Szok grupowy

Zgłoszona w Sejmie przez koalicję PiS-Samoobrona-LPR propozycja tzw. grupowania list wyborczych - umożliwiająca przejście 5-procentowego progu partiom, które dostały mniej głosów - szokuje. Nie dlatego, że jest zgłaszana tuż przed jesiennymi wyborami, bo przecież PO robi to samo, przedstawiając swoją propozycję wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych. To źle, ale to już, niestety, poniekąd norma. Normą jest także to, że sejmowa większość chce poprawić swoją pozycję, majstrując przy regułach gry. Jednak naprawdę szokujący jest fakt, że proponowane zmiany będą mieć najpewniej efekty całkowicie odwrotne od zamierzonych - i tych szlachetnych, podawanych w uzasadnieniu, i tych cynicznych, całkiem otwarcie głoszonych potem w mediach.

24.07.2006

Czyta się kilka minut

Złagodzenie napięć między ugrupowaniami wszelkich zawieranych koalicji - uzasadnienie oficjalne zmian - byłoby korzystne. Jednak grupowanie list tylko napięcia zwiększy. Dotąd brały się one stąd, że w walce o wyborcze "łupy" najłatwiej było przejąć wyborców od politycznego sąsiada. Tego grupowanie nie zmieni, doda natomiast nowe źródło konfliktu: walkę o podział "łupów" w obrębie bloku stworzonego dzięki grupowaniu list. Głosy zdobywane przez poniekąd sojuszniczą listę będą po takiej zmianie w większym stopniu grozić stratą mandatu kandydatom pozostałych członków bloku, niż kandydatom "obcych" partii.

Grupowy zysk rządzącej koalicji jest przy tym wątpliwy. W wyborach samorządowych znaczna część głosów pada na lokalne komitety - często są one jednak zbyt słabe, by zdobyć istotną pozycję. Pogrupowane, mogą zagrozić ogólnopolskim partiom znacznie bardziej. Można się też spodziewać, że PO będzie na nie znacznie bardziej otwarta niż nieufny wobec samodzielności PiS. Można się też spodziewać, że część wyborców PiS, z mniejszym entuzjazmem odnoszących się do Samoobrony i LPR, nie zagłosuje na taki wspólny blok.

Jednak nawet jeśli grupowanie list nie zmienia równowagi sił między partiami, to na pewno wprowadza do naszego życia politycznego wiele złego: zaciemnia i tak już mętne reguły. Uderza także w partie polityczne, tworząc nowy impuls do rozłamów i taktycznych przegrupowań. Nie ma takiej perspektywy - nawet z punktu widzenia koalicji - w której byłaby to zmiana na lepsze.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Socjolog, publicysta, komentator polityczny, bloger („Zygzaki władzy”). Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Pracuje na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w zakresie socjologii polityki,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2006