Bóg na wyciągnięcie ręki

Zamiast Jana Pawła II i Benedykta XVI, mamy Mieczysławę Kordas i Zofię Nosko - wizjonerki kwestionujące nauczanie Kościoła o losie dzieci zmarłych bez chrztu.

22.03.2011

Czyta się kilka minut

/ fot. DaveOzric / sxc.hu /
/ fot. DaveOzric / sxc.hu /

Znajomy pastor luterański. ks. Dariusz Lik z Zielonej Góry, przesłał mi broszurę "Chrzest dzieci nienarodzonych". W mailu napisał zmartwiony: "Nie dyskutuję ze złem aborcji. Tu jesteśmy zgodni. Ale czy godzi się w imię słusznej sprawy wprowadzać odbiorców w błąd? Mam na myśli szczególnie to, że słowa, których nie ma w Biblii, są wkładane w usta Pana Jezusa. Mój Kościół akceptuje i praktykuje chrzest dzieci, ale chrzest dzieci, które się nie narodziły, albo w przyszłości się nie narodzą, praktykowany raz w tygodniu, to zakrawa na magię!".

Skąd tyle niepokoju w komentarzu pastora? Może to jego luterańska wrażliwość wyrastająca z zasady sola scriptura zareagowała na jakąś katolicką praktykę opartą nie tylko na Słowie Bożym, ale i na Tradycji? Gdy jednak zajrzałem do załącznika, zrozumiałem. Treść pochodząca z katolickiego środowiska, nie ma nic wspólnego ani z nauką Kościoła, ani z Objawieniem.

Modlitwa bez imprimatur

Autorzy, powołując się na orędzie Matki Bożej, namawiają do "chrztu" dzieci nienarodzonych, ofiar aborcji. Chrzest ma się dokonywać "na odległość" przynajmniej raz w tygodniu. "Formuła chrzcielna" brzmi: "Wy, wszystkie, które we dnie i w nocy urodziłyście się martwe i jeszcze się martwe urodzicie. Wy wszystkie, które zostałyście zabite w łonie matek i jeszcze zabite będziecie; wszystkie, które urodzone zmarłyście bez Chrztu Świętego i jeszcze umrzecie, abyście otrzymały życie wieczne przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Amen. Ja was, według imion, które Pan Bóg w Swej łaskawości wam da - chrzczę: W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego". Przed wypowiedzeniem tej formuły, a po wyznaniu wiary "kropimy wodą święconą we wszystkich kierunkach".

Zanim o treści, trochę o źródle. Modlitwę zaczerpnięto z książki "Armia Najdroższej Krwi Jezusa Chrystusa" Rudolfa Szaffera. W książce zaś imprimatur brak. "Wydawca informuje, że nowy Kodeks Kanoniczy dopuszcza publikowanie informacji o nowych objawieniach, przepowiedniach, cudach itd. bez konieczności otrzymania imprimatur, pod warunkiem, że nie zawierają one treści wykraczających poza oficjalne stanowisko Kościoła w sprawach wiary i moralności. Mimo to końcowy werdykt co do treści książki Wydawca pozostawia Świętemu Kościołowi Rzymskiemu".

Autor książki informuje, iż przedstawione zostały w niej "modlitwy i życzenia Matki Bożej".

Prywatne nie zawsze dobre

Idea "chrztu" nie została w broszurze w pełni wyjaśniona. Autorzy przywołują najpierw orędzie skierowane przez Jezusa do Mieczysławy Kordas: "One żyją i rosną ze Mną w Niebie do tego momentu, do którego Mój Ojciec im zaplanował, i dopiero, gdy kończy się ich Boży plan, gdy dorastają do wieku wyznaczonego przez Ojca Mego i waszego, to już są pełnoprawnymi członkami Mego Niebiańskiego świata i wtedy nic nie pamiętają i żyją we wspólnocie niebiańskiej wraz z innymi duszami i tworzą jedną rodzinę. (...) One żyją ze Mną w Niebie, bo za nie modlą się inni ludzie. Dużo jest ludzi wynagradzających za grzechy tych matek".

Z tekstu trudno wyprowadzić teologiczną jednoznaczność co do losu dzieci, które umarły bez chrztu. O jaki wiek tych dzieci chodzi? Czy ma być to jakiś stan przejściowy - znany z dawnej teologii limbus puerorum, otchłań, do której trafiały dzieci nieochrzczone, gdyż pozbawione łaski uświęcającej nie mogą trafić do nieba? Modlitwa wynagradzająca, jak sugeruje tekst, może dopomóc w opuszczeniu tego przejściowego stanu i w osiągnięciu nieba.

To modlitwa człowieka staje się tutaj przyczyną zbawienia, a nie łaska Boga.

Na wątpliwość Mieczysławy Kordas, "po co chrzcić dzieci, skoro i tak idą wszystkie do nieba", Jezus odpowiada: "Wy czyńcie, co do was należy i jak pojmujecie. Szczegółów dowiecie się po Mojej stronie życia. (...) Chrzcijcie dzieci i ludzi w różnym wieku z ufnością, że dobrze robicie, a do Mnie należy zbawienie świata. U Mnie święte prawa są proste: dzieci niewinne a mordowane i zabijane (przez matki dzieciobójczynie, lekarzy morderców) są w Niebie a dlaczego, to nie wasza rzecz. Do was należy chrzcić je i czynić wszystko to, czego was nauczyłem".

Broszura cytuje też treść prośby Matki Bożej o modlitwę, gdyż "kara wisi nad tym światem za przyczyną wielu matek dzieciobójczyń, które pozbawiły życia własne dzieci (...). Te dzieci płaczą. Trzeba je ratować. Te dzieci czekają na wasze modlitwy, na waszą pomoc (...). Pomóżcie mi ratować te niewinne bezbronne dzieci i ich matki!".

Teksty orędzi i wypowiedzi stoją więc w sprzeczności. Jezus zapewnia, że dzieci zmarłe bez chrztu mieszkają już w niebie, choć nie chce ujawnić, dlaczego tak się dzieje. Wedle "orędzia Maryi" zaś dzieci te są zagrożone, a modlitwa i chrzest są koniecznymi środkami, by je uratować. I nie chodzi tu o akt duchowej adopcji, który miałby uchronić dzieci przed śmiercią, ale o chrzest o charakterze zastępczym, zapewniający drogę do nieba.

Chrzest pragnienia

Kwestia losu dzieci, które z przyczyn naturalnych bądź zamordowane umarły bez chrztu - nie jest problemem ani życiowo banalnym, ani teologicznie prostym. Na pytanie o ich pośmiertny los teologowie nie dawali jednoznacznych odpowiedzi. Najczęściej "wysyłano" je do otchłani, gdzie poniosą karę potępienia (poena damni), lecz wolne będą od kary ognia (poena ignis). Sugerowano także, że posiądą pewną szczęśliwość naturalną, czyli przyrodzonymi władzami duszy połączą się z Bogiem. Szeroko pisał o tym Józef Majewski ("TP" 42/2004).

Dziś podkreśla się ufność w miłosierdzie Boże. Jan Paweł II w encyklice "Evangelium vitae" zachęca kobiety, które przerwały ciążę: "Temu samemu Ojcu i Jego miłosierdziu możecie też z nadzieją zawierzyć wasze dziecko". Katechizm zaś naucza, że dzieci te "Kościół może tylko polecać miłosierdziu Bożemu, jak czyni to podczas przeznaczonego dla nich obrzędu pogrzebu. Istotnie, wielkie miłosierdzie Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i miłość Jezusa do dzieci, która kazała Mu powiedzieć: »Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im« (Mk 10, 14), pozwalają nam mieć nadzieję, że istnieje jakaś droga zbawienia dla dzieci zmarłych bez chrztu".

Problem podjęła Międzynarodowa Komisja Teologiczna na życzenie Jana Pawła II i Benedykta XVI. Ten ostatni, jeszcze jako kardynał, pisał: "Otchłań nigdy nie była ściśle określoną prawdą wiary. Osobiście - mówię to raczej jako teolog niż jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary - uznałbym ją tylko za hipotezę teologiczną. Idea »otchłani« przyporządkowana była innej, absolutnie pierwszoplanowej prawdzie wiary - znaczeniu chrztu". Komisja zaś w 2007 r. stwierdziła, że "istnieje poważny teologiczny i liturgiczny grunt dla nadziei, iż zmarłe bez chrztu dzieci będą zbawione i będą się cieszyć wizją uszczęśliwiającą".

Rada Naukowa Konferencji Episkopatu Polski wydała pięć lat wcześniej notę wyjaśniającą, że "dzieci umierające bez Chrztu zostają uwolnione od grzechu pierworodnego za pośrednictwem pragnienia Chrztu, zawartego w akcie wiary Kościoła, wyrażonego w jego modlitwie wstawienniczej o zbawienie wszystkich. Ponieważ każdy sakrament dokonuje się w wierze Kościoła, który go sprawuje z mandatu Chrystusa, także sakrament Chrztu dzieci jest sprawowany w tej wierze i dlatego nie widać rozumnych podstaw dla wyłączenia dzieci nieochrzczonych z powszechnej zbawczej woli Boga".

Papieże kontra wizjonerzy

Pomijając niuanse teologiczne, doktryna Kościoła wyraźnie zmierza ku przekonaniu, że Jezusowe pragnienie zbawienia wszystkich oraz pragnienie chrztu zawarte w wierze Kościoła to wystarczające racje teologiczne, by być spokojnym o los dzieci, które zmarły bez chrztu. Sakramentalny chrzest nie jest czynnością magiczną i jego konieczność do zbawienia nie jest absolutna. Kościół zna także chrzest krwi czy chrzest pragnienia.

To myślenie obce jest jednak autorom wspomnianej broszury. Próżno szukać w niej odniesień do kościelnych orzeczeń, nauczania papieży, wykładni Katechizmu, uznanych autorytetów. Jako teologiczne źródła mamy rzekome objawienia, orędzia, modlitewniki wydawane bez zgody Kościoła. Zamiast Jana Pawła II czy Benedykta XVI jest Zofia Nosko i Mieczysława Kordas - kobiety uważające się za wizjonerki. Wystarczy zajrzeć do internetu, by się przekonać o ich popularności. Przypomina mi się opinia wyrażana przez "Armię Maryi" o swojej założycielce, że ona "ma naturę boską, a biskupi to tylko ludzie". No tak, a wizjonerzy posiadają bezpośredni dostęp do Boga...

Przypuśćmy jednak, że mamy do czynienia z rzeczywistymi objawieniami prywatnymi, a nie jedynie z subiektywnymi przekonaniami wizjonerek. Czy można na nich opierać jakąkolwiek teologię? Na temat prywatnych objawień wypowiedział się Benedykt XVI w adhortacji "Verbum Domini". Najpierw zacytował św. Jana od Krzyża, który napisał, że Bóg, zsyłając swojego Syna, "przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko. I nie ma już nic więcej do powiedzenia". Papież przypomina, że rolą objawień nie jest uzupełnianie ostatecznego objawienia Chrystusa. By mogło zostać uznane, musi spełniać wiele kryteriów, a przede wszystkim - być ukierunkowane ku Chrystusowi i odsyłać do Objawienia publicznego. Objawienie prywatne może pomagać w lepszym rozumieniu Ewangelii i dlatego nie należy go lekceważyć. "Jest to pomoc, którą otrzymujemy, ale nie mamy obowiązku z niej korzystać" - podkreśla.

Czy wspomniane "objawienia" zawierają "treści sprzeczne z wiarą i dobrymi obyczajami"?

Wystarczy przeczytać wywód Kordas: "Mordercy niestety idą po śmierci do piekła. Nie może być w niebie ofiara i jej morderca. Ponieważ z premedytacją mordują na nowo Boga (bo w każdym poczętym dziecku obecny jest Bóg ojciec), to niech się palą i życzę im tym razem jak najgorętszego ognia, bo czynią swoją haniebną powinność świadomi, że pójdą do wiecznego piekła, bo wcześniej zabijali niewinnych mających wykształconą w pełni duszę w chwili poczęcia. Natomiast pośrednicy, którzy do tego haniebnego czynu namawiają - nie wiem, gdzie pójdą, ale na pewno zostaną bardzo sprawiedliwie potraktowani przez Boga; Sędziego Najsprawiedliwszego".

Komentarz?

Zbędny.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2011