Ilu jest Papieży

Z jednej strony zgorszenie podziałem, intrygą i kłamstwem. Z drugiej – ożywiona dyskusja o celibacie i statusie papieża emeryta. To bilans ubiegłotygodniowej wojny domowej w Watykanie.

20.01.2020

Czyta się kilka minut

Papież Franciszek i papież emeryt Benedykt XVI  podczas ceremonii otwarcia Roku Jubileuszowego, Bazylika św. Piotra w Watykanie,  grudzień 2015 r. / ALESSANDRO BIANCHI / REUTERS / FORUM
Papież Franciszek i papież emeryt Benedykt XVI podczas ceremonii otwarcia Roku Jubileuszowego, Bazylika św. Piotra w Watykanie, grudzień 2015 r. / ALESSANDRO BIANCHI / REUTERS / FORUM

Pierwsza twitterowa wojna o celibat wybuchła 12 stycznia 2020 r. o godz. 18.12.

Nicolas Diat, redaktor z wydawnictwa Fayard, napisał: „Mam przyjemność i zaszczyt ogłosić publikację książki papieża Benedykta XVI i kard. Roberta Saraha »Z głębi naszych serc«. To praca wyjątkowa i przełomowa. Dostępna od 15 stycznia”. Wywiad z kardynałem, prefektem Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, od kilku minut był już na stronie internetowej „Le Figaro”. Ale dopiero seria tweetów nadała mu światowy zasięg.

Twitter to ulubione narzędzie prefekta. Inni biskupi i kardynałowie, także z kurii rzymskiej, również mają na nim konta, ale Sarah jest na ich tle wyjątkowy. W niedzielny wieczór i poniedziałkowy poranek umieścił 42 tweety promujące książkę. A gdy nadszedł kontratak, uznał społecznościowy serwis za najlepsze miejsce do obrony swego dobrego imienia. Dzięki temu cały świat mógł nie tylko natychmiast dowiedzieć się o konflikcie na szczytach kościelnej hierarchii, ale też na żywo obserwować przebieg walki


CZYTAJ TAKŻE: Ks. Adam Boniecki o książce „Z głębi naszych serc” >>>


Lojalny jak Benedykt

Już pierwsza informacja o książce wywołała zdumienie. Media prześcigały się w nagłówkach: „Benedykt XVI: celibat jest nieodzowny. Nie mogę milczeć”, „Papież emeryt apeluje do Franciszka, by nie zmieniał celibatu”, „Benedykt XVI przerywa milczenie”, „Ratzinger wbija nóż w plecy Bergoglia”.

Watykan (tę nazwę będę tradycyjnie odnosić do papieża Franciszka i jego otoczenia, mimo że pozostali bohaterowie historii również mieszkają w watykańskim państwie) był tak zaskoczony, że jego służby prasowe zareagowały dopiero po 18 godzinach. Tak, wiem – jak na kościelno-urzędowe standardy rekordowo szybko. Ale biorąc pod uwagę dynamikę i miejsce sporu (w tym czasie krążyły już po świecie tysiące tweetów, które powielane były przez wszystkie inne media), to spore opóźnienie. Brak reakcji dowodził, że zadany cios był celny i obezwładniający.

Wspólną publiczną wypowiedź Benedykta XVI i kard. Saraha uznano za wywieranie presji na Franciszka, by nie zgadzał się na żadną formę „osłabienia celibatu”. „Pokornie błagamy papieża, aby na zawsze uchronił nas przed taką możliwością, nawet w jednym tylko regionie” – czytamy w zapowiedzi książki. To oczywiste nawiązanie do jednego z postulatów synodu amazońskiego, zakończonego przed trzema miesiącami. Biskupi prosili papieża o zgodę na święcenia kapłańskie żonatych mężczyzn. Decyzji spodziewano się właśnie teraz – dokument miał być opublikowany jeszcze w styczniu.

13 stycznia około południa Watykan przypomniał, że poglądy Franciszka na celibat nie są sprzeczne z tym, co pisał Benedykt XVI. Starano się zatrzeć wrażenie rozdźwięku między urzędującym a emerytowanym papieżem. Matteo Bruni, dyrektor Biura Prasowego, przypomniał wypowiedź Franciszka: „Wolałbym oddać życie, niż zmienić przepisy o celibacie”. Andrea Tornielli, dyrektor wydawniczy watykańskich mediów, nazwał wspólne przedsięwzięcie Benedykta i Saraha „cennym wkładem” w dyskusję, nacechowanym „synowskim posłuszeństwem wobec papieża Franciszka (...) w duchu miłości dla jedności Kościoła”.

Czy Franciszek wiedział o planach wydania książki przez Benedykta? Sądzę, że nie. Zarówno Tornielli, jak i Bruni, pytani przeze mnie, uchylili się od odpowiedzi. Publiczne przyznanie, że Benedykt nie poinformował papieża o planach (a była ku temu okazja choćby przy okazji spotkania świątecznego), stawiałoby Ratzingera w złym świetle, czego Franciszek nie chce. Do tej pory bardzo życzliwie podchodził do publicznych wystąpień swego poprzednika, których trochę się uzbierało (trzy książki, artykuły, listy, okolicznościowe dedykacje, wstępy do książek innych osób i kolejnych wydań własnych prac). Zawsze jednak papież emeryt lojalnie o tym uprzedzał. Nawet słynny, polemiczny artykuł o przyczynach pedofilii, opublikowany w kwietniu 2019 r. na łamach miesięcznika „Klerusblatt”, został wcześniej zaaprobowany przez Franciszka, a złe wrażenie, jakie po nim powstało, szybko udało się przykryć wspólną książką obu papieży („Nie wyrządzajcie krzywdy choćby jednemu z tych najmniejszych”, czerwiec 2019).

Co wolno emerytowi

Tym większa zapanowała wobec tego dezorientacja. Stało się jasne, że w twitterowej wojnie o celibat, już niemal zażegnanej, otwiera się nowy front. Zaczął się spór, co wolno papieżowi na emeryturze, a czego robić nie wypada. Twitter przypomniał słowa Benedykta z czasu pożegnania z urzędem: o wycofaniu się z życia publicznego, oddaniu modlitwie i medytacji, bezwarunkowym szacunku i posłuszeństwie wobec następcy.


CZYTAJ TAKŻE

BATALIA O CELIBAT: Środowiska konserwatywne próbują blokować zmiany w dyscyplinie celibatu. Tymczasem wprowadzenie większej różnorodności w Kościele mogłoby pomóc walczyć z klerykalizmem >>>


Status papieża emeryta to twór dziwny i dotąd nieznany. Niezwykłość sytuacji i możliwość spekulowania o konfliktach i napięciach pobudziła wyobraźnię twórców kultury masowej – stąd wysyp filmów czerpiących inspirację z watykańskiego qui pro quo (o „cudownym rozmnożeniu papieży” pisze Marcin Napiórkowski na s. 86).

Choć o abdykacji myśleli też poprzednicy Ratzingera (Pius XII, Jan XXIII, Paweł VI, Jan Paweł II), to żaden nie opracował przepisów, którym podlegałby papież po złożeniu urzędu. Benedykt XVI musiał stworzyć je sam dla siebie i to w ciągu dwóch i pół tygodnia, jakie miał od ogłoszenia abdykacji do odejścia z urzędu.

Już sama decyzja o pozostawieniu sobie niektórych symboli papiestwa – tytuł Waszej Świątobliwości, imię, biały strój (nieznacznie tylko zmodyfikowany), pobyt w Watykanie – mogła wprowadzać zamieszanie. A niektóre wypowiedzi odchodzącego na emeryturę Benedykta („Nie mam już władzy rządzenia w Kościele, lecz w posłudze modlitwy zostaję, że tak powiem, w zagrodzie św. Piotra”) sprawiły, że zaczęto mówić nawet o dwóch papieżach – czynnym i kontemplacyjnym. Gdy emeryt zaczął zabierać głos publicznie, pojawiło się niebezpieczeństwo „nauczania równoległego”, które zresztą wiele osób, niezadowolonych z nowego papieża, chętnie by zaakceptowało. Nie da się ukryć, że część katolików wciąż uznaje Josepha Ratzingera za „prawdziwego” strażnika doktryny, zagrożonej nieprzemyślanymi i nieodpowiedzialnymi pomysłami argentyńskiego następcy.

– Niezależnie od prawdziwych intencji papieża emeryta służy on już od dawna tradycjonalistom (nawet nie konserwatystom, bo ci mają większy szacunek dla urzędu) do obrony ich własnej teologii – mówi „Tygodnikowi” Massimo Faggioli, teolog i historyk Kościoła z amerykańskiego katolickiego uniwersytetu w Villanova. – Tak jak teraz: wolą forsować swoją błędną naukę o celibacie, nawet za cenę osłabienia jedności Kościoła.

Benedyktowi – świta

Faggioli nie ukrywa, że winę za taki stan rzeczy ponosi najbliższe otoczenie Benedykta. – Choć bycie papieżem to konkurencja indywidualna, to papież nigdy nie jest sam – mówi dalej. – Zwłaszcza papież emeryt, który ze względu na wiek i zdrowie wymaga stałej uwagi. Ratzinger jest otoczony przez świtę, która się nim opiekuje, i która nie odpowiada przed nikim innym w Watykanie. Reaguje jedynie na szum medialny.

Spór o to, czy papież Benedykt został zmanipulowany, to trzeci front walk na ubiegłotygodniowej wojnie. Niemal od razu pojawiły się sugestie, że ktoś – albo kard. Sarah, cieszący się zaufaniem i wieloletnią przyjaźnią Benedykta, albo abp Georg Gänswein, od 17 lat osobisty sekretarz Ratzingera – mógł wykorzystać niedyspozycję i słabość emerytowanego papieża, wciągając go w promocję książki, która podaje w wątpliwość teologiczne kompetencje następcy.

Gerard O’Connell, watykański korespondent magazynu „America” i autor głośnej książki o wyborze Franciszka, pełnej smacznych i nieznanych informacji z konklawe, napisał: „Jedno ze źródeł watykańskich mówi, że Benedykt XVI nie jest już fizycznie zdolny do pisania. Drugi informator, który odwiedził papieża emeryta w ostatnich miesiącach, zauważył, że choć umysł Benedykta jest jasny, trudno mu podjąć rozmowę trwającą dłużej niż 15 minut”.

Wojna rozgorzała na nowo. Sandro Magister, watykanista „L’Espresso”, który miał mieć dostęp do książki jeszcze przed jej publikacją, twierdził, że rozdział napisany przez Benedykta jest powtórzeniem jego homilii o kapłaństwie, wygłoszonej w 2008 r. w Wielki Czwartek (co okazało się nieprawdą). Pojawiły się domysły, że kard. Sarah wykorzystał stary tekst papieża do wypromowania własnej książki. I że zrobił to samowolnie, bez wiedzy (w tym przypadku lepiej rzec: świadomości) Benedykta, narażając na szwank nie tylko wieloletnią przyjaźń z papieżem, ale i własne dobre imię. Czy to możliwe?

Prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego ma wielu zawziętych wrogów, którzy przypomnieli, że nie po raz pierwszy podpiera się czyimś autorytetem (zwykle papieża), forsując własne poglądy. Ale ma też zagorzałych zwolenników – jako jeden z największych autorytetów prawej strony katolickiego internetu – którzy ruszyli mu w sieci z odsieczą.

Kardynał z buszu

„Ideologia LGBT ma to samo źródło, co nazizm, faszyzm, komunizm i islamski fanatyzm”. Brzmi znajomo? Kard. Sarah mówił tak już w 2015 r. Jak również, że teoria gender to „pseudonaukowe oszustwo, zarażone herezją gnostycyzmu i największe współczesne zagrożenie rodziny”.

Na miano obrońcy katolickiej tradycji i doktryny uczciwie sobie zapracował. Poglądy ma jasne i zdecydowane, do tego mówi logicznie i przekonująco. Za największe nieszczęście współczesnego człowieka uważa brak wiary – źródło wszystkich innych problemów. Kryzys Kościoła to przede wszystkim kryzys kapłanów – ale nie chodzi mu o klerykalizm czy pedofilię, tylko schlebianie przez księży gustom tego świata. Kryzys emigracyjny należy rozwiązywać „pomagając na miejscu”, a rolą Kościoła nie jest mówienie o ekologii, rolnictwie czy uchodźcach, tylko o Bogu i „skandalu krzyża”.

„Nawet kardynał, który wyszedł z afrykańskiego buszu, zauważył, że Europa traci swą kulturę i tożsamość” – mówił o nim dwa miesiące temu o. Tadeusz Rydzyk na konferencji „Katolicy a tożsamość wspólnoty narodowej”. Sarah rzeczywiście pochodzi z małej miejscowości na północy Gwinei. Wielokrotnie podkreślał, że wszystko zawdzięcza francuskim misjonarzom. Oni pokazali mu nieznany i fascynujący świat: chrześcijaństwo i europejską cywilizację. Dzięki nim zachwycił się łacińską liturgią mszy – dostojną i tajemniczą. Został biskupem decyzją Jana Pawła II, gdy miał zaledwie 34 lata. Kardynałem uczynił go Benedykt. Prefektem Kongregacji ds. Kultu Bożego – Franciszek, u początku swego pontyfikatu.

Ojcowska korekta

„Człowiek jest jak liana, która próbuje wspiąć się ku słońcu, ale potrzebuje silnego drzewa. Dla ludzi tym drzewem jest Kościół” – mówił w wywiadzie kard. Sarah. Sam chętnie wspiera się autorytetem Kościoła i papieży – od Piusa X po Franciszka. Zawsze ma pod ręką odpowiednie cytaty na poparcie swoich poglądów. Nic dziwnego, każdy tak robi. Czasem jednak zdarza mu się przekroczyć granicę.

W lipcu 2016 r. na konferencji „Sacra Liturgia” w Londynie przekonywał, cytując wybrane fragmenty konstytucji o liturgii, że jedyną reformą, na jaką zgodził się Sobór Watykański II, było wprowadzenie języków ojczystych. Wszystko inne to wypaczenie. Mówił też, że papież Franciszek zaakceptował jego pomysł, by księża wrócili do odprawiania mszy ad orientem (tyłem do wiernych). Zrobiło się zamieszanie. Prymas Anglii i Walii musiał opublikować list z przypomnieniem, że obowiązujące przepisy nakazują odprawianie mszy „twarzą do ludu”. A papież dał Sarahowi pierwsze ostrzeżenie – odwołał z kongregacji wszystkich członków o konserwatywnych czy wręcz tradycjonalistycznych poglądach (byli to kardynałowie Bagnasco, Pell, Burke, Scola i Ouellet). Na ich miejsce mianował samych zwolenników reform.

Do drugiego zwarcia doszło rok później. Papież wprowadził nowe zasady tłumaczenia tekstów liturgicznych na języki narodowe. Chciał, by zajmowały się tym episkopaty lokalne, a kongregacja miałaby ich decyzje jedynie „potwierdzać”. Sarah opracował i rozesłał do mediów objaśnienie, w którym papieskie rozporządzenie interpretował na opak: episkopaty przygotowują tłumaczenia, ale i tak on (jego kongregacja) będzie je „zatwierdzać”. W precedensowym liście, zatytułowanym „Correctio paternalis” („Ojcowska korekta”), papież wytknął mu błąd i nakazał wysłać sprostowanie wszędzie tam, gdzie nieprawdziwa informacja została opublikowana.

Ktoś tu kłamie

Wróćmy do wydarzeń z ostatnich dni. Gdy oskarżeń o manipulację było coraz więcej, kard. Sarah postanowił bronić swego imienia. Opublikował na Twitterze trzy listy od Benedykta, potwierdzające ich współpracę przy książce, oraz oświadczenie, że papież emeryt przekazał mu (w sierpniu i październiku) notatki na temat celibatu i wyraził zgodę na ich publikację. Zapewniał, że papież wiedział o planach wydania wspólnej książki, której wydruk komputerowy przesłał mu już w listopadzie, wraz z projektem okładki i tekstem wspólnie napisanego wstępu i zakończenia.

Półtorej godziny po publikacji tego oświadczenia abp Gänswein wysłał do agencji prasowych komunikat, że papież Benedykt zaprzecza, by „zatwierdzał jakikolwiek projekt wspólnej książki albo też widział czy autoryzował jej okładkę”. Sekretarz przyznał, że tekst jednego rozdziału, podpisany imieniem Benedykta, jest autentyczny i że kardynał miał zgodę na jego wykorzystanie. Na polecenie papieża emeryta poprosił kard. Saraha, by zwrócił się do wydawnictwa o usunięcie imienia Benedykta z okładki, wstępu i zakończenia.

Wydawnictwo poprawek nie naniosło, bo książka była już wydrukowana i skierowana do sprzedaży. Ale wszyscy zgodnie stwierdzili, że oświadczenie ­Gänsweina zamyka sprawę.

Ci, którzy kard. Saraha nie lubią, uznali, że prefekt oszukał papieża i okłamał opinię publiczną. I że to koniec jego kariery, co akurat jest prawdopodobne – w czerwcu kardynał kończy 75 lat i zgodnie z regulaminem złoży dymisję. Możliwe, że stanie się to wcześniej.

Z kolei sympatycy kardynała wierzą jego zapewnieniom i podejrzewają, że kłamstwa dopuścił się abp Gänswein, a może został do niego nakłoniony sam Benedykt. Wszystko dla zachowania pozorów jedności obu papieży. Sarah wyrasta w ich oczach na ofiarę układów pomiędzy Domem św. Marty (gdzie mieszka Franciszek) a klasztorem Mater Ecclesia (gdzie mieszka papież emeryt).

Sandro Magister, surowy krytyk obecnego pontyfikatu, twierdzi wręcz, że kard. Sarah świadomie podjął się ryzykownej misji obrony celibatu, zdając sobie sprawę, jak to się może dla niego skończyć. – Pomysł był genialny! – mówi „Tygodnikowi”. – Bez zaproszenia Benedykta do współpracy książka Saraha o celibacie nie miałaby znaczenia. Właśnie dlatego od początku kłócono się nie o to, co w środku, ale kto jest podpisany na okładce. Wykreślenie papieża niczego nie zmienia, bo przecież nikt nie podważa autentyczności tekstu Benedykta, ani tego, że udzielił aprobaty pozostałym rozdziałom. Franciszkowi trudno będzie teraz otworzyć furtkę do kapłaństwa żonatych mężczyzn. Choć pewnie dokona tego we właściwy sobie sposób, przy pomocy małego przypisu u dołu strony.

Czy zatem cel został osiągnięty? To może być tylko pobożne życzenie organizatorów medialnej intrygi. Papież Franciszek wydaje się być nieporuszony całym zamieszaniem. W ciągu ostatniego tygodnia ani razu publicznie nie odniósł się do sprawy. Na początku pewnie nie chciał tego robić ze względu na Benedykta, którego szanuje, choćby z racji wieku, i mógłby przymknąć oko na jego nielojalność. Ale nie skomentował burzy nawet wtedy, gdy było już wiadomo, że papież emeryt ma z nią niewiele wspólnego. Nie było żadnego tweeta na profilu @Pontifex_it, żadnej wzmianki w kazaniu w Domu św. Marty. Lekceważące milczenie. No, może z jednym wyjątkiem – w rozmowie z Eugeniem Scalfarim, swoim przyjacielem, powiedział: „Sprawę Ratzingera uważam za zamkniętą, a ta grupka, mniejsza czy większa, która została na lodzie, to normalne zjawisko w naszych warunkach”.

Dla „tej grupki” wybranie Scalfariego na sprawozdawcę papieskich słów jest jeszcze większym upokorzeniem niż obojętna cisza, bo kontakty papieża z dziennikarzem – ateistą, liberałem i socjalistą – doprowadzają ich do szewskiej pasji (Scalfari zawsze „cytuje” słowa Franciszka z pamięci, budząc nie tylko w kurii konsternację i zgorszenie; papież jest jednak wyrozumiały dla 96-letniego przyjaciela i sam nigdy jego „relacji” nie dementował).

Bilans końcowy

Wojna dobiegła końca. Pora na podliczenie strat i zysków. Po jednej stronie mamy intrygę i/albo kłamstwo – zjawiska jednakowo gorszące. A także wrażenie podziału w Kościele, który pod sterami Franciszka dryfuje ponoć w niebezpieczną stronę, a jego kurs musi być korygowany przez czujnego stróża Piotrowej łodzi.

Po stronie zysków – ożywiona dyskusja nad celibatem, jaka przetoczyła się przez media, oraz taka sama debata nad statusem papieża emeryta.

I tylko kard. Sarah nie składa broni. W piątek w nocy napisał na Twitterze: „Dziś wieczorem spotkałem się z papieżem Benedyktem. Nie ma między nami żadnych nieporozumień. Wyszedłem ze spotkania szczęśliwy, pełen spokoju i odwagi. Zachęcam wszystkich do czytania i medytacji książki »Z głębi naszych serc«. A wydawnictwu Fayard dziękuję za dokładność, rzetelność i profesjonalizm”. ©℗


CZYTAJ TAKŻE

CUDOWNE ROZMNOŻENIE PAPIEŻY: Franciszek i Benedykt XVI, Pius XIII, Franciszek II i Jan Paweł III – żeby zobaczyć, co naprawdę reprezentują, potrzebujemy ich coraz więcej i więcej. Spór o wartości toczy się dziś w Netfliksie i HBO >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 4/2020