Pojedynek na pustyni

Pustynia to post ducha. Tam każdy zostaje sam na sam ze sobą. I z Przeciwnikiem.

11.02.2013

Czyta się kilka minut

 / Fot. Paul Souders / CORBIS
/ Fot. Paul Souders / CORBIS

Duch wypędził Jezusa na pustynię. I czterdzieści dni był poddawany próbie przez Przeciwnika. Przebywał wśród dzikich bestii, a aniołowie mu usługiwali (Mk 1, 12-13).

Pustynia i post. Przed wszelkim działaniem. Przed uzdrawianiem, przed głoszeniem Bożego Królestwa, przed powołaniem uczniów. Zaraz po chrzcie w Jordanie Duch wypędza Jezusa na pustynię. Czterdzieści dni próby. Nasz Wielki Post to wejście w Jego doświadczenie.

Miejscem postu jest pustynia. To o tyle ważne, że post pojmujemy najczęściej jako ograniczenie pokarmu, ascezę ciała. Ta zaś jest jednak czymś drugorzędnym. Jak ostrzegał jeden z wielkich świętych pustyni, Hezychiusz z Synaju: „Nie zajmuj się tylko ćwiczeniem ciała, lecz narzuć mu ascezę na tyle, na ile możesz, a cały swój umysł skieruj na rzeczy wewnętrzne”. Dlatego Duch prowadzi na pustynię. Przebywanie na niej jest bowiem postem umysłu, ducha. Przykład Jezusa uczy, że asceza ciała ma sens tylko w tej przestrzeni.

ODCIĘCIE

Pustynia stanowi post ducha, gdyż jest miejscem, w którym umysł zostaje pozbawiony różnorodności zewnętrznych bodźców, zwłaszcza tych, których źródłem są wytwory cywilizacji. Sieci komórkowe nie mają tam zasięgu, nie działa internet, nie nadaje telewizja, nie docierają gazety. Przebywając na pustyni, jesteśmy odcięci od całego społecznego zgiełku – politycznych sporów, wydarzeń kulturalnych, kursów walut. Więcej: na pustyni nie przewijają się tłumy znajomych, nie ma na niej pubów, nikt nie urządzi imprezy. Tam każdy pozostaje sam na sam ze sobą. I z Przeciwnikiem.

Bo pustynia to pojedynek. Pierwszym (małym) przeciwnikiem jest każdy sam dla siebie. Ten drugi, Przeciwnik, wchodzi do gry, gdy ze sobą zaczynamy już wygrywać. Wcześniej nie musi. Wykańczamy się – na duchowym poziomie – sami.

Bombardowany przez wiele różnorodnych bodźców, poruszający się przez większość czasu w wirtualnej chmurze linków, zadań i komunikatów, umysł przystosowuje się, czyli... uzależnia. Zgiełk informacji i działań staje się jego stanem normalnym. Pobudzenie nimi wywołane – jakby tlenem. Informacyjna cisza, brak czegoś do zrobienia (choćby SMS, choćby decyzja, w który kliknąć link...) – i nasz umysł doznaje szoku. Uzależnieni od zmiany, wciąż, rozpaczliwie szukamy nowego bodźca, innego zadania. Wodzeni przez umysł głodny rozproszeń, nawet jeśli te kawałkują nasze serce i życie.

Gdy zaś nie damy umysłowi tego, czego – uzależniony – pragnie i szuka, wyłażą z nas bestie. Choćby ta, wcale nie najgorsza: rozdrażnienie. Gdzieś u podłoża związane zarówno z nudą, jak i z przepracowaniem, objawiające się nerwowym drganiem docierającym do koniuszków palców, gdy szukając sami nie wiemy czego, zaczynamy się miotać jak dziki kot w klatce.

Są też gorsze bestie – na przykład gniew, zawiść, pożądanie. Co więcej, każdy ma także bestie własne, osobiste. Często – zwłaszcza jeśli nigdy nie pozwolił wyprowadzić się na pustynię – nawet nie wie jakie. Jednak one istnieją i oddziałują na nasze życie, choćbyśmy nie byli ich świadomi.

Te dzikie bestie to jednak część nas samych – stworzonych przez Boga. Są to zatem zdziczałe, lecz tak naprawdę dobre stworzenia. Siły, nad którymi nie panujemy i których chaotyczna energia potrafi zburzyć to, co w swoim życiu zdołaliśmy jako tako poukładać. Nie warto ich jednak zabijać – pozbawilibyśmy się przez to sporej dozy własnej życiowej energii. Lepiej je oswoić, nauczyć się z nimi żyć.

Proces oswajania wymaga jednak, wiedział o tym Mały Książę, czasu i skupienia. Poświęcenia uwagi. Głębokie i długotrwałe skupienie uwagi sprawia nam zaś coraz większą trudność. Post umysłu zatem nie jest czysto biernym pozbawieniem bodźców. Obejmuje także aktywne ćwiczenie uważności – wbrew uzależnieniu od rozproszeń. To jedna z prób, pierwszy etap pojedynku z samym sobą.

POKUSY PRZECIWNIKA

Gdy zaczynamy ów pojedynek wygrywać, gdy stajemy się coraz bardziej uważni, gdy w procesie wewnętrznej integracji oswajamy całych siebie, gdy w ten sposób zdobywamy wolność – wkracza Przeciwnik. On wie, że zdobycie zdolności uwagi i oswojenie wszystkich sił, które w nas drzemią, dają nam możliwości, których nie posiada większość ludzi. Kusi zatem, byśmy się skoncentrowali na przekuwaniu ich na materialny sukces (jakże, na przykład, umiejętność koncentracji i silna osobowość przydatna jest w robieniu kariery w najbardziej „zyskownych”, twórczych zawodach, w nauce, w mediach, w biznesie!):

„– Jeśli jesteś Synem Boga, spraw, aby te kamienie stały się chlebem.

– Napisane jest: »Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Boga«” (por. Mt 4, 3-4).

Odpowiedź Jezusa przypomina, że właściwym celem uważności jest zdolność przyjęcia słowa Boga, nie materialne zdobycze.

Przyjęcie Bożego słowa rozwija nas jeszcze bardziej. Przeciwnik jednak nie odstępuje. Kusi, by – przez mniej lub bardziej spektakularne czyny – znajomość Boga i własny rozwój wykorzystywać dla zdobycia podziwu i chwały:

„– Jeśli jesteś Synem Boga, rzuć się w dół [z narożnika Świątyni], jest przecież napisane: »Aniołom swoim rozkaże, i będą cię nosić na rękach, byś nie uraził swej nogi o kamień«.

– Jest też napisane: »Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, swego Boga«” (por. Mt 4, 6-7).

Słuchamy głosu Boga dla Niego samego. Inaczej, jak mawiał Mistrz Eckhart, traktujemy Go niczym krowę, która daje mleko. Tracimy Boga, zostaje nam mleko.

Jeśli nie wejdziemy w rolę duchowego celebryty, Przeciwnik stawia nas przed ostatnią z prób: pokusą wykorzystania swego duchowego rozwoju do manipulacji słabszymi umysłami, do zdobycia władzy nad ludźmi, do uzależnienia ich od siebie:

„– Dam ci to wszystko [wszystkie królestwa świata], jeśli upadniesz na twarz i będziesz mnie czcił.

– Odejdź, Przeciwniku! Jest bowiem napisane: »Pana, Boga swego będziesz czcił i Jemu samemu będziesz służył«” (por. Mt 4, 9-10).

Szatański to pomysł – kształtowania relacji między osobami w modelu służby i władzy. Zabiera on wolność nawet tym, którzy są „na górze” hierarchii. I oni – jak sam Przeciwnik – potrzebują sług i czcicieli, bo z ich istnienia czerpią swą wartość. Z tego łańcucha oswobodzić może tylko służba Nieograniczonemu. Tylko ona bowiem otwiera przed każdym nieograniczoną przestrzeń, daje tożsamość, dla której Inny ani nie jest zagrożeniem, ani instrumentem samopotwierdzania.

Pustynia nie jest bowiem pozbawiona spotkań z innymi. Post ducha i umysłu nie oznacza zamknięcia na drugiego człowieka. Przeciwnie: spotkania na pustyni, w czasie postu ducha, wymagają wysiłku, ale są głębsze, prawdziwsze niż większość kontaktów, w które jesteśmy uwikłani na co dzień. Gdy nasz umysł pości, ćwiczy uważność – także na tych, z którymi Duch nas styka. Jest to też spotkanie w przestrzeni pozbawionej dodatkowych bodźców, rekwizytów i dekoracji – na przykład ekranu, w który można się jednocześnie gapić, lub interesów, które kierują jednocześnie moim i twoim dążeniem – pozwalających się łudzić, że powierzone zetknięcia są prawdziwym spotkaniem.

***

Jeśli Duch i Jezusa wyprowadził na pustynię, to znaczy, że jest ona – jako post ducha – konieczna do pełnego ludzkiego życia. Jednak Duch prowadzi każdego z nas zgodnie z jego osobistym rytmem, jego własną ścieżką. Jednych wygania na długo w głąb pustyni, innych prowadzi po jej obrzeżach. Liturgiczny czas Wielkiego Postu to dobra okazja, by podjąć wysiłek duchowego postu w wymiarze, który jest dla każdego odpowiedni. Nie musimy zmieniać miejsca – choć fizyczne oddalenie od codziennych spraw bardzo rzecz ułatwia. Możemy jednak poddać się Duchowi, który popycha nas w podróż w głąb siebie. A Bóg pośle swoich aniołów, zaopiekują się nami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2013