Sługa złej sprawy

Radość z Nobla dla Olgi Tokarczuk przysłoniła w Polsce emocje, które na świecie wzbudziło wyróżnienie Petera Handkego. Nagroda dla austriackiego pisarza utrudni proces pojednania na Bałkanach.
z Zagrzebia i Belgradu

21.10.2019

Czyta się kilka minut

Wypędzeni przez serbskie wojska mieszkańcy wsi Junuj w Kosowie  po przekroczeniu granicy z Albanią, czerwiec 1998 r. / LOUISA GOULIAMAKI
Wypędzeni przez serbskie wojska mieszkańcy wsi Junuj w Kosowie po przekroczeniu granicy z Albanią, czerwiec 1998 r. / LOUISA GOULIAMAKI

Oficjalnie pierwszy zareago­wał amerykański PEN Club. W oświadczeniu, krytykującym decyzję Komitetu Noblowskiego, czytamy, że nie powinno się nagradzać pisarza, który „wykorzystał swą popularność, by podważać prawdę historyczną i publicznie wspierać osoby, które dopuściły się zbrodni wojennych – prezydenta Serbii Slobodana Miloševicia czy przywódcę bośniackich Serbów Radovana Karadžicia”.

W mediach bałkańskich i zachodnich toczy się debata, czy w przypadku Handkego można oddzielić twórczość literacką od aktywności publicznej i poglądów. Padają pytania: dlaczego Szwecja, która stała się ojczyzną dla ponad 100 tys. uchodźców z byłej Jugosławii, nagrodziła artystę, który kwestionuje udokumentowaną przecież zbrodnię ludobójstwa? Albo: czy może ta zbrodnia, popełniona na Bałkanach, jest na tyle nieistotna z punktu widzenia Zachodu, że przy takiej nagrodzie można nie brać pod uwagę skutków, jakie tam wywoła?

Negacjonista

Wojna w Bośni nie zaczęła się w Srebrenicy, która jest najbardziej znanym, a zarazem najbardziej dramatycznym momentem tego konfliktu. Zaczęła się w Prijedorze, w Zachodniej Bośni, w 1992 r. Wielu z tamtejszych muzułmańskich mieszkańców trafiło do obozów koncentracyjnych, zorganizowanych przez Serbów m.in. w miejscowościach Omarska i Krajina. Ponad 5 tys. z nich zabito w okolicznych lasach (wcześniej byli torturowani); ich ciał do dziś nie znaleziono. Pół miliona muzułmańskich mieszkańców wygnano z domów, by ten mieszany etnicznie obszar stał się regionem czysto serbskim.

Mimo tych zbrodni wojna trwała kolejne trzy lata, a świat miał wątpliwości, co właściwie dzieje się w Bośni i Hercegowinie.

Adi Ćerimagić – analityk w European Stability Initiative, pochodzący z Bośni – przypomina mi, że gdy wówczas Bośniacy starali się informować opinię publiczną na Zachodzie o skali zbrodni, popełnianych głównie przez Serbów, Handke kwestionował publicznie doniesienia medialne. Mnożył wątpliwości, a dziennikarzom zarzucał brak obiektywizmu i uprzedzenia wobec Serbów. Twierdził, że Bośniacy sami masakrują własną ludność w Sarajewie, by zrzucić winę na wojska serbskie Karadžicia. Po wydarzeniach w Srebrenicy – gdzie armia bośniackich Serbów w ciągu kilku dni strzałami w tył głowy zabiła 8 tys. mężczyzn i młodych chłopców – Handke stwierdził, że być może Serbowie mieli prawo dokonać zemsty za zbrodnie popełnione wcześniej na ludności serbskiej.

Pisarz przyjaźnił się z serbskimi watażkami. W 1999 r. był świadkiem na ślubie Novislava Dajicia, skazanego później przez niemiecki sąd za zbrodnie popełniane w okolicach Fočy. Handke odwiedzał go w więzieniu i uczynił bohaterem jednego ze swoich dramatów, przedstawiając jako niewinną ofiarę historii, bezpodstawnie wtrąconą do więzienia.

Warto przypomnieć, że dokumentację zbrodni w Bośni i Hercegowinie zawdzięczamy także Tadeuszowi Mazowieckiemu: mianowany w 1992 r. specjalnym sprawozdawcą Komisji Praw Człowieka ONZ, po miesiącach bezskutecznego przekonywania, że międzynarodowa społeczność powinna „powstrzymać zło”, w ramach protestu zrezygnował ze stanowiska. W swoich raportach Mazowiecki podkreślał tragiczną sytuację społeczności muzułmańskiej, zagrożonej eksterminacją. Za to stanowisko wielu jest wciąż Mazowieckiemu wdzięcznych. Peter Handke wybrał inną drogę – i kwestionował takie doniesienia.

Wsparcie dla Milosevicia

Publiczna aktywność pisarza zbliżyła go do ówczesnego prezydenta Jugosławii Slobodana Miloševicia, który po dwóch przegranych wojnach, w Chorwacji i Bośni, potrzebował legitymizacji na arenie wewnętrznej.

W 1995 r., tuż po podpisaniu porozumienia w Dayton (kończącego wojnę w BiH), Handke wyruszył w podróż po tym zniszczonym kraju. Wrażenia z tej wyprawy przedstawił w zbiorze esejów „Zimowa podróż wzdłuż rzek Dunaju, Morawy, Sawy i Driny. Sprawiedliwość dla Serbii”. Pobyt w miejscach, gdzie dokonano największych zbrodni na ludności bośniackiej, skłonił go jedynie do refleksji, że to Serbowie byli ofiarami tej wojny. Porównał ich los do losów Żydów w czasie Holokaustu – choć akurat z tych słów, pod naciskiem opinii publicznej, się wycofał i publicznie przeprosił.

Boris Varga, politolog i dziennikarz z Nowego Sadu, tłumaczy mi, że reżim Miloševicia szukał wtedy na Zachodzie dokładnie takich osób. Potrzebował sojuszników, którzy będą propagowali dyskurs o Serbach jako ofiarach wojny, których przywódcy musieli bronić narodu przed agresją Zachodu.

Ze swoją romantyczną wizją Serbów jako bojowników przeciwko zgniłemu Zachodowi Peter Handke wpisywał się w tę narrację. Jego „Zimowa podróż...” szybko została przetłumaczona na serbski, a fragmenty książki publikowały najpoczytniejsze serbskie dzienniki. Pisarz stał się bardzo popularny w Serbii – jako jedna z niewielu osób na Zachodzie, która miała rozumieć Serbów i być im przychylna. Nie ze względu na książki, które pisał, lecz narrację, iż Serbowie przegrali wojny przez spisek światowych mediów, które były do nich uprzedzone.

W podzięce Milošević uhonorował Handkego państwowym odznaczeniem. Później, w 2012 r., pisarz został honorowym członkiem Serbskiej Akademii Nauk. Właśnie w tym środowisku powstawały idee, które uzasadniały politykę czystek etnicznych w latach 90. XX stulecia.

„Nie wiem, jakie są fakty”

Gdy w 1999 r. rozpoczęły się bombardowania Serbii przez NATO – w związku z działaniami Belgradu wobec kosowskich Albańczyków – w ramach protestu Handke wystąpił z Kościoła katolickiego. Watykanowi zarzucał prowadzenie antyserbskiej polityki. Domagał się też od niemieckiego ministra spraw zagranicznych zwrotu wszystkich swoich książek.

Wprawdzie decyzja o interwencji NATO w Serbii była krytykowana przez rozmaite środowiska, ale tylko Handke uznawał, że brutalna polityka Belgradu wobec kosowskich Albańczyków, w tym mordowanie przeciwników politycznych, jest usprawiedliwiona.

Właśnie ze względu na przychylną Serbom narrację prezydent Milošević wezwał go na świadka przed Międzynarodowym Trybunałem ds. byłej Jugosławii, gdzie był sądzony w związku ze zbrodniami, które popełniono w latach 90.

Choć akurat tę propozycję Handke odrzucił, to w 2006 r. zdecydował się wygłosić mowę na pogrzebie Miloševicia w Požarevacu. Przy tej okazji stwierdził, że „nie wie, jakie są fakty” – choć zbrodnie popełniane przez bośniackich Serbów i serbskie wojsko w Kosowie zostały dobrze udokumentowane przez Trybunał w Hadze.

Również ta decyzja świadczy, że Handke nie zmienił poglądów – i do końca popierał polityka, który był jednym z głównych odpowiedzialnych za tamten dramat Bałkanów.

Nagroda kontra nagroda

Decyzja Komitetu Noblowskiego wzbudza dziś burzliwą debatę także w krajach niemieckojęzycznych. Podczas gdy minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas stwierdził, że choć Handke „nie jest postacią niekontrowersyjną, na pewno jest mistrzem języka niemieckiego”, prasa niemiecka jest bardziej krytyczna.

Za komentarz do literackiego Nobla dla Handkego uznaje się też decyzję, którą w minionym tygodniu podjęło jury Niemieckiej Nagrody Książkowej (Deutscher Buchpreis to chyba najbardziej prestiżowa nagroda literacka w Niemczech). Otrzymał ją Saša Stanišić za książkę „Pochodzenie”.

Pisarz ten, pochodzący z serbsko-bośniackiej rodziny i urodzony w Višegradzie, bardzo krytycznie odniósł się do pisarstwa Handkego. Po decyzji jury stwierdził, iż „miał to szczęście, że zdołał uciec przed tym, czego Handke nie opisuje w swoich książkach”. Dodał, że „jest to bardzo dziwne, jeśli przedstawia się rzeczywistość w taki sposób, że składa się tylko z kłamstw”.

Inna książka tego autora „Jak żołnierz gramofon reperował” (przetłumaczona na polski) opisuje zbrodnie popełnione przez Serbów w jego rodzinnym Višegradzie.


CZYTAJ TAKŻE 

PISARZ ZWYMYŚLANY: Kiedy świat patrzy na Austrię, oddech wstrzymują nie tylko Austriacy. Republika ma szczęście do wybitnych artystów, którzy doskonałość w sztuce łączą z pociągiem do wywoływania skandali. Jak Peter Handke.


Smutek Bośniaków

W Bośni nagroda dla Handkego wywołuje dziś smutek i frustrację, a także głębokie rozczarowanie stanowiskiem Komitetu Noblowskiego.

Pochodząca z Sarajewa Šelja mówi mi, że „jest zdziwiona, że ktoś w ogóle mógł uznać iż można oddzielić negowanie ludobójstwa w Bośni od twórczości literackiej”. Podobnego zdania jest Adi Ćerimagić, który uważa też, że Handke ­wykorzystał swą pozycję i twórczość, by propagować swoje poglądy polityczne.

Nie brak tu również opinii, że występowanie w obronie Serbów było ze strony pisarza cyniczną zagrywką. Według tej interpretacji skandal, jaki wywołały poglądy Handkego na wojnę w Bośni, miał tylko zwiększyć jego popularność i umocnić jego wizerunek jako enfant terrible europejskiej sceny literackiej, występującego przeciw poprawności politycznej. Wojna, która pochłonęła ponad 100 tys. ofiar, miałaby być trampoliną do większej kariery.

Bardzo ostre reakcje dochodzą też z Kosowa. Tamtejsze MSZ wydało oświadczenie dystansujące się od decyzji Komitetu Noblowskiego. Nagroda dla takiej osoby – w opinii kosowskich władz – podważa wysiłki demokratycznych społeczeństw na rzecz pokoju na świecie i jest bardzo bolesna dla ofiar serbskich działań na tym terenie.

„Nie był naszym sojusznikiem”

Natomiast w Serbii decyzja Komitetu Noblowskiego spotkała się wręcz z entuzjastyczną reakcją władz. Prezydent Vučić telefonicznie pogratulował pisarzowi i zaprosił go, by złożył oficjalną wizytę. Serbski przywódca podkreślił, że Nagroda potwierdza intelektualną odwagę i moralne zalety Handkego.

Jednak liberalni serbscy komentatorzy podkreślają, że Handke – wbrew swoim twierdzeniom – nigdy nie był sojusznikiem serbskiego narodu. Nie wspierał go, gdy w 1997 i 2000 r. w Belgradzie protestowano przeciw reżimowi Miloševicia. Był, owszem, sojusznikiem – ale nie narodu, lecz ówczesnego prezydenta Serbii i jego polityki, która opierała się na czystkach etnicznych.

Sonja Biserko, przewodnicząca Komitetu Helsińskiego w Serbii, mówi mi, że teksty Handkego są wygodne dla tych Serbów, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości, jaką rolę ich kraj odegrał w rozpadzie Jugosławii. Owszem, przyczyny rozpadu były złożone i nie tylko strona serbska popełniała zbrodnie wojenne. – Jednak to Belgrad jest odpowiedzialny za to, że proces ten przebiegał tak brutalnie i pociągnął za sobą aż tyle ofiar – podkreśla Biserko.

Trudniejsze pojednanie

O ile Komitet Noblowski broni swej decyzji, o tyle Handke nie ułatwia mu zadania. Pisarz sam stwierdził, że nie da się rozdzielić twórczości literackiej i publicystyki. Uznał, że Nobel jest potwierdzeniem, iż miał rację, a jego polityczne zaangażowanie w obronie zbrodniarzy wojennych – Karadžicia czy Ratka Mladicia, przywódców bośniackich Serbów – było słuszne.

Widać już, że decyzja Komitetu Noblowskiego będzie miała wpływ na proces pojednania na Bałkanach. Nie tylko dlatego, że z jednej strony Zachód domaga się rekoncyliacji i rozliczenia zbrodni, a z drugiej honoruje człowieka, który te zbrodnie podważa. Proces pojednania zaczyna się od ustalenia faktów, a one są na Bałkanach ciągle kwestionowane. Teraz to zjawisko zostało jeszcze wzmocnione. Tym bardziej że w rozmowie z mediami z Belgradu sam Handke podkreślił, iż to nagroda nie tylko dla niego, lecz także dla Serbów.

Według Adi Ćerimagicia na Bałkanach uznano, że Nobel potwierdza, iż to, co Handke mówił i pisał o Serbach, jest prawdą. Tym samym jest to sygnał z Zachodu, że są dwie prawdy o wojnie w Bośni i ustalenia Trybunału ds. byłej Jugosławii nie mają znaczenia.

Podobnego zdania jest Boris Varga: podkreśla, że na Bałkanach przywódcy wszystkich walczących wtedy stron relatywizują zbrodnie. Żadna nie chce rozliczenia własnej przeszłości, wzięcia odpowiedzialności za to, co się stało, a nacjonalistyczna retoryka w regionie w ostatnich latach została wręcz wzmocniona.

Według Kurta Bassuenera z Democratization Policy Council decyzja ta dodatkowo wspiera tych, którzy na Bałkanach chcą na nowo napisać historię wojen lat 90., aby przedstawić Serbów jako bezpodstawnie obwinianych o zbrodnie.

Dezinformacja i ideologia

Amerykański PEN Club zwraca uwagę, że w czasach narastającego nacjonalizmu, autokratycznego przywództwa i dezinformacji zasługujemy na lepszy wybór. Handke stosował strategie, którymi dziś posługują się media szerzące dezinformację: mnożył wątpliwości, kwestionował fakty, podważał wiarygodność dziennikarzy i samą możliwość ustalenia prawdy. Jego przyjaciele i bohaterowie z lat 90., jak Đajić, są dziś wykorzystywani przez białych suprematystów do uzasadniania zamachów przeciw islamskim społecznościom na Zachodzie.

Handke przedstawia się często jako ofiara nagonki, gdyż miał odwagę bronić Serbów i mówić prawdę o Bałkanach. Jednak był regularnie nagradzany – i to mimo protestów, jakie za każdym razem budziły te nagrody. W 2014 r. otrzymał Międzynarodową Nagrodę im. Ibsena, a w 2009 r. Nagrodę Franza Kafki. Tymczasem w Bośni ludzie wciąż szukają ciał zamordowanych bliskich, a ofiary często wciąż czekają na osądzenie tych, którzy te zbrodnie popełnili.

Literacki Nobel dla Handkego będzie mieć jeszcze jeden skutek: sprawi, że jego pisma będą jeszcze chętniej tłumaczone i znane na świecie. Nie tylko te świadczące o jego talencie literackim, ale także i te, które służą etno-nacjonalistycznej ideologii. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 43/2019