Rząd wskoczył na wzrostową falę

Hossa w polskiej gospodarce trwa w najlepsze. Po okresie ubiegłorocznego mocnego spowolnienia teraz widać wyraźne odbicie. To ono na razie pozwala rządowi prowadzić kosztowną politykę

15.05.2017

Czyta się kilka minut

Wystąpienie premier Beaty Szydło. Warszawa 21.04.2017 r. / /  Fot. Bartosz Krupa/East News
Wystąpienie premier Beaty Szydło. Warszawa 21.04.2017 r. / / Fot. Bartosz Krupa/East News

Eksplozja aktywności w budownictwie”, „Imponujące dane o produkcji”, „Budownictwo ożyło, konsumenci też nie próżnują” – to tylko niektóre nagłówki komentarzy ekonomistów z instytucji finansowych, które w ostatnich tygodniach trafiły na skrzynki mailowe dziennikarzy finansowych.

Tak zgodnych opinii i sporego optymizmu wśród ekspertów nie było widać już od dawna. Tym bardziej, że swoje „trzy grosze” dorzucają też zagraniczni analitycy z agencji ratingowych – tych samych, które jeszcze rok temu straszyły obniżeniem wiarygodności Polski w oczach globalnych inwestorów.

Skąd taka nagła zmiana? – Największe obawy o kondycję gospodarki wynikały w ubiegłym roku z tego, że przedsiębiorstwa wstrzymywały się z nowymi inwestycjami – mówi Paweł Radwański, główny ekonomista Raiffeisen Bank Polska. – Wpłynęła na to zarówno niepewność polityczna na świecie związana m.in. z Brexitem czy wyborami w USA, ale także sytuacja wewnętrzna w Polsce. Nie było pewności, jaką politykę gospodarczą będzie prowadził rząd. A przecież pojawił się niepokój o niezależność banku centralnego, czy pomysł kosztownego przewalutowania kredytów frankowych. Gdyby do tego rzeczywiście doszło, banki zapewne spowolniłyby akcję kredytową dla firm. Teraz widać, że większość czynników, które budziły lęk, jest już za nami – uważa ekonomista.

Inwestycje wreszcie się budzą

Najbardziej zaskakująca dla obserwatorów polskiej gospodarki może wydawać się postawa agencji ratingowych. Pod koniec kwietnia Moody’s podwyższył prognozę wzrostu gospodarczego w Polsce do 3,1 proc. w 2018 r. z wcześniejszych 2,8 proc. Dla analityków był to dość jasny sygnał, że kolejny rating będzie dla nas pozytywny. I tak się też stało. W ostatni piątek agencja Moody’s podała, że zmienia perspektywę ratingu z negatywnej na stabilną. Warto przypomnieć, że decyzja ta zapadła po roku od cięcia perspektywy do negatywnej.

Mniej pesymizmu pokazali też ekonomiści z agencji S&P – oceny co prawda nie podnieśli, ale w ich komentarzu czytamy, że „przyspieszenie wzrostu gospodarczego w 2017 roku uchroni finanse polskiego rządu przed znaczącym pogorszeniem, pomimo istotnych wydatków socjalnych, obniżenia wieku emerytalnego oraz ciągłej niepewności politycznej”. A warto przypomnieć, że jeszcze na początku ubiegłego roku ci sami analitycy wywołali rynkową panikę, tnąc oceną naszego kraju.

A skoro zagraniczne „wyrocznie” patrzą na Polskę przychylniejszym okiem, to aktywniejsi są też zagraniczni inwestorzy. Widać to w umocnieniu polskiej waluty, a także w giełdowych wzrostach, dodatkowo napędzanych przegraną Marine Le Pen we Francji, a więc przekonanie, że Unia Europejska się nie rozpadnie.

Doskonałej atmosfery wśród ekonomistów nie próbuje nawet psuć Bank Światowy – ta instytucja podniosła właśnie prognozę wzrostu PKB w Polsce w 2017 r. do 3,3 proc. z wcześniejszych 2,8 proc. – Polska gospodarka po spowolnieniu w 2016 r. znów przyspiesza, ponieważ ruszyły inwestycje finansowane ze środków unijnych i rośnie konsumpcja prywatna – mówi Carlos Piñerúa, przedstawiciel Banku Światowego na Polskę i kraje bałtyckie.

Do inwestycji dodatkowo powinny zachęcać przedsiębiorców wciąż rekordowo niskie stopy procentowe w Polsce. Dzięki nim kredyty są tanie, a trzymanie środków na bankowych lokatach się nie opłaca. Ekonomiści zakładają, że taka sytuacja jeszcze potrwa. Rada Polityki Pieniężnej w tym roku raczej na pewno nie zdecyduje się na podwyżki. Pierwszej można spodziewać się dopiero na przełomie pierwszego i drugiego kwartały 2018 r. Najpewniej zapoczątkuje ona serię dwóch/trzech podwyżek.

Nikt nie chce oszczędzać

Wyraźnie widać, że ekonomiści są pod ogromnym wrażeniem tego, co dzieje się obecnie w przemyśle, a przede wszystkim w branży budowlanej. Nie chodzi tylko o „rozgrzany” rynek deweloperów mieszkaniowych. Główny Urząd Statystyczny wskazał, że marcu wreszcie widoczne było odbicie również w budownictwie infrastrukturalnym. W efekcie produkcja w budownictwie była w marcu o 17,2 proc. wyższa w porównaniu do tego samego miesiąca 2016 r. wobec spadku z lutego o 5,4 proc. r/r. Wynik jest bardzo dobry, nawet jeżeli zweryfikuje się go o tzw. czynniki sezonowe.

Ekonomiści z Credit Agricole wskazują, że w kolejnych miesiącach utrzyma się silne ożywienie w budowlance, bo będą rosły wpływy ze środków unijnych oraz publiczne nakłady na infrastrukturę. Chociaż dopiero czas pokaże, czy ich prognozy się sprawdzą, to oczekiwania już teraz są bardzo wysokie.

Jak pokazują dane, optymizmu nie brakuje też samym Polakom. Mocnym wsparciem dla PKB pozostaje to, że nie szczędzimy pieniędzy na wydatki w sklepach. W marcu sprzedaż detaliczna była o 7,1 proc. wyższa niż przed rokiem (i to już po skorygowaniu wyniku o wpływ inflacji) – bardzo wyraźnie rośnie sprzedaż odzieży, obuwia, a także sprzętu elektronicznego. Ekonomiści dopatrują się powodów tej sytuacji nie tylko w niezłej sytuacji na rynku pracy (bezrobocie na poziomie 7,7 proc. w kwietniu), ale także w programie 500+, który bynajmniej nie skłonił rodziców do większych oszczędności.

– Program 500+ przynajmniej na razie nie jest finansowany przez rosnące zadłużenie, a jednocześnie pomaga rozkręcać konsumpcję. To pozytywnie wpływa na polską gospodarkę. Przynajmniej do czasu, gdy koniunktura będzie sprzyjać finansom państwa – podkreśla Paweł Radwański.

Nie ma co liczyć na niższe podatki

Program 500+, który od dawna budzi sporo kontrowersji, z jednej strony stał się wyraźnym wsparciem dla konsumpcji. Z tym faktem nie ma co dyskutować. Z drugiej – przez krytyków jest podawany jako główny przykład rządowego rozdawnictwa, finansowanego m.in. z nowych zobowiązań nałożonych m.in. na banki.

Dla Mateusza Morawieckiego powinno być jednak jasne to, że utrzymanie się poniżej progu 3 proc. w relacji deficytu sektora finansów publicznych do PKB to „być albo nie być” dla polskiej wiarygodności w ocenie zagranicznych inwestorów i agencji ratingowych.

Mocniejszy PKB pomaga więc wypełnić to zadanie, a dodatkowo resort finansów upatruje klucza do sukcesu w walce z „szarą strefą” i tym samym w poprawie ściągalności podatku VAT. Dane na temat wykonania budżetu w marcu pokazują, że wpływy z podatku VAT wyraźnie rosną. Zdaniem ekonomisty Raiffeisen Bank Polska w całym 2017 r. będą one o około jedną dziesiątą wyższe od 2017 r.

– To dobry sygnał dla inwestorów i agencji ratingowych. Rząd trafił w okres dobrej koniunktury, a dodatkowo nie zdecydował się na ryzykowne pomysły jak wspomniane przewalutowanie kredytów. Mam wrażenie, że również sam minister Mateusz Morawiecki ma świadomość, że trzeba szukać oszczędności, by finanse publiczne wytrzymały w okresie gospodarczego spowolnienia – podkreśla Paweł Radwański.

I podczas gdy nowo powołana Krajowa Administracja Skarbowa ma poprawić wyniki budżetu, to Polacy na razie nie mają co liczyć na spadek samych stawek podatkowych. A przecież nowe stawki VAT po podwyżce z 2011 r. miały obowiązywać przez 3 lata. Później ówczesny minister finansów Mateusz Szczurek mówił o powrocie do starego poziomu od 2017 r. Obecna sytuacja pokazuje, że i tej zapowiedzi nie należało traktować poważnie.

Autor jest dziennikarzem ekonomicznym portalu Money.pl.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2017