„Christus, der ist mein Leben”

Pasjonaci kantat Jana Sebastiana Bacha dzielą się często na wrogie sobie obozy zwolenników interpretacji Koopmana i zażartych przeciwników wykonań Suzukiego.

06.05.2008

Czyta się kilka minut

Niektórzy uważają za niedościgłe stare nagrania Harnoncourta i Leonhardta, inni oddaliby życie za Gardinera. Linia frontu przebiega rozmaicie, ale często wyznacza ją dzieło Philippe’a Herreweghe’a. Oto, jeśli dobrze policzyłem, jego piętnasta płyta z kantatami Lipskiego Kantora. Kolejna, przy słuchaniu której stan nirwany osiągać będą wielbiciele belgijskiego dyrygenta. Rozumiem zachwyty nad dokonaniami Herreweghe’a, doceniam dążenia do osiągnięcia brzmienia w swej doskonałości wręcz nieziemskiego. Ale...

No właśnie. Interpretacje te są po prostu zbyt piękne. Wszystko tu idealne: aksamitnie brzmiąca orkiestra, anielski chór, perfekcyjni soliści (genialna Dorothee Mields!). Włączam płytę kolejny raz. Przypominam sobie słowa Berlioza o muzyce Palestriny - "czystej i spokojnej harmonii, która budzi niepozbawione uroku marzenia". I od razu protestuję: muzyka Bacha nie składa się wyłącznie "z akordów doskonałych przemieszanych z kilkoma opóźnieniami". Myślę: czyżby naprawdę nie było tu napięć dysonansów, które dążą do konsonansowych odprężeń? Gdzie jest bachowski bas? Gdzie retoryka dźwięków? Czy muzyka w ogóle ma coś wspólnego z tekstem? A może słowa są już niepotrzebne? Może to już niebo? Nie, kantaty Bacha to przede wszystkim mozolne zmaganie się z niedolami ziemskiej egzystencji. To zawsze kazanie, w którym muzyka służy słowu. Tymczasem wszystko tu płynie jednostajnie spokojnym nurtem, jakby Herreweghe chciał nas przekonać, że życie jest piękne i nie ma w nim miejsca na ból. To wizja z gruntu fałszywa, lecz, doprawdy, trudno jej się oprzeć. Nie zgadzam się, ale kapituluję. I zahipnotyzowany słucham płyty jeszcze raz.

Johann Sebastian Bach

"Christus, der ist mein Leben" (kantaty BWV 27, 84, 95, 161)

Collegium Vocale Gent,

Philippe Herreweghe (dyr.)

Harmonia Mundi

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2008