Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Trzeba się raczej szykować na drugą falę infekcji. Najbardziej zagrożeni są starsi i przewlekle chorzy, dla których zapalenie płuc wywoływane przez SARS-CoV-2 może być śmiertelne. Według ekspertów ogniskami infekcji będą przede wszystkim galerie handlowe, domy weselne, stadiony i kościoły – czyli miejsca, gdzie tworzą się skupiska.
Tymczasem na mszach wierni na ogół tłoczą się w kościele. Wyróżniają się proboszczowie, którzy zapewnili nagłośnienie na zewnątrz i wychodzą tam z komunią. Część biskupów pozwoliła na organizowanie procesji Bożego Ciała tylko dookoła świątyni. W diecezjach krakowskiej, opolskiej czy białostockiej przeszły one jednak ulicami miast. Abp Marek Jędraszewski (na zdjęciu) zachęcał do „licznego udziału”. Abp Stanisław Gądecki powiedział natomiast: „Boimy się witać uściskiem ręki, lękamy się bliskości w kolejce, stresujemy się spotykając kaszlącą osobę. Dziadkowie boją się wnuków, wnuki dziadków. Potrzeba czasu, aby odbudować (...) życie społeczne, w tym pełne praktykowanie wiary”.
Tak, w środku pandemii wszystkie te aktywności grożą transmisją wirusa. Memento dla Kościoła powinny stanowić wydarzenia z Tuchowa, gdzie podczas święceń w klasztorze redemptorystów doszło do rozniesienia infekcji. Jeśli – jak zapewniają zakonnicy – przestrzegano restrykcji sanitarnych, to tym gorzej: świadczy to o zagrożeniu, jakie stanowi nawet jedna chora osoba.
Już mnożą się apele lokalnych sanepidów, by zgłosili się uczestnicy danej mszy w celu objęcia nadzorem epidemiologicznym. Bo do kościoła przyszedł ktoś zakażony. ©℗