"Alejami z paradą mieli iść..."

Z paradą mieli iść - i w to wierzyli. Ale Dzień Zwycięstwa był dniem, w którym wydano na nich wyrok. Na tych, którzy przeżyli Powstanie, czekały więzienia, tortury, wyroki śmierci; żyli z piętnem, nawet gdy skończyły się represje stalinowskie.

15.05.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

9 maja, w sześćdziesiąt lat po zakończeniu wojny, Warszawa może wreszcie poznać losy tych, którzy swoje życie “rzucili na szaniec". Mogłoby się wydawać, że przez ostatnich piętnaście lat o żołnierzach Armii Krajowej powiedziano wszystko, szczególnie w ubiegłym roku, gdy obchodzono 60. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Jednak nasza wiedza nie jest pełna. Wiemy, co przez 63 dni działo się w stolicy - gorzej z losami bohaterów Powstania po wojnie. Nawet podczas rocznicowych obchodów nie wspominano o nich - za wyjątkiem Władysława Bartoszewskiego - zbyt wiele.

Muzeum w plenerze

Jesienią 2004 r. grupa byłych powstańców postanowiła przypomnieć tragedię tych, którzy “chcieli być wolni i wolność sobie zawdzięczać", jak we wrześniu 1944 mówił Jan Stanisław Jankowski, wicepremier i Delegat Rządu RP na Kraj. Anna Jakubowska walczyła w batalionie “Zośka", Krystyna Zachwatowicz była jedną z najmłodszych uczestniczek Powstania w Harcerskiej Poczcie Polowej, a Tadeusz Filipkowski należał do Szarych Szeregów. Ich inicjatywa zbiegła się z przygotowywaną w Instytucie Pamięci Narodowej sesją poświęconą “procesowi szesnastu" - wydawało się naturalne rozszerzenie jej tematyki o masowe represje wymierzone po 1944 r. w środowisko niepodległościowe.

Wkrótce potem Andrzej Wajda rzucił myśl, by zorganizować wystawę plenerową, dokumentującą powojenne losy żołnierzy AK. Patronat nad ekspozycją objął prezydent Warszawy Lech Kaczyński, jej organizacją zajęło się Muzeum Powstania Warszawskiego. “Bez zapału pracowników Muzeum - podkreśla Filipkowski - tej wystawy by nie było!". Zwłaszcza bez młodych historyków: dyrektora MPW Jana Ołdakowskiego, jego zastępcy Pawła Ukielskiego, ekspertów muzeum Pawła Kowala i Dariusza Gawina oraz szefa projektu, Piotra Śliwowskiego z pracowni historycznej. Muzeum udostępniło eksponaty, zaapelowało o wypożyczanie zdjęć i dokumentów. Odzew przeszedł oczekiwania - przyszło wiele fotografii, z których część wzbogaci zbiory Muzeum po zamknięciu wystawy.

- Wpisuje się ona w cele Muzeum - mówi Paweł Ukielski - ponieważ nie traktujemy Powstania tylko jako akcji zbrojnej, zamkniętej w okresie od 1 sierpnia do 5 października 1944 r., lecz staramy się pokazać je w perspektywie całej okupacji i powojennych represji. Wychodząc z ekspozycją na ulice chcemy trafić również do tych, którzy do naszego Muzeum jeszcze się nie wybrali. Muzeum od chwili otwarcia odwiedziło ponad 300 tys. osób - liczymy, że dzięki wystawom plenerowym grono zainteresowanych historią jeszcze się powiększy.

Organizatorzy myśleli najpierw o ulicy Rakowieckiej, gdzie od pierwszych powojennych miesięcy instalowania się “władzy ludowej" mieściło się więzienie polityczne i areszt śledczy. Zdecydowali się jednak na bardziej reprezentacyjne Aleje Ujazdowskie. Niedaleko wznosi się pomnik Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej, ale także - gmach Ministerstwa Sprawiedliwości, ówczesna siedziba Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.

Biografie symboliczne

To właśnie w jego murach zamordowano w 1949 r. jednego z bohaterów Powstania - porucznika Jana Rodowicza “Anodę". “Anoda" to legendarna postać środowiska “Zośki": żołnierz Grup Szturmowych, uczestnik Akcji pod Arsenałem, jeden z bohaterów “Kamieni na szaniec" Aleksandra Kamińskiego, odznaczony Virtuti Militari i dwukrotnie Krzyżem Walecznych. Po wojnie należał do “drugiej konspiracji" - wstąpił do oddziału dyspozycyjnego Delegatury Sił Zbrojnych. Ujawnił się we wrześniu 1945 r. Znali go dobrze pomysłodawcy wystawy w Alejach - Anna Jakubowska walczyła z nim w Powstaniu w jednym oddziale, rodzina Zachwatowiczów mieszkała z nim po wojnie po sąsiedzku, studiował architekturę u prof. Jana Zachwatowicza. Aresztowano go w Wigilię Bożego Narodzenia 1948 r. i zamęczono podczas śledztwa, za przyczynę zgonu podając samobójczy skok z okna. Los “Anody" jest najjaskrawszym symbolem stosunku komunistycznego aparatu do bohaterów Powstania Warszawskiego.

Symboliczna jest też data otwarcia wystawy. - 9 maja nie możemy świętować Dnia Zwycięstwa - podkreśla Tadeusz Filipkowski - lecz co najwyżej pamięć dnia zwycięstwa jednego totalitaryzmu nad drugim.

11 czerwca na rogu ul. Szopena i Alei, sto metrów od miejsca zamachu na Kutscherę, zostanie odsłonięty pomnik Komendanta Głównego AK gen. Stefana Roweckiego “Grota". Dowódca, któremu nie dane było walczyć w Powstaniu, stanie obok swych żołnierzy, którzy nie doczekali wolności...

Ale wystawa w Alejach poświęcona jest także tym, którzy przeżyli. Tadeusz Filipkowski, rzecznik prasowy Światowego Związku Żołnierzy AK i prezes Fundacji Filmowej AK (pracuje w niej także Anna Jakubowska), która od założenia w 1994 r. wyprodukowała jedenaście filmów dokumentalnych poświęconych Armii Krajowej, przypomina: po upadku Powstania Warszawskiego, poczynając od jesieni 1944 r., rozpoczęto aresztowania powstańców i żołnierzy AK. Wydano pięć tysięcy wyroków śmierci, wykonano więcej niż połowę, pozostałe wstrzymała “odwilż", część skazanych amnestionowano.

Warszawska wystawa przedstawia tylko fragment tragedii zbiorowej - ale za to najbardziej wymowny. Wybrano osiemdziesiąt sylwetek powstańców i działaczy Polskiego Państwa Podziemnego, którzy z wyroku Polski Ludowej stracili życie lub skazani zostali na więzienie. Osiemdziesiąt zdjęć umieszczono na rusztowaniach stojących wzdłuż chodnika w Alejach Ujazdowskich i opatrzono notami biograficznymi: imię i nazwisko, pseudonim, funkcja w Powstaniu, data aresztowania, wiek w chwili aresztowania, wysokość wyroku, data jego wykonania lub amnestii.

Są wśród nich wielkie nazwiska: gen. August Emil Fieldorf “Nil" czy skazani w moskiewskim “procesie szesnastu", są szeregowi żołnierze i cywilni uczestnicy Powstania. - Ich wszystkich obowiązywała Godzina “W" - wyjaśnia Jan Ołdakowski. - Pokazujemy, że dramat represji obejmował olbrzymią i zróżnicowaną grupę, cały przekrój społeczeństwa: generała, podharcmistrza, duchownego, łączniczkę, całe rodziny represjonowane w ramach odpowiedzialności zbiorowej. Skazanych na śmierć, ale i, na przykład, na trzy lata więzienia - bo trzyletnie więzienie to przecież trzy lata tortur i poniżeń. W okresie 1944-1956 skazano ponad dwa miliony ludzi, a ok. sześć milionów było obiektem aktywnego zainteresowania UB.

Represje po represjach

- Skazani na krótkie wyroki po wyjściu z więzienia byli nadal represjonowani - dodaje Jakubowska. - Mieli zakaz mieszkania w Warszawie, pozbawiono ich szans na studia i pracę. - Koniec stalinizmu - mówi Śliwowski - nie był równoznaczny z końcem represji, o czym świadczą niektóre eksponaty w zbiorach Muzeum, jak np. dokumenty, które otrzymaliśmy z IPN. Represje przybrały po prostu inną formę i trwały w zasadzie do końca komunizmu. - Gdy w latach 60. ktoś z bronią w ręku napadł w Warszawie na bank - wspomina Filipkowski - aresztowano i przesłuchiwano setki akowców, traktowanych jako najbardziej podejrzani tylko dlatego, że umieli posługiwać się bronią.

Anna Jakubowska, pseudonim “Paulinka", też jest jedną z bohaterek wystawy, gdyż organizatorzy uznali jej los za typowy dla pokolenia Kolumbów. Najpierw aresztowano i skazano na karę śmierci jej męża, później go ułaskawiono. Samą Jakubowską aresztowano w styczniu 1949 za “usiłowanie obalenia ustroju państwa i przynależność do organizacji nielegalnej" i skazano na osiem lat więzienia, z czego odsiedziała pięć. Jej dwuletnie dziecko pozostało pod opieką matki. Uwolniona w maju 1954, nie powróciła na uniwersytet, gdyż musiałaby ponownie zdawać egzaminy wstępne, co ze względu na małe dziecko było niemożliwe.

- Takich jak ja - dodaje - było wielu; znam ludzi, którzy nie mogli mieszkać w Warszawie, bo ich rodzeństwo trafiło do więzienia. Żonę kolegi z “Zośki" szantażowano zwolnieniem z pracy, jeśli nie rozwiedzie się ze skazanym mężem. Otrzymałam tylko ośmioletni wyrok i z pewnością na wystawie powinno się pokazać tragedię ludzi bardziej doświadczonych.

- Intencją organizatorów wystawy nie jest sugerowanie - podkreśla Jan Ołdakowski - że skazany na karę śmierci był lepszym patriotą od skazanego na dwa lata więzienia. Wysokość wyroku często zależała od wielu, niejednokrotnie przypadkowych czynników. Chcemy pokazać sylwetki prześladowanych bez względu na charakter i wysokość wyroku, by przypomnieć tych ludzi i uzmysłowić następnym pokoleniom, jak straszne były to czasy.

Z dokumentów, które Anna Jakubowska otrzymała z IPN jako osoba pokrzywdzona, wynika, że choć zrehabilitowano ją w 1956 r., to jednak aktowi rehabilitacji towarzyszyła uwaga: “pozostawić informację, że w czasie okupacji była łączniczką i sanitariuszką, a po wojnie w nielegalnej organizacji".

***

Filipkowski: - Tytuł wystawy odwołuje się do powstańczej pieśni “Parasola": “A gdy miną już dni / Walki, szturmów i krwi / (...) pójdzie wiara gromadą / Alejami, z paradą / i tę piosnkę szturmową zanuci. (...) Alejami z paradą / będziem szli z defiladą / W wolną Polskę, co wstała z naszej krwi". Do tej parady nigdy nie doszło. Chcemy też przypomnieć, że żołnierze Armii Krajowej dziś nadal są krzywdzeni: akowcy żyjący w byłych republikach sowieckich nie mają statusu kombatantów walczących z faszyzmem.

Wystawa potrwa do 9 lipca. Organizatorzy zamierzają poszerzyć ją o biografie żołnierzy Armii Krajowej walczących z okupantami poza Warszawą. Może później zostanie przeniesiona do innych miast? Byłoby dobrze, bo jak mówi Tadeusz Filipkowski: - Jest społeczna potrzeba pamięci historycznej, szczególnie wśród młodzieży.

“ALEJAMI Z PARADĄ MIELI IŚĆ..." - powojenne losy żołnierzy AK. Organizator: Muzeum Powstania Warszawskiego. Patronat honorowy: Lech Kaczyński, prezydent m. st. Warszawy. Koncepcja: Anna Jakubowska, Krystyna Zachwatowicz, Tadeusz Filipkowski; konsultacja artystyczna: Krystyna Zachwatowicz. Opracowanie merytoryczne: Agnieszka Cubała, Dariusz Gawin, Paweł Kowal, Jan Ołdakowski, Piotr Śliwowski (szef projektu), Paweł Ukielski, Katarzyna Utracka, Zygmunt Walkowski. Patronat medialny: “Tygodnik Powszechny", TVP, “Gazeta Wyborcza", Polskie Radio. Wystawa otwarta 9 maja w Alejach Ujazdowskich.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2005