Skąd weźmiemy ropę?

Czasy są nadzwyczajne. Rynek energetyczny w kilka dni został wywrócony do góry nogami. USA wznowiły relacje dyplomatyczne z Wenezuelą, a polski rząd rozważa import ropy z Kolumbii.

01.04.2022

Czyta się kilka minut

Wydobycie zanieczyszczonej ropy w pasie rzeki Orinoko doprowadziło do dewastacji środowiska naturalnego. Zakłady Petroles w El Tigre. Wenezuela, październik 2018 r.  / fot. BLOOMBERG / GETTY IMAGES /
Wydobycie zanieczyszczonej ropy w pasie rzeki Orinoko doprowadziło do dewastacji środowiska naturalnego. Zakłady Petroles w El Tigre. Wenezuela, październik 2018 r. / fot. BLOOMBERG / GETTY IMAGES /

Nicolás Maduro, socjalistyczny prezydent Wenezueli, zasiada w otoczeniu swoich najbliższych współpracowników w sali obrad. Wojskowi czekają uważnie na pierwsze słowo, bojąc się nawet mrugnąć powieką. Prezydent ubrany jest w elegancką koszulę, a nie jak zwykle w ortalionową kurtkę w barwach narodowych.

Zebrani zaraz usłyszą zdania, które zaprzeczą temu, co „wódz narodu” i „wielki spadkobierca rewolucji boliwariańskiej” głosił przez ostatnie dziewięć lat swojej prezydentury lub, jak kto woli, dyktatury. Maduro cofa wszystkie słowa o „imperialistycznym terrorze” i zagrożeniu płynącym z Zachodu. Podkreśla, że nowe czasy wymagają nowych rozwiązań. Po trzech latach od zerwania relacji dyplomatycznych rząd Wenezueli wznawia rozmowy z Białym Domem, zwalnia amerykańskich więźniów i rozmawia o możliwości sprzedaży ropy do USA.

Pertraktacje z diabłem

Do spotkania doszło już osiem dni po ataku Rosji na Ukrainę, w Caracas, stolicy Wenezueli. Jest to wydarzenie bez precedensu na przestrzeni ostatnich 20 lat.

Po tym, jak Stany nałożyły embargo na ropę z Rosji, która stanowiła 8 proc. ogólnego importu tego surowca do USA, rząd Joego Bidena musi szukać alternatyw. Nawet jeżeli równa się to złagodzeniu sankcji wobec jednego z głównych wrogów, jakim dla USA była do tej pory Wenezuela rządzona przez Maduro.

Relacje między tymi dwoma państwami były ostatnio burzliwe. Pierwsze sankcje zostały nałożone przez Stany ponad 15 lat temu, jeszcze za życia Hugo Chavéza, który odmówił współpracy z USA w zakresie działań antyterrorystycznych i antynarkotykowych. W kolejnych latach liczba sankcji stopniowo rosła. W 2008 r. zostały nimi objęte także firmy wenezuelskie, które wspierały libańską grupę Hezbollah.

To nie wystraszyło wenezuelskich polityków i prezesów dużych firm przed dalszym budowaniem bliskich relacji z tymi, których demokratyczny świat nazywa terrorystami. Sankcje na ropę miały jednak zostać nałożone później, bo na nich straciliby wszyscy: i Wenezuelczycy, i Amerykanie.

Biznes to biznes

Dyktatura dyktaturą, ale biznes musi się kręcić. Amerykanie mieli swoje udziały w wenezuelskiej ropie. Tutejsze państwowe przedsiębiorstwo naftowe PDVSA (Petróleos de Venezuela S.A.) w 1986 r. stało się właścicielem 50 proc. amerykańskiej firmy rafineryjnej Citgo. Cztery lata później wykupili pozostałe 50 proc. i tym sposobem Citgo została największą spółką w USA zależną od Caracas, a Wenezuela odpowiadała za 10 proc. importu ropy do kraju.


ATAK NA UKRAINĘ | CODZIENNIE NOWE KORESPONDENCJE, ZDJĘCIA I PODKASTY | CZYTAJ NA BIEŻĄCO W SERWISIE SPECJALNYM >>>


Dlatego też Stany długo zwlekały z sankcjami na ropę – i dopiero administracja Trumpa w 2019 r. nałożyła sankcje na PDVSA. Stało się to po tym, jak 23 stycznia 2019 r. wenezuelska opozycja wybrała swojego prezydenta, Juana Guaidó, którego poparł Waszyngton. Maduro władzy nie oddał i do dzisiaj Wenezuela ma de facto dwóch prezydentów.

Amerykański skarb państwa zablokował własność Citgo w jurysdykcji USA, której wartość wyliczono na 7 mld dolarów, oraz objął sankcjami firmy współpracujące z wenezuelską rafinerią, w tym rosyjskie banki. Co prawda rząd Trumpa nie zakazał kupowania wenezuelskiej ropy, ale Maduro nie mógł już korzystać z jej dochodów. Pieniędzmi miał zarządzać Guaidó.

Nie dość, że Maduro zubożał i dla ­pewnej części świata przestał być prezydentem, to jeszcze w sierpniu 2020 r. ­Departament Sprawiedliwości USA oskarżył go o terroryzm i wyznaczył za pomoc w jego ujęciu 15 mln dolarów.

Komu ropy?

Rzeczniczka Białego Domu, Jen Psaki, oświadczyła niedawno, że celem wizyty Amerykanów w Caracas było uwolnienie więźniów, a import ropy z Wenezueli na chwilę obecną nie jest brany pod uwagę. Można przyjąć, że owszem: sytuacja jest kryzysowa, ale nie na tyle, żeby dogadywać się z karaibskim dyktatorem. Przynajmniej na razie.

Tym samym nadzieja Wenezuelczyków zgasła w jednej chwili. Biden szybko zaczął szukać partnerów biznesowych wśród przywódców państw, których głowy nie są wyceniane przez Departament Sprawiedliwości USA. Maduro jest teraz w potrzasku i wciela się w rolę natrętnego akwizytora, próbującego sprzedać swoją ropę. Sprawa nie jest łatwa. Wenezuelska ropa jest ciężka, tj. mocno zanieczyszczona. Jej rafinacja wymaga olbrzymich nakładów finansowych i tylko kilka państw na świecie ma infrastrukturę przygotowaną na przyjęcie wprawdzie oczyszczonego, ale nadal ciężkiego wenezuelskiego surowca.

Do tej pory jego głównym importerem były Chiny. Dla Państwa Środka biznes z Wenezuelą był niezmiernie korzystny, bo wenezuelska ropa jest tania, a dodatkowo Caracas ma u Chińczyków zaciągnięty dług, który spłaca czarnym złotem.

Problem polega na tym, że Rosja też sprzedawała ropę Chińczykom. Co prawda po wyższych niż Wenezuela cenach, ale za to lepszej jakości. Teraz ta sytuacja może ulec zmianie na niekorzyść Wenezueli. Maduro obawia się, że Rosja, szukając kraju zbytu dla swojej ropy, może w akcie desperacji zaproponować Chińczykom cenę niższą i konkurencyjną do wenezuelskiej.

Paradoks dostatku

Wenezuela nie ma wiele do zaoferowania, mimo że posiada największe złoża ropy na świecie. Wenezuelskiego surowca nie starczyłoby na to, aby mógł zastąpić surowiec rosyjski w dostawach ropy do Stanów. PDVSA produkuje obecnie 750 tys. baryłek dziennie, ale większość oddaje Chinom, podczas gdy Stany w 2021 r. importowały z Rosji ok. 672 tys. baryłek każdego dnia.

Wynik wenezuelskiej produkcji nie jest imponujący, ale i tak najlepszy od lat. W głównej mierze to zasługa Iranu, który dostarcza do Wenezueli kondensat. Ten następnie jest mieszany z lokalną ciężką ropą – a w efekcie wychodzi więcej surowca i lepszej jakości. Co dwie dyktatury, to nie jedna. Wenezuela płaci Iranowi za kondensat oddając połowę tego, co wyprodukuje.

Maduro wykorzystuje ostatnie dobre wyniki, aby utwierdzić obywateli w przekonaniu, że socjalistyczna rewolucja działa i nabiera rozpędu: „Choćby grzmiało, wiało i lało, to będziemy produkować dwa miliony baryłek dziennie” – mówi, mimo że nikt nie wie, jak by to miało się stać. Nawet sam Maduro. Wenezuelskie rafinerie są bowiem w opłakanym stanie, a najlepsi inżynierowie naftowi już dawno wyemigrowali do Arabii Saudyjskiej.

W teorii Wenezuela mogłaby produkować więcej, gdyby zwiększyła wydobycie ropy w pasie rzeki Orinoko – w rejonie, w którym do 2020 r. wydobywał ropę rosyjski koncern Rosnieft. Nowe szyby wiertnicze w tym obszarze doprowadziłyby wprawdzie do jeszcze większej dewastacji środowiska naturalnego, ale dla Maduro nigdy nie było to przeszkodą.

Kontroferta

Wizyta przedstawicieli Waszyngtonu w Caracas wzbudziła niepokój w sąsiedniej stolicy, Bogocie, która nie utrzymuje relacji dyplomatycznych z Maduro. Zaledwie pięć dni po tamtym historycznym spotkaniu prezydent Kolumbii Iván Duque był już w Białym Domu. Biden uspokoił go zapewniając, że Wenezuela jest i będzie dla USA państwem terrorystycznym, i że nie zamierza nawiązywać z nią bliższych relacji.

Duque od razu powiedział, że jego kraj ma większe możliwości dostarczania ropy niż Wenezuela” i że produkcja tego surowca sięga tu 890 tys. baryłek dziennie. Do tej pory kolumbijska ropa stanowiła 3 proc. amerykańskiego importu. Biden zaproponował natomiast Kolumbii status major non-NATO ally (istotnego sojusznika spoza NATO). Oznacza to bliską współpracę między NATO a Bogotą m.in. w zakresie działań militarnych i anty-
terrorystycznych. W sam raz na obecne czasy. Dotąd taki status na kontynencie południowoamerykańskim miały tylko dwa państwa: Argentyna (od 1998 r.) i Brazylia (od 2019 r.).

Warto dodać, że Kolumbia od zawsze była największym sprzymierzeńcem Stanów w regionie. Oba kraje utrzymują stosunki dyplomatyczne od prawie 200 lat. W odróżnieniu od innych państw Ameryki Łacińskiej, Kolumbią niemal nigdy nie rządziła dyktatura (za wyjątkiem krótkiego epizodu rządów Rojasa Pinilli w latach 1953-57), a gospodarka opierała się na modelu neoliberalnym.

Bez wyboru

Rozmowa Bidena z Duquem mogłaby zostać uznana za pełny sukces, gdyby nie fakt, że prezydent Kolumbii złoży swój urząd w sierpniu tego roku. W niedzielę 13 marca odbyły się tam wybory parlamentarne, które wygrała koalicja Pacto Histórico, zrzeszająca m.in. Komunistyczną Partię Kolumbii oraz Partię Pracy. Wszystko wskazuje na to, że w wyborach prezydenckich, które będą miały miejsce w maju, wygra Gustavo Petro – były członek partyzantki M-19, która w latach 70. i 80. XX wieku walczyła z kolumbijskim rządem sprzymierzonym z USA.

Dwa tygodnie temu, podczas debaty prezydenckiej, Petro zapowiedział, że nie zamierza uprawiać polityki międzynarodowej ani z NATO, ani z Rosją. Pytanie więc: z kim?

Dla Polski stanowisko przyszłego prezydenta Kolumbii może okazać się ważniejsze, niż mogłoby się wydawać. W piątek 18 marca premier Mateusz Morawiecki mówił o możliwości importu surowców m.in. z Kolumbii, RPA i Australii. Iran – posiadający jedne z największych złóż ropy na świecie – obecnie nie jest brany pod uwagę ani przez Polskę, ani przez inne państwa.


CENA WOJENNEGO EMBARGA

PIOTR WÓJCIK: Polska sprowadza ponad połowę ropy i gazu z Rosji, ale jest w stanie porzucić te dostawy niemal z dnia na dzień. Jesteśmy mniej uzależnieni od Moskwy niż wiele innych państw Europy.


Z kolei rząd Norwegii wydał 17 marca zezwolenie na poszukiwania nowych złóż w rejonie norweskiego szelfu kontynentalnego. Kraje OPEC+ (eksporterzy ropy naftowej, w tym Arabia Saudyjska) zapowiedziały, że owszem, zwiększą swoją produkcję, ale tylko o 400 tys. baryłek dziennie, co jest kroplą w morzu obecnych potrzeb.

Jeżeli rosyjska inwazja przeciw Ukrainie nie ustanie, embargo Unii Europejskiej na rosyjską ropę będzie tylko kwestią czasu. Karaibska ropa jest więc coraz bardziej w cenie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Studiowała nauki polityczne na Universidad de los Andes w Bogocie. W latach 2015-16 pracowała dla Hiszpańskiego Instytutu Nauki CSIC w departamencie antropologii w Barcelonie. Mieszkała w Kolumbii, Meksyku, Peru i Argentynie. Przeprowadzała wywiady m.in. z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 15/2022