Wyjście ze stanu oblężenia

Posłowie Sejmu minionej kadencji uchwalili 384 ustawy podczas 48 posiedzeń. Choć ich następcom też nie będzie brakowało pracy, bardziej dolegliwa wydaje się inna kwestia: ile czasu zabierze odrobienie strat w świadomości prawnej.

20.11.2007

Czyta się kilka minut

rys. MIROSŁAW OWCZAREK /
rys. MIROSŁAW OWCZAREK /

Korporacje prawnicze zaprosiły do Polski dwie poważne instytucje: Radę Adwokatur i Stowarzyszeń Prawniczych Europy oraz Instytut Praw Człowieka Międzynarodowego Stowarzyszenia Prawników. Powodem były przygotowywane w Ministerstwie Sprawiedliwości projekty ustaw zagrażające niezależności zawodów prawniczych. Przedstawiciele tych instytucji zdecydowali się zapoznać z sytuacją na miejscu i we wrześniu tego roku pojawili się w Warszawie. Dwa miesiące później, tuż po dymisji rządu Jarosława Kaczyńskiego, przesłali raport "Oblężenie sprawiedliwości" - druzgocący dla wielu pomysłów ustępującego gabinetu. Raport, precedensowy, jest nie tylko podsumowaniem dwóch ostatnich lat działalności legislacyjnej rządu i parlamentu we wszystkich sprawach, które dotyczyły zawodów prawniczych (a pośrednio także i nas, potencjalnych klientów adwokatów i notariuszy, uczestników rozpraw czy postępowań prokuratorskich). To także zbiór wskazówek dla tych, którym przyjdzie poprawiać błędy poprzedników, ale też kontynuować to, co na zachowanie zasługuje.

Raport zawiera opinie dla polskich uszu nienowe. Zdaniem zagranicznych prawników, niezależności naszego sądownictwa zagraża możliwość przymusowego delegowania przez ministra sprawiedliwości i zawieszenia sędziego, który popełnił przestępstwo; możliwość odmowy przez prezydenta mianowania sędziów wskazanych przez Krajową Radę Sądownictwa; możliwość ingerencji przez ministra sprawiedliwości w działalność samorządów prawniczych (część pomysłów, np. wprowadzenie licencji prawniczych czy ustalenie maksymalnych stawek honorariów adwokatów i radców, z racji dymisji rządu i rozwiązania parlamentu, jest już nieaktualna) oraz polityczne podporządkowanie prokuratury. Nie zabrakło postulatu od lat powtarzanego: rozdzielić stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego (o sytuacji w prokuraturze pisał Włodzimierz Wróbel w "TP" nr 45/07).

Ale zmiany w prawie, jakimi mniej lub bardziej pilnie powinien zająć się nowy parlament, nie dadzą się sprowadzić wyłącznie do posprzątania po ministrze Ziobrze. Bubli prawniczych nie brakuje też w innych sferach, a zaniechań, obciążających nie tylko parlament V kadencji, też jest całkiem sporo.

Umieranie szybkich sądów

Bez porządków w prawie karnym jednak się nie obejdzie. Sejm i rząd nie muszą tu być pozostawieni sami sobie - można przywrócić do życia rozwiązaną przez min. Zbigniewa Ziobrę Komisję Kodyfikacyjną Prawa Karnego z przewodniczącym prof. Stanisławem Waltosiem, karnistą z UJ. To zdecydowanie najbardziej kompetentne w tej dziedzinie ciało, które - podobnie jak działająca od lat komisja zajmująca się poprawianiem prawa cywilnego - oceni, czy polskie prawo karne potrzebuje np. zaostrzenia kar za zabójstwo kwalifikowane. Po reformach odchodzącego ministra za usiłowanie zabójstwa karze się jak za jego dokonanie (25 lat pozbawienia wolności albo dożywocie), brakuje natomiast nadzwyczajnego złagodzenia kary.

Nie brakuje krytyków przywrócenia w kodeksie karnym kwalifikacji "chuligańskiego charakteru czynu". Raz, że wyrażenie to ma PRL-owski rodowód, dwa, jest to pojęcie na tyle nieprecyzyjne, że może być wykorzystywane - jak w poprzednim systemie - nie tylko do ścigania chuliganów.

Także sądy 24-godzinne, z myślą o nich powoływane, nowy Sejm powinien gruntownie zmienić. Choć istnieją zaledwie od marca, powoli zamierają. Zatrzymani przez policję "chuligani stadionowi" z reguły odpowiadają w trybie normalnym, a nie przyspieszonym, ponieważ policja nie jest w stanie zebrać materiałów dowodowych w ciągu 48 godzin (drobiazgowa analiza monitoringu stadionowego jest czasochłonna). Nawet pijani kierowcy i rowerzyści nie otrzymają szybkiego wyroku, jeśli, jak to było podczas policyjnej akcji "Znicz", zatrzymanych jest tak wielu, że policji trudno wypisać na czas wszystkie wnioski o ukaranie. Nie brakuje więc głosów, by ograniczyć przedmiot spraw, jakimi sądy 24-godzinne miałyby się zajmować, zrezygnować z obligatoryjnej obrony i wydłużyć ich działanie do 48 godzin.

Ministerstwo Sprawiedliwości zmieniło właściwość spraw, by te dotyczące np. morderstw czy rozbojów trafiały od razu do sądu okręgowego, gdzie orzekają bardziej doświadczeni sędziowie. Problem w tym, że podczas trwającej wiele miesięcy nowelizacji Ministerstwo Sprawiedliwości nie przygotowało przepisów przejściowych, a w efekcie wiele spraw wciąż krąży między sądami.

Brak sędziów, zalew adwokatów

Wątpliwości budzą też zmiany w ustawie o ustroju sądów powszechnych: możliwość przenoszenia sędziów przez ministra i stworzenia dla nich 24-godzinnych sądów dyscyplinarnych. To prosta droga do podporządkowania sądownictwa władzy wykonawczej.

Sądy mają też jeszcze jeden ważny interes z Sejmem: kim zastąpić asesorów, którym Trybunał Konstytucyjny w październiku 2007 r. zabronił orzekania (wyrok wchodzi w życie za półtora roku). Krajowa Rada Sądownictwa proponuje m.in. utworzenie dodatkowego, pierwszego szczebla w hierarchii sędziowskiej: sędziego grodzkiego lub sędziego pokoju. Adept sztuki orzekania miałby na tym stanowisku ograniczone kompetencje i zajmowałby się sprawami o niewielkim ciężarze. W miarę postępów w wiedzy i doświadczeniu awansowałby do sądów rejonowych.

Może posłowie wezmą pomysł pod uwagę? Sama Rada nie ma wszak inicjatywy ustawodawczej. Nie bez powodu sędzia Marek Celej, członek KRS, deklaruje ("Prawo co dnia", "Rzeczpospolita" z 16 października): "Rada proponuje przyszłym posłom korzystanie z wieloletniego doświadczenia swoich członków". Wszak buble prawne i wojna nerwów znana z poprzedniej kadencji sejmowej wynikały w dużej mierze właśnie z ignorancji i braku zaufania.

Kolejny problem to otwarcie zawodów prawniczych - co do zasady bez zarzutu, gorzej z wykonaniem. Obecnie mamy 6 tys. aplikantów radcowskich i 2,3 tys. adwokackich - wszystkim samorządy zawodowe muszą zorganizować praktyczną naukę zawodu. Za kilka lat liczba adwokatów może się podwoić, pytanie: w jakim stopniu będą należycie przygotowani do wykonywania zawodu. Jeśli już teraz budzi to obawy, czas postawić sprawę jasno: co zrobić, by otwarcie zawodów prawniczych nie obniżyło standardów wykonywania tych profesji.

W firmie i gminie

Decentralizacja ustroju i więcej pieniędzy - oczekiwania samorządu wobec legislatora są niezmienne od lat. Na pierwszy ogień powinna zatem pójść ustawa o dochodach samorządów, w której przywrócono by zapis o adekwatności otrzymywanych z budżetu pieniędzy do zadań, jakie stoją przed samorządami. Inaczej będzie tak jak dotychczas, gdy gminy wiejskie muszą samodzielnie finansować podwyżki płac dla nauczycieli. Nie brakuje też innych postulatów: wprowadzenia bezpośrednich wyborów marszałków, zapisania w Konstytucji, że "samorząd terytorialny stanowią gminy, powiaty i województwa" (by ukrócić pomysły likwidacji powiatów i utrwalić obecne szczeble samorządu), uchwalenia ustawy metropolitalnej (ułatwiającej np. stworzenie jednego systemu transportu).

Prywatni przedsiębiorcy, o których interesy upomina się np. Prywatna Konfederacja Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", listę ustaw do uchwalenia mają niemałą: nowelizacja ustawy o VAT (tak, by prawo umożliwiało prowadzenie działalności gospodarczej w stabilnych warunkach), znoszenie reglamentacji działalności gospodarczej, umożliwienie przedsiębiorcom zawieszania działalności. W spadku po poprzednim Sejmie zostaje zaś m.in. nowelizacja przepisów wprowadzających ustawę o swobodzie działalności gospodarczej, która opóźnia wejście w życie tzw. jednego okienka - możliwości załatwienia formalności związanych z założeniem firmy w jednym urzędzie.

Niezależnie od długości listy "ustaw do uchwalenia", które ułatwiłyby prowadzenie w Polsce działalności gospodarczej, od lat zwraca się również uwagę na jedno: konieczność reformy finansów publicznych.

Testament legislacyjny

Odchodzący Sejm pozostawił po sobie testament legislacyjny - 32 projekty ustaw, które zdaniem posłów powinny być najszybciej uchwalone. Chodzi m.in. o przyspieszenie i uproszczenie procesu karnego, przyznanie większych praw pokrzywdzonym, przepadek mienia pochodzącego choćby pośrednio z przestępstwa (ważny instrument w walce z przestępczością zorganizowaną). W zestawie zabrakło jednak np. ustawy o wypłacie środków zgromadzonych w tzw. drugim filarze emerytalnym, mimo że termin wypłat pierwszych emerytur upływa już

1 stycznia 2009 r. Wciąż nie wiadomo, kto zajmie się ich wypłatą, a nawet czy w ogóle zdążymy z przygotowaniem systemu komputerowego, który świadczenia obliczy.

W spadku po Sejmie poprzedniej kadencji pozostaje uchwalenie ustawy reprywatyzacyjnej (kwestia mienia zabużańskiego i ewentualnych odszkodowań dla osób wywłaszczonych na mocy dekretu o reformie rolnej z 1944 r.), kilkadziesiąt niewykonanych wyroków Trybunału Konstytucyjnego (pisaliśmy o tym w "TP" nr 34/07) czy, podyktowana potrzebami rozwoju cywilizacyjnego, nowa ustawa o monitoringu: kto, kiedy i jakie informacje może o nas zbierać i je przetwarzać. Kwestia o tyle istotna, że nie brakuje w naszym kraju instytucji z uprawnieniami do inwigilowania obywateli, z dublującymi się uprawnieniami, na dodatek niestroniącymi od uwikłań politycznych. To zresztą kolejny materiał na kilka ustaw: wprowadzenie przejrzystości działań, odpolitycznienie i rozgraniczenie kompetencji, m.in. służb specjalnych, CBA czy CBŚ.

Na koniec "pobożne życzenia", czyli: mniej regulacji, więcej przejrzystości i pewności prawa, równe traktowanie, branie pod uwagę doświadczeń grup społecznych, które prawu mają się podporządkować, np. samorządowców, przedsiębiorców czy korporacji zawodowych. Mógłby je brać pod uwagę, np. minister sprawiedliwości, gdyby - podobnie jak w Czechach i Słowacji - było mu dane z urzędu przewodniczyć Radzie Legislacyjnej i bacznym okiem oceniać rzetelność projektów aktów prawnych.

Moc roboty? Na pewno. Ale i szansa odbudowania autorytetu prawa. Skompromitowanego zarówno zaległościami prawnymi, jak doraźną akcyjnością, której pokazów mieliśmy w ostatnich miesiącach aż nadto.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2007