Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Można tę książkę postawić obok „Podróży włoskiej” Goethego, „Wędrówek po Włoszech” Gregoroviusa czy „Obrazów Włoch” Muratowa, choć w ogromnym dorobku autora zajmuje miejsce raczej marginalne. Henry James (1843–1916), jeden z najwybitniejszych prozaików swojej epoki, spadkobierca tradycji XIX-wiecznego realizmu i prekursor modernizmu, mistrz analizy psychologicznej i portrecista najbardziej zawiłych relacji emocjonalnych, był pisarzem dwóch kontynentów. Urodzony i wychowany w Nowym Świecie, zafascynowany starą Europą, konfrontację kultur uczynił jednym ze swoich tematów. Zamieszkał na stałe w Anglii, a na rok przed śmiercią przyjął obywatelstwo brytyjskie.
Włochy, które stanowią scenerię wielu jego utworów, odwiedził po raz pierwszy w roku 1869 i podróżował po nich wielokrotnie. „Godziny włoskie” opublikował cztery dekady później. „To nie jest przewodnik, książka podróżnicza, krajoznawcza ani reportaż – tłumaczy w posłowiu Anna Arno. – Pisane na przestrzeni trzydziestu siedmiu lat włoskie szkice Henry James uporządkował według prywatnej mapy przywiązań i przeżyć”. Wędrujemy od Wenecji przez Rzym i Kampanię po Neapol, odwiedzając też Florencję, Sienę i Rawennę oraz mniejsze miasta Toskanii i Umbrii. James zobaczył jeszcze Rzym papieski, w którym dostojnicy kościelni paradowali w purpurowych pończochach i można było nawet spotkać samego papieża, „tronującego w mroku swojej potężnej karety, z uniesioną dłonią”. W 1870 r. upadło Państwo Kościelne, Rzym stał się stolicą zjednoczonych Włoch; w muzycznych nieszporach odprawianych 31 grudnia 1872 r. w kościele Il Gesù nie uczestniczy już ani zamknięty w Watykanie papież, ani kardynałowie...
James, wyrafinowany esteta, najwięcej uwagi poświęca sztuce i pejzażowi, jest jednak świadom nieuchronnej inwazji nowoczesności – bardziej go ona chyba ciekawi, niż gorszy. Wie, że nie można Włoch traktować tylko jako wielkiego muzeum, że to kraj, który tworzy się na nowo, a „domaganie się od jakiegokolwiek narodu, jakby to było nasze niezbywalne prawo, aby był artystyczny, zakrawa na butę”. Stąd delikatne kpiny z Ruskina, który rozdzierał szaty z powodu postoju dorożek i omnibusów przed florencką katedrą. A jaka zabawna jest przewrotna pochwała „potwora”, czyli automobilu, na jednej z ostatnich stron książki! Tak więc – podróżujcie z Jamesem, w przestrzeni i w czasie. ©℗
Henry James, GODZINY WŁOSKIE, tłumaczyła Anna Arno. Wydawnictwo Próby, Warszawa 2021, ss. 448.