Franciszek z Franciszkańskiej

Uwielbiali go fotoreporterzy, bo którego z hierarchów stać na taki gest, by chwycić krzesło, unieść nad głowę i utorować drogę dla innych?

07.08.2016

Czyta się kilka minut

 / Fot. Maciej Figurski / FORUM
/ Fot. Maciej Figurski / FORUM

Kraków tak go zapamięta: godzinami stoi w prostej sutannie wśród tysięcy ludzi modlących się pod oknem papieskim przy Franciszkańskiej 3 – w dniach przed i po śmierci Jana Pawła II. Nie wygłasza mów, po prostu jest z wiernymi. „Moja obecność wśród krakowian to nie był żaden wymyślony, celowy sposób przeżywania tych chwil. To był owoc moich 25 lat bycia metropolitą krakowskim” – powie mi potem w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.

Ale dopiero po roku kard. Franciszek Macharski wyzna, że dzień, w którym umierał papież, to było dokładnie 55 lat od jego święceń kapłańskich – w kościele franciszkanów naprzeciwko budynku kurii z „papieskim oknem”.

Powie: „To był tak osobisty znak, że wtedy nie mogłem o nim mówić. Co moja rocznica znaczyła przy tym potężnym wspólnym przeżywaniu. Nie trzeba było niczego dodawać, tylko świeczkę wziąć w ręce. W tamtych chwilach, tak jak wielu ludzi, i ja szukałem sposobów, aby zobiektywizować sąd o sobie samym, robić własną wewnętrzną spowiedź”.

Wkrótce wyjechał do Watykanu na ceremonię pożegnania papieża. W przeddzień pogrzebu Jana Pawła II na krakowskie Błonia ruszył Biały Marsz. Widząc tłumy, wysłałem do kardynała SMS-a: szkoda, że tego nie widzi, bo przyszło ponad milion osób i może być dumny ze swego Krakowa. Szybko odpisał: „Jestem z Wami i przy Św. Piotrze. Tu i tam Wasz”. Wiadomość wysłał też do biskupa Józefa Guzdka, który odczytał treść zgromadzonym na Błoniach. Słowa kardynała przyjęli owacjami.

Śmierć papieża oznaczała także koniec arcybiskupiej posługi kardynała Franciszka. Już trzy lata wcześniej, gdy ukończył 75 lat, zgodnie z prawem kanonicznym złożył rezygnację, ale Jan Paweł II przedłużył mu misję bezterminowo. Jak się później okazało, papież chciał, aby po jego śmierci arcybiskupstwem w Krakowie pokierował Stanisław Dziwisz. Kard. Macharski ustąpił z urzędu metropolity. I starannie dbał, aby w niczym nie utrudniać pracy następcy. Nie wypowiadał się na temat bieżących decyzji hierarchów.

Ale wciąż pozostał jedną z najbardziej szanowanych postaci polskiego Kościoła.

Urząd trudny

Franciszka Macharskiego ukształtowały Kraków i bliskie związki z Kościołem. Urodził się w tym mieście 20 maja 1927 r. w znanej rodzinie kupieckiej – należała do niej słynna restauracja Hawełka. Ze strony matki spokrewniony był z kard. Albinem Dunajewskim, po którym pamiątki znajdowały się w domu rodzinnym. Prof. Zenon Klemensiewicz wróżył mu karierę uniwersytecką. Jednak 18-letni Franciszek wstąpił do seminarium duchownego. W 1950 r. przyjął święcenia z rąk kard. Adama Sapiehy. Książę metropolita chciał wysłać młodego kapłana na studia do Szwajcarii. Ks. Franciszek nie dostał paszportu, bo stanowczo odmówił jakiejkolwiek współpracy z wywiadem PRL.

Zamiast za granicę pojechał na wiejską parafię w Kozach koło Bielska-Białej. Na studia do Szwajcarii mógł wyjechać dopiero na fali odwilży w 1956 r. „Przez niezłomną postawę o sześć lat opóźnił swoją karierę” – podkreśla ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, autor książki „Księża wobec bezpieki”.

W Szwajcarii uzyskuje doktorat na podstawie rozprawy „Duszpasterstwo we współczesnym Kościele”, a po powrocie do Krakowa wykłada w seminarium duchownym, gdzie przez osiem lat jest także rektorem.

Gdy kard. Karol Wojtyła zostaje papieżem, na swego następcę w Krakowie mianuje ks. Macharskiego. Sakrę biskupią nowy metropolita otrzymał od Jana Pawła II 6 stycznia 1979 r. w Rzymie, a pół roku później został kardynałem. Przez 20 lat nie ujawniał, że po biskupiej konsekracji dostał od papieża osobisty list i napisany przez Wojtyłę poemat „Stanisław” odnoszący się do postaci wielkiego krakowskiego biskupa, św. Stanisława ze Szczepanowa. Jan Paweł II nazwał ten dar „duchowym testamentem” dla swego następcy. „Zawierzył mi jako papież Kościół krakowski, którego znakiem świętym i czynem jest św. Stanisław, świadek. On był świadkiem, który nie zląkł się daniny krwi. I ty bądź świadkiem, wskazywał mi papież.

Przez to wskazanie nie bałem się trudności i cierpień” – opowiadał kard. Macharski.Objęcie arcybiskupstwa po Wojtyle nie było proste. Od początku porównywano nowego metropolitę z wielkim poprzednikiem. A on, w przeciwieństwie do Wojtyły, nie był typem dynamicznego i charyzmatycznego przywódcy, który porywa tłumy. Raczej nieśmiały, powściągliwy i ostrożny w wyrażaniu opinii, nawet kostyczny – tak go z początku oceniano.

Z późniejszych rozmów z kard. Macharskim wyniosłem przekonanie, że całe swoje życie z rozmysłem podporządkował lojalnej kontynuacji dzieła Wojtyły. Starannie dbał, aby pozostać w cieniu poprzednika na arcybiskupstwie, jakby nie chciał tworzyć choćby pozoru „wyrastania ponad”. Bywał więc czasami krytykowany przez publicystów, że nie ma tej siły przebicia i wizji, jak kilku innych polskich hierarchów. „Z jednej strony miał ułatwione zadanie, bo przychodził po kardynale Wojtyle, otrzymując jego papieskie wsparcie. Z drugiej przyszło mu działać w bardzo trudnych czasach stanu wojennego, a potem transformacji ustrojowej. Moim zdaniem wyszedł z tego obronną ręką” – oceniał po przejściu kardynała na emeryturę bp Tadeusz Pieronek.

Tu Kościół, tam polityka

Współprzewodnicząc Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu w czasach PRL kard. Macharski przyczynił się do powstania ustawy normującej stosunki między państwem a Kościołem. Już w pierwszych dniach stanu wojennego w 1981 r. założył komitet pomocy internowanym i stanął na jego czele, odwiedzał uwięzionych, wspierał ich rodziny. Chociaż niektórzy solidarnościowcy oczekiwali wówczas ostrego potępienia władzy, kardynał działał po swojemu. Bez rozgłosu roztaczał parasol ochronny nad niepokornymi i źle widzianymi przez władze komunistyczne duchownymi. Patronował słynnym mszom za ojczyznę w Nowej Hucie, inspirował tygodnie kultury chrześcijańskiej. Jego naciski w komisji przyczyniły się do złagodzenia rygorów stanu wojennego.

Ale gdy trzeba było, w 1988 r. zdecydowanie poparł strajki robotnicze i prawo do działania wolnych związków zawodowych. Włożył mnóstwo wysiłku, by łagodzić napięcia i zażegnać konflikt ze środowiskami żydowskimi wokół kontemplacyjnego klasztoru karmelitanek na tzw. żwirowisku, obok obozu Auschwitz. Z jego inicjatywy w Oświęcimiu powstało Centrum Dialogu i Modlitwy – miejsce ekumenicznych spotkań żydów i chrześcijan, Polaków i Niemców, refleksji i wychowania do pokoju młodych ludzi z całego świata.

– Kardynał zawsze przedkładał skuteczność swych działań nad demonstracje i polityczne gesty. Starannie dbał jednak, aby autorytet Kościoła nie był wykorzystywany przez polityków – przypomina ks. Kazimierz Sowa. Chociaż nie robił wrażenia menadżera, umiał dobrać sobie biskupów pomocniczych – zwłaszcza bp. Kazimierza Nycza i bp. Józefa Guzdka – którzy sprawnie na co dzień wspierali metropolitę w zarządzaniu archidiecezją. Kard. Nycz w wypowiedzi dla KAI mówił, że uczył się od Franciszka Macharskiego intuicji w ocenie spraw religijnych, ludzkich i społecznych.

Na swoje biskupie zawołanie przyjął słowa świętej Faustyny „Jezu, ufam Tobie”. Nie bez powodu: bardzo było mu bliskie Boże miłosierdzie. W 1985 r. kard. Macharski ustanowił diecezjalne Święto Miłosierdzia Bożego, które od 1995 r. obchodzone jest w całej Polsce. Jego dziełem była Bazylika Miłosierdzia Bożego zbudowana w krakowskich Łagiewnikach. Był szczęśliwy, gdy Jan Paweł II właśnie tam zawierzył świat Bożemu miłosierdziu.

Trzeba klęknąć

Dbał o ubogich i potrzebujących, często był obecny wśród nich, patronował akcjom charytatywnym. Za jego rządów powstały kościelne hospicja, domy opieki. Wspierał diecezjalny Caritas. W wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” mówił: „Jeśli się nie klęknie przed człowiekiem tak jak przed Bogiem, to nic z tego nie będzie”. Po przejściu na emeryturę z własnej woli zamieszkał w niewielkim domku w Sanktuarium Ecce Homo św. Brata Alberta prowadzonym przez siostry albertynki, które zajmują się pomocą chorym i potrzebującym. W 2011 i 2013 r. na dłuższy czas trafiał do szpitala.

Uwielbiali go fotoreporterzy, bo którego z hierarchów stać np. na taki gest, by chwycić krzesło, unieść nad głowę i utorować drogę dla innych. Ojcowski dla księży, bezpośredni w kontaktach z wiernymi, z dystansem do siebie. Miłośnik muzyki poważnej, lubił techniczne nowinki, posługiwał się komputerem. Choć nigdy nie zabiegał o popularność, nie zamykał się przed mediami, chętnie rozmawiał z dziennikarzami, zapraszał na doroczne spotkania opłatkowe przy Franciszkańskiej. Inna sprawa, że nam, dziennikarzom, nie ułatwiał pracy, mówiąc trudnym do cytowania, ezopowym językiem. Ale potrafił też zadzwonić do dziennikarza poruszony jakimś zdarzeniem, przedstawiając się jako „ksiądz Franciszek z Franciszkańskiej”, wysłać SMS-a z podpisem „+FM” lub zapytać „Co u dzieci?”. – Kardynał posiadł dar bycia prawdziwym bratem dla drugiego człowieka – zauważa były rektor UJ, prof. Franciszek Ziejka, wdzięczny metropolicie za regularne telefony ze wsparciem podczas długiej choroby żony.

12 czerwca kardynał wychodząc na spacer stracił przytomność i upadł uszkadzając kręgosłup. Przeszedł operację, utrzymywany był w śpiączce farmakologicznej; gdy został z niej wybudzony, nie odzyskał przytomności. 28 lipca, podczas Światowych Dni Młodzieży, w szpitalu odwiedził go papież Franciszek. Zmarł rano 2 sierpnia w dniu Matki Bożej Anielskiej, w którym Kościół wspomina św. Franciszka z Asyżu. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2016