Za Toruńską barykadą

Nie jest intelektualistą, ale błędem jest traktowanie go jako prostaczka. Czasem ostro krytykuje niektórych biskupów, ale z powodzeniem zabiega o ich względy.

30.09.2013

Czyta się kilka minut

Ks. Tadeusz Rydzyk podczas marszu „w obronie” Telewizji Trwam; Warszawa, 29 września 2012 r. / Fot. Bartosz Krupa / EAST NEWS
Ks. Tadeusz Rydzyk podczas marszu „w obronie” Telewizji Trwam; Warszawa, 29 września 2012 r. / Fot. Bartosz Krupa / EAST NEWS

Marzy mi się film o ojcu Tadeuszu Rydzyku na miarę „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Marzy mi się, od kiedy przeczytałem książkę Piotra Głuchowskiego i Jacka Hołuba „Ojciec Tadeusz Rydzyk. Imperator”.

Książkę wydała Agora w serii „Biblioteka Gazety Wyborczej”. Znając poglądy „Gazety Wyborczej” na temat Ojca Dyrektora i vice versa, można by przypuszczać (i prawdopodobnie wielu wyznawców Radia Maryja tak przypuszcza), że jest to paszkwil, atak, karykatura, stek pomówień itp. Tymczasem nie jest. Tę książkę proponuję jako podstawę ewentualnego scenariusza. Autorzy są reporterami „Dużego Formatu” i zbierali materiał do książki 22 lata. Poza ironicznym tytułem („Imperator”) nie znalazłem w książce ani agresji, ani zjadliwości. Z opowieści opartej na dokumentach, publikowanych tekstach i publicznych wypowiedziach oraz relacjach i komentarzach świadków (na ogół wymienianych z imienia i nazwiska) wyłania się człowiek gigantycznego sukcesu i niewiarygodnej skuteczności, redemptorysta ojciec Tadeusz Rydzyk, jaki jest, i zbudowane przez niego dzieło. Autorzy nie potrzebowali niesprawdzonych pomówień, plotek ani inwektyw, by pokazać, że Ojca Dyrektora absolutnie nie powinno się lekceważyć. Wystarczy przyjrzeć się dokładniej.


NARODZINY PRZYWÓDCY


Urodził się 3 maja 1945 r. w Olkuszu, cztery miesiące po zajęciu miasta przez armię radziecką. Jego rodzina... Typowe dzieje wielu polskich rodzin. Mama Tadeusza – Stanisława przed wojną urodziła dwoje dzieci, Marię i Stanisława, w 1940 r. jeszcze syna Mirosława. Jej mąż Franciszek Rydzyk, aresztowany przez Niemców już w grudniu 1939 r., zmarł w obozie w Buchenwaldzie w sierpniu 1941 r. Rodziną zajął się na jego prośbę towarzysz obozowy i przyjaciel ojca Bronisław Kordaszewski.

To on jest ojcem dwóch kolejnych synów Stanisławy: Zygmunta i Tadeusza. Rodzina mieszka w suterenie przyfabrycznego (Olkuska Fabryka Naczyń Emaliowanych) domu przy torach kolejowych. Bieduje, jak wszyscy jej sąsiedzi. Dzieciństwo Tadeusza jest szaro-bure i biedne. W domu panuje klimat religijny. W szkole Tadeusz jakoś nienadzwyczajnie sobie radzi. Wyróżnia się dobrym słuchem muzycznym. Jak wygląda? Na pamiątkowym zdjęciu „drobnokościsty, uroczo uśmiechnięty blondynek, ma bardzo regularne rysy, i wyraźny podbródek – jest z całą pewnością najładniejszym chłopcem wśród siedemnastu na fotografii. Proste włosy, jaśniejsze od tych, które znamy z późniejszych zdjęć, ma zaczesane w przedziałek, Nie nosi jeszcze okularów, ale zmrużone oczy wskazują na to, że być może powinien”.

Nie zostaje przyjęty do liceum (za słabe stopnie), rozpoczyna zawodówkę, lecz wkrótce rezygnuje i stara się o przyjęcie do katowickiego niższego seminarium (daremnie). Ostatecznie zostaje przyjęty do juwenatu (niższe seminarium zakonne) redemptorystów w Tuchowie. Ma lat 15.

 W pocie czoła zdaje eksternistyczną maturę i w Braniewie rozpoczyna studia seminaryjne. Jego witalność i aktywność organizacyjno-artystyczna zwraca uwagę i lekko niepokoi przełożonych. Z kolegami założyli oktet. Grają i śpiewają w stylu country przy akompaniamencie gitar i banjo, co jest w klasztorze absolutną nowością. Alumn Rydzyk dostaje do prowadzenia chór parafialny. W tym czasie jest wzywany na milicję, namawiany do współpracy, szantażowany, lecz niczego nie podpisuje.

W 1971 r. przyjmuje święcenia kapłańskie i zostaje mianowany katechetą w Toruniu. Jeździ na motorowerze marki Jawa. Wykazuje niezwykły talent w kontaktach z młodzieżą, organizuje wycieczki, zespół muzyczny (Msza big-bitowa!) itd., doprowadza do toruńskiej edycji Sacrosongu (1973). Wtedy pierwszy raz poważnie podpada bezpiece.

Potem zostaje skierowany do Szczecinka. Według autorów książki „właśnie tutaj – w miasteczku zgubionym wśród jezior i lasów Pomorza Zachodniego – zrodzi się charyzmatyczny przywódca. Tu kapłan zacznie działać według zasady, której potem uczyć będzie słuchaczy Radia Maryja: informacja–formacja–organizacja–akcja”.

W Szczecinku m.in. tworzy Klub Inteligencji Katolickiej, prowadzi akcję wieszania krzyży w szkole, drukuje na powielaczu materiały do katechezy i ulotki, m.in. o Katyniu, nawiązuje kontakt z miejscową Solidarnością. Prawdopodobnie pod naciskiem bezpieki władze zakonne przenoszą go do Krakowa. Ks. Rydzyk nie zrywa kontaktu ze Szczecinkiem. Pozostawia tam zastęp wiernych przyjaciół... W Krakowie jest duszpasterzem akademickim i wikariuszem parafii redemptorystów na Podgórzu.

W tym miejscu musimy przerwać biograficzny wątek opowieści. Od tej pory będzie ona obfitowała w znaczące wydarzenia i zwięzłe ich wyliczenie niewiele da. Są tam rozdziały nie do końca znane, jak ucieczka (bez wiedzy władz zakonu) z kraju i pobyt w Niemczech (1986-91). Wraca do Polski czerwonym audi z figurą Matki Boskiej Fatimskiej w bagażniku i pieniędzmi („pieniądze gdzieś tam dostałem...”). Jest człowiekiem zdeterminowanym, owładniętym ideą założenia katolickiego, apostolskiego radia.


ZDOLNOŚĆ WYBORCZA


Rozpoczyna się historia tworzenia i rozwoju Radia Maryja – wymarzony materiał do filmu o Polsce księdza Rydzyka.

„Przestrzegam przed postrzeganiem go wyłącznie jako biznesmena albo kogoś, kto wyciąga od staruszek pieniądze, żeby sobie kupić nowe auto – powie prof. Andrzej Tyc, kiedyś zaprzyjaźniony z zakonnikiem, potem odepchnięty. – Jestem głęboko przekonany, że to człowiek wiary, który ma poczucie misji zleconej mu przez Pana Boga. Że ma pociągać ludzi, w szczególności Polaków do Kościoła (...) Biznesy są dla niego tylko instrumentem, narzędziem (wszystkie jego inwestycje są nakierowane na misję, nawet telefonia komórkowa i geotermia)”.

Znający dobrze ojca Tadeusza Artur Zawisza (kolejno: ZCHN, PiS, Ruch Narodowy) dowodzi, że Ojciec Dyrektor to dokładne przeciwieństwo dobrego menedżera, biznesmena „i właśnie to przynosi mu sukces (...). Jest genialnym praktykiem, menedżerem działającym w niestandardowy sposób (...) w tym szaleństwie jest metoda. Może mówi bezładnie, ale myśli konkretnie. (...) Po kolei udają mu się wielkie dzieła. Jest człowiekiem sukcesu”.

Znający ojca Rydzyka dawny polityk LPR: „Trudno sprofilować poglądy Ojca Dyrektora (...). Jest niewątpliwie księdzem tradycyjnym, ale nie tradycjonalistą (...) Ma bardziej filozofię Kościoła pojemnego niż otwartego w rozumieniu »Tygodnika Powszechnego« (...). Ojciec Dyrektor to melanż piłsudczykowsko-endecko-chadecki w sosie społecznej nauki Kościoła, ale bez przesady z tą kościelnością”. Nie jest intelektualistą, ale błędem jest traktowanie go jako prostaczka. Nigdy nie kwestionował prawd wiary, chętnie się odwołuje do papieskiej aprobaty i wypowiedzi papieży, jednak komentując słowa Jana Pawła II o przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, we właściwej sobie mętnej formie odcina się od niego. Czasem ostro krytykuje niektórych biskupów, ale raczej i z powodzeniem zabiega o ich względy.

Bywa karcony za zaangażowanie w politykę, lecz każde wybory działają na niego jak narkotyk. Upominany przez nuncjusza Józefa Kowalczyka, przez Watykan, przez Prymasa Glempa za angażowanie się w partyjne rozgrywki, w walce o władzę powstrzymuje się jakiś czas, by potem na nowo ruszyć z impetem. Ścieżki, którymi chadzają jego łaska i niełaska dla poszczególnych partii i polityków, są czasem zaskakujące. „Odstrzał” dawnych przyjaciół bywa nagły i bezwzględny. Zastanawiająca jest postawa ks. Rydzyka po tragicznej śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Walił w niego bez miłosierdzia (słynne taśmy z wypowiedziami na uczelni), Marię Kaczyńską nazwał czarownicą, lepszym od Lecha Kaczyńskiego kandydatem na prezydenta był dla niego Zbigniew Ziobro... Po katastrofie smoleńskiej twierdzi na falach radia, że „chciano go skłócić z prezydentem”, lecz różnice poglądów i spory nie naruszały ich braterskiej więzi. Toruńska rozgłośnia i „Nasz Dziennik” będą wiodły prym w lansowaniu tezy o spisku, zamachu, winie Donalda Tuska itd.

A politycy (nie wszyscy, rzecz jasna) pielgrzymują do toruńskiej rozgłośni. „Zdolność wyborcza radia – ocenia były polityk LPR – oscyluje niezmiennie wokół 5 procent. Niby niewiele. Ale gdy przełożyć te pięć procent na 25 wszystkich głosów, jakie przykładowo dostaje partia, to już jest co piąty głos dla tej partii. Na dodatek to zdyscyplinowani wyborcy”. Inna sprawa, że partie, na które stawia Ojciec Dyrektor, zwykle w wyborach przepadają. Lansowani przez rozgłośnię kandydaci – wprost przeciwnie. Do dziś ojciec Rydzyk ma w obu izbach swój nieformalny, kilkudziesięcioosobowy klub parlamentarny. To głównie politycy z PiS i Solidarnej Polski, którzy dostali się tam dzięki poparciu Radia Maryja.


FALE KRÓTKIE


Ojciec Dyrektor wymaga dyscypliny w sprawach dla niego zasadniczych. Może wybaczyć błąd w dziedzinie finansów, jak np. ojcu Janowi Królowi – błędną inwestycję kwot zebranych na wykup Stoczni Gdańskiej, co pociągnęło za sobą stratę wielkich pieniędzy.

Ilustracją dyscypliny w spełnianiu wymagań jest historia „Naszego Dziennika”. W pierwszej fazie redaktorzy naczelni zmieniają się jeden za drugim. Trzecim jest profesor KUL Tomasz Rakowski. Zapewniono go, że będzie mógł otworzyć pismo na całość katolickiego spektrum. Wydrukowanie tekstu o Soborze pióra Stefana Swieżawskiego (współpracownika „Żydownika Powszechnego!”) i opowiedzenie się przeciw Kazimierzowi Świtoniowi i Leszkowi Bublowi w sporze o krzyż na żwirowisku (Rakowski napisał, że „nie można używać krzyża odwrotnie do jego sensu”) kończą jego karierę naczelnego. Wytrzymał cztery miesiące.

W 1997 r. ks. Rydzyk poszerza zasięg rozgłośni, retransmituje programy za pomocą przekaźników z Krasnodaru i Samary. Zbigniew Siemiątkowski pamięta, że Jan Nowak Jeziorański uważał sprawę rosyjskich częstotliwości dla rozgłośni za podejrzaną. Były dyrektor Radia WE przy różnych okazjach wyrażał zaniepokojenie ideologią przekazywaną przez Radio Maryja. Zwracał uwagę, że jest to ideologia antynatowska, antyzachodnia, antyunijna, całkowicie niezgodna z polską racją stanu, tożsama natomiast z politycznymi interesami Rosji. Nie on jeden zresztą tak uważał. Umowa Radia Maryja z Rosją częściowo dotarła do prasy. Ojciec Rydzyk w 2001 r. na antenie potwierdził, że za usługę płaci 40 tysięcy dolarów miesięcznie. Pecunia non olet.

Rafał Maszkowski, informatyk i – jak czytamy w książce – „tropiciel patologii w Radiu Maryja”, twierdzi, że „oskarżanie ojca Rydzyka o współpracę z Rosją tylko dlatego, że wynajmowali tam nadajniki, jest głupawe, bo trzeba by było o kolaborację oskarżyć jeszcze parę innych rozgłośni zachodnich i religijnych, np. Radio Watykańskie”. Ojciec Dyrektor wybrał nadawanie z Rosji, bo tam było najtaniej, a w Polsce nie miał koncesji na fale krótkie – twierdzi Maszkowski.

Obecnie dobiega końca budowa wielkiej radiomaryjnej świątyni w Toruniu – wotum wdzięczności za Jana Pawła II (z relikwiami krwi bł. księdza Jerzego Popiełuszki oraz filiżanką i chustką do nosa Jana Pawła II), w następnych latach ma powstać wielki kompleks hotelowo-basenowy z ciepłą wodą.


NIEFORMALNY PRYMAS


Z autorami książki o sobie Ojciec Dyrektor rozmawiać nie chciał, bo gazeta, którą reprezentują, „na przestrzeni lat uczyniła wiele krzywd Radiu Maryja”. Nie chce zresztą rozmawiać ani publicznie się spotykać z dziennikarzami i środowiskami spoza kręgu zaufanych.

Szkoda, bo książka Głuchowskiego i Hołuba nie jest ani obraźliwa, ani agresywna. Znajdujemy w niej rzetelny obraz znacznego obszaru polskiej rzeczywistości, w której żyjemy. Oto ten obraz: „nieformalny prymas Polski” wiedziony poczuciem misji dominuje w obrazie Kościoła. Nie wiem, czy jego Kościół rzeczywiście jest „pojemny”, ale na pewno nie jest otwarty. To Kościół zamknięty na świat, oblegany przez wrogie siły dowodzone przez tajemną (żydowską? masońską?) centralę (w Brukseli?). Owładnięty lękiem przed światem, inaczej niż Jan Paweł II czy papież Franciszek, nie idzie do tego świata z miłością, ale się przed nim barykaduje w oblężonej twierdzy. Głosi na wszelkie sposoby: prawdziwa Polska to my, prawdziwi katolicy to my. Owszem, nawołuje do jedności, ale skutecznie Polaków dzieli. Skutecznie też dzieli katolików.

Swoją gigantomanią, podejściem wykluczającym i totalitarnym, skutecznie wielu ludzi zraził do Kościoła.

Historia zna wielu oszalałych przywódców, którzy w poczuciu misji gromadzili tłumy, którzy potrafili zdobywać sympatię kościelnych hierarchów, intelektualistów i ludu prostego. Misterna struktura radiomaryjnych fundacji i instytucji zapewniają ojcu Rydzykowi nietykalność i niezależność od zakonu i episkopatu. Dotychczasowe próby zmiany tej sytuacji spełzły na niczym.


***


We wrześniu 2007 r. kard. Stanisław Dziwisz mówił do biskupów ordynariuszy zebranych na krajowej konferencji: „Nie możemy być obojętni na to, co się dzieje, i bezkrytycznie czekać na rozwój wydarzeń. Sami powinniśmy ten problem rozwiązać i odpowiednio ukierunkować! Jesteśmy na progu niebezpieczeństwa kryzysu – ktoś inny przejmuje decydowanie o kierunku duszpasterstwa w Polsce. Tymczasem jest to nasza pasterska odpowiedzialność przed Bogiem i Kościołem. Chodzi o to, że coraz częściej Radio Maryja nie jest składnikiem jedności polskiego Kościoła, lecz staje się elementem przetargu oraz rozgrywek politycznych i społecznych”. I dalej: „Istnieje bowiem wielkie, a czasem nawet w tym gronie, nieuświadamiane zagrożenie, że Kościół w Polsce utożsamiany jest jedynie z pozycją Radia Maryja. Drodzy księża biskupi, ani Radio Maryja, ani Telewizja Trwam, ani ich dyrektor, nie mogą przejąć odpowiedzialności za Kościół w Polsce, którą nam powierzył sam Jezus Chrystus. Od tej odpowiedzialności nikt nie może nas zwolnić! Chcemy być bowiem promotorami jedności i pokoju...”.  


Piotr Głuchowski i Jacek Hołub „Ojciec Tadeusz Rydzyk. Imperator”, Agora 2013.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2013