Wielki post Kościoła

Zaraz po doświadczeniu bliskości Ojca czekała na Jezusa pustynia i trzy szatańskie pokusy. Chrześcijanie idą tą samą drogą.

28.02.2022

Czyta się kilka minut

Kuszenie Chrystusa, mozaika w bazylice św. Marka w Wenecji, początek XII w. / WIKIPEDIA / DOMENA PUBLICZNA
Kuszenie Chrystusa, mozaika w bazylice św. Marka w Wenecji, początek XII w. / WIKIPEDIA / DOMENA PUBLICZNA

Kryzys Kościoła, w którym uczestniczymy, ma wiele wymiarów. Jednym z nich jest sekularyzacja rozumiana jako słabnięcie skostniałej instytucji, tracącej kontakt zarówno z żywym doświadczeniem religijnym leżącym u źródeł tradycji, która tę instytucję stworzyła, jak i z egzystencjalnym doświadczeniem i mentalnością współczesnych sobie ludzi. W konsekwencji instytucja traci wpływ na społeczeństwo – zarówno w wymiarze kultury duchowej, jak i polityki.

Ten aspekt kryzysu może być procesem bolesnym, zwłaszcza dla ludzi związanych z kościelną instytucją, jest jednak stosunkowo mało szkodliwy dla tych wszystkich, których egzystencja jest od niej niezależna. Można nawet spotkać się z teologiczną opinią, że stanowi szansę oczyszczenia Kościoła z niepotrzebnych, „światowych” naleciałości, okazję powrotu do ewangelicznych źródeł, do tego, co stanowi istotę – tj. do bycia przestrzenią głębokiego duchowego doświadczenia.

Kryzys katolicyzmu jest jednak głębszy – nie dotyczy samej instytucji. W ostatnich latach na jaw wychodzą także ciemne strony tych miejsc Kościoła, które przez długi czas wydawały się jego nadzieją, „owocem” sekularyzacyjnego oczyszczenia – tj. żywych duchowo wspólnot i ruchów, w których wielu ludzi odnajdywało środowisko przeżyć religijnych. Okazuje się, że w wielu tych wspólnotach dochodziło do nadużywania władzy, przestępstw seksualnych i nadużyć finansowych. Najgłośniejsze takie przypadki dotyczą Wspólnoty Błogosławieństw i jej liderów: Brata Ephraima i Philippe’a Madre’a, wspólnoty L’Arche i Jeana Vaniera oraz braci Thomasa i Marie-Dominique’a Philippe’ów, a ostatnio ekumenicznej wspólnoty z Bose i jej założyciela Enzo Bianchiego. W Polsce w ostatnim roku dowiedzieliśmy się, jak strasznych czynów dopuścił się w prowadzonym przez siebie duszpasterstwie akademickim dominikanin Paweł M. Od podobnych negatywnych zjawisk nie są wolne także niektóre inne charyzmatyczne wspólnoty.

Pojawia się zatem pytanie o związek intensywnych przeżyć religijnych i rozmaitych patologii prowadzących do ludzkiej krzywdy. Gdy przyjrzymy się chrześcijańskiej tradycji (a także innym tradycjom religijnym), pokaże się zasadność tego pytania: wielu mistrzów duchowości dostrzegało, że podążanie duchową ścieżką wiąże się z wieloma pokusami i możliwością aberracji. Tradycja chrześcijańska dostrzega tę niebezpieczną możliwość już od samego początku – wedle ewangelicznej narracji napotkał ją sam Jezus.

Wzorzec Jezusa

W najstarszej z ewangelii kanonicznych znajduje się opis mistycznego przeżycia Jezusa, które stoi u źródeł Jego działalności: „W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i został przez Jana zanurzony w Jordanie. Wychodząc natychmiast z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: »Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie«. Zaraz też Duch wyrzucił Go na pustynię. Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś usługiwali Mu” (Mk 1, 9-12).

Doświadczenie Jezusa – tuż po uczestniczeniu w rytuale zanurzenia w wodzie – ma kilka aspektów: wizję boskiej rzeczywistości (otwartego nieba), napełnienie Bożą mocą (Duchem/wiatrem/tchnieniem) oraz nową świadomość intymnej relacji z Bogiem (Bożego synostwa, bycia kochanym przez Boga).

Jednym z kluczowych motywów tradycji chrześcijańskiej jest motyw naśladowania Jezusa. W czasach nowożytnych skojarzony został z prywatną pobożnością, lecz możliwe jest także bardziej wspólnotowe pojmowanie tej idei. Nie chodzi w niej bowiem jedynie o naśladownictwo jednej postaci historycznej. Na głębszym teologicznie poziomie chodzi raczej o to, że cały Kościół jest – wedle słów Pawła z Tarsu – ciałem Chrystusa, albo – jak metaforycznie opisuje to Ewangelia Jana – o to, że On jest winnym krzewem, którego my jesteśmy latoroślami.

Doświadczenie Jezusa może więc być uznane za wzorcowe dla każdego duchowego (mistycznego) doświadczenia chrześcijańskiego. Wszystkie elementy „wzorca” są bowiem mniej lub bardziej wyraźnie obecne w religijnych doświadczeniach poszczególnych chrześcijan – także wtedy, gdy przeżywają je we wspólnocie, a więc jako Kościół.

W kontekście duchowego kryzysu Kościoła nie można jednak przeoczyć tego, co stało się potem – tj. „wyrzucenia” Jezusa przez Ducha na pustynię i doświadczenia pokusy. Owszem, narracja Ewangelii Marka, wspominając o życiu wśród zwierząt i „anielskiej służbie”, czyni wyraźną aluzję do Księgi Rodzaju i opisanej w niej rajskiej sytuacji człowieka zaraz po stworzeniu. Jezus jest tu przedstawiony jako Nowy Adam. Ale właśnie przez to ujawnia się jego bliskość nie tylko z Bogiem, lecz także z nami i naszą życiową sytuacją.

W wizji świata dzielonej przez autora tekstu oraz jego pierwszych czytelników Adam nie był bowiem pojmowany jako pierwszy egzemplarz gatunku z odległej historycznie przeszłości, lecz jako uniwersalny wzorzec człowieka, który realizuje się i uwidacznia mniej lub bardziej wyraźnie w egzystencji wszystkich ludzi. Jak ujmuje to św. Paweł: „Stał się pierwszy człowiek, Adam, duszą żyjącą, a ostatni Adam duchem ożywiającym. Nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było potem. Pierwszy człowiek z ziemi – ziemski, drugi Człowiek – z nieba. Jaki ów ziemski, tacy i ziemscy; jaki Ten niebieski, tacy i niebiescy. A jak nosiliśmy obraz ziemskiego, tak też nosić będziemy obraz niebieskiego” (1 Kor 15, 45-49).

Bogactwo

Znamienne, że narracja ewangeliczna w swoich nawiązaniach do Księgi Rodzaju zamienia rajski ogród na pustynię. Można to zrozumieć jako przyznanie, że choć na poziomie ducha dostępne jest nam pierwotne doświadczenie bezpośredniej bliskości Boga, przeżywamy ową bliskość w warunkach „pustynnego wygnania” – tj. w świecie, w którym nasze życie stale jest zagrożone, a przeżycie wymaga wysiłków i wyrzeczeń. Nasza egzystencja ma aspekty bardzo dobrze wyrażane przez symbolikę liturgicznego okresu, w który właśnie wchodzimy – Wielkiego Postu.

Innymi słowy: Kościół – rozumiany jako wspólnota wspólnot podążających ścieżką doświadczenia duchowego – istnieje na pustyni, w sytuacji „postu” i w takich okolicznościach musi zmierzyć się z pokusami. Mogą one uczynić z jego religijnego przeżycia aberrację prowadzącą do cierpienia i destrukcji osób, które owe doświadczenie przeżywają. Na Kościół czeka to samo, co czekało na Jezusa – Nowego Adama, którego obraz w sobie nosimy.

Natura tych pokus i sposób, w jaki Jezus je przeszedł, jest bardziej szczegółowo opisana w ewangeliach powstałych nieco później niż Marka – Mateusza i Łukasza (poniżej postępować będę za wersją Mateusza).

Pierwsza z pokus dotyczy wykorzystania boskiej mocy, którą jesteśmy ogarnięci, do złagodzenia trudów materialnej egzystencji, do osiągnięcia materialnego bezpieczeństwa i wygody: „A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: »Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem«. Lecz On mu odparł: »Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych«” (Mt 4, 2-4).

Można oczywiście spytać, jaki jest związek intensywnego religijnego doświadczenia z możliwością materialnej prosperity – jak można wykorzystać to pierwsze w celu osiągnięcia tego drugiego? Okazuje się jednak, że taki związek istnieje – po pierwsze, bywa, iż intensywne przeżycie religijne wyposaża człowieka, który przez nie przeszedł, w charyzmę i siły do zwiększonej aktywności także w tych dziedzinach, które przynoszą materialne profity. Po drugie, osoby poszukujące dopiero takiego przeżycia są niejednokrotnie gotowe ponosić spore koszty materialne, by tylko zyskać przychylność tych, których uznają za przewodników i mistrzów duchowych. Łatwo tę gotowość wykorzystać dla własnego wzbogacenia się. Jak pokazuje historia – także historia Kościoła – ulegano pokusie wykorzystania wspomnianych własnych zdolności i ofiarności innych.

Odpowiedź Jezusa na tę pokusę polega na ponownym skierowaniu uwagi na właściwy przedmiot religijnego doświadczenia i mądrość w nim ukrytą. Szatańska pokusa sugeruje, by z celu uczynić środek, narzędzie zdobycia czegoś innego. Jezus przypomina: niech cel (otwarcie na głos Boga) pozostanie celem samym w sobie. Z jednej strony taka koncentracja może wiązać się z materialnymi kosztami – zarówno dla całej wspólnoty, jak i dla poszczególnych jej członków. Z drugiej – czy autentyczna świadomość bliskości Boga nie daje takiego poziomu satysfakcji z życia, że gorączkowe dążenie do materialnego sukcesu staje się niepotrzebne?

Jeśli tak, to pojawia się tu kryterium, którym osoby poszukujące religijnego doświadczenia mogą się zasadnie kierować: nie idź do wspólnot, które są bogate, a tym bardziej tam, gdzie wymaga się od ciebie materialnej ofiarności na rzecz tych, którzy ku religijnemu doświadczeniu prowadzą.

Pewność i chwała

Kolejna pokusa, którą przeszedł Jezus i której doświadcza Kościół poszukujący duchowego doświadczenia, jest związana nie tyle z dobrami materialnymi, ile z niezwykłymi zjawiskami dającymi pewność działania Boga oraz z ludzkim podziwem. Czytamy w tekście Pisma: „Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: »Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień«. Odrzekł mu Jezus: »Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego«” (Mt 4, 5-7).

Wśród biblistów toczą się spory, do czego dokładnie odnosi się określenie „narożnik świątyni”. Badacze zgadzają się jednak, że chodzi o miejsce widoczne dla licznych pielgrzymów przybywających do Świętego Miasta. Skok z tego miejsca zakończony bezpiecznym lądowaniem, niemożliwym dla zwykłego śmiertelnika, wzbudziłby zapewne sensację jako zjawisko nadprzyrodzone. Istnieją świadectwa, że w tamtym czasie rozpowszechniony był pogląd, że mesjasz – gdy przyjdzie – będzie się unosił w powietrzu. Szatan namawia zatem Jezusa do działania, któreby jednocześnie dało pewność, że niedawne przeżycie znad Jordanu nie było złudzeniem, i zapewniło religijne uwielbienie tłumów.

Przed podobną pokusą stają ludzie i wspólnoty podążający duchową ścieżką: niech się wśród nas ujawnią niezwykłe charyzmaty, niech się dzieją cuda proroctw i uzdrowień, niech dadzą nam pewność, że to, co przeżywamy, pochodzi od Boga i nie jest złudzeniem! Pragnienie cudowności dającej pewność splata się z innym – próżnością, czerpaniem satysfakcji z podziwu innych, traktujących nas jako ludzi duchowo zaawansowanych, bliskich Bogu, niemal świętych. Dotyczy to także całej wspólnoty – która chce roztaczać wokół siebie nimb miejsca szczególnie przez Boga wybranego, przestrzeni, w której z całą pewnością ma miejsce nadprzyrodzone działanie.

By wymknąć się tej pokusie, trzeba – dotyczy to również całego Kościoła – zdecydować się na post, czyli niezaspokojenie naszkicowanych wyżej pragnień. Nie wystawiać Boga na próbę – tj. zgodzić się na ciemną niepewność wiary, nie szukać niezaprzeczalnego potwierdzenia, że Bóg u nas (u mnie) działa. Trzeba też zrezygnować z poszukiwania wszelkiej nadzwyczajności, a tym bardziej – z poczucia własnej nadzwyczajności jako osoby czy też wspólnoty szczególnie przez Boga wybranej.

Władza

Ostatnia z pokus opisanych w ewangelii powiązana jest z tą wcześniejszą: „Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: »Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon«. Na to odrzekł mu Jezus: »Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz«. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu” (Mt 4, 8-11).

Jest to pokusa władzy. Chodzi już nie tylko o pewność nadzwyczajnego Bożego działania i podziw otoczenia. Chodzi o to, że przeżyte religijne doświadczenie – autentyczne albo tylko pozorowane – zostaje wykorzystane do zdobycia władzy nad innymi ludźmi. Jest to pokusa najbardziej diabelska – stąd słowa szatana: „jeśli mi oddasz pokłon” – a więc najbardziej destrukcyjna, w swojej skrajnej postaci niosąca ogrom cierpienia.

Nie można przeoczyć, że motyw władzy nad ludźmi zdobytej za pomocą religijnych środków pojawia się niemal we wszystkich ujawnionych ostatnio skandalach, które wydarzyły się w kościelnej przestrzeni. Zniewolenie taką władzą miało miejsce niemal w każdym przypadku molestowania i gwałtów dokonywanych przez księży i innych liderów kościelnych wspólnot. A nawet tam, gdzie nie dochodziło do naruszenia nietykalności cielesnej, były krzywdy w sferze psychicznej i duchowej: skutek manipulacji prowadzącej do uzależnienia członków od wspólnoty i jej liderów.

Warto jednak pamiętać, że ostatnia z diabelskich pokus może przybrać postać bardziej subtelną, a mniej radykalną. Szatańskie „dam ci to wszystko” może odwoływać się do pozornie dobrego pragnienia, by wszyscy ludzie przyjęli nasze przesłanie i przyłączyli się do naszej wspólnoty. Samo to pragnienie nie jest jeszcze złe, ale łatwo może przybrać postać, która bałwochwalczo absolutyzuje własną tradycję. Dlatego odpowiedź Jezusa jest jednoznaczna: jedynie Bogu samemu można oddawać pokłon, tylko On jest absolutny – co znaczy, że takiego statusu nie ma żadna ludzka wspólnota.

W tej perspektywie post Kościoła, który pozwala przejść ostatnią pokusę za wzorem Jezusa, wiąże się z rezygnacją z uniwersalistycznej ambicji, by cały świat był „nasz”. Jest to zgoda, że świat nie jest nasz, lecz Boga. Wyrazem boskiej stwórczej mądrej woli jest zaś – jak formułuje to wspólna deklaracja papieża Franciszka i imama Ibn Tayeba – „pluralizm i różnorodność religii, koloru skóry, płci, rasy i języka (...) Ta boska Mądrość jest źródłem, z którego wywodzi się prawo do wolności wiary i wolności do bycia różnymi”.

Na poziomie bliższym naszemu indywidualnemu doświadczeniu post ten – wygaszenie diabelsko rozpalonego pragnienia, by świat był nasz – wyraża się w rezygnacji z prób politycznego zdominowania społeczeństwa, ale także w takiej prezentacji ewangelicznego przesłania, które pomaga każdej i każdemu wyzwalać się z rozmaitych zniewoleń i ograniczeń, osiągać dojrzałą zdolność samodzielnego myślenia i podejmowania autonomicznych decyzji, a ostatecznie – podążania bez lęku własną duchową drogą.

Historia Jezusa, w którą w Wielkim Poście wchodzi każda chrześcijanka, każdy chrześcijanin i cała wspólnota Kościoła, ma swoją jasną i ciemną stronę. Jest w niej doświadczenie „otwartego nieba” – bliskości Ojca, napełnienia Duchem. Jest w niej jednak i niebezpieczeństwo. Nasz Mistrz pokazał, jak wymknąć się diabelskim pułapkom: nie szukać materialnego zabezpieczenia, duchowej pewności, podziwu i jakiejkolwiek władzy. Czy Kościół jest na to gotowy? ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 10/2022