Czy Rosję czeka trzęsienie ziemi?

Paweł Kazarin, rosyjski publicysta: Rok 2015 będzie kluczowy. Spada rubel, spadają dochody ludzi. Rząd będzie ciąć wydatki, kraj ugrzęźnie w izolacji, zacznie się „wojna na górze”.

06.12.2014

Czyta się kilka minut

Wartość rosyjskiej waluty z dnia na dzień jest coraz niższa. Moskwa, 3 grudnia 2014 r. / Fot. Pavel Golovkin / AP / EAST NEWS
Wartość rosyjskiej waluty z dnia na dzień jest coraz niższa. Moskwa, 3 grudnia 2014 r. / Fot. Pavel Golovkin / AP / EAST NEWS

ANNA ŁABUSZEWSKA: Rosja znalazła się w strefie gwałtownych turbulencji. Agresja wobec Ukrainy, gniewny ton wobec Zachodu, przykręcanie śruby w kraju: to próba utrzymania się Putina przy władzy za wszelką cenę czy świadectwo tego, że Rosja pretenduje do roli światowego mocarstwa?

PAWEŁ KAZARIN: W Rosji powszechny jest pogląd, że ukraiński Majdan był operacją specjalną Zachodu przeciw Federacji Rosyjskiej. Dla ludzi tak myślących aneksja Krymu nie była aktem agresji, lecz odpowiedzią na „agresję” Zachodu przeciw Rosji. Dziś rosyjskie społeczeństwo dzieli się więc na tych, którzy uważają, że to Moskwa jako pierwsza przekroczyła granice tego, co dopuszczalne – oraz na tych, którzy sądzą, że Kreml jedynie „wyprowadził cios w odpowiedzi na agresję”. Pierwsza grupa stanowi absolutną mniejszość. Ponadto trzeba wziąć pod uwagę, że w Rosji powszechnie uważa się, iż Ukraina jest nie tyle suwerennym państwem, co „polem bitwy” między Moskwą z jednej strony oraz USA i Unią z drugiej. Rosjanie do dziś uważają byłe republiki Związku Sowieckiego za „swoje” i nie dopuszczają możliwości ich dryfu w stronę Zachodu. W takim myśleniu słupy graniczne są sprawą umowną, można je lekceważyć.

Na ile aneksja Krymu zmieniła wewnętrzną politykę Rosji?

Zmieniła ją całkowicie. Wydarzenia z wiosny 2014 r. określiły spis najważniejszych problemów politycznych. Dziś każdemu opozycyjnemu politykowi w Rosji zadaje się wprost pytanie: „Czyj jest Krym?”. Jeśli odpowie, że ukraiński, to w wyborach nikt w Rosji na niego nie zagłosuje. Ale jeśli odpowie, że Krym należy do Rosji, to na Zachodzie nikt nie poda mu ręki. Dla Kremla cała „krymska wiosna” to swego rodzaju komunikat: że Rosja chce wrócić do roli światowego supermocarstwa. Ale cały ciąg działań naszych władz pokazuje, że w Moskwie nie rozumieją, jakie zasady w polityce światowej muszą pozostać nienaruszone, gdzie jest „czerwona linia”. W rezultacie działania Kremla prowadzą do izolacji Rosji i osłabienia jej gospodarki.

Jeszcze niedawno byliśmy świadkami próby włączenia się Rosji do konkurencji ze światowymi mocarstwami pod innymi hasłami. Prezydentura Dmitrija Miedwiediewa głosiła konieczność modernizacji. Czy to był tylko balon próbny? Na Zachodzie wielu wiązało z Miedwiediewem duże nadzieje.

Cała retoryka Miedwiediewa od początku była imitacją. Nie wystarczy zbudować jeden ośrodek naukowy w rodzaju Skołkowa, by zmodernizować kraj [w 2010 r. ówczesny prezydent Miedwiediew zapowiedział, że w tej miejscowości pod Moskwą powstanie rosyjska „Dolina Krzemowa”: kompleks naukowo-technologiczny – red.]. Modernizacja zakłada obniżenie zbyt wysokiego poziomu kontroli państwa, stworzenie dróg awansu społecznego, rozmontowanie państwowego monopolu, stworzenie przejrzystej gospodarki, opartej na zasadach wolnej konkurencji. Tymczasem przez całą prezydenturę Miedwiediewa Rosja pozostawała krajem o gospodarce surowcowej.

Czy mogło być inaczej?

Nie sądzę. Jako prezydent w latach 2008-12, Miedwiediew miał za zadanie jedynie „grzać tron” do czasu powrotu Putina, wówczas występującego w roli premiera. Wszystkie inicjatywy polityczne Miedwiediewa były jedną wielką imitacją. Jego zadaniem nie było przeobrażenie kraju. A nawet gdyby takie zadanie zostało postawione, to Miedwiediewowi i tak nie pozwolono by go wykonać. Z prostego powodu: obecna struktura rosyjskiej gospodarki stanowi fundament rosyjskiego reżimu politycznego.

Na czym polega dziś kurs Putina? Czy to, co on proponuje, można – jak twierdzą niektórzy – nazwać „prawosławnym konserwatyzmem”?

Polityka Putina to próba odwrócenia historii, zmiany jej biegu, przeskoczenia roku 1991, gdy przestał istnieć ZSRR. Retoryka „prawosławnego konserwatyzmu” jest śmiało eksploatowana. W tym ujęciu Rosja ma się korzystnie różnić od świata Zachodu – w czasach sowieckich analogiczną rolę odgrywała retoryka o budowie socjalizmu. Jednocześnie rosyjską gospodarką do tej pory zarządza tzw. liberalne skrzydło, czyli ludzie, którzy wiedzą, skąd się biorą pieniądze i w jakich warunkach gospodarka się rozwija, a w jakich zwija. Tylko patrząc na ostatnie posunięcia Kremla widzimy, że ta grupa nie ma wpływu na osoby, które podejmują decyzje. W przeciwnym razie nie bylibyśmy świadkami tego, jak Rosja robi wszystko, aby wobec niej zostały wprowadzone sankcje.

Ten „konserwatywny zwrot” jest odpowiedzią władzy na zapotrzebowanie zgłoszone przez konserwatywne społeczeństwo? Mówiąc prostym językiem: naród idzie za Putinem, czy Putin za narodem?

To ulica dwukierunkowa. Z jednej strony świadomość Rosjan jest nadal w znacznym stopniu imperialna, dlatego próby Rosji, by zachowywać się jak Związek Sowiecki, nie napotykają oporu w niższych warstwach. W tym sensie można powiedzieć, że Putin idzie za narodem. Z drugiej strony, rosyjskie społeczeństwo jest paternalistyczne. Przez pierwszą dekadę XXI wieku, którą w Rosji nazywa się „latami zerowymi”, obowiązywała tu niepisana umowa społeczna między elitami a resztą społeczeństwa: Rosjanie zrezygnowali z części swoich praw politycznych na rzecz stałego wzrostu dochodów. To się utrwaliło, inercja sprawia, że ludzie niejako z przyzwyczajenia ufają Władimirowi Putinowi i są przekonani, że tak jak wcześniej dzięki jego działaniom ich dochody będą rosnąć. W tym sensie można powiedzieć, że naród idzie za Putinem.

Co teraz?

Rok 2015 będzie bardzo ważny. Już teraz zmniejszają się dochody Rosjan, m.in. z powodu obniżenia kursu rubla. W tej sytuacji rząd będzie zmuszony ciąć wydatki budżetowe, wiele wskazuje na to, że pod nóż pójdą cele socjalne. Możliwe, że już w 2015 r. kwestie społeczne wyjdą na plan pierwszy: ludzi będzie interesować wzrost cen, zmniejszenie liczby szpitali i droższe kredyty, a nie Ukraina.

Czy społeczeństwo rzeczywiście jest skonsolidowane i zgodnie popiera Putina? I czy jest gotowe ponosić ofiary – nie tylko w sensie strat materialnych z powodu kiepskiej sytuacji gospodarczej, ale nawet pójść na wojnę?

Rosyjskie społeczeństwo nie jest jednolite. Linii podziałów jest kilka. Jedna leży między tymi, którzy wierzą, że społeczeństwo jest zdolne do samodzielnej organizacji i protestu przeciw skorumpowanej władzy, a tymi, którzy w każdym proteście widzą intrygi wrażych służb specjalnych. Druga linia podziału leży między tymi, którzy rozumieją pojęcie „prawo międzynarodowe”, a tymi, którzy uważają, że światem rządzi prawo silniejszego. Trzecia linia przebiega między tymi, którzy widzą, że wojna jest możliwa i są w stanie przewidzieć jej skutki, a tymi, którzy w wojnę nie wierzą, dlatego też nie widzą skutków aneksji Krymu i udziału Rosji w konflikcie na wschodzie Ukrainy.

Myślę, że obecna konsolidacja większości społeczeństwa potrwa do momentu, gdy problemy socjalne nie zmuszą Rosjan do zajęcia się bardziej przyziemnymi sprawami. Mówiąc inaczej: wydaje mi się, że gdy społeczeństwo poczuje na sobie realne ekonomiczne skutki aneksji Krymu, poparcie dla władz zacznie się kurczyć.

Czy możliwy jest Majdan pod murami Kremla? Czy propaganda telewizyjna jest w stanie zapewnić spokój i bezpieczeństwo „grupie trzymającej władzę”? Rosyjskie społeczeństwo różni się od ukraińskiego tym, że jest bardziej inercyjne. Poza tym w Rosji przez ostatnich kilkanaście lat świadomie i konsekwentnie niszczono wszystkie poziome kanały komunikacji. Władze chcą, by struktura komunikacji była tylko pionowa, a zatem podlegająca kontroli, aby ruch następował tylko na linii góra-dół. Ważną różnicą jest też to, że w Rosji jest o wiele więcej pracowników sfery budżetowej, czyli ludzi, którzy w ten czy inny sposób zależą od państwa i rządzącego reżimu. Oni będą bronić państwa i rządzącej ekipy do upadłego.

I jeszcze jedna ważna okoliczność: w Rosji istotną rolę odgrywają struktury siłowe. W razie jakichkolwiek masowych protestów Kreml bez wahania wyda rozkaz stłumienia ich siłą. Dlatego „rosyjski Majdan” wydaje mi się mało prawdopodobny.

Jeden z obserwatorów rosyjskiej polityki zaproponował kolegom dziennikarzom grę pod tytułem „Przepowiedz przyszłość Rosji emocjonalnie”. Emocjonalnie, a nie naukowo, bo – jego zdaniem – w obecnych warunkach metody naukowej analizy nie mają sensu: żadne tradycyjne narzędzia nie działają. Jaki Pan zakreśliłby intuicyjny scenariusz dla Rosji?

Rzeczywiście, tradycyjne narzędzia analizy naukowej nie działają dziś w Rosji, gdyż nie ma w niej instytucji, a politologia zajmuje się analizą poczynań instytucji państwowych. Tam, gdzie instytucji nie ma i gdzie o wszystkim decyduje określona grupa ludzi, tam nie ma miejsca na politologię. Jej miejsce zajmuje psychoanaliza...

...jaki więc byłby ten Pana scenariusz?

Rosja będzie coraz bardziej grzęznąć w międzynarodowej izolacji. Będą się pogłębiać problemy wewnętrzne, związane z pogarszającą się koniunkturą ekonomiczną i sankcjami. Skurczenie się budżetu sprawi, że zaostrzy się konkurencja między graczami, którzy zależą od budżetu. Zacznie się wewnętrzna wojna w łonie elity, prowadzona po cichu. Dotychczasowy konsensus istniejący wewnątrz elity zostanie naruszony. Narastać będą też sprzeczności między bogatymi regionami Rosji a regionami biednymi, dotowanymi z budżetu. Być może na skutek tych ruchów tektonicznych za jakiś czas zobaczymy zupełnie inną Rosję...


PAWEŁ KAZARIN (ur. 1983) jest rosyjskim publicystą. Współpracownik portalu Slon.ru, Agencji Informacyjnej Rosbałt, tygodnika „The New Times”, Radia Swoboda i ukraińskich mediów. Specjalizuje się w analizie politycznej relacji ukraińsko-rosyjskich. Urodził się i wychował na Krymie, od dwóch lat mieszka w Moskwie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2014