To już walka o życie

W ramach Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, uczniowie próbowali zmusić nas – czyli tych, którzy dziś okradają ich z ich wody, powietrza i ziemi – do rachunku sumienia i natychmiastowego działania. Tego ruchu nie da się już zatrzymać.

20.09.2019

Czyta się kilka minut

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny - Protest Tysięcy Miast, Leszno, 20 września 2019 r. / /  Fot. Witold Spisz/REPORTER
Młodzieżowy Strajk Klimatyczny - Protest Tysięcy Miast, Leszno, 20 września 2019 r. / / Fot. Witold Spisz/REPORTER

Demonstrowali na ulicach kilkudziesięciu polskich miast. Na całym świecie miejsc, w których młodzież upomniała się o swoje, były tysiące. Tego ruchu nie da się już zatrzymać. Jest w nim świeżość, siła, czysta społeczna energia, której nie wygeneruje dziś z siebie żadna partia czy ideologiczna frakcja. Tu naprawdę nie ma znaczenia, jakie kto ma poglądy w sprawie żołnierzy wyklętych, luki VAT-owskiej, kto jest lesbijką, heterykiem, wyborcą KO czy Konfederacji – to walka o życie dla następnego pokolenia ludzkości.

Czy nie jest przerażające, że doprowadziliśmy do sytuacji, w której o to w ogóle trzeba walczyć? Albo że o prawo do oddychania, picia, jedzenia – słowem: do rzeczy absolutnie podstawowych – muszą, wraz z rodzicami, walczyć ich dzieci. Najgorsze byłoby jednak dziś pogrążyć się w kolejnych rozliczeniowych debatach. Organizatorzy Młodzieżowego Strajku Klimatycznego są, właśnie z powodów metrykalnych, organicznie niezdolni do snucia historycznych rewindykacji. Szesnastolatki mają tylko przyszłość. Wzywają więc do działania, prezentują konkretne postulaty (wśród nich m.in. ogłoszenie przez rząd stanu kryzysu klimatycznego, powołanie przez Sejm sprawczej, a nie tylko doradczej Rady Klimatycznej, wprowadzenie tzw. priorytetu środowiskowego do mediów i edukacji). A ja zgadzam się z nimi w stu procentach: czas na jałowe pitolenie i hamletyzowanie nad tym, skąd wzięła się klimatyczna katastrofa (bo na paru prawicowych forach ktoś miał w tej sprawie wątpliwości), był dwie czy trzy dekady temu. Dziś, gdy dzień długu ekologicznego (umowna data, do której ludzkość zużywa zasoby Ziemi tak, że mogą się odnowić, a od którego po prostu kradnie je następnym pokoleniom) wypada dla Polski już 15 maja (dla całego świata – na początku sierpnia), trzeba powiedzieć jasno: nieuczynienie z naprawy relacji człowieka z jego środowiskiem „numeru jeden” wszelkich debat i programów oznacza zgodę na ludobójstwo.


KRYZYS KLIMATYCZNY – ZOBACZ SERWIS SPECJALNY >>>


Cieszę się z tego, że na młodzieżowym strajku w Warszawie obok haseł pokazujących, jak robić rewolucję nie rezygnując z luzu („Ziemia jest bardziej gorąca niż młody Leonardo Di Caprio”, „Ratujmy Ziemię – to jedyna planeta, na której jest piwo”), są i takie, które dowodzą, że MSK to nie grupa nakręconych przez Sorosa i inne lewactwo radykalnych oszołomów (jak próbują odmalować ich niektóre prorządowe media), lecz ludzie świadomi tego, z jakimi kosztami wiązać się będzie musiała postulowana przez nich zmiana. „Solidarni z górnikami, ale nigdy z kopalniami” – to hasło mogą wznieść tylko ludzie zdający sobie sprawę, że za odejście od węgla trzeba będzie zapłacić solidarną zrzutką na pomoc dla tych, którzy z węgla utrzymują dziś swoje rodziny. To oczywiste, że od węgla trzeba odejść. Równie oczywiste jest, że uratowanie w ten sposób moich dzieci nie może oznaczać wpędzenia w biedę dzieci górników. Analogiczną sytuację mamy z rolnictwem przemysłowym, a zwłaszcza z – coraz powszechniejszym w Polsce i mocno wspieranym przez rząd – przemysłowym chowem zwierząt rzeźnych, generującym olbrzymie straty dla środowiska (zużycie wody, koncentracja odpadów-odchodów, zepsucie jakości powietrza, emisja gazów cieplarnianych). Nie chodzi o to, by puścić wszystkich rzeźników i hodowców z torbami, lecz – znów solidarnie się na to zrzucając i ponosząc koszty związane ze zmianą naszych postaw (choćby tych przy sklepowej półce) – pokazać im, że potrzebujemy czegoś innego; że chętnie damy im pracę, kupując od nich inne produkty, inaczej organizując system produkcji żywności, który dziś zamiast żywić planetę, zabija ją.


CZYTAJ TAKŻE: Zrezygnowali z plastikowych słomek i sztućców, ale wiedzą, że ich indywidualne wybory nie zatrzymają globalnego ocieplenia. Licealiści zerwali się z lekcji, żeby na marszach w całej Polsce domagać się od polityków przeciwdziałania zmianom klimatu >>>


Nie da się wprowadzić ustawy, która sprawi, że od jutra wszystko będzie lepiej. Już dziś trzeba jednak zacząć przestawiać koło sterowe państwowej machiny, by za dziesięć lat zaczęła rzeczywiście płynąć w inną stronę. Żadna z polskich partii nie jest na to gotowa. PiS ma w swoim portfolio parę naprawdę niezłych proekologicznych pomysłów, ale nie wdroży ich przecież w życie, mając taką dogmatykę energetyczną czy rolniczą, jaką ma. Opozycja zna zaś tylko jedno zagrożenie dla ludzkości – rządy PiS – i konia z rzędem temu, kto z odpustowego koncertu życzeń, w jaki zamieniono program wyborczy KO, wyłapie spójną i konsekwentną odpowiedź na pytanie: co i jak zrobić, żeby rozdawane dziś 500 plus za 10-15 lat nie musiało być wydawane na powietrze i wodę.


CZYTAJ TAKŻE: Jeśli nie zaczniecie traktować poważnie klimatu, dzieci was rozliczą >>>>


W siedzibie ONZ w Nowym Jorku trwają w tych dniach rozmowy klimatyczne. Ciekaw jestem, czy prezydent Andrzej Duda, który będzie wtedy w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, zawita na którekolwiek z klimatycznych wydarzeń? Czy pokaże, że rozumie to, co rozumie już, jak pokazują badania, zdecydowana większość Polaków? To nie jest XVIII wiek, w którym powstawały ekscytujące nas dziś pojęcia lewicy i prawicy. To nie jest wiek XX, gdy walczyło się z systemem. Mamy wiek XXI, który jak na tacy podaje nam tematy w nowej rzeczywistości najważniejsze. Ktoś, kto wyśmiewa dziś Młodzieżowy Strajk Klimatyczny albo go nie docenia, mocno zdziwi się za parę lat, gdy w powyborczy poranek ze zdumieniem odkryje, że świat mu odjechał i że jego miejsce będzie od tej pory w muzeum. W szufladzie z napisem: „Nie zapobiegli nieszczęściu. Choć mogli”.  ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Polski dziennikarz, publicysta, pisarz, dwukrotny laureat nagrody Grand Press. Po raz pierwszy w 2006 roku w kategorii wywiad i w 2007 w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. Na koncie ma również nagrodę „Ślad”, MediaTory, Wiktora Publiczności. Pracował m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 39/2019