Wśród ruin rutyny

30.09.2019

Czyta się kilka minut

Małoletnia Szwedka, będąca dziś w centrum uwagi, zachwycająca jednych, oburzająca drugich, wywołująca poważne pomieszanie zmysłów wśród przywódców mocarstw, w tym mocarstw nuklearnych, to zjawisko w historii ludzkości absolutnie nowe. Naturalnie nie możemy odpuścić, by owej historii w tym miejscu błyskotliwie nie streścić, wplatając erudycyjne wątki o charakterze ewolucyjnym i przyrodniczym.

Oto w oparciu zarówno o relacje oralne, wyobrażenia naskalne, jak piśmienne, w tym rękopisy i druki, rzec możemy bez ryzyka, że ludzkość zawsze odnosiła się z szacunkiem do ludzi sędziwych. Zwłaszcza do wynikającej ze starości rzekomej mądrości, roztropności i doświadczenia życiowego. Walory te miały być dla młodzieży wektorem w rozwoju, a takoż pomocą w podejmowaniu mądrych decyzji życiowych. Starzec, jego siwe włosy albo i wąsy to symbole, wydawałoby się, niezniszczalne, wpięte na stałe w bestiarium naszego świata. Jakże różniące się od świata zwierząt. Wszędy wokół nas, nawet w świecie grzybów (popatrzcie na stare prawdziwki) czy w społeczności bakterii (popatrzcie przez mikroskop na stareńką bakterię), czy to w chmarze owadów (popatrzcie na dolę emerytowanych szerszeni) – wszędy poza ludzkością starość nie jest żadnym walorem, a wręcz odwrotnie. Jest przyczyną upokarzającego końca, samotnego schnięcia w szparze, rozsypania się na proszek w jakiejś zapyziałej dziurce po gwoździu, a w najlepszym razie zaistnienia jako ćwierć kalorii w diecie juwenalnego osobnika czatującego na samicę. Oto obraz kontrastu, obraz różnicy, ilustracja dorobku kultury ludzkości w odróżnieniu od braku kultury w świecie innych ssaków czy w bynajmniej niekurczliwym świecie drożdży – dla przykładu – piwnych.

I oto tak pradawnie wyregulowany świat na naszych oczach się rozsypał, a właściwie rozregulowała go ta mała Szwedka z warkoczykami. Do jej opinii odniósł się z irytacją jeden z najważniejszych przywódców na planecie. Wypowiedzieli się też i inni ludzie władzy, giganci biznesu i tym podobni – słowem, sami starcy umoszczeni w powijakach zastanych hierarchii, które to hierarchie zakładają bezwzględny szacunek szczeniaka do dorosłego i tego, co onże wygłasza. I wszyscy oni wyszli na tym źle lub śmiesznie. Podjęli bowiem pojedynek w dyscyplinie zupełnie nowej, do której nie ma podręcznika, nie ma treningu, nie ma speca mogącego cokolwiek mądrego prócz milczenia doradzić, bądź też pomodlić się, by owa pannica nie wpadła na pomysł zwizytowania najbliższej im okolicy. Nie ma tu mowy o godności mędrca, o racjach, siwych włosach bądź wąsach, o taryfie ulgowej, o tabu, o łatwości spotkania z kolegą politykiem z tego samego świata hierarchii, nie ma żadnej wartości do zdobycia, jest za to gwarancja kichy i udowodnienia własnej nieaktualności bądź nienaturalności. A są to przecież dla każdego polityka kwestie życiowo i zawodowo podstawowe. Aktualność i naturalność, plus kreacja.

Spotkanie na żywo i publicznie z dzieckiem stawiającym warunki rozmowy na dorosłe tematy zamienia te parametry w dymiące pogorzelisko. Nic na to nie poradzą oddani koledzy z mediów, żeby nie wiem jak się spocili w swych butach robionych na miarę. By dobić do mety i zsumować te spostrzeżenia: najpoważniejszym potencjałem kontrastu jest groteska – popatrzmy na dziecko i na tęgiego mężczyznę siedzącego na brzeżku krzesła, próbującego odruchowo zastosować w tej rozmowie strategie dialogu z własnymi dziećmi bądź rytuały z gospodarskich wizyt w przedszkolach. Rzec tu trzeba, że jest to żenująca demonstracja intymności, niekontrolowane ulanie treści, czego polityk, by być politykiem, by być szanowanym starcem i autorytetem, musi pilnie unikać. Nikomu się nie udaje. Guziki nuklearne nie działają. Krawacik się wpija, brzucho pęcznieje. Mowa nienawiści usłużnych barbarzyńców nie pomaga. To jest śmieszne i oczywiście straszne. ©℗

Czytaj także: Michał Okoński: Dorosłe dzieci

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2019