Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ponieważ jego najbliższych współpracowników nie obowiązuje kodeks karny – co podejrzewaliśmy, ale teraz już to wiemy na pewno – trzeba przyznać, że jest to jakiś pomysł.
Cała ta historia, wraz z tłumaczeniami Ziobry i jego kolesi, wziąwszy pod uwagę nie tylko miejsce zatrudnienia, ale i ich liczbę, to największa kompromitacja w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości i chyba też upokarzająca kompromitacja państwa. Jest to ocena na zimno, bez egzaltacji i naciągania faktów. Zważywszy na dynamikę i możliwości tych ludzi, mamy oczywiście świadomość, że jeszcze wiele przed nami.
Po tym szalenie konkretnym wstępie, pozbawionym uniesień, musimy wznieść się teraz wyżej, ku skalistym szczytom wzmożenia. Wypada się bowiem dziś zastanowić nad rozumieniem moralności w ujęciu szerszym. Otóż ciekawi nas niezmiernie, czy ktoś tu, pomiędzy wyschniętymi na pieprz korytami Bugu i Odry, cierpi jeszcze na kaca. Ba! Czy kac jest w Polsce możliwy, czy też jako schorzenie został wykreślony z rejestrów nozologicznych? Kac – przypomnijmy bardzo ogólnie, bo w pytaniach tych kryje się niepokój o stan wiedzy na jego temat – jest stanem głębokiego dyskomfortu, wynikającym z nadmiernego chlania. Oczywiście nie jest to definicja medyczna. Wydaje się, że tak gwałtowne odejście od rozważań na temat moralności i wejście w mniemania na tematy fizjologii człowieka może być przyjęte jako rodzaj ucieczki ze skomplikowanego świata abstrakcji na planetę rozpoznaną. Kac jednak – zważmy – w sensie ilustracyjnym, bo parabolicznym, jest najbliższym terminem i zjawiskiem ułatwiającym rozważania na temat moralności.
Otóż nie bez podstaw trwoży nas podejrzenie, że nikt tu kaca nie miewa, że technologia – w tym wypadku technologia władzy – z kacem się uporała, jak nie przymierzając wakcynolodzy z wirusem ospy prawdziwej. Że jest to wielki
– możliwe, że jedyny – dar władzy, wydany ludowi za darmo, do użytku do woli. Jeżeli tak jest, to będzie ciężko. Kac jest bowiem – to przecież banał – i mechanizmem hamującym, i przynajmniej dla niektórych sygnałem odstraszającym. Skoro kac został zwalczony, mimo że się chleje, czeka nas zestaw problemów nowych, nieznanych nauce. Weźmy epidemię cynizmu, z którą mamy już do czynienia. Zapewne będzie trzeba opracować specyfik przywracający społeczeństwu zdolność kacową, znaczy – a wydać się to może osobliwe – przywracający elementarną zdolność odróżniania dobra od zła.
Byłoby milej i zapewne bezpieczniej, gdyby jedną setną energii poświęconej walce z kacem władze tutejsze poświęciły na nazywanie zła po imieniu i wzięły się do energicznej walki z bandytyzmem we własnych szeregach. Wtedy, dla przykładu, będzie można porozmawiać, dajmy na to, o poglądach. ©℗