Widok z kanapy

Dużo już powiedziano o pośle Błaszczaku, odkąd otworzył usta po wyroku na Breivika. Generalnie nikt go nie broni, a rzadkie próby tłumaczenia wypadają blado.

28.08.2012

Czyta się kilka minut

Szkoda, bowiem to, co Błaszczak powiedział, wytłumaczyć jest nader prosto. Poseł Błaszczak podzielił się z nami poglądem bardzo zwykłym, czy raczej jedną ze swych opinii, z których wszystkie są zwykłe. Ich zwyczajność bierze się z zasobu refleksji zbudowanego przez okrutnie nudne dla refleksji lata młodzieńcze, które łatwo wskazać, gdy sprawdzimy, że urodził się on w roku 1969. Jego młodość przebiegła zatem w okowach totalitaryzmu miękkiego i schyłkowego, o czym wie każdy, kto to oglądał na własne oczy. Totalitaryzm, zwłaszcza schyłkowy, ma jedną zupełnie niezwykłą, a okrutną cechę: nie dość, że zaraża myśleniem totalnym, to skłania, ułatwia i usprawiedliwia lenistwo.

Poseł Błaszczak, który spędził młodość w kontrze do totalitaryzmu schyłkowego, wyniósł z tego mozołu tyle co nic. Tym nic jest na ogół porównywanie zdarzeń ze świata demokracji do zdarzeń ze świata totalitaryzmu w stanie rozkładu. Jest to jedyna refleksja, na jaką pozwala mu leń leżący na kanapie jego rozumu. To jest, owszem, mało, ale jak się okazuje – wystarczy, by zostać w Polsce posłem.

Błaszczak wyniósł też drugie nic. Jest to sposób oglądania świata przez okulary spawacza. Błaszczak włożył je, gdy dojrzewał, bowiem były wtedy modne. W sprzęcie tym człowiek wyglądał atrakcyjnie, a myśl oparta na tym filtrze uchodziła za powabną. Błaszczak tych okularów nigdy nie zdjął. Może dlatego, że mu się nie chce, uważa, że mu w nich ładnie, a może dlatego, że mu nie staje fantazji – tak czy owak noszenie tej ozdoby uważane jest dziś za dowód na poglądy konserwatywne.

Okulary te są kompletem do kanapy. Poseł Błaszczak dzięki temu żyje w świecie wartości, które widział ostatnio bardzo dawno temu. Jest to świat bez koloru, a raczej – by zostać przy kolorach – jest to kolor głównie biały, błyskający na tle czarnego.

Gdy na szybko próbujemy skompletować obrazy widziane z kanapy przez oko uzbrojone okularami spawacza, dostajemy wąski nacjonalizm, chrześcijaństwo jako zobowiązanie plemienne, postęp jako zagrożenie, historię widzianą wyłącznie jako pasmo heroizmów, uwielbienie dla wodzów i strach przed kolorowymi. Podejrzliwość jest dowodem inteligencji, zaufanie jest samą naiwnością. Wiara podlega zbiorowej ocenie, niewiara zbiorowemu potępieniu. To z tej kanapy i zza tych szkiełek płynie opinia, że winę za masowe morderstwo w Norwegii ponosi idea tolerowania innych kultur, że poprawność polityczna, która na co dzień sprowadza się do stosowania elementarnych zasad dobrego wychowania, jest dowodem na kłamstwo bądź okłamywanie siebie. Jest bowiem próbą odebrania przyjemności płynącej z obrażania bliźnich. Można by oczywiście dodać, że sztuka nowoczesna jest zwyrodniała, a dzisiejsza młodzież nie myśli, że są książki, które można by spalić, i są ludzie, których należałoby wysiedlić za granicę. I, co też ważne, że są słowa, których można użyć bez wstydu. Z rzeczy lżejszych na czołówkę wybija się znów aktualna opinia, że lądowanie na Księżycu odbyło się w studiu filmowym. Tak to było widać z kanapy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2012