Z innego świata

Magda wraz z zespołem Downa dostała rzadki dar: niezwykłą językową wynalazczość, która co chwilę wprawia w osłupienie innych.

23.09.2019

Czyta się kilka minut

Np. znienacka spyta: „Zakochałaś się z nim?” i dziewczynom, zaskoczonym, plącze się język, bo nie wiedzą, co odpowiedzieć. Albo kogoś, kto próbuje się popisać przed innymi, upomni: „Nie wypierwszaj się” i upomnianemu od razu robi się wstyd, że tak głupio starał się zwrócić na siebie uwagę.

Magda nie musi się wypierwszać. I tak zawsze będzie na ustach wszystkich. Nie dlatego, że tego potrzebuje, ale właśnie z powodu owego daru. Jej pamięć zgromadziła mnóstwo sformułowań, powiedzonek i ripost, a Magda sięga po nie, czasem przekształcając, wedle sobie tylko wiadomego klucza. Kiedy idą z Kasią na spacer przez wieś i Kasia nagle powie: „Zobacz, jaka piękna krowa” – a krowa rzeczywiście jest piękna, porośnięta gęstym, jasnym włosiem – to Magda od razu doda: „Taką krowę to każdy by chciał”. A kiedy rozłożeni w pokojach po przyjeździe na obóz zaczynamy troszkę się nudzić, to oznajmi filozoficznie: „Kto się nudzi, ten się lubi”. I to jest prawda, bo jeśli ludzie nie potrafią się ze sobą nudzić, to w ogóle nie potrafią ze sobą być.

Na zdjęciu Wojciech Bonowicz i Magda Komenda, bohaterka jego felietonu:

Wojciech Bonowicz (po lewej), Magda Komenda (pośrodku) i J.T. / Sekwencja zdjęć z archiwum Wojciecha Bonowicza

Magdzie nicnierobienie niespecjalnie przeszkadza. Obserwuje wtedy otoczenie i od czasu do czasu komentuje. „Co robisz?”, pyta Kasię. „Czytam”. „Ładnie ci w tym czytaniu”. Za to na zabawy ruchowe Magdę namówić trudno. Kiedyś spróbowaliśmy zaciągnąć ją na siatkówkę. Ale gra coś nie bardzo nam wychodziła: wszyscy odbijali niemrawo, jakby od niechcenia. „Normalnie katafalk”, oceniła nas Magda i poszła z powrotem leżeć. Jedyny sport, do którego nie trzeba jej przekonywać, to bule. Chętnie staje do zawodów, bo tu nie trzeba za dużo się ruszać, a oko i rękę ma dobre. Kiedy ogłaszam wyniki, okazuje się, że Magda wygrała jednym punktem z Pauliną. Komentarz znów jest nietuzinkowy: „Jestem zaskoczona jak Putin”.

Magda ma swoje upodobania. Przyjechał na obóz Darek, który jako klaun odwiedza szpitale i hospicja dziecięce. U nas też się przebrał i wygłupiał: pokazywał fruwającą monetę, kielich ze znikającą kulką i książkę, w której strony były raz puste, a raz pełne. Na koniec zaczął nadmuchiwać i skręcać balony. Potrafił z nich skręcić pudla, czapkę, miecz, a na specjalną prośbę Marcina – policyjną pałę. „Co ci zrobić?”, spytał Magdę, gdy wszyscy inni wypowiedzieli już swoje życzenia. „Frytki”, odpowiedziała bez namysłu.

Magdę trudno wyprowadzić z równowagi. Kiedy przebiegam palcami po jej karku i próbuję zaczepić: „Magda, coś ci chodzi po plecach”, nawet się nie poruszy, tylko mruczy: „Mmmm, przejdzie”. A kiedy nie ustępuję i ponawiam zaczepkę, upomina: „Nie popuszczaj mnie”. Kiwamy się na huśtawce w ogrodzie, podchodzi gospodyni i żartuje, że chyba będzie brać po dwa złote od korzystających z huśtawki, bo ciągle jest używana. „Nas na to nie stać. Jesteśmy tylko ludźmi”, odpowiada spokojnie Magda. Niepokój ogarnia ją właściwie wyłącznie wtedy, kiedy zbliża się podróż. „Dlaczego nie jesz parówek?”, pytam przy śniadaniu w dniu wyjazdu. „Bo mnie w drodze będzie korcić”, tłumaczy. W pokoju kilka razy otwiera i zamyka walizkę, sprawdzając, czy wszystko spakowała jak należy. A ponieważ w walizce zacina się zamek, jest to dość denerwujące. „Magda, już nie wytrzymam z tobą”, mówi żartem Małgosia. „Da się jeszcze wytrzymać”, słyszy w odpowiedzi.

Kiedy wracamy z obozu, jeszcze przez wiele tygodni z Kasią i Kingą, z Małgosią i Maćkiem mówimy jej językiem. Mruczymy jak ona w odpowiedzi („Mmmmm, tak”), powtarzamy jej charakterystyczne powiedzonka („Nie popuszczaj mnie, bo się porobię”), próbujemy naśladować celne kontry (nawet nie wiecie, w ilu sytuacjach przydaje się: „Normalnie katafalk”). Poeta Vladimír Holan, który miał córkę z zespołem Downa, Kateřinę, napisał, że aniołowie są skąpi: od czasu do czasu „wetkną palec do raju i dają go nam oblizać”. Ja jednak myślę, że zdarza się to częściej, niż się nam wydaje. Tyle że tam, gdzie są palce aniołów, nas akurat nie ma. Albo jesteśmy, ale patrzymy – niestety – w inną stronę. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 39/2019