Wobec czwartej fali

Mutacja Delta uderza w Europie Środkowej, choć nie wszędzie z równie fatalnymi skutkami. Po nowe narzędzie sięgnęła właśnie Austria: lockdown dla niezaszczepionych.

14.11.2021

Czyta się kilka minut

Znak przed wejściem na tradycyjny jarmark świąteczny "Christkindlmarkt" zapowiadający kontrolę certyfikatu zaszczepienia przeciwko COVID-19, Wiedeń, 12 listopada 2021 r. Fot. GEORG HOCHMUTH/AFP/East News /
Znak przed wejściem na tradycyjny jarmark świąteczny "Christkindlmarkt" zapowiadający kontrolę certyfikatu zaszczepienia przeciwko COVID-19, Wiedeń, 12 listopada 2021 r. Fot. GEORG HOCHMUTH/AFP/East News /

Jest gorzej, niż się spodziewaliśmy. Nie tylko w Polsce, także w Niemczech, Austrii, Czechach, Rumunii, Bułgarii, na Ukrainie i Słowacji, w krajach bałtyckich. Sądziliśmy, że szczepienia zniwelują jesienne uderzenie pandemii. Że nawet jeśli nie dadzą odporności zbiorowej – takiej, do której zbliżają się chyba Hiszpania i Portugalia, dziś „zielone wyspy” (zaszczepionych jest tam 80 i 88 proc.) – to pozwolą jesienią i zimą w miarę normalne żyć w sferze rodzinnej, społecznej, gospodarczej itd.

Może zbyt ufaliśmy? Ale przecież były ku temu przesłanki. O ile od lipca w Wielkiej Brytanii wskaźniki infekcji mutacją Delta ostro rosły, o tyle w dalszych miesiącach Delta okazała zjadliwość głównie w zachodniej części Europy: scenariusz brytyjski powtarzał się na Półwyspie Iberyjskim (słabo jeszcze wyszczepionym), we Francji i Włoszech (tu w końcu wprowadzono paszport covidowy, ograniczający życie niezaszczepionych), ale dalej już nie. Była to różnica z zimą 2020/21, gdy mutacja Alfa przeorała całą Europę. To dawało nadzieję.

Do czasu. W ostatnich tygodniach czwarta fala okazuje się w naszej części kontynentu silniejsza, niż się spodziewaliśmy. Dynamika niepokoi. Chyba najbardziej spektakularna (jeśli można użyć tego słowa) jest w Niemczech, gdzie padają antyrekordy: po 45-50 tys. infekcji dziennie. Tyle nie było tu nigdy od początku pandemii; w niektórych regionach covidowe łóżka są zapełnione, system ochrony zdrowia na granicy wydolności. Na intensywnej terapii leżą w większości niezaszczepieni, choć np. w Bawarii, gdzie sytuacja jest bardzo zła, 30 proc. umierających to osoby zaszczepione (głównie starsze – z niemieckich badań wynika, że u nich po pół roku od szczepienia spada poziom przeciwciał, jeśli nie przyjmą trzeciej dawki).

Równocześnie w kolejnych krajach odnotowuje się fakt, iż coraz powszechniej zarażają się także ludzie zaszczepieni. Nawet jeśli większość nie przechodzi covidu ciężko, sama skala zjawiska jest tak duża, że wywołuje co najmniej konsternację, a często (także wśród ludzi nie będących antyszczepionkowcami) pytanie o skuteczność szczepień, w tym o sens przyjęcia trzeciej dawki.

Odpowiedzią na nie niech będzie pewne porównanie. O ile dla krajów naszego regionu wspólne jest to, że rosną liczby zakażeń, o tyle statystyki zgonów są już różne. Liczba umierających ma wyraźnie związek z odsetkiem zaszczepionych. Choć w Niemczech (83 mln mieszkańców i 68 proc. zaszczepionych) poziom zakażeń jest bardzo wysoki, umiera tu kilka razy mniej ludzi niż rok temu (średnie z ostatnich dni to 160-230 zgonów). Na drugim biegunie są Ukraina (40 mln ludzi), Bułgaria (7 mln) i Rumunia (19 mln), gdzie zaszczepionych jest odpowiednio 19 proc., 23 proc. i 30 proc., i gdzie śmiertelność jest dramatyczna. Średnia za ostatni czas to odpowiednio 700, 170 i 350 osób dziennie (w Rumunii krzywa już trochę opada po tym, jak wcześniej było tam po 500 zmarłych dziennie).

Zależność ta nie powinna być zresztą czymś odkrywczym: już latem w Wielkiej Brytanii notowano, że za ponownie wysokimi liczbami zakażeń nie idą proporcjonalnie wysokie liczby zgonów: zmarłych było (i jest nadal) kilka razy mniej niż rok wcześniej.

To czyni różnicę. Stąd też reakcje rządów: obok nerwowych apeli o szczepienie się (także trzecią dawką; aby to organizacyjnie przyspieszyć, Niemcy mają użyć wojska), kolejne wprowadzają przepisy ograniczające dostęp osób niezaszczepionych do sfery publicznej – czasem nie tylko do restauracji, ale też do miejsca pracy.

Najdalej idzie Austria, gdzie codziennie notuje się tak dużo nowych infekcji, jakby w Polsce było ich ok. 55 tysięcy (tak wysokich wskaźników nie było tutaj od początku pandemii). Od poniedziałku 15 listopada rząd w Wiedniu wprowadził w całym kraju dla niezaszczepionych klasyczny lockdown (nie dotyczy on dzieci poniżej 12. roku życia). Austriacy, którzy nie są zaszczepieni, mogą wychodzić z domu tylko w egzystencjalnych sprawach, np. do pracy czy do sklepu spożywczego (bo do sklepów, które oferują produkty nie zależące do tych niezbędnych, nie mają w ogóle prawa wstępu).


Czytaj także o sytuacji w Polsce: Czwarta fala pandemii uderza w nieprzygotowany i zarządzany po partyzancku system ochrony zdrowia.


 

W ten sposób dodatkowo zaostrzono przepisy i tak już rygorystyczne – bowiem już tydzień wcześniej w Austrii w życie weszły przepisy, nazywane „Reguła 2G” i „Reguła 3G” (od słów „geimpfte”, „genesene” i „getestete”, tj. zaszczepieni, ozdrowieńcy i przetestowani). Ograniczają one dostęp do różnych obszarów sfery publicznej tylko do osób zaszczepionych i ozdrowieńców (2G), a w niektórych przypadkach dopuszczają obecność także osób posiadających aktualny negatywny wynik testu (3G). „Reguła 3G” dotyczy także rynku pracy: aby pracować stacjonarnie, osoby niezaszczepione, które nie przeszły covidu, muszą od 7 listopada poddawać się wielokrotnie w tygodniu testowi na koronawirusa i posiadać jego aktualny negatywny wynik (jeśli policja stwierdzi złamanie tego przepisu, kara finansowa grozi również pracodawcom – i wynosi kilka tysięcy euro).

Zapowiedź wprowadzenia tych przepisów sprawiła, że już w pierwszych dniach listopada przed przychodniami i centrami szczepień ustawiały się wielkie kolejki chętnych, pragnących poddać się szczepieniu i uzyskać stosowny certyfikat (europejskie media nazwały to nieco kąśliwie „Schnitzelpanik”, nawiązując do firmowej austriackiej potrawy, której spożycie w lokalu wymaga teraz okazania certyfikatu). Można sądzić, że kolejki się wydłużą teraz, gdy w życie wszedł lockdown dla niezaszczepionych.

„Ryzyko zarażenia się jest w przypadku osób zaszczepionych o 70 proc. mniejsze niż u osób niezaszczepionych, a ryzyko ciężkiego przebiegu jest mniejsze nawet o 95 procent” – w ten sposób jego wprowadzenie uzasadniał kanclerz Alexander Schallenberg na konferencji prasowej.

Zorganizowana w niedzielę 14 listopada, w samo południe, była transmitowana w całym kraju (równocześnie przed siedzibą rządu trwała demonstracja koronasceptyków). Schallenberg namawiał też do możliwie szybkiego przyjmowania trzeciej dawki. Obecny na konferencji minister spraw wewnętrznych zapowiedział, że policja będzie ściśle kontrolować przestrzeganie lockdownu i egzekwować grzywny (drastycznie wysokie, np. kilkaset euro za nieuprawnione wejście do sklepu). Obecny także minister zdrowia zaapelował natomiast, aby również osoby zaszczepione ograniczyły obecnie swoje kontakty społeczne.

Pytanie, czy (albo: jak szybko) model austriacki znajdzie naśladowców.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 47/2021