. Zaś zasięg możliwych interpretacji roli oraz treści marzeń sennych jest szeroki: od widzenia w nich, jak Zygmunt Freud, okazji do ujawnienia tłumionych zwykle treści, po popularne senniki – tyleż luźno zakotwiczone w wiedzy, co nierzadko nawzajem się wykluczające.


Sprawę komplikuje również polszczyzna, która wyraźniej niż język angielski rozgranicza „sen” od „marzenia”. Tego pierwszego nie potrafi nawet utrzymać w karbach nocy: nierzadko wszak „śnimy na jawie”.


Gdy przychodzi do rozmowy o snach zbiorowych, pojawia się trudność podstawowa: śnimy przecież w pojedynkę. Zdaniem Zbigniewa Miłuńskiego, psychoterapeuty i filozofa zajmującego się psychologią procesu i procesami grupowymi, o śnie oraz o tym, jak się ma do jawy, wiemy niewiele – i sporo czasu upłynie, zanim to zrozumiemy. – Nie wiem, czy jest zbiorowa nieświadomość, ale istnieje wspólne pole doświadczenia, w którym wszyscy żyjemy. Jego wzorce są kształtowane przez przeżycia zbiorowe – mówi.


W dalszych poszukiwaniach poszliśmy więc tym tropem: o to, co – i dlaczego – śni się Polakom, zapytaliśmy naukowców i artystów, zajrzeliśmy do dzienników snów. I choć zaprezentowane w tym tekście sny to zaledwie kilka z ponad 30 mln tych, które śnią się między Odrą a Bugiem każdej nocy (większość zapominamy jeszcze w łóżku), wyłonił się nam z nich tyleż straszny, co zabawny portret pewnego fragmentu naszej narodowej natury.
Tego, do którego na jawie ani się nam śni przyznać.


Warszawy bronią pomniki


Co się śni mieszkańcom stolicy? Sprawdził to Jędrzej Bączyk, twórca filmu „Śni się Warszawie”. Mówi, że spośród dwustu snów, które wraz ze współpracownikami zebrał od warszawiaków, większość – niezależnie od wieku osób śniących – dotyczy powstania. Ich bohaterowie najczęściej ukrywają się, walczą lub uciekają. Miasto z ich snów jest już zwykle zniszczone.


Sny są zróżnicowane. Ktoś spaceruje współczesnym Nowym Światem i dopiero przechodząc przez jedną z bram, znajduje się w Warszawie czasu wojny. Kiedy zaczyna szukać drogi powrotnej, bramy już nie ma. Ktoś inny, urodzony w 1941 r., widzi w snach gwiazdy nad miastem – to wspomnienie momentu, gdy jako czteroletni chłopiec po raz pierwszy, po latach wojny, zobaczył w nocy niebo.


Inny sen, tym razem dziesięciolatka. Nie żyją wszyscy jego najbliżsi. Jednak on, zabijając z karabinu wrogów, zaczyna, jak mówi, „reanimować rodzinę”. Odzyskuje ją, potem uciekają. – W snach dzieci rzeczywistość, którą znają z opowieści, przeplata się z grami komputerowymi – komentuje Bączyk.


Są również sny apokaliptyczne. Np. taki: stolica zostaje zaatakowana bronią atomową. Jednak trzy pomniki, które nagle wyrastają do wysokości kilkudziesięciu metrów – Małego Powstańca, Bohaterów Warszawy i Powstańców Warszawskich – tworzą nad miastem sklepienie-tarczę, o które rozbijają się wszystkie jądrowe pociski.


Warszawiakom w nocy zagraża też Rosja. Jak u pewnej dziewczyny, której śni się, że spędza popołudnie na łące ze swoim chłopakiem, który wygląda jak wielki, napompowany materac. Nagle słyszą wiatraki. To rosyjskie helikoptery. Zaczyna się wojna.


Interesująca zależność: Niemcy w snach to często przystojni, elegancko ubrani panowie. Śpiący dziwią się, mówiąc do nich: „jak ktoś taki jak ty może zabijać ludzi?”. Z kolei Rosja raczej śni się jako daleka, nieokreślona obawa. Albo, to też częste, przyjmuje od razu postać eskadry bombowców.


Tu Rosja, tam Niemcy


Pierwsza konkretna odpowiedź na pytanie, co się śni wszystkim Polakom, potwierdza nasze intuicje: to właśnie hitlerowcy i żołnierze Armii Czerwonej.


Zdaniem Zbigniewa Miłuńskiego figur tych nie należy traktować dosłownie. – W doświadczeniu jest zawsze obszar, z którym się nie utożsamiamy. Zachowania, które wykraczają poza naszą tożsamość, pojawiają się w snach jako zagrażające. Hitlerowcy obrazują coś, co wykracza poza granice tożsamości lub nie dopuszcza do zmiany.


Psychologia procesu posługuje się modelem, który uwzględnia tzw. obszar uzgodnionej rzeczywistości, czyli to, co dzieje się na jawie, gdy szukamy związków przyczynowo-skutkowych między zdarzeniami. – Drugi obszar to kraina snów. Są w niej również wydarzenia dziejące się na jawie, lecz zakłócające nam „logiczny” porządek zdarzeń – wyjaśnia terapeuta. I dodaje: sny, których nie akceptujemy, mogą przybrać formę kłopotów w relacjach z innymi, chorób czy niespodziewanych wydarzeń. – One też są okazją do rozwoju. Jeśli zajmiemy się nimi tak jak snami – spróbujemy odkryć, co mogą wnieść – wzbogacimy swoje życie – przekonuje Miłuński.


Jaja pod Pałacem


Dr Zenon Waldemar Dudek, psychiatra i psychoterapeuta, autor książki „Jungowska psychologia marzeń sennych”, przygotowuje właśnie projekt o roboczej nazwie „Encyklopedia snów Polaków”. Tematem zajmuje się długo, dziś przede wszystkim w terapii; w latach 90. współpracował z pismami kobiecymi, w których odpowiadał na pytania czytelniczek o marzenia senne.


– Sny to dobre narzędzie do oceny stanu duchowego narodu, ukazania związku procesów społecznych z tym, co się śni – mówi dr Dudek. – Porównując treść snów z różnych kultur, widać różnice. Eskimosi śnią śnieg, Arabowie oazę, Polacy śnią las. Nasze ego jest najwyraźniej naznaczone bezradnością, uniżeniem, błądzeniem, nieumiejętnością znajdowania rozwiązań.


Psychiatra dodaje: pojawiają się też motywy poczucia winy, wstydu i społecznego piętna, które są uporczywym kompleksem wielu Polaków.


A skąd się wziął las? – To symbol nieświadomości – wyjaśnia dr Dudek. – W niej mieszka tajemnica. W snach Polaków pojawiają się też morza i jeziora, jako symbole przestrzeni pierwotnej, której najbardziej archaicznym, mitologicznym obrazem jest otchłań. Przyjemna przestrzeń to z kolei łąka.


Świat ożywiony? Nie tylko potomkom szlachty i rycerstwa śnią się konie. Ale – schylmy w tym miejscu głowy – ze zwierząt najczęściej w nocy ukazuje się Polakom wąż. W roli nietypowej (gdy wychodzi z naszej domowej ubikacji po załatwieniu potrzeby) oraz, niestety, dominującej: zrazu wydaje się małym robakiem, potem okazuje się, że jest potężny i nie potrafimy przed nim uciec. Pojawiają się też kury. Jeden z uczestników projektu „Śni się Warszawie” opowiada, że w śnie został porwany i orientuje się, że jedzie luksusową limuzyną. Razem z nim jadą kury z kogutem. – Chcemy wysadzić w powietrze Pałac Kultury. Jajkami. I ty je musisz zdetonować – zapowiada kogut. – Zostaniesz bohaterem, a my pokażemy, że miastem rządzą zwierzęta.


Łąka Radia Maryja


Stale powracającym motywem snów mieszkańców polskich miast są autobusy. Co ciekawe, często kierują nimi – oraz ścigają je – kobiety. Jędrzej Bączyk opowiada o niedawnym śnie kobiety, która równocześnie prowadziła i siedziała na tylnym siedzeniu białego autobusu – uciekając przed innym autobusem, kierowanym przez premier Ewę Kopacz. Inna pani śniła, że gdy przejeżdża z Pragi do lewobrzeżnej Warszawy, ukazuje jej się sielska wioska. Jednak autobusem kieruje wiedźma z haczykowatym nosem. Pojazd zmienia się w rollercoaster, wszyscy jadący są szczęśliwi, ale wiedźma w końcu zostaje zatrzymana i skazana za porwanie autobusu.


A co z wątkami religijnymi? Jędrzej Bączyk: – Zwykle pojawiają się w estetyce jasełkowej. Pewnemu mężczyźnie na dachu kościoła ukazuje się Matka Boża. Wszyscy przychodzą ją podziwiać, tylko on jest obojętny. Za karę doznaje paraliżu kończyn. Albo: kobieta zauważa, że w witrynach sklepów są trumny z lalkami. Ogarnia ją przerażenie, ale ktoś inny wyjaśnia: tam leży Jezus, a zadaniem wszystkich jest sprawić, aby jak najlepiej prezentował się na wystawie. Ale bohaterka tego snu nie chce w tym uczestniczyć.


Pewnej dziewczynie śni się, że przebywa jednocześnie w dwóch miejscach: na łące pełnej słuchaczy Radia Maryja, i w synagodze, w której zgromadziło się kilka osób. Cieszą się niby i śmieją, lecz wyczuwają zagrożenie. W końcu katolicy z łąki podchodzą z karabinami pod synagogę. Nie strzelają, nie zabijają. Nagle synagoga zaczyna się zapadać pod ziemię. Starsi słabną. Śniąca przypomina sobie, że katolicy chcą odpowiedzi na jakieś pytanie – nie pamięta, na jakie, ale w śnie zna na nie odpowiedź. Kiedy mówi ją głośno, synagoga wraca na powierzchnię, uciekają z niej ludzie. Gdy jest już pusta, ma się w niej odbyć koncert, na którym perkusistą będzie znajomy dziewczyny. Idzie na występ, choć myśli: to nie w porządku, najpierw więzili tu ludzi, teraz zapraszają na koncert.


Dwaj królowie


Polaków sny przyjemne? Jeśli się pojawiają, przybierają formę obrazów, emocji, dobrego nastroju. Mogą przenieść śpiącego w szczęśliwą domową przestrzeń albo, co zdarza się częściej, na łono natury. Jak w śnie pewnej warszawianki, która nagle orientuje się, że jest książką, do której sama może zajrzeć. Okazuje się, że to książka z lat 30. XX w. Kiedy to odkrywa, zaczyna czuć, że jest łąką, po której biegają małe koniki (kobieta odczuwa nawet uderzenia ich kopyt). Za łąką rośnie pole z kapustą. Za nim – też w końcu zielona – Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego.


Zenon Waldemar Dudek: – Sny odzwierciedlają to, co jest deficytem świadomości – zarówno nasze marzenia, jak i to, co wiąże się z lękiem, urazem, cierpieniem i bezradnością. Jungowska strefa Cienia odbija się właśnie w snach. Wiąże się z życiem jednostki, ale także z lękami związanymi z poczuciem wartości, moralnością. Czasem w snach czujemy: jestem zły, nie wypełniam obowiązków, zawiodłem innych.


Psychiatra dodaje, że dużą rolę odgrywają sny, które odzwierciedlają kompleksy zbiorowe. Taka „zbiorowa nieświadomość” Polaków obrazuje trendy związane z daną epoką i jej wiodącymi bohaterami lub motywami. Np. w latach 80. XX w. postacią charyzmatyczną, wszechwładną był w snach Polaków gen. Wojciech Jaruzelski. Potem Jan Paweł II. – Obaj występowali w naszych snach jako postacie znaczące i niezwykłe. Pełnili symboliczne funkcje ojca lub króla – mówi Dudek.


– Sny są symboliczne. Jaruzelski jest w nim symbolem czegoś. Czego – to jest właśnie do odkrycia. Proste nazwanie, że reprezentuje zło, niczego nie daje – twierdzi Zbigniew Miłuński. Przypomina również: w marzeniach sennych, inaczej niż na jawie, nie ma dobra i zła.


W piżamie na dżihad…


Czy jeśli budzę się ze snu, w którym byłem motylem, oznacza to, że jestem człowiekiem, któremu przyśnił się motyl, czy też motylem, który właśnie zasnął i śni, że jest człowiekiem? Pytanie, które w IV w. p.n.e. postawił jeden z mistrzów taoizmu Zhuangzi, w czasach Kartezjusza powróciło jako jeden z argumentów sceptyków, podważających wiarygodność ludzkiego poznania. Choć wydaje się absurdalne, wciąż istnieją społeczności, w których życia nocne i dzienne się przeplatają. Nie chodzi wyłącznie o członków afrykańskiego ludu Azande, południowoamerykańskich Indian Parintintin czy wielu polskich egzorcystów, których łączy wiara w to, że złe moce mogą człowieka opętać podczas snu.


Sen nie zawsze kończy się po przebudzeniu – przekonuje Ian R. Edgar. W artykule opublikowanym w piśmie „Nova Religio” ów antropolog społeczny z brytyjskiego Durham University, jeden z pionierów badań nad społecznym oddziaływaniem snów, opisuje rolę tzw. snu prawdziwego, zsyłanego, jak wierzą muzułmanie, przez archanioła Gabriela. Według Durhama sny wpływały na dowódców Al-Kaidy. Osama bin Laden opowiadał o współpracowniku, któremu przyśnił się mecz piłki nożnej z Amerykanami: kiedy zawodnicy Al-Kaidy wyszli na boisko, okazało się, że wszyscy są w strojach pilotów linii lotniczych (sen miał miejsce przed zamachami na World Trade Center).
Z kolei Robert Fisk, bliskowschodni korespondent dziennika „Independent”, opisywał spotkanie z liderem Al-Kaidy, podczas którego bin Laden powiedział do niego: „Panie Robercie, jeden z naszych braci miał sen. Śniło mu się, że przybył pan do nas na koniu, miał brodę i był bardzo pobożny. Nosił pan nawet nasze stroje. To oznacza, że jest pan muzułmaninem!”.


Fisk ponoć nieźle się wtedy wystraszył – zdobył się jednak na odwagę, aby odpowiedzieć: „Nie jestem muzułmaninem, lecz dziennikarzem”. Bin Laden odparł: „To, że mówi pan prawdę, najlepiej świadczy o tym, że jest pan muzułmaninem”.


...czy na Dzień Niepodległości?


Nasze sny (czy raczej: marzenia) na jawie znamy: dotyczą tego, by być szczęśliwym, założyć rodzinę, wieść dobre życie. To one motywują nas do działania. Ale nam także, jak przekonują badacze, zdarza się mylenie nocnej i dziennej rzeczywistości.


Zbigniew Miłuński: – Po rozruchach 11 listopada pracowałem z grupą nad tematem przemocy. Pojawiły się role: pierwsza, że nie ma w niej nic dobrego, i druga – że przemoc jest fajna. W psychologii procesu praca polega m.in. na tym, że uczestnicy procesu mogą wchodzić i wychodzić z tych ról w każdym momencie. Chodzi o to, żeby „odkleić” przekonania od konkretnych osób. Gdy uczymy się patrzeć z różnych punktów widzenia, mamy większe szanse, aby się dogadać.


Terapeuta przyznaje, że proces grupowy także jemu pomógł zrozumieć ludzi, którzy irracjonalnie stosują przemoc: że może być ona atrakcyjna zwłaszcza dla ludzi o niskiej pozycji społecznej i dochodach, którzy czują, że nie mają wpływu na swoje życie. – Przemoc w krótkim czasie i bez wysiłku daje im poczucie wpływu. Być może stosowanie przemocy to jedyny sposób, aby zaistnieć, jaki im pozostał – mówi Miłuński. Dodaje również: to wskazówka, że nakładanie kar za tego typu zachowania nie wystarczy, takim ludziom trzeba pomagać wychodzić ze stanu, w jakim się znajdują. – Ludziom, którzy w czasie zamieszek na Dzień Niepodległości wyrywają z donic drzewka na ulicy, sen myli się z jawą. Oni są przecież przekonani, że dokonują czynu patriotycznego.


My, kaci, Polacy


Kilka lat temu Belgrad, stolica Serbii, kupił nowoczesne tramwaje. Wyprodukowała je firma z Chorwacji. Gdy wyjechały na ulice, już po paru dniach do przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej zaczęły napływać skargi, że zamontowane w nich, zamknięte od dołu półkołami szyby są prowokacją. Że to wielkie, szklane litery „U”, oznaczające ustaszy, chorwackich sojuszników Hitlera, w czasie II wojny światowej odpowiedzialnych za ludobójstwo na Serbach.


Psychologowie i badacze snów przekonują: traumatyczne zdarzenia z przeszłości uruchamiają zwykle te same wzorce zachowań. Nieświadomie dochodzi do zamiany ról: ofiary stają się katami, kaci – ofiarami. A bywa i tak, że jesteśmy w obu tych rolach naraz, nie zdając sobie z tego sprawy. Wspomniany las, często pojawiający się w snach Polaków, budzi jeszcze jedno, tragiczne skojarzenie. – Katyń, a także inne sytuacje, w których występowały tylko dwie role: tego, kto ginie, i tego, który zabija – mówi Zbigniew Miłuński. – Podobnie jak w snach, tak na jawie mierzymy się z tego skutkami. Powtarza się pewien schemat. Polacy czują się często ofiarami innych, „złych”, jednocześnie żądając wyeliminowania ich z życia publicznego. Jesteśmy ofiarami, ale w tym samym momencie wychodzimy z roli: żądając eliminacji, stajemy się tymi, którzy czynią krzywdę. Taka postawa pojawia się niezależnie od poglądów – i to nie tylko w polityce. Nasza traumatyczna historia żyje i przenosi się wciąż na nowe pokolenia.


– W dniu katastrofy smoleńskiej prowadziłem warsztat, którego częścią był proces grupowy. Pracowaliśmy nad tematem: „Jak mówić swoją prawdę, zachowując szacunek dla innych”. Wniósł go pewien mężczyzna, członek wielopokoleniowej rodziny. U jego rodziców co niedzielę odbywały się obiady, po których zaczynała się rozmowa o tym, jak to w Polsce jest strasznie – i dlaczego wszystkiemu winni są Żydzi. Ów mężczyzna nie zgadzał się z tym. A gdy w końcu o tym powiedział, wywołał awanturę: jego rodzice poczuli się urażeni, że syn – skoro podważa ich poglądy – nie szanuje ich. Dwa dni później zrozumiałem, że w tym małym gronie pracowaliśmy nad czymś, co jest problemem w całej Polsce – mówi Zbigniew Miłuński.


Byłem kotem Kaczyńskiego


Wśród snów, które zapisują użytkownicy Facebooka na profilu „Śniło mi się, że...”, dominują takie, których głównymi wątkami są aktualne wydarzenia w Polsce.


Czego tu nie ma! Spór o zapłodnienie metodą in vitro? „Byłam u swojej ginekolog, która wykryła w moim kolanie ciążę pozamaciczną. Zrobiła mi operację i usunęła ten »płód«”. „Byłam gdzieś na folwarku czy jakiejś wsi, gdzie każdy szukał jajek, które pochowały kury. Jak już się znalazło te jajka, to należało się nimi zajmować i pilnować, czy się już coś wykluwa. Jak znalazłam swoje jajko, to akurat zaczynało pękać. Z mojego jajka wykluła się drewniana figurka Matki Boskiej, którą kazano mi umieścić w specjalnym inkubatorze. Trzeba było pilnować tych inkubatorów, bo zdarzały się dość często kradzieże, tym bardziej jeśli komuś trafił się św. Józef, który wykluwał się najrzadziej. Nie wiem, ile czekałam, ale po jakimś czasie inkubacji moja figurka mrugnęła do mnie i poruszyła głową”.


Politycy? „Byłam w NRD-owskim ośrodku wypoczynkowym z lat 70., z boazerią i trochę syfnym basenem. Pływałam w zachwycie, gdy okazało się, że pływa ze mną Jerzy Urban i Lech Wałęsa. Kwaśniewski i Miller dopingowali”. „Jarosław Kaczyński zorganizował pikietę na środku namysłowskiego rynku. Miał długie, siwe włosy związane w dwa kucyki, wokół niego stało kilka skąpo ubranych hostess. Wszyscy nawoływali do przyjaźni, a hostessy rozdawały kobietom podpaski i tampony, natomiast mężczyznom cukierki”. „Byłem kotem Jarka Kaczyńskiego. Poważnie”.


Śpijcie dobrze


A co, jeśli istnieją sny prorocze? Nie brak przecież relacji o indiańskich plemionach, w których specjalnie wyznaczone osoby śniły sny-wskazówki dla całej społeczności. Albo o snach o wielkiej wodzie zalewającej ląd, śniących się przed azjatyckim tsunami...


Zbigniew Miłuński: – Zanim w 2013 r. doszło do wydarzeń na kijowskim Majdanie, przyśniło mi się, jak ktoś tłumaczy, że powinienem zacząć prowadzić pewien intratny biznes z Ukrainą. Gdy zapytałem, jaki dokładnie, usłyszałem: powinieneś zacząć sprzedawać deski. Potem zrozumiałem, jak makabryczny był to sen.
Niestety, w kwestii snów proroczych wiarygodnych wskazówek jest niewiele. Może więc, dla dobra naszego zdrowia psychicznego, należałoby przyjąć dwie reguły.


Pierwszą, pochodzącą z Korsyki, tak na wszelki wypadek: gdy śni się nam czyjaś śmierć, oznacza to tylko, że ten ktoś będzie miał dłuższe życie.


Drugą możemy wypracować sami, nad Wisłą: o przyszłości Polski śnijmy wyłącznie na jawie. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do 2012 r. dziennikarka krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Laureatka VI edycji Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego (… więcej
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2015