Wieszcz kieszonkowy?

2 października obejrzałam magazyn literacki "Stół z powyłamywanymi nogami". Rzeczywistość przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Gospodarze programu podjęli ze swymi gośćmi (z których przynajmniej jeden jest znawcą tematu) rozmowę na temat wierszy ostatnich Miłosza. Temat fascynujący, ważny, skłaniający do poważnej dyskusji. Bo jeśli prawdą jest, co pisał Seamus Heaney, że "umarł król" polskiej poezji, to warto zapytać, kto dzisiaj dzierży berło naszej literatury. Jeśli prawdą jest to, co mówili inni, że wraz z odejściem Miłosza skończyła się cała epoka, to warto zapytać o tę nową rzeczywistość, w której żyjemy. Warto wreszcie poważnie rozmawiać o samych wierszach, lepszych i gorszych, dopracowanych i nieukończonych, które - jak każdy brulion pisarski - są źródłem nieocenionej wiedzy na temat warsztatu poetyckiego, sposobu pracy itd.

Zawiódł się jednak ten, kto liczył na taką dyskusję. Gospodarze, nie dbając o uzasadnienie własnych tez i nie angażując zbyt mocno gości, wyrazili powierzchowną, arogancką i mocno wątpliwą opinię, iż z poezji Miłosza bije samozadowolenie, że czuje się w niej fałsz, wynikający z rozziewu między "ja" poety i "ja" osoby (cytat), i że Miłosz był "kieszonkowym wieszczem »Gazety Wyborczej«" (cytat). Oczywiście, można ściągać z piedestału, usiłować odbrązowić, krytykować, zmieniać hierarchie - praktyka stara jak świat, ale trzeba mieć w zanadrzu jakieś argumenty. Sama przekora, choć jest przywilejem młodości, nie wystarczy.

Miałam pretensję do zaproszonych krytyków, że zbyt słabo protestowali wobec sposobu prowadzenia rozmowy. Ale rozumiem, że właściwie nie można wywiązać się z roli interlokutora bez częściowego choćby przyjęcia cudzych reguł gry. A tych reguł żaden poważny krytyk akceptować nie mógł. Musiała mi więc wystarczyć kwaśna mina Andrzeja Franaszka przy stole z powyłamywanymi nogami.

GRAŻYNA BORKOWSKA

O "Stole z powyłamywanymi nogami" pisze także Michał Paweł Markowski w felietonie

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2006