Na odchodnym

W ostatnich wystąpieniach Papież mówi o winach przeciwko jedności Kościoła, o podziałach, przezwyciężaniu indywidualizmów i rywalizacji, demaskowaniu hipokryzji religijnej. Czy dotykamy tu prawdziwych przyczyn jego dramatycznej decyzji?

18.02.2013

Czyta się kilka minut

Na Placu św. Piotra, Watykan, 17 lutego 2013 r. / Fot. Adam Boniecki
Na Placu św. Piotra, Watykan, 17 lutego 2013 r. / Fot. Adam Boniecki

Rzym, 17 lutego. Chłodny niedzielny poranek, niebo od mojego przyjazdu jasne, coraz bardziej pokrywa się chmurami. Godzina 11.00, idę na pierwszy po ogłoszeniu przez Benedykta XVI swej decyzji „Angelus”. W dniu jej ogłoszenia spektakularny piorun uderzył w kopułę bazyliki św. Piotra, dziś te burzowe chmury... Czyżby znowu znaki? Pół godziny przed rozpoczęciem modlitwy na placu jest mnóstwo ludzi, a kolumnada i budynki wokół wyglądają jak nie do końca odpakowana dekoracja. Fronton bazyliki i część kolumnady lśnią odnowioną świeżością, ale niektóre partie zabudowy są szczelnie zasłonięte białym materiałem, ukrywającym rusztowania. Taki jest Watykan... Za 11 dni Papież przestanie być papieżem, a remonty będą kontynuowane. Koła wielkiej machiny nieprzerwanie będą się obracały. Choć prefekci dykasterii po dymisji papieża przestaną być prefektami, to sekretarze, biura, IOR (czyli „bank watykański”), urzędy, warsztaty, sklepy, przychodnia, apteka, poczta, gwardia szwajcarska będą nadal pracowały. Jak w powieści o papieżu, który zniknął: „ta machina dalej się obraca, a liczni pielgrzymi odwiedzają waszą świątobliwą nieobecność” – informuje ukrywającego się pontifexa jego zaufany człowiek z Watykanu.

Tylko że tym razem papież nie zniknął. Podobno zamierzał odejść zaraz po ogłoszeniu rezygnacji, lecz mu to wyperswadowano. Jest więc i wykonuje wszystkie papieskie czynności, jakby miał jeszcze nie wiadomo ile czasu. Przyjął biskupów (Ligurii i Lombardii) przybyłych z wizytą ad limina, przyjął polityków: prezyde ntów Rumunii i Gwatemali oraz senatora Mario Contiego (nie będą ostatnimi u Benedykta XVI politykami, bo spotka się jeszcze z prezydentem Republiki, Giorgio Napolitano). Spotkał się ostatni raz z klerem Rzymu, dziś jest przedostatni „Angelus”, wieczorem zaczną się rekolekcje watykańskie. Ostatnie? Może w przyszłości będzie na watykańskie rekolekcje zapraszany. Rekolekcje głosi kard. Gianfranco Ravasi, biblista, wyrafinowany człowiek kultury (obecnie przewodniczący Papieskiej Rady Kultury), jeden z włoskich papabili. W czasie rekolekcji nie ma audiencji, papież zawsze zawiesza działalność. Nie całkiem jednak, bo każdego dnia sekretarz przedstawia mu najważniejsze bieżące sprawy i dokumenty.

W środę (27 lutego) ostatnia audiencja generalna na placu przed Bazyliką, właściwie pożegnanie papieża z ludem Bożym. O 17.00 odlot helikopterem do Castel Gandolfo. Tam właśnie, 28 lutego o godzinie 20.00, Benedykt XVI przestanie być papieżem.


Nie ogłoszono, czy, kiedy i gdzie dokona się złamanie „pierścienia rybaka”, symbolu papieskiej władzy. Eksperci (historycy, prawnicy, liturgiści) pracują nad rozwiązaniami problemów strategicznych. Jest ich wiele, np. w jakiej sutannie będzie chodził były papież? Jego hierarchiczny status prawny? Na pewno będzie „emerytowanym biskupem Rzymu”, ale czy automatycznie znów będzie kardynałem, skoro zostając papieżem opuścił kolegium kardynalskie? Jak się go będzie tytułować? Jeśli nie „wasza świątobliwość”, to może „eminencja”? Jeśli przestał być kardynałem, to może być na nowo mianowany przez następcę, jak w przypadku Grzegorza XII (1400-15) po jego abdykacji?

Dziennikarze starają się dowiedzieć, co przez dwa miesiące były papież będzie robił w Castel Gandolfo. Czy będą odwiedzać go kardynałowie przed konklawe? Kurialiści? Inni? Kiedy się spotka z następcą? Czy będzie na inauguracji jego pontyfikatu?

I pytania sięgające w przyszłość: kiedy za dwa miesiące zostaną zakończone (prowadzone od listopada!) prace nad przerobieniem klasztoru kontemplacyjnego w Ogrodach Watykańskich na rezydencję i emerytowany biskup Rzymu się tam przeprowadzi, czy będzie z nim dotychczasowy sekretarz Georg Gänswein, od niedawna arcybiskup i prefekt Domu Papieskiego? Rzecznik Watykanu, o. Federico Lombardi, wyraził przekonanie, że byłemu papieżowi nie będzie potrzebny sekretarz w randze arcybiskupa. Nie po to Benedykt XVI ostatnio wyniósł księdza Georga na to stanowisko, zapewniające wysoką pozycję w Watykanie (prefekt pozostaje, choć zmieniają się papieże, i zwykle pod koniec kariery zostaje kardynałem)... Wiadomo jednak, że abp Georg będzie towarzyszył byłemu papieżowi w Castel Gandolfo. Czy zamieszka z dawnym szefem w Ogrodach Watykańskich? Wiadomo, że opiekujące się papieskim apartamentem dziewice konsekrowane Memores Domini będą się też zajmowały domem byłego papieża.


Tymczasem zaczyna się przedostatni „Angelus”... Benedykt XVI nie jest człowiekiem patetycznych gestów. Kiedy cichną oklaski i okrzyki, bez żadnych okolicznościowych wstępów rozpoczyna: „Drodzy bracia i siostry, w środę, przez tradycyjny gest posypania głów popiołem, weszliśmy w czas Wielkiego Postu, czas nawrócenia i pokuty”... Wygłasza krótką medytację o kuszeniu Jezusa. Pokusa nie pcha człowieka do zła, lecz do fałszywego dobra, do władzy, zaspokojenia swoich pierwotnych potrzeb, gromadzenia bogactw. Istota pokusy to próba instrumentalnego traktowania Boga dla własnych celów. Wtedy Bóg schodzi na plan dalszy, staje się środkiem do celu, ostatecznie przestaje się liczyć. „W decydujących momentach życia, ale i w każdym momencie, stajemy na rozstaju: iść za Bogiem czy iść własną drogą? Czy za indywidualną korzyścią, czy za prawdziwym Dobrem, to jest za tym, co rzeczywiście jest dobre?”.

Czy ta medytacja ma coś wspólnego z pożegnaniem? Jeszcze pozdrowienia w kilku językach, także polskim: streszczenia tego, co powiedział po włosku, podziękowania „za modlitewne wsparcie i duchową bliskość w tych dniach szczególnych dla Kościoła i dla mnie”. Włochom, zwłaszcza „mieszkańcom tego drogiego miasta”, dziękuje za to, „że się stawili tak licznie”. Burzy z piorunami nie było. Kiedy Papież ukazał się w oknie, wiatr rozpędził chmury, zaświeciło słońce, zrobiło się ciepło.


„Wielki papież. Fatalny błąd, że wybrali go tak późno. Nie miał siły, nie to, co Wojtyła – atleta... Ale ten... Wielki, ale był za stary, za stary” – ubolewa stojący przy mnie mężczyzna w ciepłym płaszczu i wełnianej czapce naciągniętej na czoło.

Benedykt XVI wciąż pozostaje w centrum uwagi mediów. Dawno nie pisano tyle o Kościele. Najpierw szukano uzasadnienia jego decyzji. Chociaż sam kardynałom na konsystorzu (po łacinie) i wiernym na audiencji generalnej (po włosku) wyjaśnił przyczyny: brak sił fizycznych i duchowych, koniecznych do sprawowania posługi Piotrowej (o. Lombardi zapewnił wtedy, że nie chodzi o depresję, nic zresztą na nią nie wskazuje), to niektórzy uznają wyjaśnienie papieskie za niepełne i dopowiedzenia dopatrują się w homilii na Mszy w Środę Popielcową, ostatniej publicznej Mszy papieskiej. Benedykt XVI odprawił ją w bazylice św. Piotra, a nie, jak co roku w Środę Popielcową, w bazylice św. Sabiny.

Komentując słowa proroka Joela „rozdzierajcie jednak wasze serca, a nie szaty”, Papież powiedział: „Także za naszych dni wielu jest gotowych rozdzierać szaty na widok skandali i niesprawiedliwości – oczywiście popełnianych przez innych, ale niewielu jest tych, którzy byliby gotowi wejrzeć we własne »serce«, własne sumienie, własne intencje, pozwalając, by Pan je przemienił, odnowił, nawrócił”. Ma to także wymiar wspólnotowy, bowiem Chrystus przyszedł, by „połączyć w jedno rozproszone dzieci Boże”. Benedykt, odwołując się do modlitwy proroka, by Pan nie wystawiał swego dziedzictwa na pośmiewisko pogan, mówił o znaczeniu świadectwa wiary i życia chrześcijańskiego: „Myślę zwłaszcza o winach przeciwko jedności Kościoła, o podziałach w ciele Kościoła”. Przeżywać Wielki Post – znaczy „żyć w komunii kościelnej, przezwyciężać indywidualizmy i rywalizacje – być pokornym znakiem dla tych, którzy są daleko od wiary albo obojętni”. Nawiązując do Kazania na Górze podkreślił, że każdy gest religijny musi być prawdziwy i autentyczny. Chrystus demaskował hipokryzję religijną, postępowanie nastawione na poklask i aprobatę patrzących. „Prawdziwy sługa nie służy sobie ani publiczności, lecz z prostotą i wielkodusznie służy Bogu. Nasze świadectwo będzie tym bardziej wyraziste, im mniej będzie nam zależało na własnej chwale, i im bardziej będziemy świadomi, że nagrodą sprawiedliwego jest On sam”.


Motywem abdykacji, owszem, jest słabość Benedykta, ale i choroba instytucji Kościoła – to przekonanie jest dość powszechne. Moja rzymska gospodyni, niewiasta prosta i pobożna, komentując papieską dymisję powtarza zbolałym głosem: „to straszne, co oni mu zrobili”, a ja nawet nie chcę dopytywać, kim są „oni” i co ci „oni” według niej zrobili.

Są komentarze upatrujące przyczyny w wydarzeniach ostatnich miesięcy: w oskarżeniu IOR o pranie brudnych pieniędzy, w napięciach między sekretarzem stanu a biskupami, którzy się jakoby domagali usunięcia kard. Tarcisio Bertonego z Watykanu, w kradzieży i publikacji tajnych dokumentów papieskich (nota bene Benedykt XVI 22 grudnia udał się do dawnego kamerdynera, skazanego na 18 miesięcy więzienia Paolo Gabrielego, by go poinformować o ułaskawieniu; Gabriele nadal mieszka w Watykanie, a dzięki rekomendacji Stolicy Apostolskiej otrzymał pracę w pobliskim szpitalu Dzieciątka Jezus).

Trudno ocenić trafność tych hipotez. Znacznie bardziej interesujące są refleksje nad znaczeniem gestu w historii Kościoła raczej niezwykłego. „L’Avvenire” (dziennik Episkopatu Włoch) zamieszcza komentarz prof. Zygmunta Baumana (Benedykt XVI cytował polskiego filozofa w jednym z przemówień, w maju 2011 r.), który widzi w decyzji Papieża próbę przywrócenia papiestwu wymiaru ludzkiego: Papież jest pełnomocnikiem Boga na ziemi, lecz będąc człowiekiem, ma także swoje ograniczenia, przed którymi nie da się uciec. Podobnie uważa dawny kolega-teolog Hans Küng: w wywiadzie dla dziennika „La Repubblica” mówi, że w geście Benedykta widzi „demitologizację papiestwa”. Mitologizacją w jego rozumieniu jest postrzeganie papieża jako „wice-Boga na ziemi. (...) Papież jest tylko człowiekiem, więc siłą rzeczy jego nauczanie jest ograniczane przez Czas”. Küng postuluje, by ograniczenie wieku sprawowania urzędu biskupa było stosowane również do biskupów Rzymu. Konklawe stanie się dla Kościoła nowym impulsem – powiada – jeśli kardynałowie zaakceptują jego (Künga) analizę zawartą w książce „Ratujemy Kościół”...

Są i komentarze ironiczne, np. że Papież złożył dymisję, bo nie miał odwagi zdymisjonować trzech osób z Kurii Rzymskiej. Jeden z proboszczów rzymskich wyraził przekonanie, że nie można przestać być ojcem tylko dlatego, że dzieci odmawiają posłuszeństwa. W oficjalnych i prywatnych wypowiedziach różnych osobistości podkreśla się zasługi Benedykta XVI w różnych dziedzinach, żal z powodu odejścia oraz podziw dla odważnej, pokornej i mądrej decyzji podjętej z miłości do Kościoła.


Decyzja jest rzeczywiście niezwykła. Rzadko się zdarza, by dostojnik Kościoła publicznie wyznał, że nie może podołać obowiązkom, że brak mu energii fizycznych i... duchowych. Częściej spotyka się zabiegi o przedłużenie mandatu, to jest czasu pozostawania na urzędzie, niż uznanie własnej niezdolności.

Dostojnicy kościelni unisono wychwalają odwagę, pokorę i mądrość Papieża. Przewrotnym dziennikarzom udało się wydobyć od niektórych wyznanie, że oni sami bynajmniej nie zamierzają iść śladem Benedykta i odchodzić na wcześniejszą emeryturę.

Wiadomości, jakoby w Watykanie zapanowała panika, są przesadzone. Szef jednej z ważnych dykasterii, od niedawna kardynał, mówi, że każda nowość w niezmiennym, jak się wydaje, Watykanie jest interpretowana jako koniec Kościoła, a przynajmniej trzęsienie ziemi. Po pewnym czasie następuje oswojenie z nowością, która staje się elementem normalności, i życie idzie dalej swoją drogą.

Jednak sytuacja nie jest typowa. Santa Sede jeszcze nie jest vacante, choć znane są dzień i godzina, w których to nastąpi. Sytuacja nie jest typowa, a spokój manifestowany przez Watykan zbyt ostentacyjny.

ZA SPIŻOWĄ BRAMĄ
oglądaj wideorelacje ks. Adama Bonieckiego na stronie powszech.net/konklawe2013
oraz na www.tvn24.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2013