Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
18 sierpnia skończyłby 90 lat. Młody absolwent filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (w czasach stalinowskich uczelnie państwowe były dla niego zamknięte), asystent pracujący nad doktoratem, decyzję o przyjęciu propozycji pracy w reaktywowanym w 1956 r. „Tygodniku Powszechnym” podjął szybko, podczas obiadu w KUL-owskiej stołówce spożywanego wraz z Jackiem Woźniakowskim, między zupą a drugim daniem… Stał się jedną z najważniejszych postaci w dziejach pisma. Przez wiele lat zastępca Jerzego Turowicza, miał zająć jego miejsce za redakcyjnym sterem, ale los i historia zadecydowały inaczej.
Pisał niewiele, ale jego teksty zawsze były istotne, choć nie zawsze mogły się ukazać we właściwym czasie – jak opublikowane po 20 latach sprawozdanie z pomarcowego (1968) posiedzenia peerelowskiego Sejmu, kiedy rozprawiano się z kołem Znak i personalnie – z Jerzym Zawieyskim, albo analiza sytuacji politycznej wygłoszona w połowie lat 70. na redakcyjnym spotkaniu. No i oczywiście Obraz Tygodnia – przejęta od Turowicza, redagowana przez ćwierć wieku rubryka, popis gry z cenzurą i opisu rzeczywistości poprzez umiejętne zestawienie niewinnych z pozoru informacji. Marzy mi się jej komentowana edycja…
Wspaniałym portretem Krzysztofa Kozłowskiego są jego rozmowy z Michałem Komarem („Historia z konsekwencjami”, 2009), polecam też grubaśny tom pod redakcją Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetki zatytułowany „Obywatel KK, czyli Krzysztofa Kozłowskiego zamyślenia nad Polską” (2011). „Książka do pisania”, przygotowana przez córkę „Obywatela KK”, jest zgodnie z regułami serii skromniejsza: fragmenty tekstów i wypowiedzi Kozłowskiego, sporo miejsca dla czytelnika, by mógł notować swoje uwagi albo coś jeszcze wkleić.
No i zdjęcia. Od portretu trzech chłopców – Stefana, Krzysztofa i Tomasza – w rodzinnym majątku w Przybysławicach, przez wojenne wakacje z siostrami Zachwatowiczównymi, redakcję „TP” z Turowiczem, kampanię wyborczą 1989 roku po osiemdziesiąte urodziny. Kilka miesięcy później przyszła nagła choroba i równie nagła utrata wzroku. Znoszona z heroizmem, o którym trudno mówić nawet dzisiaj. Wolę patrzeć na te zdjęcia – z gór, za redakcyjnym biurkiem, z Andrzejem Wajdą w parku w Goszycach. I na uśmiech Krzysztofa, który nieoczekiwanie rozświetlał jego marsową minę. ©℗

KRZYSZTOF KOZŁOWSKI. KSIĄŻKA DO PISANIA, Wybór tekstów i fotografii Anna Kozłowska-Kalbarczyk. Wydawnictwo Austeria, Kraków-Budapeszt-Syrakuzy 2021, ss. 192.