W kółko

W ostatnich tygodniach przeczytaliśmy ku własnemu strapieniu sto analiz, kto chwyci lutnię po Gospodarzu.

04.06.2018

Czyta się kilka minut

Strapienie przeplatało się z poczuciem rosnącego znużenia. Krótkotrwałym błyśnięciem pociechy był czyjś słaby głos, że Gospodarza mógłby zastąpić Ryszard Czarnecki. Miał to napisać optymista, który przedawkował antydepresanty.

No więc cudze analizowania polityczne od lat utwardzają nas w łatwym poczuciu sukcesu, bo wszystkie te spostrzeżenia dostępne są w naszej głowie w formie luźnej i zupełnie za darmo. Jeżeli zaś czegoś nie wiemy, a nasze profetyczne czucie zamiera, sięgamy po dowolny tabloid. Oto gdy tabloidy popierają władzę, to owa trwać będzie, gdy zaczynają pisać o władzy źle, to znaczy, że rychło znajdzie się ona w grobie. I tyle. Jednym słowem, analizowanie polityczne uważamy za raczej zbędne, ale analizowanie w ogóle uważamy za czynność pożyteczną. Z tematów dziś do przeanalizowania wybraliśmy sobie sprawy lokalne.

Zaczniemy wspomnieniem. W środku Krakowa stoi budynek zwany Sukiennicami, ongiś w kolorze żółtym. Publiczność z guberni warszawskiej warto oświecić, że na żółto (kaisergelb) w Galicji maluje się budynki publiczne od czasów Józefa II, który był cesarzem austriackim. Otóż przez całe nasze dzieciństwo i młodość, bez względu na ustrój, Sukiennice malowano na żółto właśnie. Działo się to skromnie i na raty, w sposób następujący: stawiano malutkie rusztowanie i po pomalowaniu kawałka ściany w zasięgu pędzli rusztowanie przesuwano. Pełny cykl, czyli zamalowanie całości, trwał rok. Z powodu lejącego się z nieba kwasu siarkowego, czarnych śnieżyc, brawurowo wymiotujących Anglików oraz szalenie swobodnego stosunku ludzi magistrackich do obowiązków służbowych, malowanie natychmiast trzeba było zaczynać od nowa. W ten sposób przez dziesięciolecia wokół Sukiennic krążyło niepozorne rusztowanie z Argonautami na pokładzie. Samiśmy poznali jednego z nich, który od stażu czeladniczego po emeryturę niczym innym w życiu się nie zajmował. Był to człowiek całkowicie żółty, umysłowo i fizycznie, a czas odmierzał po swojemu – na pytanie, kiedy wybrano papieża Polaka, odpowiadał: „Panie, jakoś pod koniec 28. okrążenia”.

Analiza tego zjawiska wymagała zdolności wyższych. Odkrycie, że okrążenia odbywają się w porządku gregoriańskim (rok obiegu) i heliocentrycznym (żółtość Sukiennic równa się żółtości Słońca), to dowód, że rusztowanie było wskazówką pierwotnego kalendarza-zegara. Te rewelacje można porównać wyłącznie do odkryć archimedesowych. Pochlebiamy sobie, że owe spostrzeżenia i interpretacje stawiają nas w gronie najwybitniejszych badaczy czasoprzestrzeni. Kilka lat temu pryśnięto jednak na mury Sukiennic czymś mniej żółtym, czego zapewne, z racji pancernej odporności na działanie amoniaku zawieszonego w atmosferze, używa się do malowania księżyców Neptuna. Odtąd rusztowanie już nie jeździ. Szkoda.

Kraków jako miasto pomysłów wymagających analizy jest stolicą konsekwencji. Mamy teraz kolejną rozrywkę, a jest to zawzięte polewanie wodą szyn tramwajowych. Dzieje się tak, gdy temperatura powietrza przekroczy 20 stopni. Powyżej tej wartości szyny tutejsze się krzywią, tramwaje nie jeżdżą, a ludzie wygadują na Pana Prezydenta. Nigdzie w świecie szyn się nie chłodzi w ten sposób, nigdzie nie wykrzywiają się tak łatwo jak w Krakowie, a na sto pytań, dlaczego, mamy tylko jedną odpowiedź. Gdzieś pod Krakowem musi być fabryka, która ma stuletni kontrakt na dostarczanie zimnolubnych torów na Grenlandię. Kraków kupuje tanio rosnącą z racji ocieplania klimatu nadwyżkę tej produkcji. Problem być może zniknie, kiedy zacznie się realizacja linii tramwajowej na już wspomnianym Neptunie, wtedy fabryka nie wyrobi z zamówieniami, a na pewno nie będzie miała nadwyżek do opchnięcia Krakowowi okazyjnie.

Te dwa skromne przykłady pokazują, że można się owocnie zastanawiać nad zjawiskami naprawdę frapującymi, zamiast spekulować, kto będzie nieudolnie naśladował człowieka, którego naśladowanie jest z gruntu pozbawione sensu. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2018