Uratuj swoją emeryturę

Wbrew temu, co podkreśla premier, ZUS nie jest bezpieczniejszą od OFE przystanią dla środków przyszłych emerytów. Zwłaszcza młodszym powinno zależeć, by ich pieniądze były inwestowane na giełdzie.

07.09.2013

Czyta się kilka minut

Rząd chce przełożyć gigantyczne pieniądze z jednej do drugiej kieszeni tych samych spodni – tak na pierwszy rzut oka wygląda ogłoszona właśnie przez premiera reforma systemu emerytalnego. Pieniądze Polaków, które fundusze emerytalne zainwestowały w obligacje Skarbu Państwa, mają teraz zostać przeniesione na wirtualne konta w ZUS. W obu przypadkach jest to dług państwa wobec przyszłych emerytów w łącznej wysokości 150 mld zł. Istota reformy polega jednak na tym, że ta księgowa sztuczka zmniejszy dług publiczny Polski o około 15 proc., bo zobowiązania ZUS nie są wliczane do statystyk.

Majstersztyk? Księgowy na pewno. Zabieg na krótką metę pomoże też – przynajmniej na papierze – finansom publicznym. Bezpodstawne jest natomiast stwierdzenie, że reforma zapewni większe bezpieczeństwo środków na przyszłe emerytury. Jeszcze większym kłamstwem jest to, że dzięki temu będą one wyższe.

SPADKI NA GIEŁDZIE?

Na całe szczęście rząd nie dobrał się na razie do pieniędzy, które OFE mają zgromadzone w akcjach spółek. Nie znaczy to jednak, że reforma nie będzie miała negatywnego wpływu na wyniki OFE w tym segmencie inwestycji. Widać było to już w ostatnich dniach, gdy giełda notowała gigantyczne spadki. Stało się tak, dlatego że w sprawie przyszłości OFE wciąż jest bardzo wiele niewiadomych.

Po pierwsze, zgodnie z zapowiedzią rządu do ZUS mają trafić środki z obligacji według wyceny na koniec ubiegłego roku. – Problem w tym, że ta wartość się do dzisiaj zmieniła i różnica to około 10 mld zł – szacuje Paweł Cymcyk z Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych ING. – Istnieje obawa, że na jej pokrycie OFE będą musiały sprzedawać akcje i stąd ostatnie spadki na giełdzie.

Po drugie, reforma zakłada, że na 10 lat przed przejściem na emeryturę OFE przekażą jedną dziesiątą środków klienta do ZUS. Z każdym rokiem będą dorzucać kolejne 10 proc. Uzasadnienie jest takie, że dzięki temu przyszłym emerytom uda się uniknąć ryzyka związanego z niespodziewanym spadkiem wyceny akcji i tym samym ich świadczeń. Znów jednak diabeł tkwi w szczegółach. Ponieważ pierwsze osoby zaczną już lada dzień przechodzić na emerytury z ZUS i OFE, to skala wyprzedaży akcji może być znacznie większa. O ile? Tego na razie nie można dokładnie oszacować i tym również można tłumaczyć spadki na rynku akcji.

A skoro spadki, to będą one widoczne również w wynikach OFE. Czy trzeba czegoś więcej, by zniechęcić ludzi do drugiego filaru i skłonić ich, jak chce rząd, do przejścia do ZUS?

BEZ POWROTU

Wiele osób z pewnością nawet nie zada sobie tego pytania. Nie złożą odpowiedniej deklaracji w ZUS, a to oznacza, że automatycznie zrezygnują z OFE. Ich akcje nie zostaną od razu sprzedane, ale składki już w całości będą trafiać do ZUS. Jeżeli jednak zdecydują się na pozostanie w OFE, to miesięcznie będzie tam trafiać 2,92 proc. ich wynagrodzenia brutto.

Co wybrać? Wydaje się, że odpowiedzią na to pytanie powinno być słowo, które jest jedną z podstaw przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji o ulokowaniu swoich oszczędności. A mianowicie: dywersyfikacja. Sprowadza się ono do dość banalnego, ale jednocześnie trafnego stwierdzenia, że nigdy nie należy wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka. Idąc tym tropem, warto zastanowić się, czy na pewno chcemy, by jedynym gwarantem przyszłej emerytury był ZUS, w którym istnieją tylko wirtualne zapisy, a sama instytucja w przyszłości zmierzy się z potężnymi problemami demograficznymi.

Retoryka używana przez premiera, że ZUS daje zgromadzonym tam środkom większe bezpieczeństwo niż OFE, jest kompletnie błędna. Nie chodzi tu tylko o dyskusję na temat tego, jaką realną wartość mają zapisy na kontach w ZUS. Argumentem nie do zbicia jest przede wszystkim to, że pieniądze w OFE są realne choćby z tego względu, że podlegają dziedziczeniu. Oznacza to, że jeżeli klient OFE umiera przed przejściem na emeryturę, to jego środki trafią w ręce spadkobierców, a nie zostaną pochłonięte przez system. ZUS takiego komfortu nie daje.

Ale nawet gdy słowa premiera były słuszne i tak nie zmienia to faktu, że w inwestowaniu nie wolno mieć zaufania tylko do jednej instytucji. Poza tym, skoro ZUS ma zapewnić bezpieczeństwo oszczędności, to kto zapewni ich większą zyskowność, a więc i potencjalnie wyższe emerytury? Tego bez ryzyka zrobić się nie da, a ktokolwiek twierdzi inaczej, dowodzi braku podstawowej wiedzy na temat inwestowania.

Dlatego pozostanie w OFE wydaje się lepszym rozwiązaniem, zwłaszcza dla osób młodszych. Gdy ma się przed sobą jeszcze 30 czy 40 lat do emerytury, ryzyko inwestowania w akcje znacznie spada. Poza tym jest to na tyle długi okres, że ewentualną rezygnację z OFE będzie można rozważać nawet potem, mając świadomość, że będzie to bilet w jedną stronę i z ZUS zrezygnować już nie można. Z kolei osoby starsze, które w ostatnich latach zgromadziły już część środków w części akcyjnej OFE, mogą rozważyć przejście do ZUS.

Na razie trudniej o bardziej szczegółowe odpowiedzi. Nie wiemy bowiem, jakie ostatecznie skutki wywoła reforma systemu emerytalnego. Wszystkie jego elementy są przecież ze sobą ściśle powiązane, np. wysoka liczba rezygnacji z OFE spowoduje spadek wartości środków płynących na giełdę, a więc teoretycznie również niższe wyceny akcji. Możemy założyć, że tak drastyczne cięcie w systemie, które zapowiedział rząd, spowoduje również, iż część mniejszych funduszy po prostu zniknie z rynku, a ich klienci zostaną przejęci przez konkurencję. Jaka będzie tego skala, też nie wiadomo.

LICZYĆ NA SIEBIE

W tej sytuacji na miejscu jest stwierdzenie, że gdy chcemy zadbać o spokojną starość, to możemy liczyć wyłącznie na siebie. Bez względu na to, czy emeryturę będziemy dostawać z ZUS, czy z OFE, i tak będzie ona niższa od naszych ostatnich wynagrodzeń. Pokazuje to szereg symulacji i kalkulatorów emerytalnych. A co za tym idzie, by zapewnić sobie komfort psychiczny na starość, trzeba odkładać pieniądze na własną rękę. Wcale nie musimy się tu zdawać na cieszące się i tak małą popularnością Indywidualne Konta Emerytalne.

Zabezpieczeniem mogą być chociażby lokaty bankowe, akcje i obligacje dużych i renomowanych spółek czy też ziemia. Wszystko zależy od naszego podejścia do ryzyka i rzecz jasna możliwości finansowych. Jednak zdawanie się w przyszłości tylko na ZUS i OFE może skończyć się przykrą niespodzianką.


ŁUKASZ PAŁKA jest analitykiem portalu finansowego Money.pl. Stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2013