Ani czytadło, ani arcydzieło

Czy z powieści można wnosić coś na temat samopoczucia zbiorowości? Już prędzej na temat samopoczucia twórcy, a i to byłoby ryzykowne. A przecież jest to praktyka powszechnie stosowana, ba! - zachętę do takiej lektury nieraz znajdziemy u samego autora, w zapiskach dziennikowych czy udzielonych wywiadach.

07.12.2003

Czyta się kilka minut

 /
/

Co więcej, czekamy na takie sygnały, upewniają one bowiem nas, czytelników, że literatura ciągle jest wypowiedzią o wspólnej nam wszystkim kondycji, usprawiedliwiają pokusę konfrontowania się z cudzym losem, przynoszą pocieszenie. Dziś nam, żyjącym w pośpiechu i rozgardiaszu, niepewnym swego, jest to potrzebne bardziej niż kiedykolwiek. Tęsknimy do opowieści podpowiadających, jak mamy żyć, choć z katedr uniwersyteckich słyszymy przede wszystkim głosy o tym, że ulegając takim tęsknotom, jesteśmy ofiarami nostalgii za czymś, co minęło bezpowrotnie. I na szczęście. Dziś jedność świata i jedność doświadczenia musiałaby być wymuszona. Tego nikt z nas by nie chciał, a jednak spodziewamy się, że ktoś podstawi nam lustro, w którym zobaczymy nasz wspólny konterfekt. Czy nie o tym świadczą formułowane raz po raz oczekiwania i pretensje pod adresem literatury czy filmu, by wreszcie zaświadczyły o przygodzie, która w ostatnich latach stała się i naszym udziałem po upadku muru berlińskiego?

Polska literatura nas w tym względzie nie rozpieszcza, więc tym bardziej łakomie spoglądamy na książki pisane przez sąsiadów. Ostatnio dostaliśmy do rąk dwie takie powieści, które zdają się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom, o których mowa. To “Ani święci, ani anioły" czeskiego pisarza Ivana Klimy i “Niewiedza" francusko-czeskiego Milana Kundery.

Obie, tak różne przecież książki, mają jednak ze sobą wiele wspólnego, co zaprasza do zestawiania ich w parę. Ukazały się prawie w tym samym czasie: “Ani święci, ani anioły" w roku 1999, a “Niewiedza" w rok później. Zostały napisane przez pisarzy z jednego pokolenia - Klima to rocznik 1931, Kundera - 1929, naznaczonych tym samym historycznym wydarzeniem, jakim było zdławienie Praskiej Wiosny. Obaj opuścili wówczas swój kraj, tyle że Klima wrócił po roku ze Stanów Zjednoczonych, gdzie wykładał na uniwersytecie w Michigan, by wieść w ojczyźnie los pisarza-dysydenta, Kundera osiadł we Francji i został pisarzem języka francuskiego. “Niewiedza" jest jego trzecią powieścią napisaną po francusku. “Ani święci, ani anioły" zostały napisane po czesku, choć - co warto zaznaczyć, bo akurat u nas Klima nie był zanadto tłumaczony - przez pisarza cieszącego się na Zachodzie niewiele mniejszą popularnością aniżeli Kundera.

Obaj autorzy swoimi bohaterkami czynią kobiety w tym samym wieku: Krystyna z powieści Klimy ma czterdzieści pięć lat i tyleż samo, mniej więcej, mają Irena i Jozef z “Niewiedzy" - wszyscy troje dokonują życiowego bilansu. To z kolei powieściowym narratorom Klima i Kundery daje asumpt do wypowiadania sądów na temat zmian, jakie zaszły w Czechach po zwycięstwie aksamitnej rewolucji.

“Czechosłowacja rozpadła się nieco wcześniej niż moje małżeństwo. Opłakałam ją, lecz nie byłam jej w stanie pomóc, w końcu nie potrafiłam pomóc nawet sobie samej" - myśli Krystyna. Krystyna jest dentystką. Jej były mąż, profesor historii w liceum, umiera na raka. Podobnie jak ojciec Krystyny, “był mistrzem w zadawaniu ran innym, jak również w rozbudzaniu w nich poczucia winy". Krystyna jest ciągle bardzo atrakcyjną kobietą, nawiązuje romans z młodszym o piętnaście lat Honzą. Honza pracuje w czeskim odpowiedniku Instytutu Pamięci Narodowej, tropi komunistycznych zbrodniarzy. Oczywiście, tak jak i jego polscy koledzy - bez powodzenia.

Krystyna nie może się pogodzić z przeszłością: ojciec był zagorzałym stalinistą i do końca ormowcem (ale w czasie wojny należał do ruchu oporu, przesiedział się w kacecie). Babka-Żydówka została zamordowana w niemieckim obozie (to już stałe tropy w powieści środkowoeuropejskiej). Krystyna nie radzi sobie też z teraźniejszością: jest depresyjna, skłonna do udręczania siebie (więc i innych), ma bardzo złe zdanie o mężczyznach. Na dodatek jej córka, szesnastoletnia Jana, uzależnia się od narkotyków. “Nie jestem smutna, tylko jestem strasznie zmęczona" - mówi o sobie Krystyna.

Irena i Jozef są emigrantami. Ona mieszka od lat w Paryżu, on jest weterynarzem w Danii. Spotykają się przypadkiem na lotnisku, w podróży do ojczyzny, którą odwiedzają po ponad dwudziestoletniej nieobecności. Kiedyś o mało nie połączył ich romans, teraz, po latach, oboje owdowiali, nawiązują romans rzeczywiście. Bez powodzenia. Nostalgiczna podróż przynosi rozczarowanie, uczucie pustki i jałowości, choć z utęsknieniem nasłuchują wołania swego kraju o ich “współczującą miłość". Jednak nikt i nic nie woła. Porzucają kraj na nowo, bo ich wspomnienia są niczym liście z obumarłego drzewa, nie ma w nich życia, za to wikłają ich oboje we freudowską “opowieść rodzinną", czynią statystami w cudzym spektaklu. Nikogo tutaj, nawet najbliższych, nawet dawnych przyjaciół nie interesują ich losy ani to, co jest teraz dla nich ważne. Błąkają się niczym turyści, przybysze z dziwacznymi żądaniami, które stają się pretensjami. Miasto i ludzie żyją swoim własnym, egoistycznym i zaborczym życiem.

Rodzinne miasto Ireny, tak przez nią niegdyś kochane, jest teraz - o ironio - bardziej miastem jej szwedzkiego przyjaciela, z którym związała się po śmierci męża. “Oparta łokciami o balustradę, patrzy w stronę Zamku: wystarczyłby kwadrans, by tam się znaleźć. Tam zaczyna się Praga z pocztówek, Praga, na której historia w obłędzie wypaliła swe liczne stygmaty, Praga turystów i kurew, Praga restauracji tak drogich, że jej przyjaciele nie mogą nawet przestąpić ich progu. Praga roztańczona, wijąca się pod reflektorami, Praga Gustawa. Mówi sobie, że nie ma dla niej miejsca bardziej obcego niż taka Praga. Gustaftown. Gustafville. Gustafstadt. Gustafrad. Gustaf (...). Widzi go jowialnego, odzianego w t-shirt, wykrzykującego, że Kafka was born in Prague (...)."

Bohaterom Klimy i Kundery trudno znaleźć swoje miejsce na ziemi. Krystyna układa horoskop dla Pragi na następne stulecie: “Wyszło mi, że w czerwcu 2006 dojdzie do jej zagłady. Usiłowałam odgadnąć, czy będzie to wojenny kataklizm, powódź czy coś, co przyjdzie z góry, chociaż woda przychodzi również z góry. Teraz jednak myślę sobie, że wcale nie musi chodzić o zagładę domów. Wystarczy zagłada ludzkich dusz".

W powieści Klimy nie wszystko jest stracone. Napisana w postaci monologów wewnętrznych Krystyny, Jany i Honzy, przynosi nam optymistyczne w końcu przesłanie: rzeczy nie są takie, jakimi nam się wydają. Ludzie może i nie są święci, ale nie są też takimi łajdakami, jakimi ich widzimy w chwili rozpaczy. Życie jest pełne cudowności, ale aby się o tym przekonać, musimy znaleźć drogę do samego siebie, pogodzić się z sobą, znaleźć zrozumienie dla innych. Tytułową mądrość wypowiada w powieści terapeuta Radek, dawny dysydent, niegdyś członek podziemnego Kościoła. Wszyscy zasługujecie dziś na swego terapeutę, ale, drodzy rodacy, jeszcze jeden wysiłek, a staniecie się wolnym narodem - zdaje się mówić swym czytelnikom Klima. Przez czeskich czytelników powieść “Ani święci, ani anioły" nie została jednak tak gorąco przyjęta, jak przez obcych - “Washington Post" zaliczył ją do “najlepszych książek roku".

Kundera nie zostawia nadziei. Czas, który dla Krystyny jest niezrozumiałym, nieubłaganym Bogiem, przynosi zapomnienie i leczy rany, zrównuje szanse. To, co zrobimy z naszym czasem, jest naszą sprawą i sprawą naszej wolności. Dla Ireny i Jozefa czas jest pułapką: zawsze i bezlitośnie okazuje się tylko teraźniejszością. Tylko teraźniejszość ma swój ciężar. Ale nie pamięć. Nie można się z nikim podzielić pamięcią, tak jak nie można się z nikim podzielić bólem. Daremnie liczyć na cudze zrozumienie. “Ludzie nie interesują się sobą i to jest normalne", powiada Jozef do Ireny, a ona przyznaje mu rację.

Jozef w tę podróż zabrał “Odyseję" w duńskim przekładzie. “Czy epopeja powrotu należy jeszcze do naszej epoki?" - zadaje sobie pytanie. Odwieczne mity reżyserują nasze życie, ale ten akurat stracił swoją moc. Nie tylko ten. Umierać za kraj? - cóż za anachronizm! - powiada spotkany po latach przyjaciel Jozefa, niegdyś ideowiec. Milada, praska przyjaciółka Ireny, mówi o naszym stuleciu jako o “wieku niewiedzy". Tytułowa niewiedza, “L’Ignorance", ma we francuskim jeszcze dodatkowy wymiar, który ginie w tłumaczeniu: to niewiedza pozbawiona poczucia winy, ignorancja. Odnoszę jednak wrażenie, że autor “Niewiedzy" grzeszy nią także i, pisząc o swoim kraju, pisze o nim zanadto “po francusku": “Wiesz, Francuzi nie potrzebują doświadczenia. U nich sąd poprzedza doświadczenie" - Irena skarży się Jozefowi na niezrozumienie kondycji emigrantów. Ale dla mnie powieść Kundery jest zanadto powieścią z tezą. Tak jak Klima wpada w stereotyp, tak Kundera wpada w rezonerstwo. Jego bohaterowie niczym marionetki odgrywają swe tragikomiczne perypetie na scenie, by wypełnić wolę autora.

Pretensje pretensjami, ale powieści Klimy i Kundery starają się coś opowiedzieć o dzisiejszych Czechach. Nawet jeśli nie są doskonałe, to po prostu są. I my, czytelnicy polskiej literatury, możemy ich pozazdrościć, bo nie mamy nawet tego. I jeszcze coś, co ujmuje czytelnika i każe myśleć o przewadze Czechów: to czuły gest, jaki wykonują obaj pisarze pod adresem literatury, której czują się depozytariuszami. Jeśli nie kraj, to z pewnością ona zasługuje na “współczującą miłość". Dla Krystyny w jej praskich wędrówkach willa Karela Čapka trwa niczym latarnia morska. Udręczona, rozmawia w myślach ze “swoim" pisarzem. W powieści Kundery, dla Ireny i jej przyjaciółki Milady pomoc stanowią wiersze Jana Skacela. To jeszcze jeden wątek niezbyt dziś obecny w pisanych po polsku powieściach.

Ivan Klima, "Ani święci, ani anioły", przeł. Jan Stachowski. Kraków 2003, Wydawnictwo Literackie;

Milan Kundera, "Niewiedza", przeł. Marek Bieńczyk. Warszawa 2003, Państwowy Instytut Wydawniczy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2003

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (49/2003)