Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W zeszłym tygodniu przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki udzielił KAI wywiadu na temat stanu Kościoła, nastrojów i jego programu działania na najbliższy rok.
Abp Gądecki negatywnie ocenia polaryzację polskiego społeczeństwa i przywołuje myśl papieża Franciszka o tym, jaka droga jest potrzebna, by przejść od konfliktów do „pojednanej różnorodności” – m.in. że potrzebny jest rozwój duchowy, dialog czy rezygnacja z roszczenia do posiadania prawdy.
Arcybiskupia diagnoza stanu Kościoła budzi jednak wątpliwości. Za spadek religijności metropolita poznański wini przede wszystkim ludzi, którzy już w latach 90. zaczęli „kopiować wzorce zachodnie” i dali się opanować pragnieniu „dążenia do wyłącznie ziemskich celów”. Obecnie chodzą po ulicy i do sklepów, a chcą korzystać z dyspensy od obowiązku uczestnictwa w mszy niedzielnej.
W odpowiedzi na pytanie o spadek wskaźników zaufania do Kościoła abp Gądecki wskazuje na fakt, że wielu ludzi zaangażowanych społecznie nie rozwija swej duchowości. Nie łączy tego spadku z żadnym złem w przestrzeni Kościoła.
Pada pytanie o skandale molestowania małoletnich. Ale w rozmowie – ani w pytaniach, ani w odpowiedziach – nie ma słowa, że chodzi o molestowanie przez duchownych, a także, że istotnym elementem skandalu było systemowe ukrywanie tego procederu przez kościelnych przełożonych sprawców. Winę zaś za owe skandale abp Gądecki zrzuca na współczesną kulturę i rzekomy rozkład teologii moralnej. W opinii hierarchy Kościół jako jedyna instytucja wprowadził system ochrony małoletnich, „teraz zaś chodzi o to, aby świadomość o konieczności ochrony najmłodszych ogarnęła całe nasze społeczeństwo”.
Z wypowiedzi metropolity poznańskiego przebija bardzo negatywne nastawienie do tego, co niekościelne. Nie ma w nich za to krytycznej autorefleksji nad ciemnymi stronami kościelnej instytucji. Jeśli słowa przewodniczącego KEP są reprezentatywne dla większości polskich biskupów, nie wróży to dobrze przyszłości Kościoła w Polsce. ©℗