Wyznania z kokonu

Ze świata podróży, kolorowych okładek i "grzebania w fatałaszkach" wydawca magazynu "Elle" został wtrącony w bezwład i niemoc.

18.02.2008

Czyta się kilka minut

Locked-in syndrome" brzmiała diagnoza lekarska. Wystarczy pobieżna znajomość angielskiego, by wyczytać w tych słowach uwięzienie i bezruch. Świadomość nowego ciała opisuje Bauby także jako zakucie w zbroję, skamienienie czy wreszcie, jak w tytule książki, wtłoczenie w ciasny skafander płetwonurka, w którym szamocze się barwny owad.

Jean jeszcze niedawno mógł uchodzić za króla życia. Jako wydawca francuskiego magazynu "Elle" był towarzysko rozchwytywany. W filmie Juliana Schnabla nie przypadkiem przewijają się w retrospekcjach widma rozmaitych celebrities: znane modelki, projektanci czy gwiazdy w rodzaju Lenny’ego Kravitza. Symboliczny jest również sam moment nadejścia rzadkiej skądinąd choroby. Bauby testował właśnie najnowszy model mercedesa, kiedy stracił przytomność, by obudzić się po kilku miesiącach komy jako zupełnie inna istota. "Awaria rdzenia przedłużonego" - ironizuje na kartach książki. Ignorowany dotychczas fragment ciała zadecydował o losie jego i najbliższych. Ze świata podróży, kolorowych okładek i "grzebania w fatałaszkach" Bauby został strącony w bezwład i niemoc. Nieprzypadkowo jednym z bardziej intensywnych wspomnień jest młodzieńcza wyprawa do Lourdes. Wariacka eskapada z dziewczyną w otoczeniu czekających na cud inwalidów i chorych nabiera po latach innego wymiaru. Nie, Bauby nie nawraca się bynajmniej. Zaczyna dostrzegać jedynie ową cieniutką granicę, która oddzielała go wówczas od tamtych nieszczęśników.

Paradoksalnie, to właśnie całkowity paraliż pozwolił mu poczuć się człowiekiem bardziej niż kiedykolwiek. Jego umysł i wrażliwość uwalniają się. Wyostrza się także percepcja. Bauby, skazany na szpitalne łóżko, na skapujące powoli minuty i godziny, wręcz fetyszyzuje banalne doznania: zapach frytek na plaży, piosenkę Beatlesów, wspomnienie smaku suchej kiełbasy...

Z głębi świadomości wyłaniają się nasycone obrazy dawnych zdarzeń. Nawiedzają go bohaterowie przeczytanych książek. Sny i fantazje zaczynają ważyć więcej niż rzeczywistość. Uderzająca jest przepaść między lotnością myśli, giętkością frazy, głęboką samoświadomością bohatera a skrajnie upośledzoną kondycją cielesną. Młoda terapeutka zapisuje jego słowa artykułowane przy pomocy specjalnego, "mruganego" alfabetu. Lewa powieka jest bowiem jedyną kontrolowaną częścią ciała Bauby’ego. Przywodzi na myśl "moją lewą stopę" z autobiograficznej powieści Christy’ego Browna i filmu Jima Sheridana pod tym samym tytułem. W obu przypadkach jedyny sprawny organ staje się zarazem jedynym narzędziem kontaktu ze światem - ale także narzędziem swoistej autoterapii, sposobem na wypowiedzenie "ja" zaplątanego w obce, nieposłuszne ciało.

Oglądając film Schnabla, stajemy się naocznymi świadkami powstawania książki "Skafander i motyl". Widzimy, jak zrazu opornie składają się w całość pierwsze słowa; z jak wielką, anielską wręcz cierpliwością sekretarki Bauby’ego wpatrują się w drgania jego powieki; z jakim samozaparciem on sam przelewa swobodną, często iskrzącą się intelektualnie i poetycko myśl w ciąg liter martwych niczym klawisze klawiatury komputera, na którym ktoś dopiero uczy się pisać. Nie wiemy do końca, jak daleko sięgała redakcyjna obróbka książki, której premiery autor nie doczekał, umierając w 1997 r. Jedno jest pewne: powstało z tego coś więcej aniżeli pamiętnik choroby. Niespożyte są w Baubym pokłady autoironii i dystansu do świata. Kiedy relacjonuje swoją pierwszą, odbytą "w skafandrze" przejażdżkę po Paryżu, czytamy: "Niczego nie brakowało, oprócz mnie. Byłem poza".

Wzruszające są za to jego refleksje dotyczące najbliższych: solidarność ze zniedołężniałym ojcem (w świetnej formie Max von Sydow) czy wspomnienie wizyty dzieci, po której cieszy się, iż "ten półprodukt, ten cień, ten ślad po ojcu nadal jest ojcem". Poza wszystkim jednak skromnych rozmiarów "Skafander i motyl" pozostaje literaturą - bez żadnej taryfy ulgowej.

Nowojorczyk Julian Schnabel to twórca chadzający w kinie własnymi drogami, autor filmowych portretów afroamerykańskiego artysty graffiti Jeana-Michaela Basquiata czy kubańskiego pisarza Reynalda Arenasa. Poszukując filmowego klucza do podwójnego świata swego bohatera, zrezygnował z literalnego przeniesienia na ekran zawartości książkowych wspomnień Bauby’ego. Albo inaczej - postanowił przenieść je w sposób dosłowny w dwójnasób, z zachowaniem całej specyfiki przekazu. Operator Janusz Kamiński, dla którego zdaje się nie ma w kinie rzeczy niemożliwych (Oscary za "Listę Schindlera" i "Szeregowca Ryana"), narzucił nam podobne ograniczenia, jak te, którym podlega bohater filmu. Z jednej strony nie zrezygnował z bogactwa jego życia wewnętrznego, filmując je w sposób tradycyjny, z drugiej - zrekonstruował upośledzoną optykę Bauby’ego. W ten oto sposób kamera zamieniła się w oko Jeana.

Kamiński chwyta rzeczywistość w sposób fragmentaryczny, chwiejny, wadliwie kadrowany. Przedmioty tracą bądź nagle wyostrzają kontury. Perspektywa patrzącego zniekształca obraz, zmuszając nas do całkowitego podporządkowania się takiemu widzeniu. Nagrodzony Złotą Żabą na łódzkim festiwalu Camerimage wybitny operator nie stara się oszczędzać widza, ale dzięki temu dostaje on coś więcej niźli tylko opartą na faktach poruszającą fabułę.

Zarówno książka, jak i film przewartościują nasze wyobrażenia o ludziach wegetujących w kokonie swego ciała, pozbawionych możliwości skomunikowania się ze światem. Bauby, a za nim Schnabel, odżegnują się od cierpiętniczej tonacji. Ich bohater, mimo beznadziejnego położenia, zdaje się być człowiekiem z krwi i kości, zachowującym momentami dawny wigor. Coś w nim pozostało z dawnego kobieciarza i smakosza - wystarczy wsłuchać się (i zobaczyć), z jakim zmysłowym zachwytem przypatruje się piękniejszej połowie ludzkości, reprezentowanej w filmie przez wyjątkowo dorodny personel szpitala. Do końca (a przynajmniej do ostatniej stronicy książki) nie poddaje się rozpaczy, nie szuka w nas litości ni współczucia. Niejednemu z nas może nasunąć się pytanie: heroizm to czy zaledwie literacka kreacja? Film Schnabela utwierdza nas w tym, że w grę wchodzi na szczęście ta pierwsza, nieliteracka jednak postawa.

Przyglądając się z bliska historii Bauby`ego, musimy też, chcąc nie chcąc, zadumać się przez chwilę nad okrucieństwem przypadku. Sam bohater miał kiedyś szczęście wymknąć się jego złośliwym zakusom, kiedy w ostatniej chwili odstąpił swojemu przyjacielowi miejsce w samolocie do Bejrutu. Samolot został porwany, przyjaciel trafił jako zakładnik w ręce Hezbollahu i wegetował potem przez cztery lata w więziennej celi.

Czy kryło się w tym zdarzeniu jakieś ostrzeżenie dla Bauby’ego? Jakaś zapowiedź późniejszego, po stokroć sroższego uwięzienia? A może po latach dopadło go wreszcie przeznaczenie? Nawet uciekając od tego rodzaju magicznego myślenia, dostrzeżemy w "Skafandrze i motylu" opowieść o kruchości naszego życia, które z dnia na dzień postawić może przed nami nieznane dotąd wyzwania.

Jean-Dominique Bauby, "Skafander i motyl", przeł. Krzysztof Rutkowski, Wydawnictwo słowo / obraz terytoria, Warszawa 2008

"Skafander i motyl", reż.: Julian Schnabel; scen.: Ronald Harwood; zdj.: Janusz Kamieński; muz.: Paul Cantelon; wyst.: Mathieu Amalric, Emmanuelle Seigner, Maria-Josée Croze, Anne Consigny, Max von Sydow i inni. Prod.: Francja/USA 2007. W kinach od 18 stycznia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2008