Zaryzykować zbawienie

Macierzyństwo zastępcze, in vitro, adopcja przez pary jednopłciowe... Czy podjęcie takich wyborów moralnych czyni rodziców niewiarygodnymi jako wychowawców w wierze? Czy pozbawione chrztu dziecko nie zostaje wystawione na ryzyko utraty zbawienia?

04.01.2014

Czyta się kilka minut

 / Fot. Menahem Kahana / AFP / EAST NEWS
/ Fot. Menahem Kahana / AFP / EAST NEWS

Na swoim ostatnim posiedzeniu w 2013 r. Święty Synod Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego zdecydował, że chrzest dziecka, które zostało poczęte w wyniku macierzyństwa zastępczego, będzie możliwy tylko wówczas, gdy rodzice odbędą stosowną pokutę lub gdy dziecko osiągnie wiek umożliwiający mu samodzielny wybór. Decyzja o odłożeniu daty chrztu wypływa, jak to uznali hierarchowie, z wątpliwej moralnie kondycji rodziców.

POKUTA RODZICÓW, CHRZEST DZIECKA

Stanowisko Synodu mieści się w prawosławnej tradycji sprawowania sakramentu chrztu. W odniesieniu do niemowląt chrztu dokonuje się zgodnie z wiarą tych, którzy chcą je ochrzcić – wówczas odpowiedzialność za chrześcijańskie wychowanie dziecka ponoszą rodzice i chrzestni. Jeśli zatem rodzice świadomie uciekli się do technologii potępionej przez Kościół, nie można mówić o odpowiedzialnym wychowaniu chrześcijańskim. Władimir Legojda, przewodniczący Synodalnego Wydziału Informacyjnego Patriarchatu Moskiewskiego, podkreślił, że stanowisko dotyczy nie tylko dzieci z matek zastępczych, ale każdej świadomie wyrażonej niechęci do życia po chrześcijańsku.

Droga dziecka do chrztu nie jest oczywiście zupełnie zamknięta. Fakt macierzyństwa zastępczego nie jest sam w sobie przeszkodą do ochrzczenia dziecka, gdyż nie odpowiada ono za postępowanie swych rodziców. Wina rodziców nie staje się winą dziecka. Nie ma więc w nim żadnej skazy moralnej, jakiejś ułomności, która czyniłaby je niezdolnym do przyjęcia chrztu, dlatego gdy dziecko osiągnie wiek używania rozumu, będzie mogło wówczas samo dokonać świadomego osobistego wyboru.

Na razie dziecko urodzone w ramach macierzyństwa zastępczego może zostać ochrzczone na życzenie wychowujących je osób dopiero po uświadomieniu sobie przez nie, że z chrześcijańskiego punktu widzenia taka technologia reprodukcyjna zasługuje na moralne potępienie – a następnie po odbyciu pokuty kościelnej. Zasada ta dotyczy zarówno rodziców biologicznych, jak i matki-surogatki, która chciałaby wychowywać dziecko. Po odprawieniu stosownej pokuty kapłan nie może jednak podjąć samodzielnie decyzji o chrzcie, lecz musi uzyskać zgodę biskupa, która – jak należy się domyślać – będzie uzależniona od oceny stanu faktycznego.

SAKRAMENT KONIECZNY

Odłożenie chrztu jest przewidziane także przez Kodeks Prawa Kanonicznego Kościoła katolickiego. W sensie literalnym Kodeks nie przewiduje możliwości „odmowy” chrztu, lecz jedynie jego „odłożenie” w czasie. Wynika to z powszechnej zdolności do przyjęcia chrztu, którą kodeks wyraża słowami: „Zdolnym do przyjęcia chrztu jest każdy człowiek, jeszcze nieochrzczony” (Kan. 864). Nieistotne są tutaj wszelkie okoliczności, jak wiek czy też przewidywania co do przyszłego katolickiego wychowania osoby ochrzczonej. Mogą one wpływać na godziwość sakramentu, ale nie na jego ważność. Ta powszechna zdolność do przyjęcia chrztu wynika z prawdy, że „chrzest jest konieczny do zbawienia”, o czym przypomina Katechizm Kościoła katolickiego (n. 1257). „Kościół nie zna oprócz chrztu innego środka, by zapewnić wejście do szczęścia wiecznego” – mówi dalej Katechizm. Z zapisów katechizmowych wynika jednak pewna względność owej konieczności. Kościół naucza bowiem, że „Chrzest jest konieczny do zbawienia dla tych, którym była głoszona Ewangelia i którzy mieli możliwość proszenia o ten sakrament”, a także: „Bóg związał zbawienie z sakramentem chrztu, ale sam nie jest związany swoimi sakramentami”. Mówiąc inaczej, dla tych, którzy poznali Boga, chrzest jest zwyczajnym i koniecznym instrumentem zbawienia. Tych zaś, którzy nie poznali (jeszcze) Ewangelii – a do nich należy zaliczyć także niemowlęta – Bóg może doprowadzić do zbawienia innymi drogami, gdyż – jak przypomina Katechizm – „Istotnie, wielkie [jest] miłosierdzie Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni” (n. 1261).

Trzeba przyznać, że dokumenty Kościoła wyraźnie zachęcają, by chrztu dzieci nie odkładać. „Gdyby Kościół i rodzice nie dopuszczali dziecka do chrztu zaraz po urodzeniu, pozbawialiby je bezcennej łaski stania się dzieckiem Bożym” – przestrzega Katechizm (n. 1250), a Kodeks przypomina, że „rodzice mają obowiązek troszczyć się, ażeby ich dzieci zostały ochrzczone w pierwszych tygodniach” (Kan. 867, par. 1).

Zarówno Kościół katolicki, jak i tradycja prawosławna, a także część Kościołów Reformacji przyjmują praktykę chrztu dzieci jako zwyczajny sposób udzielania sakramentu, który wiarę nie tylko zakłada, ale także ją zapoczątkowuje. „Chrzest jest sakramentem wiary” – mówi Katechizm, jednak „wiara wymagana do chrztu nie jest wiarą doskonałą i dojrzałą, ale zaczątkiem, który ma się rozwijać” (n. 1253). W przypadku dzieci chodzi oczywiście o wiarę rodziców i chrzestnych, a szerzej – o wiarę Kościoła. I tutaj pojawia się problem odłożenia, a może nawet – odmowy chrztu.

ODŁOŻYĆ CZY ODMÓWIĆ?

Do godziwego ochrzczenia dziecka – w sytuacji poza niebezpieczeństwem śmierci – konieczna jest zgoda rodziców bądź prawnych opiekunów, a także „uzasadniona nadzieja, że dziecko będzie wychowane po katolicku; jeśli jej zupełnie nie ma, chrzest należy odłożyć” (Kan. 868, par. 1, p. 2). Jaka jest teologiczna racja dla takiej dyspozycji normy, skoro „Czysta darmowość łaski zbawienia jest szczególnie widoczna przy chrzcie dzieci” (Katechizm 1250)? Czy powstrzymanie się od chrztu dzieci nie byłoby świadomym pozbawieniem ich łaski zbawienia? Czy Kościół ma prawo, by tej łaski odmówić?

Według komentarza do Kodeksu przygotowanego przez Uniwersytet Nawarry, sprawowanie chrztu w sytuacji braku owej uzasadnionej nadziei „oznaczałoby wystawienie dziecka na niebezpieczeństwo utraty wiary po dojściu do samodzielności w używaniu rozumu wskutek wychowania w domu rodzinnym”. Podobnie jest też w przypadku prośby osób niewierzących o chrzest ich dziecka: „nie należy chrzcić dzieci osób niewierzących, chociaż prosiliby o to rodzice, ponieważ brak podstawowych gwarancji dla ich chrześcijańskiego wychowania”. Oczywiście jest to reguła ogólna, a każdy przypadek należałoby analizować oddzielnie.

Problem chrztu dzieci szczegółowo omawia instrukcja „Pastoralis actio” wydana przez Kongregację Nauki Wiary w roku 1980. Dokument wskazuje, że w podejmowaniu decyzji o chrzcie należy wziąć pod uwagę dwie zasady. Pierwsza przypomina, że chrzest jest konieczny do zbawienia, dlatego „z zasady nie powinno się dzieciom odmawiać daru [...] dóbr” wynikających z przyjęcia sakramentu. Druga mówi o koniecznych zapewnieniach ze strony rodziców, że „ten dar, przez autentyczne wychowanie w zakresie wiary i życia chrześcijańskiego, będzie wzrastał w taki sposób, by sakrament osiągnął całą swoją »prawdę«”. Dokument zaznacza jednak, że „druga [zasada] jest podporządkowana pierwszej”, z czego wynika, że nie należy zbyt pochopnie wnioskować o braku nadziei co do chrześcijańskiego wychowania dziecka, a w konsekwencji – zbyt łatwo odkładać chrztu. Jeśli wspomniane zapewnienia „nie są rzeczywiście szczere, można odłożyć sakrament. Jeśli wreszcie naprawdę brak takiego zapewnienia lub wprost odrzuca się je, chrztu należy odmówić”. Instrukcja duszpasterska polskiego episkopatu z roku 1975 wprowadziła konieczność uzyskania pisemnego zobowiązania rodziców, że będą wychowywać dziecko w wierze katolickiej, jeśli żyli jedynie w małżeństwie cywilnym, a odmawiali zawarcia małżeństwa kościelnego lub też nie mogli go zawrzeć z powodu istnienia przeszkód kanonicznych.

UZASADNIONA NADZIEJA

Analiza wypowiedzi Kościoła prowadzi do wniosku, że prawodawca nieustannie balansuje między niczym nieuwarunkowaną zdolnością dziecka do chrztu a godziwością chrztu, która zależna jest od tego, czy ochrzczonemu zagwarantuje się choćby minimum warunków do wzrostu łaski zapoczątkowanej przez chrzest. „Nie wolno [...] pomniejszać konieczności sakramentu, który zachowuje swoje pełne znaczenie i wymaganie, zwłaszcza jeśli chodzi o zapewnienie dziecku nieskończonego dobra, jakim jest zbawienie wieczne” – czytamy w dokumencie „Pastoralis actio”. Dlatego też chrzest dziecka będącego w niebezpieczeństwie śmierci pozostaje zawsze godziwy, bez względu na to, czy chodzi o dziecko rodziców wierzących czy nawet niewierzących, czy dokona się to za ich zgodą czy też wbrew ich woli. „W niebezpieczeństwie śmierci wieczne zbawienie dzieci przeważa nad prawami rodziców” – czytamy w cytowanym wyżej komentarzu. Zbawienie jest bowiem najwyższym prawem w Kościele. Można więc z tego wnioskować, że dziecko należy chrzcić zawsze wtedy, gdy można roztropnie stwierdzić, że ryzyko utraty zbawienia jest duże. Gdy jednak takiego ryzyka obiektywnie nie ma, należy zadbać o godziwość sakramentu poprzez udzielenie go dopiero wtedy, gdy istnieje uzasadniona nadzieja co do katolickiego wychowania.

Uzasadnienia tejże nadziei Kościół dopatruje się przede wszystkim w sakramencie małżeństwa rodziców dziecka. Gdy tego sakramentu brak, oczekuje dodatkowych potwierdzeń. Sakrament małżeństwa wcale nie musi gwarantować wychowania religijnego dzieci, a jednocześnie można przywołać wiele przypadków związków pozasakramentalnych, gdzie jednak dokonuje się transfer wiary. Co więc stanowi czynnik tymczasowo wykluczający chrzest dziecka? Ks. Edward Sztafrowski w komentarzu do Kodeksu z roku 1917 pisał: „Religijna obojętność rodziców czy ich występne życie nie stanowią same w sobie przeszkody w udzieleniu chrztu ich dzieciom”. Same w sobie zapewne nie, ale okoliczności te mogą być przesłanką do sformułowania wątpliwości co do zdolności tychże rodziców do wychowania religijnego ich dzieci, także wychowania moralnego. Na podobnym rozumowaniu – jak się zdaje – oparła się w swoim dokumencie Rosyjska Cerkiew Prawosławna. Skorzystanie z technologii potępionej przez Kościół wskazuje, że o odpowiedzialnym wychowaniu chrześcijańskim nie można mówić. Dopiero odrzucenie tej praktyki jako błędnej i odpokutowanie jej, a więc pewna forma nawrócenia, dają podstawy, by ochrzcić dziecko w wierze rodziców.

CHRZEST I ANKIETA FRANCISZKA

Sytuacja wydaje się komplikować na naszych oczach, gdyż spotykamy coraz bardziej nietypowe sytuacje para-małżeńskie, w tym różnego rodzaju wolne związki czy związki jednopłciowe. Nie można wykluczyć, że rodzice czy prawni opiekunowie będą prosić o chrzest dzieci wychowywanych w takich związkach. Świadomość problemu ujawniła się choćby w tzw. ankiecie Franciszka, w której znalazły się pytania dotyczące praktyk sakramentalnych i wychowania religijnego, co jest bezpośrednio powiązane z sakramentem chrztu. Jedno z tych pytań brzmi: „W przypadku związków osób tej samej płci, które adoptowały dzieci, co może być zrobione w kwestii przekazywania wiary dzieciom?”. Inne – dotyczące edukacji dzieci w małżeństwach o nieuregulowanym statusie – dotyczy tego, „jaka jest praktyka sakramentalna w takich przypadkach: przygotowanie, udzielenie sakramentu oraz towarzyszenie w sakramencie”. Chodzi tu zapewne o sakrament chrztu dzieci i warunki jego przyjęcia w tych nietypowych sytuacjach rodzinnych.

Znamienne jest to, że watykańska instrukcja o chrzcie dzieci przeciwstawia się koncepcji udzielania tego sakramentu wyłącznie w sytuacji socjologicznie i religijnie jednorodnej. Dokument odrzuca tezę głoszącą, że „jest wskazane udzielanie chrztu dzieciom w społeczności jednorodnej, w której mianowicie pewne wartości, oceny i obyczaje tworzą jakiś zwarty system”. W każdej sytuacji społecznej, także w kulturze naznaczonej pluralizmem, Kościół jest zdolny „wypracować struktury konieczne do jego wzrostu”, a powstrzymanie się od chrztu dzieci byłoby zanegowaniem istoty Kościoła. Tak więc kryterium socjologiczne nie może stać się ważniejsze od teologicznego, które wysuwa na pierwszy plan „naturę i misję Kościoła” ujawniającą się także w sprawowaniu chrztu. Stąd wynika postulat poszerzenia odpowiedzialności za wzrost w wierze na całą wspólnotę Kościoła, gdy środowisko rodzinne nie daje wystarczającej gwarancji.

BOLESNA DECYZJA

W podejmowaniu decyzji o odłożeniu chrztu należy ustrzec się jednego poważnego i częstego błędu – bezpośredniego łączenia odmowy chrztu z kondycją rodziców, sposobem poczęcia (in vitro) lub urodzenia (surogatka) dziecka. Decyzja o odłożeniu czy faktycznej czasowej odmowie chrztu nie może dokonywać się ze względu na samą osobę dziecka, jego status czy kondycję rodziców. Odmowa chrztu nie może być rozumiana jako kara za „złe urodzenie” skierowana tak wobec samego dziecka, jak i jego rodziców.

W tym właśnie kontekście należy rozumieć wypowiedzi papieża Franciszka w kwestii chrztu dzieci samotnych matek. W ostatnim wywiadzie udzielonym włoskiej „La Stampie” Franciszek powiedział: „Musimy próbować bardziej ułatwiać wiarę osób niż kontrolować ją. W ubiegłym roku w Argentynie ujawniłem postępowanie niektórych księży, którzy nie chrzcili dzieci dziewcząt-matek. Jest to chore myślenie”.

W homilii wygłoszonej 2 września 2012 r. kard. J.M. Bergoglio wspomniał „z bólem”, że w jego diecezji „są księża, którzy nie chrzczą dzieci samotnych matek, ponieważ nie zostały one poczęte w świętości małżeństwa”. Powodem odmowy chrztu nie może być okoliczność poczęcia, nie wpływa ona bowiem w żaden sposób na moralny, prawny czy ontologiczny status dziecka.

Ze strony Kościoła decyzja o chrzcie jest zależna od zdolności, kompetencji i chęci rodziców co do religijnego wychowania dziecka, ale nigdy w sposób bezpośredni od moralnej czy sakramentalnej kondycji rodziców dziecka. Może być ona przesłanką do wnioskowania o braku uzasadnionej nadziei co do edukacji religijnej, ale nie może być jako taka powodem odmowy. Chrztu nie odkłada się „za karę”. Stawką bowiem – bardzo wysoką stawką – jest wieczne zbawienie dziecka, którego dobra nie można ryzykować za cenę wątpliwej pedagogii duszpasterskiej. Każda więc decyzja o odłożeniu chrztu czy wręcz o jego odmowie winna być źródłem niepokoju Kościoła o zbawienie konkretnego człowieka. Taka decyzja powinna zawsze boleć.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2014