Batalia o celibat

Środowiska konserwatywne próbują blokować zmiany w dyscyplinie celibatu. Tymczasem wprowadzenie większej różnorodności w Kościele mogłoby pomóc walczyć z klerykalizmem.

20.01.2020

Czyta się kilka minut

Ks. David Evans z córką Evelyn i żoną Patricią. Były anglikański duchowny przeszedł na katolicyzm, Teneryfa, sierpień 2005 r. / Reuters Photographer / Reuters / Forum
Ks. David Evans z córką Evelyn i żoną Patricią. Były anglikański duchowny przeszedł na katolicyzm, Teneryfa, sierpień 2005 r. / Reuters Photographer / Reuters / Forum

Dwa tematy Paweł VI wyłączył z obrad Soboru Watykańskiego II. Pierwszym była antykoncepcja: papież obawiał się, że biskupi przegłosują jej dopuszczalność, podczas gdy sam – jak się później okazało – był jej zdecydowanym przeciwnikiem. Drugi temat to celibat.

Tu z kolei Paweł VI obawiał się medialnej wrzawy, gdyby wśród ojców synodalnych wywiązała się dyskusja o sensie celibatu. Nie zostawił jednak tych wyzwań bez odpowiedzi. W 1968 r. ukazała się encyklika „Humanae vitae” potępiająca sztuczną regulację poczęć. Natomiast rok wcześniej papież wydał encyklikę „Sacerdotalis caelibatus”. I choć wielu spodziewało się, że Paweł VI dopuści wyświęcanie tzw. viri probati, aktywnych w lokalnych Kościołach mężczyzn żyjących w małżeństwach, którzy mogliby sprawować Eucharystię w miejscach, gdzie brak kapłanów-celibatariuszy, nic takiego jednak nie nastąpiło. Nowością encykliki była natomiast akceptacja kapłaństwa żonatych księży przechodzących na katolicyzm z innych denominacji.

W obu przypadkach zapobiegliwość Pawła VI na niewiele się zdała. Po ponad 50 latach negatywną konsekwencją „Humanae vitae” jest rozejście się nauczania Kościoła z praktyką życia olbrzymiej części katolickich małżonków. Natomiast celibat to wciąż jeden z najbardziej gorących tematów okołokościelnych, a sam problem braku dostępu do Eucharystii obecnie wręcz się nasila.

Książkowa prowokacja?

Dlatego nie dziwi, że 13 stycznia media zelektryzowała zapowiedź paryskiego dziennika „Le Figaro”, że za dwa dni ukaże się wspólna książka konserwatywnego hierarchy, prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, kard. Roberta Saraha i samego papieża seniora Benedykta XVI, w której obaj mają wzywać papieża Franciszka, by nie luzował w Kościele dyscypliny celibatu. Dzieje się to w chwili, gdy Franciszek lada moment ma ogłosić adhortację posynodalną, w której zapewne odniesie się do postulatu synodu poświęconego Amazonii, by dopuścić do wyświęcania viri probati.

„Nie mogę milczeć, trzeba zabrać głos” – takim cytatem anonsowano publikację. Przy dwóch autorach użycie liczby pojedynczej wprowadza niejasność: kto nie może milczeć – kard. Sarah czy Benedykt XVI? Jeśli ten drugi, oznaczałoby to, że papież emeryt łamie dane przy abdykacji słowo, że usuwa się w cień i nie zamierza wpływać na pontyfikat swego następcy.

Dodatkowo w przedstawionych przez „Le Figaro” cytatach znalazła się kontrowersyjna i sprzeczna z dotychczasowym nauczaniem teza, że nie da się pogodzić powołania kapłańskiego z życiem małżeńskim: „Stan małżeński dotyczy człowieka w jego pełni. Także służba Panu wymaga całkowitego daru ze strony człowieka. Wydaje się niemożliwe wypełnienie równocześnie tych dwóch powołań. Zatem zdolność do rezygnacji z małżeństwa, aby oddać się całkowicie do dyspozycji Panu, stała się kryterium dla posługi kapłańskiej”.

Zdania te podważają wielowiekową tradycję wyświęcania żonatych mężczyzn w Kościołach wschodnich – również katolickich, jak greckokatolicki. Czy przebywając na emeryturze Benedykt XVI chce zmieniać nauczanie Kościoła, radykalizując je i wprowadzając napięcia między braterskimi Kościołami?


CZYTAJ TAKŻE

ILU JEST PAPIEŻY: Z jednej strony zgorszenie podziałem, intrygą i kłamstwem. Z drugiej – ożywiona dyskusja o celibacie i statusie papieża emeryta. To bilans ubiegłotygodniowej wojny domowej w Watykanie >>>


Po wybuchu zamieszania papież emeryt poprzez swojego sekretarza abp. Georga Gänsweina wyraził zdziwienie, że stał się współautorem książki kard. Saraha. Wiedział, że ona powstaje, wspólnie dyskutowali w miesiącach letnich ubiegłego roku o kapłaństwie i celibacie. Jak twierdzi kardynał, papież emeryt czytał przygotowany przez niego tekst w całości, choć przyznał zarazem, że nie widział on ostatecznie zredagowanej książki i jej okładki. Benedykt XVI ofiarował nawet własny tekst do tej książki (w rozdziale tym watykaniści rozpoznali treści wygłoszonej przez papieża w Wielki Czwartek 2008 r. homilii, w której w ogóle nie pada słowo „celibat”).

To wszystko jednak za mało, by przypisywać współautorstwo Benedykta XVI kontrowersyjnym tezom. Dlatego wydawnictwo zapowiedziało, że w nowym wydaniu francuskim i w nieopublikowanych jeszcze innych językowych wydaniach z okładki zniknie informacja o papieskim współautorstwie oraz nazwisko papieża emeryta spod wstępu i zakończenia.

Dyscyplina, a nie dogmat

Rozstrzygnijmy zatem, że mówi to głównie kard. Sarah. A mówi m.in., że kapłaństwo charakteryzuje się „wstrzemięźliwością ontologiczną”: „W codziennej celebracji Eucharystii, która wymaga stałego stanu służby Bogu, spontanicznie zrodziła się niemożliwość więzi małżeńskiej. Można powiedzieć, że wstrzemięźliwość seksualna, będąca funkcjonalną, samoczynnie przekształciła się we wstrzemięźliwość ontologiczną”.

Powiedziane jest tu dużo więcej, niż mówi o celibacie Kościół. Soborowy dekret o posłudze i życiu kapłanów „Presbyterorum ordinis” stwierdza, że „doskonała i dozgonna powściągliwość, zalecana przez Chrystusa Pana ze względu na Królestwo niebieskie”, nie jest wymagana przez kapłaństwo z jego natury. Celibat jednak „z wielu względów odpowiada kapłaństwu”. Jest zatem funkcjonalny, a nie „ontologiczny” (wynikający z natury). Innymi słowy, mamy do czynienia nie z jednym charyzmatem, lecz z dwoma, i Kościół musi ufać, że Bóg, powołując mężczyzn do kapłaństwa, jednocześnie obdarowuje ich powołaniem do wstrzemięźliwości seksualnej – jeśli oni „pokornie i wytrwale dar ten wypraszają”, jak dodaje soborowy dekret.

Celibat kapłański jest zatem wymogiem dyscyplinarnym, a nie dogmatycznym. Kościół w każdej chwili może zmienić sam wymóg celibatu, nie naruszając doktryny. Jeśli kard. Sarah stara się „zdogmatyzować” celibat, to właśnie po to, by uniemożliwić jakiekolwiek zmiany w przyszłości.

Można się domyślać, że za takim działaniem stoi specyficznie „klerykalna” wizja Kościoła. Budowanie odrębnej nowej teologii celibatu prowadzi bowiem do coraz większego odsuwania księży od rzeczywistości, w której żyją świeccy, i wzbudzania w nich poczucia wyjątkowości. Struktura hierarchiczna Kościoła coraz bardziej zamienia się w strukturę kastową.

Przy dzisiejszym kryzysie w Kościele związanym z pedofilią nie tylko nie służy to budowaniu wspólnoty z ludzi wierzących, ale jest wręcz dla przyszłości Kościoła groźne.

Księża czy zakonnicy

Jak trudno jest Kościołowi w głębszy sposób uzasadnić celibat, unikając zarazem jego „dogmatyzowania”, pokazują współczesne dokumenty. Paweł VI, chcąc w encyklice „Sacerdotalis caelibatus” odpowiedzieć na wskazywane mankamenty związane z praktyką celibatu (m.in. wiązanie różnych charyzmatów, nakładanie obowiązku przeciwnego naturze, ograniczanie ludzkiej wolności kandydatów do kapłaństwa, ograniczanie liczby powołań), mówił o jego trzech sensach: chrystologicznym (kapłani-celibatariusze lepiej naśladują Jezusa), eklezjologicznym (całkowicie i w każdej chwili życia poświęcają się wspólnocie Kościoła) i eschatologicznym (ich bezżeństwo jest wymownym znakiem czasów przyszłych, w których zmartwychwstali „ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić”).

Problem w tym, że tak rozumiane kapłaństwo trudno rozróżnić od powołania do życia zakonnego. Znamienne, że Jan Paweł II w książce „Dar i tajemnica”, opublikowanej w 50. rocznicę swoich święceń kapłańskich, mówiąc o świętości kapłanów, odwołuje się właśnie do praktykowanych przez zakonników rad ewangelicznych: „Tak więc kapłan obcujący nieustannie z tą świętością Boga wezwany jest, aby stać się świętym. Również jego posługa skłania go do wyboru życia inspirowanego ewangelicznym radykalizmem. Tym tłumaczy się konieczność ducha rad ewangelicznych w jego życiu: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. W tej perspektywie rozumie się także szczególne racje życia w celibacie”.

Względy praktyczne

Skąd zatem wziął się pomysł na celibat? Apostołowie – z wyjątkiem Jana – ­prawdopodobnie mieli żony. Na pewno żonaty był św. Piotr, skoro Jezus uzdrowił jego teściową. Wczesna tradycja mówi także o córce Piotra – czczonej w pierwszych wiekach św. Petroneli. Jej przedstawienie odnaleźć można np. na datowanym na drugą połowę IV w. fresku w katakumbach Domitylli. Śwęty Paweł zaleca w pierwszym liście do Tymoteusza: „Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, (…) dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością”. I trzeźwo zauważa: „Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?”.

We wczesnym chrześcijaństwie było zatem czymś normalnym, że przewodnicy Kościołów mieli własne rodziny.

Z czasem zaczęła się pojawiać tendencja do wymuszania na żonatym duchowieństwie całkowitej wstrzemięźliwości seksualnej. Związane było to z pojawieniem się zwyczaju codziennej mszy. Argumentowano, powołując się na Stary Testament, że skoro lewici podczas sprawowania kultu zobowiązani byli czasowo powstrzymać się od współżycia, to rytualna czystość wymaga od chrześcijańskich duchownych całkowitej abstynencji, skoro sprawują kult codziennie. Temu myśleniu sprzyjały neoplatońskie i manichejskie nurty deprecjonujące cielesność i małżeństwo. Kościół musiał się przed takim myśleniem bronić.

W końcu za celibatem zadecydowały względy praktyczne. Przy posiadaniu dzieci było czymś naturalnym przekazywanie im kościelnych urzędów. Powstawały całe dynastie kapłańskie czy biskupie. Abp Grzegorz Ryś w monografii „Celibat” pisze: „Grzegorz z Nazjanzu, przykładowo, przejął biskupstwo po swoim ojcu, zaś patron Irlandii, św. Patryk, był synem diakona i wnukiem kapłana”. Zaczął pojawiać się problem rozdrobnienia majątku kościelnego, przechodzenie w ręce świeckie, a we wczesnym średniowieczu także problem prywatyzacji kościołów (ich dysponentami byli fundatorzy). Celibat okazał się lekarstwem na te choroby. Nie tylko majątek pozostawał w granicach Kościoła, także księża dzięki niemu stawali się bardziej dyspozycyjni.

Kościół jednak długo nie potrafił wyegzekwować nowej dyscypliny. Średniowieczne sobory (poczynając od Laterańskiego I) wprowadzały coraz surowsze kary dla kleru za posiadanie żon czy konkubin. Przez wiele wieków właściwie z niewielkim rezultatem. Dopiero ustanowienie obowiązkowych seminariów przez Sobór Trydencki, a więc odpowiednia formacja do kapłaństwa, poprawiło sytuację.

Dziś celibat wydaje się głównym wyróżnikiem katolickiego księdza.

Mężowie wypróbowani

W punkcie 111 dokumentu końcowego synodu poświęconego Amazonii znalazł się postulat ustanowienia kryteriów i odpowiedniej ścieżki dla wyświęcania viri probati – szanowanych mężczyzn, żyjących w legalnych i stabilnych małżeństwach, wcześniej wyświęconych na diakonów z odpowiednią formacją do kapłaństwa. Ojcowie synodalni oprócz praktycznej potrzeby podają argument, że „uzasadniona różnorodność nie szkodzi komunii i jedności Kościoła, a raczej wyraża ją i jej służy”. Czy Franciszek odpowie pozytywnie na ten postulat?

Wydaje się to całkiem możliwe. Zapytany w samolocie podczas podróży z Panamy, czy zezwoli na święcenie żonatych mężczyzn, jak to jest praktykowane w Kościołach wschodnich, Franciszek zdecydowanie odrzucił możliwość „celibatu opcjonalnego”, czyli wybieranego swobodnie przez kandydata do kapłaństwa przed święceniami. Natomiast z wyraźną aprobatą odwołał się do poglądów niemieckiego misjonarza i teologa Fritza Lobingera, emerytowanego biskupa Aliwal w RPA: „Lobinger mówi: można wyświęcić starszego żonatego mężczyznę – taka jest jego teza – ale jedynie po to, aby sprawował munus sanctificandi, to znaczy, aby sprawował mszę świętą, sakrament pojednania i namaszczenia chorych. Święcenia kapłańskie dają trzy posługi: regendi – rządzenia jako pasterz; docendi – nauczania i sanctificandi – uświęcania [poprzez sakramenty]. To jest konsekwencją wyświęcenia. Biskup udzieliłby tylko władzy munus sanctificandi: tak brzmi teza. Książka jest interesująca”.

Dzięki temu – dopowiedzmy – nastąpiłoby rozdzielenie władzy skupionej do tej pory niepodzielnie w rękach księży. Powstałaby większa różnorodność, a z czasem – być może mniejsze zagrożenie klerykalizmem. ©℗


NIKT NIE RODZI SIĘ GOTOWY DO CELIBATU

„Jeśli masz powołanie, poradzisz sobie z celibatem”; „celibat jest przyczyną wszystkich problemów księży”. Jak dowodzą badania psychologiczne, te dwie popularne opinie nie mówią całej prawdy. Ekspresja seksualna nie jest dodatkiem do życia, a rezygnacja z małżeństwa, rodziny i intymności cielesnej nie jest pozorną stratą, którą można zastąpić „czymś innym”. Nie oznacza to jednak, że w życiu można się spełnić pod warunkiem bycia aktywnym seksualnie. Nikt nie rodzi się gotowy do celibatu i nie jest to decyzja, którą podejmuje się raz i „sprawa zamknięta”.

Celibat jest sposobem życia, który od strony psychologicznej domaga się uwzględnienia etapów rozwojowych mających raz silniejsze, a raz słabsze oddziaływanie na człowieka. Inaczej więc on wygląda w życiu kleryka, młodego księdza czy duchownego z bagażem lat i doświadczeń. Problemy z celibatem nie biorą się w pierwszym rzędzie z rezygnacji z „uprawiania seksu”, lecz z niezdolności do przeżywania bliskości bez fizycznego angażowania się czy emocjonalnego uwikłania. Przekonanie, że brak seksu z definicji czyni osobę zgorzkniałą, chłodną, wycofaną, nie znajduje potwierdzenia w badaniach; podobnie jak założenie, że ponieważ celibat jest „nienaturalnym wyrzeczeniem”, musi prowadzić do narcyzmu bądź go wzmacniać, generować chroniczną frustrację oraz spłycać życie emocjonalne.

Badania kliniczne nad księżmi mającymi problemy z celibatem ujawniają niedojrzałości osobowe, konflikty psychiczne i deficyty utrudniające takie życie. To nie celibat jest jednak ich pierwszą przyczyną. Jak pokazują bowiem badania nad motywacją do wystąpień z kapłaństwa, trudności w życiu księży nigdy nie wynikają z samego celibatu. Staje się on brzemieniem i źródłem frustracji, kiedy ksiądz doświadcza chronicznego osamotnienia i/lub odrzucenia, niezrozumienia lub jest niedojrzały psychoseksualnie i celibat staje się dla niego formą przymusu psychicznego. Nie oznacza to jednak, że celibat psychologicznie jest wpisany w kapłaństwo i nigdy nie będzie problemem.

Nie wystarczy czuć się powołanym, aby uniknąć trudności wpisanych w taki styl życia. Jego wartość odkrywa się czasami na błędach, a zawsze w wyniku podjęcia ryzyka, że do dojrzałości osobowej można dojść i w taki sposób – godząc się na nieuniknione frustracje, straty i własne ograniczenia.

©(P) JACEK PRUSAK SJ

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 4/2020