Bechukotaj

Księga Kapłańska 25, 1 - 27, 34

17.05.2011

Czyta się kilka minut

Bóg, jak czytamy w ostatnich rozdziałach Księgi Kapłańskiej, napomina swój lud. Wzywa, by przestrzegać praw, oraz ostrzega przed znieprawieniem i odstępstwem. Lista nagród oczekujących Żydów jest imponująca, ale doprawdy przerażający jest spis kar, jakie na nich spadną. Pan zapowiada: jeśli nie wypełnią przykazań, nawiedzi ich trwogą, gorączką, głodem, wrogami, dzikimi zwierzętami, kanibalizmem, zniszczeniem domostw, rozproszeniem.

Pan spełnia swoje groźby. Jak pisał wielki komentator Tory Nachmanides z Barcelony: "Wiemy wszyscy, że wszystkie te przekleństwa odnoszą się do zniszczenia Pierwszej Świątyni". Powoływał się na Talmud, gdzie jest napisane: ci, którzy służyli Świątyni, byli nieuważni w lekturze Tory, kochali pieniądze, nienawidzili sąsiadów, zabijali, uprawiali seks bez ograniczeń. Robili to, co chcieli "przeciw Bogu". Talmud dodaje jeszcze: "Świątynia została zniszczona... ponieważ nie odmawiali błogosławieństwa przed studiowaniem Tory". Czy z tak, wydaje się, błahego powodu można zniszczyć święte miejsce, a lud skazać na wygnanie? Odpowiedź jest następująca: ktoś, kto studiuje Pismo, ale uchyla się przed błogosławieństwem, określa to, czym jest jego studiowanie. Okazuje się ono zajęciem czysto ziemskim. Bywa nawet intelektualnie ożywcze, ale nie otwiera na dialog z Bogiem. Lektura Tory pozostaje rozmową z sobą samym, ale nie z Tym, kto słowa Ksiąg podyktował.

Co dzieje się z człowiekiem postępującym wobec Boga opornie? Zapomina o Bogu i do tego sądzi, że życie jest tylko serią przypadków. Staje się podobny do Amaleka, wroga Izraela, który napadał na wędrujący po pustyni lud. Mądry Raszi nauczał, że dla Amalekitów wszystko dzieje się skutkiem zbiegu okoliczności. Że prowadzi nas ślepy los i nic, co nam się przydarza, nie ma znaczenia. Wierzyli, że nasze życie jest tylko tu i teraz. Żydzi ulegali na pustyni Amalekitom, głosili mędrcy, nie dlatego, że mieli mało mieczy i odważnych wojowników. Ulegali dlatego, że zachowywali się tak, jakby uwierzyli w to, co Amalekici głosili. Poddali się rezygnacji. Wędrowcy z kolei odnieśli zwycięstwo nad Amalekitami nie dzięki Mojżeszowi, który trzymał wyciągnięte do nieba ręce. Nie ma tu mowy o żadnych magicznych sztuczkach. Biblia nieustannie nas przed nimi ostrzega. Wygrali dzięki modlitwie ludu. Wtedy, gdy los swój powierzyli Bogu.

Za wcielenie Amalekity uchodził Haman, znany z Księgi Estery perski wezyr. On to, jak czytamy, spokojny i szczęśliwy udał się na królewskie przyjęcie. Był bogaty, miał przeogromną władzę. Nikt nie mógł mu się oprzeć poza jedną osobą, Mordechajem, wujem i wychowawcą królowej Estery. On nie chciał mu się pokłonić i oddać należnej czci. Wezbrał gniew wezyra. Postanowił, że za karę zabije nie tylko Mordechaja, ale cały lud, do którego ten należał. Osobista uraza kazała mu podjąć straszną decyzję. Haman jest typem Amalekity. Jego filozofia była prosta: nie uznawał Boga, tylko siebie postrzegał jako istotę boską, której wszystko, co żywe, miało się pokłonić. Ale gniew, który wezbrał w Hamanie, był też przyczyną jego klęski. Samozadowolenie wezyra skończyło się śmiercią jego i jego synów.

Amalek uchodzi do dziś za wiecznego wroga Izraela. Zagraża fizycznie i duchowo jego istnieniu. Jedno łączy się z drugim. Gdy Żydzi zapominają o naukach Boga, gdy nie służą mu z radością i w prostocie serca, spotyka ich kara. Zasada wydaje się jasna. W Księdze Estery czytamy, że gdy zagrażało im wytępienie, przyjęli raz jeszcze Torę, w pełni rozumiejąc, czym jest ona dla ludu i zbawienia. Ocaleli nie dlatego, że obroniła ich Estera, ale dlatego, że los swój związali z Księgą i jej Autorem.

Przesłanie biblijne w interpretacji biblijnych mistrzów jest następujące: należy czcić Boga i doceniać wszystko, co przynosi życie. Inaczej, jak w przypadku Hamana, radość zamieni się w nienawiść, a Świątynia obróci się w kupę gruzów. W talmudycznej księdze mądrościowej "Sentencje Ojców" czytamy: "Kto jest bogaty? Ten, kto jest szczęśliwy, z powodu tego, co przypadło mu w udziale" (4, 1). Można rzec inaczej: Świątynia upadła, bo ludzie nie byli szczęśliwi. Rabi Jochanan ben Torta nauczał, że Trzecia Świątynia zostanie rychło odbudowana, gdy ludzie odnajdą szczęście. To nie kres świata ma w tej teologii przynieść pogodzenie człowieka z samym sobą, ale na odwrót: pogodzenie ludzi z tym, co każdemu z nas przypadło w udziale, przyniesie kres czasu. Dopiero wtedy zapanuje pokój i sprawiedliwość.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1951-2023) Socjolog, historyk idei, publicysta, były poseł. Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 r. otrzymał Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera w kategorii „Pisarstwo religijne lub filozoficzne” za całokształt twórczości. Autor wielu książek, m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2011