Wakacyjne objawienia

Wakacje w tym roku będą naprawdę udane.

30.06.2014

Czyta się kilka minut

Nikomu i niczemu nie pozwolę mi ich popsuć. Wszystko zaplanuję, łącznie z pogodą, bo stać mnie na wyjazd tam, gdzie wiadomo, że słońce świeci przez dwanaście miesięcy w roku”. Takim marzycielom wypada życzyć powodzenia, bo cóż złego może być w udanych wakacjach?

To prawda: podróże kształcą. Również te po Polsce, np. do Dursztyna, do willi zakupionej przed laty przez ks. Franciszka Blachnickiego na potrzeby tworzonej przez niego Oazy, czyli Ruchu Światło–Życie. Willa, jako że leciwa, ma piękną i tragiczną historię. Podobnie jak pograniczny Dursztyn.

Mam na myśli ludzi – a konkretnie zmarłą w 1990 r. Mieczysławę Faryniak, zwaną „pustelnicą”. Nie wiedziałbym o tej kobiecie nic, gdyby nie wyjazd na rekolekcje z moimi współbraćmi jezuitami, przygotowującymi się do przyjęcia diakonatu i prezbiteratu. A ponieważ tego typu rekolekcje to okazja do dziękczynienia i cieszenia się z przebytej już drogi, dopytywania się Ducha Bożego o plany na przyszłość, jest podczas nich sporo czasu na rozglądanie się zarówno po krajobrazie swojej duszy, jak i po okolicy. Nigdy nie wiadomo, kiedy i jak Bóg przemówi, skoro najważniejsze rzeczy zakrył „przed mądrymi i roztropnymi”, a objawił je „prostaczkom”. „Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie”, mówi Jezus. Kimś takim była właśnie Mieczysława Faryniak z Dursztyna.

Nie sposób tutaj przedstawić życiorysu pustelnicy Mieczysławy, zainteresowanych odsyłam do książki Krystyny Szewc „Tchnienie Ducha spoczęło na tej Skałce”. Mieczysława to postać na miarę czasu, w którym dano jej żyć. Podczas okupacji ukrywała w swojej pustelni trzyosobową żydowską rodzinę, inną wspomagała. Jej współcześni mówili o niej, że jest ważniejsza, jeśli chodzi o wiarę, od wszystkich księży w okolicy. Pod koniec życia natrafili na nią współcześni muzycy, borykający się z różnego rodzaju wątpliwościami związanymi ze swoją twórczością. W rezultacie Dursztyn stał się swoistym centrum muzyki inspirowanej chrześcijańskim Duchem. Łatwego życia Mieczysława Faryniak nie miała, ale ciężar swojego losu, który patrzącemu z boku wydaje się niemożliwy do uniesienia, udźwignęła. Nikomu i niczemu nie pozwoliła strącić się w przepaść.

Mówi o tym w wierszu „Kozica”: „A ileż razy, spod śniegu twardego / Ledwie mchu garstkę mozolnie wygrzebie, / I tak żyć musi o tym kozim chlebie. / Lecz nic jej ze szczytów nie spędzi w niziny. / Dla wygód życia, dla pełnych wnętrzności, / Nie da kozica swej koziej wolności!”.

Dla Mieczysławy Faryniak spełniła się i spełnia obietnica Chrystusa: „Pójdźcie do Mnie wszyscy utrudzeni i uginający się pod ciężarem, a Ja wam dam wytchnienie. Weźcie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokornego serca, a znajdziecie odpoczynek dla dusz waszych. Albowiem moje jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2014