Wracamy na księżyc

16.07.2019

Czyta się kilka minut

Artemida

NASA swój słynny program kosmiczny sprzed pół wieku nazwała imieniem greckiego boga Słońca. Program powrotu USA na Księżyc będzie nosił nazwę Artemis – mitologicznej siostry Apolla i bogini Księżyca. W 2024 r. ma na nim stanąć pierwsza kobieta.

W pierwszym etapie NASA zaprojektuje i przetestuje nową, ciężką rakietę. Znana pod skrótem SLS (Space Launch System) będzie korzystać z niektórych rozwiązań obecnych w wahadłowcach. Jej napęd stanowią silnik główny na wodór spalany w czystym tlenie (w wyniku czego powstaje wyłącznie para wodna) oraz silniki pomocnicze (tzw. ­boostery), wykorzystywane w promach kosmicznych. Nad przygotowaniem całej rakiety pod nadzorem inżynierów z NASA pracuje około tysiąca amerykańskich firm. Pierwszy start testowy zaplanowano na czerwiec 2020 r.


Czytaj także: Widziane z Księżyca - co pisali Jerzy Turowicz i ks. Michał Heller 50 lat temu


Sama rakieta to oczywiście tylko część projektu. Drugą jest Orion – statek kosmiczny, który docelowo ma wylądować na Księżycu. Znajdzie się w nim miejsce dla dwóch osób. W maju tego roku zaprezentowano projekt stworzony przez firmę Blue Origin, należącą do Jeffa Bezosa – do niedawna najbogatszego człowieka świata. Lądownik nazwany Blue Moon, wyposażony w silnik na ciekły wodór, nie jest jedynym, który startuje w konkursie. Swój projekt zaprezentowała też znana firma lotnicza Lockheed Martin. Wyścig na Księżyc już trwa w najlepsze – tu, na Ziemi.

Chińskie ambicje

Własny program badań ­Księżyca – Chang’e – ogłosiły w 2003 r. Chiny. Nazwa pochodzi z kolei od chińskiej bogini Księżyca. W pierwszej fazie (w 2007 i 2010 r.) na orbitę księżycową wprowadzono sondy, których zadaniem było wykonanie map oraz pomiarów naukowych. Kolejne misje miały na celu lądowanie na powierzchni, co udało się dokonać Chang’e 3 w 2013 r. Na pokładzie lądownika znajdowała się pierwsza wersja łazika Yutu (po chińsku: jadeitowy królik). Był to pierwszy bez­załogowy łazik od czasu radzieckich łunochodów. Niestety, szybko doszło do awarii mechanicznej, wskutek której nie wykonał on zaplanowanych zadań. Pod koniec 2018 r. Chinom udało się nie tylko dostarczyć na Księżyc lądownik z łazikiem Yutu-2, było to też pierwsze w historii lądowanie po niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. Nowy łazik rozpoczął eksplorację powierzchni zgodnie z zaplanowanym harmono­gramem. Na pokładzie sondy znajdowały się ziarna bawełny, z których jedno wykiełkowało.


Czytaj także: Piotr Stankiewicz: Sygnał zetknęcia


W bieżącym roku planowane jest kolejne lądowanie – tym razem zadaniem sondy będzie m.in. pobranie ok. 2 kg ­regolitu księżycowego ­(skalnego pyłu zalegającego ­powierzchnię) i dostarczenie go na ­Ziemię. Dalsze plany Chin obejmują m.in. lądowanie statku załogowego, ale dopiero po 2030 r. Chińczycy planują w tym zakresie współpracę z Rosjanami, choć jej ­szczegóły nie są na razie znane.

Nauka, kopalnie i turystyka

W ciągu dekady ludzie prawdopodobnie będą się pojawiać na Księżycu w celach rekonesansowych. Istnieją też plany założenia tam stałej bazy. To z kolei wstęp do eksploracji Marsa, a może także księżyców Jowisza lub Saturna. Stała baza księżycowa pozwoli na testowanie rozwiązań, które będzie można wykorzystać w dalszych misjach.

Księżyc kusi także potencjalnymi zasobami. Wiemy, że w tamtejszym regolicie znajdują się spore ilości m.in. ­helu-3 – izotopu (jego jądro składa się z dwóch protonów i jednego neutronu), który mógłby być wykorzystywany do prowadzenia kontrolowanej reakcji termojądrowej, dostarczającej czystej energii. Na Ziemi helu jest niewiele, występuje głównie w postaci izotopu hel-4, o dwóch protonach i neutronach w jądrze. Jednak jak na razie skórka nie jest warta wyprawki. Koszty stworzenia odpowiedniej bazy wydobywczej, ekstrakcji helu-3 z regolitu i dostarczenia go na Ziemię są gigantyczne. Nie udało się również dotąd stworzyć działającej instalacji do fuzji jądrowej korzystającej z tego izotopu.

 

Można już za to zapisywać się na komercyjną wycieczkę na Księżyc. Kilka prywatnych firm oferuje miejsca w statkach kosmicznych, które mają zabrać turystów w podróż wokół Księżyca, albo też wprost na powierzchnię naszego satelity. Koszty takich wakacji również będą olbrzymie, liczone w setkach milionów dolarów. Kandydaci będą oczywiście musieli przejść intensywne szkolenie na Ziemi i dopiero potem będą mogli wygodnie zasiąść w fotelach, aby podziwiać kosmiczne widoki. Pierwotny projekt, który znany jest pod nazwą #dearMoon, przewiduje, że pierwszy lot turystyczny powinien się odbyć już w 2023 r. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2019