Zagadka Włada Drakuli

To na jego przykładzie – albo raczej: na jego mrocznej legendzie – władca odległej Moskwy uczył się, jak być surowym monarchą.

03.08.2023

Czyta się kilka minut

Portret Włada Palownika z poł. XVI wieku / Universal History Archive / BEW
Portret Włada Palownika z poł. XVI wieku / Universal History Archive / BEW

O tym, jak zginął, różnie opowiadali. Według jednych podczas bitwy oddalił się samotnie na wzgórze, by sycić oczy rzezią Turków. Tam dosięgnęła go śmierć z rąk swoich – jacyś Wołosi, widząc bogato odzianego hospodara, wzięli go za Turka i obrzucili włóczniami. Inni zapewniali, że to turecki szpieg zaszedł Drakulę od tyłu i śmiertelnie zranił.

Janczarzy odcięli mu głowę, zabalsamowali, wypchali bawełną i wysłali sułtanowi do Stambułu. Jedno jest więc pewne: pozbawiony głowy, Wład Drakula raczej nie mógł zostać wampirem. W tradycji rumuńskiej nigdy zresztą nie funkcjonował w takiej roli i wielu Rumunów z zażenowaniem miało przyjmować potem zestawianie autentycznego bohatera ich narodowej historii z hrabią-upiorem z powieści „Drakula”, autorstwa irlandzkiego pisarza Brama Stokera (po raz pierwszy wydano ją w 1897 r.).

Na naddunajskich rubieżach

Korzenie jego rodowego przydomka sięgają pokolenie wcześniej. Ojciec Włada, również Wład, otrzymał order Smoka od Zygmunta Luksemburskiego, króla węgierskiego i cesarza niemieckiego. Kawalerowie tego orderu tworzyli elitarne bractwo, ślubujące obronę chrześcijaństwa przed Turcją. Przebywający na dworze węgierskim Wład-senior, wówczas kandydat do tronu Wołoszczyzny, dołączył do grona takich osobistości jak Henryk V angielski, Ferdynand aragoński, Eryk XIII duński i wielki książę litewski Witold.

Ponieważ Wład wpisał do swojego herbu smoka, zaczęto go nazywać łacińskim słowem „Draco”. Wołosi dodali jednak końcówkę „-ul”, co zmieniło znaczenie przydomka, bo Drakul znaczyło „diabeł”. Potomkowie Włada zwani byli zaś Drakulami, „synami diabła”.

Od XIV w. królowie Węgier uważali się za zwierzchników księstw rumuńskich: Mołdawii i Wołoszczyzny (leżącej dalej na południe, opartej na Dunaju). Władcy obu tych księstw, zwani wojewodami lub hospodarami, zręcznie lawirowali wówczas między Polską, Węgrami i Turcją, uznając się na zmianę lennikami któregoś z tych państw. Książęta wołoscy na ogół składali hołd lenny królowi Węgier, jednocześnie płacąc sułtanowi trybut (opłatę za pokój).

Ościenni władcy stale ingerowali w obsadę obu tronów, a sytuację komplikował brak jasnych zasad sukcesji. O hospodarski kołpak mógł się ubiegać każdy męski potomek zmarłego władcy; pretendentami byli synowie ze związków legalnych i zrodzeni z konkubin, a także ich krewniacy. W zasadzie nie było mowy o przejęciu tronu bez wojny domowej. Niejeden kandydat szukał pomocy na dworze w Budzie bądź Stambule. Węgrzy stale trzymali w rezerwie jednego bądź dwóch pretendentów do tronu Wołoszczyzny: gdy aktualny wołoski lennik przestawał być posłuszny, pretendent przekraczał Karpaty i przejmował władzę.

Między Scyllą a Charybdą

Na Wołoszczyźnie walczyły ze sobą dwie gałęzie rodu Besarabów. Wład Drakul (senior) był daleko w kolejce do tronu i Zygmunt trzymał go w odwodzie. Nadanie mu orderu Smoka miało związać go z cesarzem i uczynić zeń posłusznego lennika. Wkrótce Zygmunt wysłał go do siedmiogrodzkiej Sighișoary, a gdy w 1436 r. zmarł hospodar, Wład z pomocą oddziałów węgierskich objął tron wołoski.

Niebawem sułtan Murad II zażądał od niego złożenia hołdu. Wład uznał, że Zygmunt jest zbyt daleko, by go wspierać, i został lennikiem tureckim. Murad chciał się jednak upewnić co do jego wierności – wezwał go i na kilka miesięcy uwięził. W 1444 r. zawarli układ, na mocy którego Drakul zgodził się pozostawić mu swoich dwóch synów jako zakładników. Starszy z nich, Wład – później nazwany Palownikiem – miał wówczas 13-14 lat. Nigdy już nie zobaczył ojca.

Stary Drakul lawirował między Scyllą a Charybdą: wsparł krucjatę Władysława Warneńczyka, ale skromnym czterotysięcznym oddziałem. Udało mu się uniknąć gniewu sułtana, za to wkrótce poróżnił się z regentem Węgier Janem Hunyadym. Ten w 1447 r. najechał Wołoszczyznę. W jednej z bitew Wład Drakul poległ, a Hunyady osadził na tronie wołoskim przedstawiciela konkurencyjnej linii dynastycznej – Władysława II.

Bojarzy chcą Włada

Wład Drakula junior przyszedł na świat ok. 1431 r. w Sighișoarze, gdy jego ojciec oczekiwał na przejęcie tronu. W mieście tym (obecnie w środkowej Rumunii) do dziś można oglądać żółtą kamienicę, w której mieszkali. Jego dzieciństwo skończyło się, gdy został – wspólnie z młodszym bratem Radułem – zakładnikiem sułtańskim. Spędził w Turcji kilka lat, sycony przekonaniem o potędze Imperium Osmańskiego. Murad przygotowywał go do przejęcia tronu wołoskiego, jak niegdyś Zygmunt czynił to z jego ojcem. Sułtan nie spodziewał się, jaką żmiję wyhodował na własnym łonie, gdy w 1448 r. wysłał Drakulę juniora na Wołoszczyznę.

Ale to będzie potem. Teraz przejęcie władzy nie udało się, wojska Władysława II triumfowały, a Drakula musiał uciekać za granicę. Czekała go ośmioletnia tułaczka. Trafił m.in. na dwór hospodara Mołdawii Bogdana II, a gdy ten zginął w wyniku przewrotu, Wład uciekł do węgierskiego Siedmiogrodu. Tam wszedł w tradycyjną rolę pretendenta do tronu wołoskiego. Jego szansa miała się w końcu pojawić, bo Władysław II zawodził węgierskiego suwerena. Jan Hun- yady coraz łaskawszym okiem zerkał na Drakulę i powierzył mu misję obrony siedmiogrodzkiej granicy.

W 1456 r. na niebie ukazała się kometa. 25-letni Wład uznał to za korzystny znak, ruszył na Wołoszczyznę, pokonał i zabił Władysława. Wkrótce potem, podczas uroczystej elekcji w Tîrgoviște – historycznej stolicy Wołoszczyzny – bojarzy na pytanie, kogo pragną na tronie, zakrzyknęli: „Chcemy jedynie Włada, syna wojewody Włada!”. Potem wysłuchali przysięgi wierności: „A jeślibyście go zdradzili lub przeciwko niemu knuli, jeślibyście waszej wierności uchybili, tedy bądźcie przeklęci, (...) a to, co się przydarzyło murom Jerycha, Sodomie i Gomorze, Judaszowi i Ariuszowi, niechaj się stanie waszym udziałem”.

Hospodar zadaje pytanie

Zdobył tron dzięki życzliwości nie Turcji, lecz Węgier, ale sułtan o nim nie zapomniał i do Włada wkrótce przybyli posłowie z żądaniem trybutu i otwarcia granic przed armią osmańską. Hospodar trzeźwo ocenił sytuację. Władcy Zachodu od miesięcy przygotowywali wielką krucjatę antyturecką, ale ich wojska dziesiątkowała dżuma. Węgry daleko, sułtan blisko – doszedł do wniosku Wład i wzorem ojca uznał się lennikiem tureckim.

Wobec zwrotu Drakuli, Węgry postąpiły według sprawdzonego przepisu: osadziły w siedmiogrodzkim Sybinie pretendenta. Drakula nie czekał na najazd, tylko uderzył na Siedmiogród. Wtedy po raz pierwszy zasłynął jako Palownik – puszczał z dymem wsie, a ich mieszkańców kazał wbijać na pale. Sygnał dla Siedmiogrodu był czytelny: biada temu, kto zadrze z nowym hospodarem wołoskim.

W 1459 r. zawiesił przywilej umożliwiający kupcom z Braszowa i Sybina prowadzenie handlu w głębi Wołoszczyzny. Ciężki los czekał tych spośród nich, którzy nie zdążyli wyjechać na czas. Żołnierze Drakuli złapali kilkudziesięciu kupców z Braszowa, nabili ich na pale i podpalili. Tak samo postąpili z trzema setkami młodych ludzi, przybyłych na południe, by uczyć się języka.

Drakula czyścił też własne szeregi. Zaprosił bojarów na ucztę, podczas której pytał każdego z osobna: „Ilu moich przodków zasiadało dotychczas na tronie?”. Bojarzy plątali się, mówili: „pięćdziesięciu”, „trzydziestu”, „dwunastu”. Przeżyli tylko ci, którzy powiedzieli: „siedmiu”. Resztę nabito na pale.

Zemsta hospodara dotknęła miasto Tîrgoviște, którego mieszkańcy kiedyś zamordowali jego najstarszego brata Mirczę. Armia Włada wkroczyła do grodu podczas trwającej tam zabawy wielkanocnej. Znaczniejszych mieszczan pojmano i nabito na pale wokół murów miejskich. Aresztowano też grupę młodych, których zmuszono do prac przy fortyfikowaniu górskiej twierdzy Poenari (według legendy z wieży tego zamku miała się później rzucić żona Drakuli na wieść o klęsce hospodara – echo tej opowieści wybrzmiało w filmie Coppoli z 1992 r.).

Drakula sadzi las

Tymczasem na Wołoszczyznę padł cień Imperium Osmańskiego. Drakula zaprzestał płacenia trybutu i zbliżył się do króla Węgier Macieja Korwina, z którym wymieniał listy na temat nowej krucjaty. To nie mogło podobać się sułtanowi, którym był wtedy Mehmed II, nazwany Zdobywcą – w 1453 r. zdobył Konstantynopol i położył kres Cesarstwu Wschodniorzymskiemu. W 1461 r. wysłał do Drakuli posłów, by skłonić go do zapłaty zaległego trybutu, a także do dostarczenia pięciuset młodych mężczyzn do korpusu janczarów. To by oznaczało całkowitą podległość. Wład odmówił, posłów nabił na pal, rozbił stojące przy granicy oddziały tureckie i sprawił okrutną kaźń jeńcom.

Armia hospodara przeszła po zamarz- niętym Dunaju, niszcząc wszystko na swej drodze. W listach do Macieja Korwina Drakula chwalił się, że uśmiercił prawie 24 tys. ludzi, a na dowód przesłał królowi ich obcięte nosy. Przeliczył się jednak, oczekując militarnego wsparcia Węgier – gdy rok później na Wołoszczyznę ruszyły główne siły tureckie pod dowództwem Mehmeda, mógł liczyć tylko na siebie.

Zastosował taktykę spalonej ziemi: niszcząc własne miasta i wsie, cofał się na północ, pod osłonę puszcz. Sułtan podążał jego śladem. Drakula przebrał się w strój tureckiego kupca i przez kilka dni osobiście obserwował obóz sułtana, po czym na czele 7 tys. ludzi poprowadził nocny atak. Chciał zabić Mehmeda, jednak w ciemnościach Wołosi stracili orientację i roznieśli na szablach nie sułtana, lecz jego dwóch wezyrów. Pogromca Bizancjum uszedł, ale poniósł straty tak wielkie, że zarządził odwrót.

Czekał go widok, który mógł potem prześladować go w koszmarach. W okolicy Tîrgoviște oczom cofających się Turków ukazał się las pali na trzy kilometry długi i na kilometr szeroki. Drakula kazał nabić na nie 20 tys. jeńców i rodzimych przestępców. Mehmed podobno powiedział: „Nie można zabrać ziemi człowiekowi, który czyni rzeczy tak wielkie, potrafi używać tak władzy i poddanych”.

Król fałszuje list

Sułtan znalazł niebawem inny sposób, by pozbawić Włada tronu. Wiedział, że wśród bojarów narasta sprzeciw wobec metod hospodara, a w ręku miał atut: młodszego brata Włada, Raduła (zwanego Pięknym). Mehmed obiecał bojarom: przyjmijcie na tron Raduła, a nie najadę ponownie waszego kraju. Szeregi Włada topniały; w końcu musiał wycofać się do Siedmiogrodu. Liczył na wsparcie Macieja Korwina, ale ten w listopadzie 1462 r. podstępnie go uwięził. Oburzonym dyplomatom papieskim i weneckim król Węgier pokazywał dość ordynarnie sfałszowany list, który Wład miał wysłać do sułtana, oddając się w jego opiekę.

Dlaczego Maciej odwrócił się od sojusznika? Wład nakręcał spiralę wojny, a Węgry nie były na nią gotowe: nie miały silnej armii ani sojuszników, a tron Korwina chwiał się, podkopywany przez sąsiadów Habsburgów. Drakulę należało więc uciszyć. Hospodara czekało kilkanaście lat niewoli na węgierskim dworze. Według późniejszych pamfletów zabijał czas, nabijając myszy na patyki.

Godzina Drakuli wybiła ponownie w 1476 r., gdy na wołoskim tronie znowu potrzebny był władca-wojownik. Włada wysłano do Wołoszczyzny. Rzucił się w wir wojny z Turkami – i poległ w grudniu tego samego roku 1476. W chwili śmierci miał ok. 45 lat.

Historyk czyta starodruk

Podobno Drakula nie ostrzył pali, ale ich końce zaokrąglał i natłuszczał: wtedy męka trwała dłużej. Pale dostojniejszych skazańców kazał pokrywać złotem. Szczegóły te pochodzą z dziełka „Historia o wojewodzie Drakuli”, wydrukowanego w 1463 r. w Wiedniu. Powstało z inspiracji znanego nam już króla Węgier Macieja Korwina: przedstawiając Włada jako tyrana, miało uzasadnić fakt zrzucenia z tronu tego zasłużonego w oczach Europy pogromcy Turków.

Autorzy pamfletu wykonali pracę poniekąd reporterską, wypytując o okrucieństwa Drakuli m.in. mieszczan z Braszowa, Sybina i innych miast siedmiogrodzkich. Broszura odniosła sukces i w kolejnych dekadach była wielokrotnie wznawiana i uzupełniana. Pornograficzne wręcz opisy egzekucji, jakich hospodar miał dokonywać na matkach z małymi dziećmi (cytować ich nie będziemy), więcej mówią zapewne o autorach i wydawcach niż o samym Władzie.

Źródła historyczne nie są zwierciadłami odbijającymi obiektywnie przeszłość – dzisiejsza historia odrzuca to złudzenie. Nie mamy dostępu do prawdy, lecz siedzimy w platońskiej jaskini. Musimy o tym pamiętać, czytając broszury o Drakuli – nie dowiemy się, jaki był naprawdę, możemy jedynie krytycznie czytać źródła, starając się odsiewać hiperbole i zmyślenia. Dziełka te budują obraz krwiożerczego psychopaty, bezmyślnie mordującego i wrogów, i poddanych. Historycy, bynajmniej nie oczyszczając Drakuli z jego zbrodni, próbują odszukać w tych opowieściach ślady logicznego postępowania.

Refleksja taką metodą pozwala zrozumieć np. kaźń bojarów. Ilona Czamańska, polska znawczyni dziejów Rumunii, zauważa, że gdyby wyszukać „wszystkich przodków Włada w linii prostej, którzy zasiadali na tronie, wyłączając Danowiczów [tj. z linii konkurencyjnej] i uzurpatorów, liczba poprzedników Palownika będzie wynosić siedem”. Hospodar pozbywał się bojarów, którzy tego nie wiedzieli, nie byli więc zdeklarowanymi stronnikami jego linii dynastycznej. Likwidował tych, którzy wymienili zbyt wysoką liczbę książąt, ponieważ to mogło sugerować, że tęsknią za starymi czasami i nie przeszkadzają im częste zmiany na tronie, więc mogliby poprzeć któregoś z pretendentów. Przy hospodarze mogli zostać tylko najwierniejsi. Nabitych na pal Drakula złożył na ołtarzu swoich dążeń do stabilizacji politycznej Wołoszczyzny.

Gdy idzie o krwawą rozprawę z miastami Siedmiogrodu, historycy tłumaczą ją nie tylko żądzą zemsty. W grę wchodziła konkurencja gospodarcza, spory wołosko-węgierskie związane z biciem przez Włada własnej monety, a także dążenia do odzyskania rodowych lenn w Siedmiogrodzie.

Książę Moskwy się uczy

Według drukowanych pamfletów hospodar nie tolerował w swoim kraju żadnych występków: za najdrobniejsze przewinienie groziła kaźń. Kiedyś – głosi jedna z historii – spytał dwóch mnichów, co sądzą o nim ludzie. Pierwszy odparł, że mają go za pobożnego, a drugi, że za tyrana. Pierwszego kazał nabić na pal za kłamstwo. Podobnie karał złodziei i nieuczciwych kupców. Przy drogach kazał kopać studnie dla podróżnych, a przy każdej miał znajdować się złoty kubek. Nikt nie odważył się żadnego ukraść, pomny, co może tu spotkać złodzieja. Męstwo w bitwie Palownik nagradzał, ale kazał zabijać tych, którzy odnieśli rany w plecy – zakładał, że próbowali uciekać.

Wszystkie takie historie tworzą nie tylko legendę okrutnika, ale i kogoś, kto w pełnych chaosu czasach potrafił – choć strasznymi metodami – zaprowadzić ład i porządek. Nieprzypadkowo te wątki podkreślił w swojej wersji historii Drakuli poseł moskiewski w Budzie Fiodor Kuricyn. Swojemu władcy – Iwanowi III Srogiemu, wielkiemu księciu Moskwy – przedstawił ją „jako wielce kształcącą lekturę, zawierającą gotowe recepty, możliwe do zastosowania w rządzeniu ówczesną Rosją” – pisze rumuński historyk Matei Cazacu.

W wersji Kuricyna „Drakula tak nienawidził zła, że ktokolwiek w jego kraju się go dopuścił – czy to rozboju, kłamstwa, czy jakowejś niesprawiedliwości – nie miał on możliwości przy życiu pozostać. I nieważne, czy był to wielki bojar, ksiądz, mnich, czy człowiek z gminu”.

Z pism tych Iwan III Srogi wywiódł wzór władcy, którym sam chciał być. Wcielanie tej idei w życie kontynuowali jego następcy, a najjaskrawszy przykład dał szalony car Iwan IV Groźny (na koniec zabił własnego syna). Można więc powiedzieć, że pewne elementy kultury politycznej państwa rosyjskiego zaszczepił Wład Drakula. Albo raczej jego legenda.

Przybądź, Władzie

Według Nietzschego do historii można podejść na trzy sposoby: antykwaryczny, monumentalny i krytyczny. W przypadku Drakuli ten pierwszy sprowadzałby się do możliwie szczegółowego opisu jego rządów, prowadzonych wojen i popełnionych zbrodni.

Drugi sposób służy wznoszeniu pomników. W mitologii narodowej Rumunów Wład Drakula jest wybitnym władcą, pogromcą Turków i obrońcą chrześcijaństwa. Jego okrucieństwo tłumaczy się specyfiką czasów i usprawiedliwia celem, spokojem społecznym.

Trzeci z Nietzscheańskich sposobów patrzenia na dzieje polega na podjęciu refleksji nad długotrwałymi procesami zapoczątkowanymi przez przeszłe wydarzenia. Wspomnieliśmy o wpływie odpowiednio spreparowanego mitu Drakuli na system władzy w Rosji. Ale hospodar przemawia też do współczesnych Rumunów. Historyk Lucian Boia uważa, że dzieje pełne niestabilności i ciągłych zmian – politycznych, społecznych, kulturowych – sprawiły, że w jego narodzie rozwinęła się skłonność do akceptowania rozwiązań autorytarnych. Rumuni „bardziej wierzą w mężów opatrznościowych niż w systemy i abstrakcyjne projekty. Ich »władca idealny« przypomina dość dobrze Palownika – pisze Boia. – Być może dzisiaj przydałby się do zwalczania korupcji i zaprowadzenia porządku, ale co z demokracją?”.

W obliczu zamętu, odczuwając dojmujący brak kogoś, kto by przywrócił porządek, poczucie sprawiedliwości i kontroli nad rzeczywistością, Rumuni lubią podobno sięgać po inwokację autorstwa wieszcza narodowego Mihaia Eminescu: „Że też nie przybędziesz, Władzie Palowniku!”. ©℗

Korzystałem m.in. z książek: Lucian Boia „Dlaczego Rumunia jest inna?”; Matei Cazacu „Drakula”; Ilona Czamańska „Drakula. Wampir, tyran czy bohater?”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1-2/2022