Uczyliśmy się odwagi od Rosjan (PL)

Henryk Wujec: Zawsze wierzyłem, że w Rosji istnieje odważny, humanistyczny nurt. Zanim w Polsce powstała opozycja, Rosjanie mieli samizdaty, manifestowali na Placu Czerwonym przeciwko agresji wojsk Układu Warszawskiego w 1968 r. w Czechosłowacji.

04.10.2011

Czyta się kilka minut

Joanna Kotowicz: Po czterech latach przerwy na Kreml wraca Władimir Putin. Wstrzyma on proces modernizacji, zapowiedziany w 2009 r. przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa?

Henryk Wujec: Wygląda na to, że panowie umówili się na zamianę stanowisk. To pokazuje, że ze sobą współpracują. Wprawdzie między nimi mogą pojawić się pewne różnice, ale w istocie prowadzą wspólną, przemyślaną politykę. Nie sądzę, by Putin zmienił coś w kwestii realizacji programu modernizacji Rosji. Zapewne proces ten będzie realizowany tak samo jak obecnie, tzn. największa uwaga i nakłady finansowe będą koncentrowały się na rozwijaniu i wykorzystywaniu nowoczesnych technologii, częściowo także na usprawnianiu procesów gospodarczych. W tych dziedzinach postęp jest widoczny, dzięki nim Rosja chce zaznaczyć swoją obecność w światowej rywalizacji.

Modernizacja, rozumiana w kategoriach systemu demokratycznego, nie postępuje, a nawet nastąpił regres. Rosyjskie władze stosują pozory demokracji w postaci udawanych wyborów. Tak będzie zarówno podczas grudniowych wyborów parlamentarnych, jak i przyszłorocznych prezydenckich.

Co uważa Pan za przejaw tego "cofnięcia"? Zamianę stanowisk Miedwiediewa z Putinem oraz pewność co do wygranej obu polityków na kilka miesięcy przed wyborami?

To przykład pokazujący "udawaną demokrację" w Rosji. Te wybory są inscenizacją, sztuką teatralną, którą rosyjskie władze odgrywają na potrzeby świata. W tej grze wiadomo, kto wygra, a kto przegra. Dlatego poziom demokracji, jeśli chodzi o funkcjonowanie podstawowych mechanizmów, jest dużo niższy niż np. na Ukrainie. Rosjanie mogliby sobie darować te wybory i dużo by zaoszczędzili dzięki rezygnacji z tej inscenizacji.

Rosja ma szansę na demokratyzację w pełnym znaczeniu tego słowa?

Dopóki Rosją będzie rządził "tandem", o żadnym autentycznym procesie demokratyzacji nie może być mowy. Trzeba czekać, aż minie ich epoka. Wtedy do władzy dojdzie pokolenie młodych, wykształconych ludzi, gotowych na odważne reformy. Grono ludzi sprzeciwiających się autorytarnej władzy istnieje i będzie się powiększać. Ważna jest zmiana świadomości, która będzie następować m.in. dzięki modernizacji technologicznej, rozwojowi internetu. Zmiana się dokona, ale ten proces potrwa długo.

Zawsze wierzyłem, że w Rosji istnieje odważny, humanistyczny nurt. Zresztą jako opozycja w dużym stopniu uczyliśmy się odwagi od Rosjan. Zanim w Polsce powstała opozycja, Rosjanie już mieli podziemne wydawnictwa, czyli samizdaty, odważnie manifestowali na Placu Czerwonym przeciwko agresji wojsk Układu Warszawskiego w 1968 r. w Czechosłowacji.

Warto też zwrócić uwagę, że w momencie przejmowania władzy przez Putina z rąk Borysa Jelcyna w społeczeństwie istniało poczucie zagrożenia rozpadem gospodarczym, a być może nawet i państwowym. Nowy prezydent zapewnił stabilizację, dał poczucie bezpieczeństwa, co zaprocentowało wysokim poparciem. Putin tak umocnił się w strukturach władzy, że nawet nie mając powszechnego poparcia, panuje nad sytuacją i uniemożliwia powstawanie opozycyjnych partii.

A może starsze pokolenie Rosjan nie chce zmian, bo tylko konserwacja obecnego systemu może zapewnić Rosji pozycję supermocarstwa? Może nostalgia jest silniejsza?

Nostalgia imperialna wciąż jest silna wśród Rosjan, zwłaszcza tych, którzy pamiętają Wielką Wojnę Ojczyźnianą. Rosjanie gotowi są poświęcić wiele, by wzmocnić mocarstwowość. Po objęciu władzy przez Putina wielu ludzi miało satysfakcję, że znowu Moskwa zaczyna się liczyć na świecie i dyktować warunki sąsiadom. Dobrym przykładem jest Ukraina i chęć podporządkowania jej przez Rosję politycznie, a także gospodarczo. Niektórzy wciąż uważają, że Ukraina jest częścią Rosji. Putin na tej nostalgii gra i zdobywa społeczne poparcie.

Wielu europejskich polityków i ekspertów przekonuje, że rosyjska modernizacja jest fikcją, istnieje tylko "na papierze". Zgodzi się Pan z tym poglądem?

Polska odzyskała wolność w 1989 r., ale do Unii Europejskiej przystąpiła w 2004 r. To długi czas i w pewnym momencie było widać zniecierpliwienie Polaków. Proces jednak cały czas trwał. Wdrażanie norm i reform unijnych szło lepiej, czasami gorzej, ale postępowało, ponieważ byliśmy zdeterminowani.

W Rosji tego nie widać. Władze rosyjskie nie chcą zmian. Pójście drogą demokracji oznaczałoby ograniczenie władzy i przywilejów. Wtedy musieliby się liczyć z głosem innych opcji politycznych. A to najmniej ich interesuje.

Zapowiedzi Miedwiediewa o modernizacji to tylko retoryka władz skierowana na zewnątrz?

Tak, ale chodzi też o pokazanie społeczeństwu rosyjskiemu, że podejmowane są wysiłki na rzecz zmian. Zawsze znajdą się naiwni, którzy w to uwierzą. Jest to propaganda. Różnice między Putinem a Miedwiediewem z pewnością istnieją, ale w istocie realizowany jest model władzy utworzony przez obecnego premiera.

Czy Unia Europejska realnie może zaangażować się w przyspieszenie rosyjskiej transformacji?

Unia powinna reagować w sytuacjach drastycznego naruszania wartości demokratycznych. Wiadomo, że wybory będą fikcją - mimo że trudno będzie to udowodnić, trzeba powiedzieć prawdę.

Rosja wywiera także presję gospodarczą i polityczną na Estonię i Litwę. Jest to wprawdzie związane z dążeniem do poprawy sytuacji mniejszości rosyjskiej, ale zarazem wykorzystywane jako pretekst do wywierania nacisków na rządy tych krajów. Gdy Rosja łamie zasady przyjęte w relacjach międzynarodowych, np. przeprowadzając cyberatak na Estonię, unijni politycy powinni reagować. Unia nie może milczeć w takich wypadkach, bo to ośmiela Rosję.

Oprócz tego, ważne jest także rozwijanie dobrych relacji gospodarczych z Rosją, bo to wiąże partnerów i ogranicza szkodliwe działania Moskwy.

W tym kontekście istotne jest zwrócenie uwagi na społeczeństwo. Tak jak bibuła nasiąka powoli atramentem, tak również społeczeństwo rosyjskie mając stałe kontakty ze społecznością Wspólnoty będzie nasiąkać ideami wolnościowymi, demokratycznymi. Ten proces wzajemnego przenikania się powinien być otwarty, ponieważ ułatwi przemiany społeczeństwa rosyjskiego. Ważne jest, by nawiązywanie kontaktów następowało niezależnie od woli wielkich przywódców. Trzeba działać na rzecz współpracy w ramach m.in. organizacji pozarządowych czy samorządów. Wzajemne dzielenie się doświadczeniami jest najlepszą metodą wybijania się na demokrację.

U nas to zadziałało dzięki częściowemu otworzeniu granic w latach 70. Można było wówczas jeździć np. do Szwecji, z czego również i ja korzystałem. Widziałem wielu Polaków, którzy wyjeżdżali i podpatrywali, jak funkcjonuje wolność słowa w innych krajach. Ta otwartość w stosunku do rosyjskiego społeczeństwa będzie korzystna. Dobrym krokiem w tym kierunku jest objęcie całego obwodu kaliningradzkiego bezwizowym małym ruchem granicznym. Jeśli tam się uda, uda się też w innych regionach Rosji.

Dlaczego Unia nie reaguje na naruszanie wartości demokratycznych i praw człowieka? Po ponownym skazaniu Michaiła Chodorkowskiego świat demokratyczny milczał.

Przykład Białorusi pokazuje, że Unia ma mały wpływ na blokadę działań niedemokratycznych, obronę osób brutalnie prześladowanych. W przypadku Chodorkowskiego, reakcja opinii publicznej była słaba, bowiem władze rosyjskie użyły pretekstu gospodarczego do prześladowania politycznego.

Henryk Wujec jest doradcą prezydenta Bronisława Komorowskiego, dawnym antykomunistycznym działaczem społeczno-politycznym. Działalność społeczną rozpoczął w 1962 r. jako członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Współpracownik i członek Komitetu Obrony Robotników, redaktor podziemnego pisma "Robotnik", jeden z założycieli Solidarności. Po wprowadzeniu stanu wojennego więziony w latach 1981-1984 i 1986. Uczestnik obrad Okrągłego Stołu w zespole ds. pluralizmu związkowego.

Joanna Kotowicz jest dziennikarką Polskiej Agencji Prasowej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2011