Zebrać siły

Ci, którzy mają własne zdanie, nie odczuwają potrzeby debaty. Tymczasem ignorancja względem spraw europejskich jest powodem wielu nieszczęść.

21.09.2010

Czyta się kilka minut

Od czasu wejścia Polski do Unii Europejskiej główne pytanie, jakie stawiamy sobie na konferencji, brzmi: jak zachowywać się

w UE? Zwłaszcza w obliczu obecnych u nas od początku pytań o niebezpieczeństwa ideologii liberalizmu, materializmu, laicyzmu. Staramy się z naszą świadomością chrześcijańską szukać na to remedium.

Konferencja odniosła spory sukces przez to, że spotykali się tu ludzie, o przyjeździe których nawet nie marzyliśmy: prezydenci, premierzy, kardynałowie, sekretarze stanu, politycy różnej maści. Danuta Hübner, pierwszy polski komisarz UE, powiedziała kiedyś: "Zbliża się wrzesień, to trzeba jechać do biskupa Pieronka". Konferencja stała się więc pożądanym miejscem debaty europejskiej, być może dlatego, że nie reglamentowaliśmy nigdy obecności polityków ani lewicy, ani prawicy. Wsparcia zawsze udzielał nam metropolita krakowski: najpierw kard. Macharski, teraz kard. Dziwisz.

Zapraszaliśmy wszystkich polskich biskupów, a także księży i parafie. Poza kilkoma grymaśnymi listami sprzeciwów nie było. Ale nie było też zainteresowania. W tym roku spośród wszystkich członków episkopatu na konferencję przyjechali jedynie abp Damian Zimoń, metropolita katowicki, i bp Józef Guzdek, pomocniczy biskup krakowski. Myślę, że ci, którzy mają własne zdanie, nie odczuwają potrzeby debaty. Tymczasem ignorancja względem spraw europejskich jest powodem wielu nieszczęść. Ubolewam nad tym, tym bardziej że widzę, jak uczestniczący w naszych dyskusjach politycy potrafią mówić o swoich przekonaniach, porzucając język poprawności politycznej.

Sporym kłopotem jest dobór tematów. Chcieliśmy kiedyś zaproponować debatę na temat języka, jakim mówi się o chrześcijaństwie w UE, ale politycy uznali to za zagadnienie nazbyt uniwersyteckie. Nie jest to tymczasem problem akademicki, ale dotknięcie jądra kwestii ideologizacji w wielu sferach życia publicznego. Każda ideologia dążąca do hegemonii zaczyna od zmiany języka. Język, którym posługuje się Europa np. w kwestii aborcji czy in vitro, sprowadza je do "elementów procesu reprodukcyjnego". W tak ujętym problemie nie ma miejsca na debatę o szacunku dla życia, a jedynie o technologii i jej postępie.

Trudność polega m.in. na tym, że chrześcijanie - nie tylko na forum Parlamentu Europejskiego - nie są przekonywający. W Europie wciąż żywa jest ofensywa laickich sił ateistycznych przeciw chrześcijańskim korzeniom naszego kontynentu. Ważne jest to słowo "ateistyczne", bo laicyzm postrzegam pozytywnie, jako potrzebę nie tylko w stosunkach państwo-Kościół, ale i w samym Kościele. Nie należy wiązać tego z wiarą, co jest częstym błędem Polaków.

Drugi element trudności w przebiciu się wartości chrześcijańskich w Europie - choć może zabrzmi to dziwnie - sprowadza się do popularnego stwierdzenia: "jak trwoga, to do Boga". Jeśli dobrze się nam powodzi, Pan Bóg okazuje się niepotrzebny. Nasila się potrzeba indywidualizmu, o czym mówią sami politycy, rezygnacja z odpowiedzialności za wspólnotę i z działań na rzecz dobra wspólnego. Ofensywa tych dwóch nurtów jest na tyle silna, że nie pozostaje nam nic innego, jak zebrać siły. Widać, jak politycy się budzą, jak zmienia się ich postawa, czego jeszcze kilka lat temu na naszych konferencjach nie było znać. Inspirują działania chrześcijańskie i wyraźnie oczekują czynnego udziału i pomocy ze strony Kościoła, który jednak wciąż wykazuje małą gotowość do dialogu.

Not. JBB

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2010