Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Chyba dobrze się stało, że spór o prawdziwą datę narodzin Fryderyka Chopina nie został jeszcze rozstrzygnięty. Dzięki temu otwarcie Roku Chopinowskiego w 200. rocznicę urodzin kompozytora mogło trwać od 22 lutego do 1 marca. I trzeba od razu powiedzieć, że godnie uczciliśmy tę Chopinowską oktawę, bez romantycznego zadęcia i zbędnego patosu, elegancko i uroczyście.
Wśród koncertów najważniejsze były te warszawskie, zorganizowane z rozmachem i światowym rozgłosem, oraz krakowskie - przez wzgląd na ograniczone grono odbiorców dość elitarne i bardziej o wymiarze symbolicznym. W Filharmonii Narodowej wystąpiła plejada wirtuozów fortepianu rekrutowana w większości z grona laureatów Konkursu Chopinowskiego.
Możliwe więc były porównania grzecznej pianistyki Rafała Blechacza z intelektualnie wysmakowaną wizją Piotra Anderszewskiego, ciepłej, choć momentami dramatycznej gry Evgenyja Kissina z do bólu inteligentną interpretacją Leifa Ove Andsnesa, wzruszających subtelnością koronkowych nokturnów Yundi z rozwichrzonym i pozbawionym muzycznego sensu Koncertem f-moll Ivo Pogorelicia, masywnego brzmienia instrumentu Garricka Ohlssona z intymnym, lecz nieco surowym dźwiękiem fortepianu Erarda z 1849 roku Dang Thai Sona. Ci zaś, dla których zabrakło biletów do stołecznej Filharmonii, tłumnie wstępowali choćby do Domu Polonii na Krakowskim Przedmieściu. Odbył się tam maraton chopinowski, w którym obok profesjonalnych artystów wystąpili amatorzy, a muzyka zabrzmiała nie tylko w odsłonie klasycznej i fortepianowej.
W Krakowie zaś - miasto odwiedził Chopin w lipcu 1829 roku - iście po królewsku uhonorowano polskiego Geniusza. W Krypcie Wieszczów 28 lutego odsłonięto marmurowe popiersie Chopina, które na wzór medalionu, zdobiącego grób kompozytora na paryskim cmentarzu P?re Lachaise, wyrzeźbił Wojciech Kurdziel. W Katedrze na Wawelu zabrzmiała muzyka fortepianowa. Scherzo E-dur op. 54 na przywiezionym z Lipska pleyelu zagrał amerykański pianista Kevin Kenner. Artysta wystąpił również na koncercie w Collegium Maius UJ, zasiadając przy przechowywanym w uniwersyteckim muzeum instrumencie tej samej firmy. Jego wyrafinowana pod względem szafowania paletą barw interpretacja Nokturnu Des-dur z op. 27 nr 2 połączonego z Fantaisie-Impromptu op. 66, a zwłaszcza Scherza cis--moll z op. 39 była przykładem dogłębnego rozumienia Chopina, subtelności jego muzyki i dźwiękowych inspiracji.
Jednak najbardziej oczekiwanym wydarzeniem ostatnich dni było otwarcie Muzeum Fryderyka Chopina w odrestaurowanym Pałacu Ostrogskich w Warszawie. Nareszcie. Po ponad 160 latach od śmierci kompozytora urządziliśmy mu prawdziwy dom. Pieczołowicie gromadzona przez pasjonatów od 1899 roku kolekcja chopinaliów zyskała należytą wystawienniczą oprawę. Nowoczesną, dostosowaną do młodego odbiorcy, o lata świetlne oddaloną od anachronicznych izb pamięci, które wielu melomanów pamięta ze szkolnych wycieczek.
Koncepcja muzeum autorstwa mediolańskiego studia Migliore + Servetto Architetti Associati jest bowiem zwycięstwem współczesnego myślenia o człowieku nad prowincjonalnym hołubieniem kompozytora. Nie tylko więc poznajemy opus w wersji retro, ale odkrywamy rozmaite twarze Chopina, kulturowy, polityczny i towarzyski kontekst, w którym funkcjonował. Jak głosi motto muzeum - w istocie doświadczamy Chopina.
A w owo doświadczanie wprzęgnięto najnowocześniejsze technologie, zbiory angażują wszystkie niemal zmysły zwiedzających: słuch, wzrok, dotyk, zapach. W odrestaurowanych wnętrzach Pałacu Ostrogskich, w labiryncie schludnie urządzonych piwnic z salą koncertową i płynącą podziemną rzeką oraz na dwóch odnowionych kondygnacjach, urządzono jedenaście autonomicznych przestrzeni. Bez wyznaczonego kierunku zwiedzania i przewodnika można ułożyć z nich skrojony na własne potrzeby portret Chopina, naszkicowany z wielu perspektyw, a zdefiniowany na początku wizyty profil odwiedzającego - koneser, meloman początkujący, dziecko, osoba niedowidząca - pozwoli na wydobycie z kolekcji informacji najbardziej pożądanych.
Wśród tematycznych sal znalazł się pokój poświęcony rodzinie artysty, jego podróżom, ukochanym kobietom, działalności pedagogicznej. Można też przyjrzeć się kompozytorskiemu warsztatowi i muzycznym inspiracjom, poznać bliżej jego artystyczne fascynacje i poczucie humoru, znaleźć się w zapachowej aurze fiołków, usłyszeć gwar paryskiej ulicy albo w ciszy pomyśleć o ostatnich chwilach artysty. W specjalnych kabinach warto posłuchać muzyki, tu i ówdzie brzmienia historycznych instrumentów oraz kreacji legendarnych mistrzów, na dotykowych ekranach przeczytać listy przyjaciół Chopina, w gablotach oglądać rękopisy, wertować setki dokumentów, przyjrzeć się unikatowym materiałom ikonograficznym, na które złożyło się ok. 2500 eksponatów. Dzieci chętnie rozwiązywać będą łamigłówki i bawić się komputerowymi grami.
Choć ekipa muzykologów pod kierownictwem Alicji Knast, kuratorki muzeum, dokonała w ostatnich miesiącach rzeczy niemożliwej i udostępniła obiekt gościom, muzeum wymaga jeszcze sporo pracy, dopieszczenia szczegółów, poprawy kilku urządzeń. Dlatego dopiero 6 kwietnia Pałac Ostrogskich otworzy podwoje dla publiczności. Cena za wejście w świat Chopina nie będzie wygórowana - 22 złote dla osoby dorosłej, przy czym muzeum zaoferuje rozbudowany system zniżek dla dzieci, młodzieży i emerytów. Aby zapewnić maksymalny komfort zwiedzającym, jednocześnie w obiekcie będzie mogło przebywać zaledwie 100 osób. Konieczne więc będą wcześniejsze rezerwacje.
***
Pierwsza potężna dawka muzyki Chopina w roku jubileuszowym za nami. I chociaż obcować będziemy z nią w najbliższych miesiącach wyjątkowo intensywnie, mało prawdopodobne, aby przeżywanie Chopina się znudziło. Wierzę, że fortepianowe dźwięki wyzwolą w nas ukryte pokłady wrażliwości, sprawią, że chętniej kupimy bilet do filharmonii i teatru, przeczytamy książkę i obejrzymy film. Częściej zechcemy doświadczać piękna.