Cena kontrofensywy

Po pół roku defensywnego powstrzymywania wroga armia ukraińska przejęła inicjatywę na charkowskim odcinku frontu i idzie do przodu. Dla Rosjan to i klęska, i upokorzenie.
z Ziemi Lwowskiej

10.09.2022

Czyta się kilka minut

Ukraiński czołg na północny-wschód od Charkowa, 8 września 2022 r. Ukraińska armia odbiła w tym rejonie frontu ponad 20 miejscowości / fot. AA/ABACA/Abaca/East News /
Ukraiński czołg na północny-wschód od Charkowa, 8 września 2022 r. Ukraińska armia odbiła w tym rejonie frontu ponad 20 miejscowości / fot. AA/ABACA/Abaca/East News /

Radość i strach: emocje towarzyszące w ostatnich dniach tym, którzy mają swoich bliskich gdzieś na froncie wojny z Rosją, tylko pozornie są sprzeczne. Emocji tych nie widać ani w komunikatach ukraińskiego sztabu, ani w analizach amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną, którego mapki pokazują kolejne etapy ukraińskiej kontrofensywy – wcześniej tej „pełzającej” na kierunku chersońskim, a od początku drugiego tygodnia września tej imponująco błyskawicznej w rejonie Charków–Kupjańsk–Izjum. 

Imponująco błyskawicznej – w ciągu kilku zaledwie dni siłom ukraińskim udało się najpierw przełamać rosyjską obronę na szerokości kilkudziesięciu kilometrów, a potem bardzo szybko rozszerzyć i pogłębić to przełamanie. Do soboty 10 września po południu Ukraińcy wyzwolili co najmniej kilkaset kilometrów kwadratowych w obwodzie charkowskim (niektóre szacunki mówiły nawet o obszarze 2,5 tys. km kw.). 

Patrząc na mapy obrazujące kolejne dni, można sądzić, że intencją ukraińskich sztabowców było także zamknięcie w kotle sił rosyjskich skupionych wokół kluczowego tam miasta Izjum. Wprawdzie to się nie udało – ale tylko dlatego, że Rosjanie, co poniewczasie przyznało ich ministerstwo obrony, sami w pośpiechu opuścili Izjum. W pośpiechu lub zwyczajnie w popłochu – na dostępnych zdjęciach widać porzucony sprzęt. 

Dodatkowo w sobotę po południu pojawiły się także doniesienia (niepotwierdzone jednak), że siły ukraińskie podjęły ofensywę również na kierunku Łysyczańska, który utraciły pod koniec czerwca. Z kolei informacje z kierunku chersońskiego i krymskiego mówiły o kolejnych ukraińskich ostrzałach rosyjskiego zaplecza, w tym także o eksplozjach w bazie na Krymie. Ukraińskie zdobycze terytorialne na tym kierunku są jednak wciąż skromne – w każdym razie w porównaniu z kierunkiem charkowskim.

„Nie ma już Dmytra”

Euforii z wyzwolenia kolejnych miasteczek i wsi – tych, których nazwy jeszcze niedawno mało kto znał na Zachodzie – towarzyszy wiele bólu, bo ofensywa to więcej własnych ofiar. „Idziemy do przodu, pomódlcie się za mnie” – pisze do rodziny żołnierz. Właśnie opuszcza okop nad rzeką Doniec, którego bronił przez ostatnie miesiące, i który stał się dla niego niemal domem, miejscem oswojonym. „Módlmy się o błogosławieństwo Boże dla żołnierza Ihora” – to częsta dziś intencja w cerkwiach i kościołach (tylko imię się zmienia). 

Nie zawsze wysłuchana. „Nie mam już zięcia” – pisze Andrij. Razem z narzeczonym swojej córki, o ponad połowę młodszym, służyli w tym samym dywizjonie artylerii gdzieś pod Chersoniem. Czy Marysia miała nadzieję, że ojciec, podoficer z dużym doświadczeniem frontowym, będzie czuwać nad świeżo upieczonym podporucznikiem? Nie sposób ją teraz o to zapytać. Na zdjęciu, które dostałem z frontu w lipcu, 22-letni Dmytro Sarnowski, pochodzący z Truskawca, uśmiecha się nieśmiało. W rękach trzyma rzeczy, które dotarły do niego z Polski, przekazane przez ukraińskich wolontariuszy: preparat na kleszcze, diklofenak na ból pleców, tabletki do odkażania wody, apteczkę IFAK (kupioną za pieniądze zebrane przez wolontariuszy w Akwizgranie). Dziś Andrij pisze: „Nie ma już Dmytra”.


ATAK NA UKRAINĘ | KORESPONDENCJE, ZDJĘCIA, ANALIZY | CZYTAJ NA BIEŻĄCO W SERWISIE SPECJALNYM >>>


Kolejne zdjęcie, tym razem spod Izjumu, od ukraińskich wolontariuszy. Na nim czterech młodych (tylko brody ich postarzają), uśmiechniętych chłopaków na tle wozu pancernego (z Niemiec przez Polskę dostali apteczki natowskie). A jakiś czas potem wiadomość: „Wowa poległ”. Wowa to ten na dole zdjęcia. A reszta? „Wszyscy trzej ranni”. 

„Teraz jadę na kierunek chersoński, mają tam masę rannych” – pisze do znajomego w Polsce Ihor, wolontariusz ze Lwowa. Prosi o opatrunki i sprzęt do szpitali polowych, pilnie. Proszą też o to szpitale tzw. pierwszej linii, a nawet te z drugiej linii, do których trafiają ranni już ustabilizowani, na dalsze leczenie. Podobno są zapełnione. Jak bardzo? Tajemnica wojskowa.

Czekamy na was

Wysoka jest więc cena za te poruszające sceny, które od kilku dni można obejrzeć na nagraniach udostępnianych przez żołnierzy ukraińskich na różnych kanałach, od Telegrama po TikTok (dziennikarzy na pierwszej linii początkowo nie było). „Sześć miesięcy na was czekaliśmy, modliliśmy się” – kobieta obejmuje żołnierza. „Pączków napiekłyśmy, skosztujcie” – płacze druga. „Może później, wracajcie do piwnicy, jeszcze nie jest bezpiecznie” – odpowiada żołnierz. „Ale już nie odejdziecie?” – upewniają się kobiety. 

Starszy mężczyzna klęczy przy drodze, którą posuwa się kolumna wojskowa.

Nagrania publikują ukraińskie źródła; być może na wyzwalanych terenach są też tacy, którzy się nie cieszą. Ale bez wątpienia nie należą dziś do większości. 


SĄD NAD ROSJĄ. CZY PUTIN MOŻE TRAFIĆ ZA KRATY

ELI ROSENBAUM i CHRISTIAN LEVESQUE, członkowie amerykańskiego zespołu ds. badania zbrodni wojennych w Ukrainie: Byli już wcześniej tacy przywódcy, którzy nie spodziewali się postawienia zarzutów. A jednak do tego doszło.


Pół roku okupacji zrobiło swoje także tam, gdzie wcześniej silne były nastroje prorosyjskie. – Mieszkałem w Hołej Prystani koło Chersonia – opowiada Tatar Krymski, któremu jakiś czas temu udało się wydostać spod rosyjskiej okupacji (mówi anonimowo, bo ma rodzinę na Krymie i boi się zemsty Rosjan). – Przed inwazją w naszym miasteczku dominowały poglądy prorosyjskie. Po 24 lutego zmieniło się to radykalnie. Ludzie piszą mi teraz stamtąd, że większość marzy, żeby wyzwoliło ich ukraińskie wojsko. Zwłaszcza ataki na rosyjskie bazy na Krymie rozbudziły wielkie oczekiwania. Również na samym Krymie. „Czekamy na was! Niech Allah da siłę naszym!” – tak piszą teraz moi bliscy – dodaje Tatar.

Punkt zwrotny

Czy to może być punkt zwrotny tej wojny? Jak daleko dojdzie uderzenie ukraińskie? Czy przekroczy granicę obwodu ługańskiego, co byłoby dla Rosji dodatkowym policzkiem? Czy Ukraińcy na trwałe przejmują tzw. inicjatywę strategiczną? Jak Rosja odpowie na tę klęskę, będącą dla niej przecież bolesnym upokorzeniem nie tylko militarnym, ale także politycznym? (rzecz ciekawa: nagrania z wyzwalanych miejscowości podawali dalej także niektórzy blogerzy rosyjscy; wyraz krytyki własnego dowództwa). Jak rosyjska propaganda sprzeda tę klęskę swoim obywatelom? Czy może mieć ona jakieś skutki polityczne i społeczne w samej Rosji, a także dla morale rosyjskiej armii?


„MUSIMY IŚĆ, GDZIEŚ NAS ZABIERAJĄ”. CO WOJNA ROBI KOBIETOM

CHRISTINA LAMB: To, co zdarzyło się we wsi Berestianka, nie jest wyjątkiem. Podobne relacje dochodzą z wielu miejsc Ukrainy. To historie o bestialstwie. I odwadze kobiet.


Na te pytania nie sposób dziś odpowiedzieć. Ale sam fakt, że można je stawiać, jest znaczący. Ukraina bez wątpienia odniosła już sukces polityczny: charkowska kontrofensywa to sygnał, że po pół roku defensywnego powstrzymywania Rosji (bo spod Kijowa Rosjanie wycofali się jednak z własnej woli, a w innych miejscach sukcesy ukraińskie miały dotąd charakter taktyczny, tj. dość ograniczony terytorialnie) kraj jest w stanie przejąć inicjatywę na polu walki na szerokim froncie. Rzecznik kijowskiego MSZ pospieszył już, poniekąd profilaktycznie, z apelem do krajów zachodnich: żeby sukcesów na froncie nie odebrano w taki sposób, iż Ukraina już sobie radzi na tyle, że nie potrzebuje dalszych dostaw uzbrojenia.

Bo istotnie: im więcej broni otrzymuje dziś Ukraina od swoich zachodnich przyjaciół, tym większa jest nadzieja na pokój. Sprawiedliwy pokój.

Tekst ukończono po południu 10 września.

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2022