Zlecenie od Benettona

Czterysta trupów, tysiąc rannych: tylu doliczyli się (na razie) ratownicy, rozkopujący gruzy na przedmieściach Dhaki, stolicy Bangladeszu.

04.05.2013

Czyta się kilka minut

Zawalony ośmiopiętrowy budynek mieścił kilka fabryk tekstylnych; pracowało tu trzy tysiące ludzi, głównie kobiet. Musiały pracować: wprawdzie dzień wcześniej budynek, postawiony nielegalnie, ewakuowano (na ścianach pojawiły się rysy), ale właściciele zarządzili, że fabryki będą szyć nadal. W Bangladeszu koszty pracy w przemyśle tekstylnym są najniższe na świecie – roboczogodzina kosztuje pracodawcę 23 centy, gdy nawet w Chinach jest to jeden dolar – i szwaczka nie ma wyboru: na jej miejsce zawsze są inne chętne.

Nie jest winą europejskich konsumentów to, w jakich warunkach pracują szwaczki w Bangladeszu. Konsument ma zerowy wpływ; często zresztą nie ma pojęcia, skąd pochodzi towar, co najwyżej może to sugerować cena. Choć nie zawsze: Bangladesz szyje nie tylko dla tanich dyskontów, lecz też dla firm uważanych za markowe i modne – w zawalonym wieżowcu szyto np. dla Benettona (koncern zastrzega, że z jego strony było tylko jedno zlecenie).

Nie jest to też – do pewnego stopnia – winą polityków z Bangladeszu. Do pewnego, bo skoro dwóch na pięciu posłów parlamentu Bangladeszu to właściciele zakładów tekstylnych, konflikt interesów jest oczywisty. Ale i tak pole manewru tutejszej polityki jest niewielkie, skoro w 160-milionowym kraju, drugim (po Chinach) największym eksporterze ubrań, przemysł tekstylny daje chleb dwudziestu kilku milionom ludzi, a ceny dyktują zachodni odbiorcy. Dla nich nie będzie problemem przeniesienie zleceń do Birmy, gdyby Bangladesz wprowadził płacę minimalną.

Jeśli więc ktoś na Zachodzie powinien mieć poczucie winy za takie katastrofy – w Bangladeszu to już kolejna, choć największa – to przede wszystkim zleceniodawcy, czyli zarządy koncernów i sieci handlowych. Także oni mają ograniczenia (konkurencja itd.), ale i tak od nich zależy najwięcej. Wolą jednak nie wnikać, jaka jest cena – ta niemonetarna. Teraz dwie zachodnie firmy, które zlecały produkcję w Dhace (Loblaw z Kanady i Primark z Anglii) zapowiedziały, że pomogą rodzinom ofiar. Przynajmniej tyle.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2013