Ładowanie...
Bomba węglowodorowa
Bomba węglowodorowa
Wielka polityka od dawna nie była tak blisko polskich kuchenek i piecyków grzewczych. Pod koniec marca Władimir Putin podpisał dekret nakazujący od 1 kwietnia rozliczanie opłat za rosyjski gaz wyłącznie w rublach. Jednocześnie zagroził wstrzymaniem dostaw tego surowca wszystkim, którzy odrzucą te warunki. Ultimatum wymierzono w państwa uznane kilkanaście dni wcześniej przez Moskwę za „nieprzyjazne”. Na liście Kremla są m.in. USA, Japonia, Wielka Brytania, Kanada, Australia i członkowie Unii Europejskiej (tymczasem rosyjska ulica wciąż żartuje, że miejsce listy wrogów powinno zająć zestawienie krajów przyjaznych, które w obecnych warunkach łatwiej sporządzić).
Rzecz w tym, że gazowe ultimatum na razie nie działa. Przeciwnie – można zaryzykować stwierdzenie, że grając ważną dla zachodnich demokracji kartą bezpieczeństwa energetycznego, Putin osiągnął rezultat odmienny od założonego i zamiast podzielić sojuszników Ukrainy, kolejny raz uzmysłowił im konieczność współdziałania. Nie licząc w pełni uzależnionej od rosyjskich surowców Słowacji, która przystała na warunki Moskwy, zachodni odbiorcy zgodnie odrzucili żądania Putina. Ministrowie gospodarki grupy G7, zrzeszającej najpotężniejsze ekonomicznie państwa świata, stwierdzili nawet, że stawiając takie warunki Rosja jednostronnie łamie umowy i że ich kraje są gotowe na natychmiastowe wstrzymanie dostaw przez Gazprom. Oczywiście, dużo w tych zapowiedziach politycznej tromtadracji niepopartej umowami z nowymi dostawcami, ale też nie ulega wątpliwości, że o wymianie handlowej z Moskwą Europa mówi dziś słowami, które jeszcze dwa miesiące temu jej liderom nie przeszłyby publicznie przez usta.
SKĄD WEŹMIEMY ROPĘ?
Na razie gaz bez przeszkód płynie z Rosji do Europy. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow w rozmowie z dziennikarzami Reutersa ostrzega jednak, że jego kraj po prostu realizuje dostawy opłacone przed wejściem w życie prezydenckiego dekretu. Problemy mają zacząć się „dopiero w drugiej połowie miesiąca, gdy trzeba będzie dokonać nowych płatności”.
Czy Moskwa może zakręcić gazowy kurek?
To w gruncie rzeczy pytanie o to, czy dociśnięta sankcjami Rosja poradzi sobie bez setek milionów dolarów, które każdego dnia zasilają jej budżet – zwłaszcza w sytuacji, gdy rubel odrobił większość strat po wprowadzeniu sankcji i chwilowo nie potrzebuje takiego wzmocnienia. Z drugiej strony Zachód mówi wprost, że jego strategicznym celem jest jak najszybsze uniezależnienie się od rosyjskich surowców. Kreml może więc dojść do wniosku, że na potrzeby wewnętrzne lepiej będzie przekuć tę porażkę w swoje zwycięstwo i rzeczywiście odciąć dostawy.
Nie można też zlekceważyć szerszego aspektu tego sporu, jakim jest gra państw BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA) na pozbawienie dolara rangi głównej waluty w światowym handlu. Rząd premiera Indii Narendry Modiego zapewnia o chęci nabycia rosyjskich węglowodorów za ruble. Indyjskie zakupy ropy i gazu z Rosji są oczywiście zbyt małe, by stać się w tym sporze przeważającym argumentem, USA wolą jednak działać wyprzedzająco. Temu ma służyć, między innymi, ogłoszony przez prezydenta Joego Bidena program uwolnienia rezerw strategicznych ropy (po milionie baryłek dziennie przez najbliższe sześć miesięcy) oraz kary dla amerykańskich koncernów, które nie będą eksploatować złóż. Więcej ropy i gazu z USA oznacza większy udział dolara w handlu tymi surowcami.
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]