Zielone ludki na Bałkanach

Organizacje ofiar z Chorwacji i Bośni protestują przeciw decyzji haskiego trybunału o uwolnieniu zbrodniarza Vojislava Šešelja, chorego na raka. W kłopocie są władze Serbii. Cieszyć może się tylko Rosja.

29.11.2014

Czyta się kilka minut

Vojislav Šešelj na wiecu w Belgradzie, 15 listopada 2014 r. / Fot. Andrej Isakovic / AFP / EAST NEWS
Vojislav Šešelj na wiecu w Belgradzie, 15 listopada 2014 r. / Fot. Andrej Isakovic / AFP / EAST NEWS

Wielka polityka ciągle wtrąca się w życie Mirjany Oberknežev z Nowego Sadu. Wojny dawno się skończyły, reżim Miloševicia odszedł w zapomnienie, Serbia integruje się z Europą – lecz Mirjana wciąż musi uwzględniać w biznesplanie aktualne wydarzenia.

Okoliczności, w jakich kilka lat temu poznałem Mirjanę, mówią sporo o jej kraju, Serbii. W pociągu do Budapesztu – dokąd jechała, by otworzyć oddział swej firmy, zajmującej się odwilgacaniem kamiennych murów – skarżyła się, jak najnowsza historia raz po raz łapała ją w potrzask. Najpierw, gdy prestiżową nagrodę na brukselskich targach innowacji „zabrały” jej sankcje nałożone na Jugosławię. I później, gdy po zniszczeniu przez samoloty NATO mostów na Dunaju w 1999 r., szukając zleceń w starych klasztorach na drugim brzegu, musiała przepływać rzekę pontonem.

Od tamtego czasu rozwinęła działalność. Wygrała nawet przetarg na renowację kamienic w chorwackim Vukovarze, zrównanym z ziemią podczas wojny w 1991 r. Prasa po obu stronach granicy pisała o nowym symbolu pojednania: serbskiej firmie, która naprawia to, co zniszczyli serbscy żołnierze.

Ale od paru dni kontrahenci z Chorwacji zachowują do Mirjany dystans. Winna jest znów polityka: w połowie listopada do Belgradu wrócił z Hagi Vojislav Šešelj – polityk i żołnierz, oskarżony o zbrodnie wojenne, w tym współodpowiedzialny za tragedię Vukovaru.

Vojislav Šešelj wrócił – i od razu wywołał zamieszanie.

Zbrodniarz, więzień, trybun

O zwolnieniu Šešelja z aresztu – po 11 spędzonych w nim latach – Międzynarodowy Trybunał ds. Zbrodni Wojennych w byłej Jugosławii zdecydował 6 listopada. Powodem była choroba: 60-letni Serb cierpi na raka jelita grubego w zaawansowanym stadium; powrót do kraju miał ułatwić leczenie.

Ale już w samolocie do Belgradu Šešelj oznajmił, że kurację „odłoży na później”, a teraz poświęci się polityce. Po wylądowaniu z trudem przepchnął się przez tłum zwolenników. „Obiecałem wam, że pokonam trybunał w Hadze, i dotrzymałem słowa, choć walka trwała dłużej, niż zakładałem” – mówił godzinę później z balkonu siedziby Serbskiej Partii Radykalnej (SRS; zakładał ją na początku lat 90.). Następnego dnia, podczas wiecu w centrum Belgradu, wezwał „obywateli-patriotów” do sprzeciwienia się członkostwu Serbii w Unii Europejskiej i NATO. Obiecał, że „zniszczy” haski trybunał: tę, jak to ujął, „bestię globalizacji”, prześladującą jego rodaków „tylko dlatego, że są Serbami”. Rządzących krajem polityków uznał za zdrajców i „służących Zachodu”, których SRS niebawem odsunie od władzy.

Vojislav Šešelj oddał się do dyspozycji trybunału w Hadze w 2003 r. Oskarżono go o morderstwa, tortury i porwania Chorwatów i Boszniaków (bośniackich Muzułmanów), a także o kierowanie pacyfikacjami miejscowości w rejonie Vukovaru i Sarajewa. W latach 1991-95 był dowódcą armii „zielonych ludzików” Slobodana Miloševicia: paramilitarnych oddziałów, wspieranych nieoficjalnie przez Belgrad, które walcząc o zjednoczenie ziem zamieszkanych przez Serbów w Chorwacji i Bośni, dokonywały tam czystek etnicznych.

„Przywrócę wam dumę!”

Proces Šešelja skończył się już dwa lata temu, ale wyroku nie ogłoszono do dziś, ze względu na wyłączenie ze sprawy jednego z sędziów. Jego następca musi zapoznać się z aktami, a to trwa. Nie wiadomo, czy Šešelj dożyje skazania. Ale na razie wolno mu wszystko, prócz kontaktowania się ze świadkami w jego procesie i opuszczania Serbii. Trybunał nałożył na Belgrad obowiązek zagwarantowania, że Šešelj stawi się w Hadze na ogłoszenie wyroku.

Choć 20 lat temu Šešelj nie był ani tak sprawnym politykiem jak Radovan Karadžić, ani tak skutecznym dowódcą jak Ratko Mladić, podczas pobytu w areszcie udało mu się zbudować wizerunek „ostatniego sprawiedliwego” serbskiego nacjonalisty, który – gdyby tylko był u władzy – odzyskałby dla Serbii Kosowo i „przywrócił narodową dumę”.

Władze w Belgradzie bagatelizują teraz sprawę, ale z tygodnia na tydzień mają z Šešeljem coraz większy problem. 18 listopada, w rocznicę zniszczenia Vukovaru, oświadczył on, że zrobi wszystko, by „serbska Kraina [region Chorwacji, do 1995 r. zamieszkany przez kilkaset tysięcy Serbów] i serbski Vukovar stały się znów częścią Wielkiej Serbii”. Wzywając do obalenia elit politycznych Serbii, mści się na prezydencie Tomislavie Nikoliciu i premierze Aleksandrze Vučiciu, dawnych działaczach SRS, którzy jego zdaniem zaprzedali się Zachodowi. Ci z kolei w sprawie Šešelja milczą. Mają powody: Vučić przyznał w telewizji, że nie chce mówić o nim źle, „gdyż oznaczałoby to także mówienie źle o sobie” – w końcu obecny premier był kiedyś ministrem w rządzie Miloševicia.

Albo Bruksela, albo Moskwa

Ale jest jeden polityk, któremu powrót Šešelja na Bałkany jest bardzo na rękę. To Władimir Putin, który wymyśloną kiedyś przez Miloševicia taktykę „zielonych ludzików” zastosował z powodzeniem przeciw Ukrainie.

Dziś Rosja coraz śmielej poczyna sobie na Bałkanach, próbując odzyskać tu dawne wpływy. Po Putinie, którego w październiku witano największą od trzech dekad paradą wojskową, kilka dni temu w Belgradzie gościł zwierzchnik rosyjskiego prawosławia Cyryl. Miejscowy patriarcha oświadczył przy tej okazji, że nadzieje Serbów „były i są związane z Rosją, która, gdy trzeba, zawsze przychodzi im z pomocą”. Odbyły się też niewielkie serbsko-rosyjskie manewry wojskowe. I choć – w duchu polityki jednoczesnego przymilania się do Rosji i Zachodu – od razu zorganizowano też ćwiczenia z udziałem oddziałów USA, nikt nie ma wątpliwości, że Belgrad w końcu będzie musiał wybrać: Bruksela albo Moskwa.

Zanim to nastąpi, Rosja nie ustanie w próbach wpływania na sytuację na Bałkanach. Sprzyjają jej warunki. Były ambasador Bośni i Hercegowiny w Rosji przyznał niedawno w rozmowie z Radiem Wolna Europa, że Bałkany i Rosję łączą nie tylko zanik kultury politycznego dialogu i rola iluzji o przeszłej (i przyszłej) potędze. „U nas dochodzi jeszcze wrażliwość na wpływy z zewnątrz. Wszystkie państwa byłej Jugosławii, podobnie jak Ukraina, są przedmiotem manipulacji ze strony innych potęg” – mówił Enver Halilović. Fakt, że idee Šešelja pokrywają się z antyzachodnią retoryką Kremla, powinien dawać do myślenia.

Czy odgrzewana przez Šešelja idea „Wielkiej Serbii”, rodem z lat 90. XX wieku, obudzi nacjonalistyczne upiory z przeszłości? Okaże się to wkrótce. A tymczasem Mirjana Oberknežev, której firma niedawno skończyła prace w pałacu króla Piotra w Belgradzie, właśnie wróciła z prezentacji swoich metod odwilgacania w Wenecji. Wkrótce zorganizuje jeszcze jedną prezentację: w Rosji. Tak na wszelki wypadek.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2014