Zrób sobie klucz

Świat wierszy Wiedemanna jest światem niezobowiązujących wrażeń konfrontowanych z całkiem poważnymi formułami "mądrościowymi". Aforystyczna, skończona i dążąca do pewnej "prawdy" myśl spotyka się z bezwładem, chaosem, nieuformowaniem.

03.08.2023

Czyta się kilka minut

Adam Wiedemann jest jednym z tych poetów, którzy próbowali w połowie lat 90. tworzyć poezję "bez wierszy". Strategia anty-wierszowa odpowiadała w jakiejś mierze podobnym działaniom w sztuce, związanym z powstaniem "sztuki bez dzieła sztuki". To oczywiście dosyć grubo powiedziane, bo ostatecznie "poezja bez wierszy" oznaczała po prostu kolejną - po poetyckiej awangardzie lat 60. i 70. - zmianę myślenia o tym, czym mógłby być (jeszcze) wiersz.

Gdy Wiedemann zadebiutował w 1996 roku książką poetycką "Samczyk", miał już prawie oczyszczone pole do gry z różnymi konwencjami, stylami pisania, filozofią końca sztuki i dekonstrukcyjną praktyką stosowaną wobec wielkich modernistycznych mistrzów i awangardowych proroków. Stan, w jakim wówczas znajdowała się "nowa" poezja polska, wypada określić jako, po pierwsze, próbę poszerzenia terytorium tego, co mogłoby stać się materią wiersza. Tak postępowali - przykładowo - Darek Foks (w proteście przeciwko elitarnej kulturze, wyraźnie rozdzielającej to, co jest sztuką, i to, co nią nie jest) lub poeta z zupełnie innej bajki - Jacek Podsiadło (w zgodzie z hasłem Stachury, że "wszystko może stać się poezją"). Po drugie, ten stan można nazwać próbą zakwestionowania systemu poetyckiego wypracowanego przez modernizm - to projekty m. in. Tadeusza Pióry, Andrzeja Sosnowskiego, Krzysztofa Siwczyka. Po trzecie, można widzieć także ponowne, ale pozytywne nawiązanie do modernistycznego wzoru poezjowania, które dokonywało się za sprawą takich poetów jak - to znów przykłady - Roman Honet (bez ironii podejmujący nowoczesne tematy pustki, nicości, rozpadu, umierania), Tomasz Różycki (wybierający liryczną konfesję spójnego i estetycznego wiersza) czy Dariusz Sośnicki (ceniący rzeczowość, "przejrzystość" języka poetyckiego).

I gdy dziś czytamy debiutancki zbiór Wiedemanna przypomniany w "Czystych czynach. Wierszach zebranych 1989-2006", widzimy, że charakterystyczne dla tego tomu elementy "obróbki" tekstu nigdy nie zostały przez Wiedemanna zarzucone i to one zadecydowały, że książki autora "Pensum" godzą krytyków o rozmaitych gustach. Jest on bowiem pośród rewolucjonistów wiersza, posiłkujących się tradycją dadaizmu i absurdalnym humorem (np. Darka Foksa i Krzysztofa Jaworskiego), najbardziej "mądrościowy", a pośród autorów traktujących z szacunkiem emocjonalno-filozoficzny ciężar słowa (np. Dariusza Sośnickiego lub Tomasza Różyckiego) - najbardziej żartobliwy i niezobowiązujący. Nie jest to poeta ofensywy, działania na pierwszej linii frontu, to raczej ktoś, kto przychodzi po "rewolucji" i po "orgii", bez świadomości końca, pozbawiony też mitu początku, opowiada "synkretycznie" i "kolażowo". Nie podejmuje agonicznych zmagań, prowadzi raczej "miękką" grę z dostępnymi środkami wyrazu, przyjmuje postawę raczej ludyczną niż krytyczną, ironiczną niż dosłowną, przemawia niezobowiązującym głosem: lekko narcystycznym, czasem teatralnie wyeksponowanym.

Wiersz Wiedemanna przebiega w ustalony i ustabilizowany sposób, mimo pozorów improwizacyjnej swobody i anarchii wywołanej skojarzeniowymi dygresjami. Stabilność tę zapewniają dwa znoszące się ruchy. Jeden bierze się ze skłonności autora do niewiążącego mówienia o świecie, wynajdowania takich fragmentów rzeczywistości, które byłyby celowo przedstawiane jako niezajmujące, nieefektowne, potoczne - odnosimy więc wrażenie, że wiersz jest "przegadany", trochę sprawozdawczy, impulsywny i żywiołowy. Drugi ruch zapewnia dążenie poety do podsumowania, puenty, formuły imitującej filozoficzność. W efekcie świat, który zostaje nam przedstawiony, jest światem niezobowiązujących wrażeń konfrontowanych z całkiem poważnymi, sentencjonalnymi, zupełnie na serio pisanymi formułami "mądrościowymi".

Dla przykładu: wiersz "Jabłko" rozpoczyna się od ustaleń meteorologicznych ("Zrobiło się zimno Ciepłą kurtkę wyciągnąć trza z szafy") i rozbudowuje koncept zimnego świata i ogrzewanego ciała ("Ale z ciałem w puchu / miłością w sercu i nawet z potrzebą / Boga w drodze wyjątku przemienioną w Boga / można już iść i łapać miasto na zimnym uczynku"), utrzymując cały czas podmiot w trybach nonszalanckiej, zdystansowanej frazy. Ale koniec: "Nagle widzę / jabłko pozostawione (w szafie) w kieszeni jesiennego płaszcza / : co zrobić żeby pamiętać Żeby tam nie zgniło") przynosi powagę rozleniwionej, pojawiającej się jakby od niechcenia, myśli uogólniającej i funkcjonującej w bardzo szerokim wymiarze: "co zrobić żeby pamiętać".

Konsekwencją takiego ustawiania głosu w wierszu są oczywiście próby sił. Aforystyczna, skończona i dążąca do pewnej "prawdy" myśl spotyka się z bezwładem, chaosem, niegotowością, nieuformowaniem. I to dopiero powoduje, że tekst Wiedemanna podważa racje obu porządków, fascynując się meandrami myślenia i faktem urzekająco bezsensownych podstaw naszego życia, które od czasu do czasu usiłujemy uchwycić w jakiejś apodyktycznej formule. Interesowność takich zagrywek języka dobrze oddają wersy z utworu "[brylant]", często cytowane przez komentatorów: "Nie jest chyba złudzeniem, że życie to stopniowe / zbieranie argumentów, czy raczej pozbywanie się ich".

Z takim kształtowaniem wiersza i przedstawianiem świata wiąże się jeszcze coś innego. Wiedemann poświęca sporo fraz na zauważenie skrywanego - bo antagonistycznego, a przez to także naznaczonego przemocą - elementu natury kontaktów ludzkich. W "Dobrych manierach" pisze: "Jesteśmy wszyscy zbyt uprzejmi Gdybyśmy / byli mniej mniej byśmy się krzywdzili". W "Plastrze (1)" dopiero zatarg uświadamia rozmówcom, że wszystko, co mówili dotychczas, nie było wypracowywaniem porozumienia. W innym tekście czytamy: "Z perspektywy niebios wszystko jest zasobniejsze, gładsze, ponętne, a jednak / komuś tam trzeba dopiec" ("Na mego pieska musisz poczekać aż umrę").

Nieprzypadkowo chyba swój wybór wierszy poeta zatytułował "Czyste czyny", nieprzypadkowo dlatego, że podobne sformułowanie, choć w liczbie pojedynczej, pojawia się w książce Adorna "Minima moralia". Frankfurcki filozof pisze o czystym czynie, że to "gwałt, rzutowany na gwiaździste niebo nad nami" (przeł. Małgorzata Łukasiewicz). Innymi słowy, czysty czyn to suwerenna, władcza decyzja, która odpowiadałaby tym wszystkim apodyktycznym działaniom w świecie, które są oparte raczej na ambiwalentnie odczuwanym związku z drugim człowiekiem niż na altruistycznych zasadach. Miłość miłością, przyjaźń przyjaźnią, ale tym, co nas naprawdę ze sobą wiąże - zdaje się mówić poeta - jest pragnienie pozbycia się fasadowej uprzejmości i dokopania się do "istoty" relacji. W tekście "Czy ktoś już się rozegrał?" brzmi to czytelniej: "Chciałbym ci czymś zagrozić, inaczej / cię stracę". Oczywiście i te sformułowania można potraktować jako niezobowiązujące, skoro znoszą je w tekście bardziej cyniczne i prześmiewcze - lektura Wiedemanna pokazuje jednak, że wobec wierszy trzeba stosować zasadę "czystych czynów" i dokonywać arbitralnej decyzji interpretacyjnej.

Dzieje się tak dlatego, że od odbiorców poezji wymaga się od jakiegoś czasu zachowań czytelniczych nieco odmiennych od tradycyjnych. Yoko Ono, ulubiona artystka Adama Wiedemanna (w wierszu "Piętnasty": "Igor jest znowu u mnie Numer Jeden, z kobiet - Yoko"), wydała w 1964 roku książkę "Grapefruit", w której specyficznego rodzaju komendy (np. "Zrób klucz. Znajdź zamek, do którego będzie pasował. A gdy go znajdziesz, spal dom, do którego klucz pasował") wskazywały, zdaniem komentującego tę pracę Grzegorza Dziamskiego, na nieukończony, niekompletny charakter cyklu. Równie ważnym, o ile nie ważniejszym od autora, był tu odbiorca, jego aktywny sposób wyobrażeniowego "wykonywania" dzieła. Dziamski pisał, że mamy do czynienia raczej ze scenariuszami lub partyturami niż z samodzielną strukturą. W jakimś sensie wiersze - nie tylko - Wiedemanna są takimi właśnie partyturami, które na swój sposób musi wykonać czytelnik, inaczej nie spotka go żadna przyjemność, a tym bardziej - czysta.

Adam Wiedemann, Czyste czyny. Wiersze zebrane 1989-2006

Poznań 2009, Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury, Wielkopolska Biblioteka Poezji

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2009

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (21/2009)