Szło nowe

Książę dbał o zbawienie poddanych: za złamanie postu woje Chrobrego pozbawiali ich uzębienia. Ale rozkazem władcy można wyegzekwować obrzędy, nie wiarę.

29.04.2008

Czyta się kilka minut

Był rok 965, gdy książę Mieszko oddalił siedem małżonek - nazwanych przez XIII-wiecznego kronikarza Wincentego Kadłubka "nierządnymi nałożnicami", bo każdą noc spędzał z inną - i pojął czeską księżniczkę Dąbrówkę. Rok później do Mieszkowego państwa przybył Jordan, mnich benedyktyński, który ochrzcił Mieszka i jego otoczenie. Wkrótce Jordana czekało zadanie trudniejsze: chrystianizacja państwa.

Ciężką Jordan miał pracę

Mnich, w 968 r. mianowany biskupem misyjnym, nie działał bez strategii. Wypracowano ją w czasie misji prowadzonych prawie dwa stulecia wcześniej przez państwo Franków. Nawracanie zamykało się w dwóch etapach: wyrzeczenia się diabła (tj. niszczenia pogańskich miejsc kultu) i wyznania wiary. Doradca Karola Wielkiego, uczony Alkuin, wyróżnił tu trzy kroki: nauczanie prawd wiary, chrzest i nauka zasad życia chrześcijańskiego.

Z plemionami polskimi Jordan "ciężką miał pracę, zanim, zmordowany w wysiłkach, nakłonił je słowem i czynem do uprawiania winnicy pańskiej" - notuje współczesny wydarzeniom kronikarz niemiecki Thietmar. To lapidarne stwierdzenie nie oddaje rozmachu misji, na szczęście Thietmar więcej słów poświęcił działaniom Reinberna, pierwszego biskupa Kołobrzegu, który na początku XI w. chrystianizował Pomorze: "Niszczył i palił świątynie z posągami bożków i oczyścił morze, zamieszkałe przez złe duchy, wrzuciwszy w nie cztery kamienie pomazane świętym olejem i skropiwszy je wodą święconą".

Podobnie zapewne wyglądał pierwszy etap działań Jordana, który korzystać musiał z pomocy wojów Mieszka. Trudno bowiem zakładać, że ludność chętnie pozwalała sobie odebrać starych bogów. Wykopaliska w Płocku odkryły ponurą historię: na dzisiejszej Górze Tumskiej stał ogromny posąg plemiennego boga, obok ołtarz. Gdy do mieszkańców doszła wieść, że zbliża się orszak eskortujący księży, poprosili swego boga o pomoc: złożyli mu ofiarę z 12-letniej dziewczynki, której rozłupaną czaszkę znaleźli archeolodzy.

Chrzest na kilka tysięcy

Akcję misyjną Jordan zaczął zapewne w stołecznym Poznaniu. Następnie udawał się do kolejnych grodów, gdzie niszczył obiekty dawnej religii. Potem wkraczali misjonarze i nadchodził czas na masowy chrzest. Brak przekazów, jak wyglądał, wiemy jednak, że ówczesne przepisy kanoniczne przewidywały poświęcenie wody w źródle lub naczyniu umożliwiającym zanurzenie chrzczonego. Otto z Bambergu, który w XII w. prowadził misję na Pomorzu, kazał kopać doły; umieszczano w nich kadzie z wodą, a nad nimi rozpinano namioty, by nagość katechumena lub katechumenki nie budziła zgorszenia czy pożądania.

Chrzczeni musieli odbyć kąpiel, po czym biskup namaszczał ich i wysyłał do baptysterium: oddzielnie udzielano sakramentu mężczyznom, kobietom i dzieciom. Kandydat oddawał ubranie chrzestnym i wchodził do kadzi. Kapłan trzykrotnie zanurzał jego głowę, po czym namaszczał świętym olejem. Chrzestni wręczali katechumenowi białą szatę. Do chrztu stosowano również beczki, a obrzędu dokonywano także przez polanie wodą. Jednorazowo chrzczono do kilku tysięcy osób.

Misjonarze zostawali jeszcze jakiś czas i uczyli neofitów nowego sposobu życia. Podkreślali istotę święcenia niedzieli przez odpoczynek i udział w Mszy. Zabraniali kultywowania starych zwyczajów, zwłaszcza palenia zwłok. Kazali przestrzegać postów w piątki, przed Wielkanocą nie wolno było spożywać mięsa, jaj, mleka, serów, a także prowadzić wojen, sądzić się, a nawet współżyć z żoną.

Po odejściu misjonarzy miejscowy kapłan musiał zadbać o wybudowanie ołtarza i opiekę duszpasterską. Nad przestrzeganiem nowych obyczajów - szczególnie tych o charakterze publicznym - czuwało też wojsko. Książę poczuwał się do odpowiedzialności za zbawienie poddanych: za złamanie postu woje Chrobrego ciosami pięści czy drzewca włóczni pozbawiali delikwenta uzębienia. Surowo karano wielożeństwo. Za najcięższe grzechy - morderstwo, cudzołóstwo, świętokradztwo - należało odbyć publiczną pokutę, biczując się lub odbywając pielgrzymkę do któregoś z eremów lub (po 996 r.) do grobu św. Wojciecha.

Chrześcijański gwałt

Ochrzczeni poganie musieli radzić sobie ze zderzeniem znanego im świata magicznego z niezrozumiałym światem nowej wiary. Człowiek religijny zdaje się na wolę Bożą, ten o mentalności magicznej chce wykorzystać dla własnego dobra siły nadprzyrodzone. Wykorzenić tę mentalność nie było łatwo. Kapłan radził np., by zbierając zioła nie szeptać zaklęć, ale "Ojcze nasz". W rezultacie Modlitwa Pańska stawała się nową formułą czaru. Wierzono w magiczną moc konsekrowanej hostii: niektórzy wspinali się po zewnętrznej ścianie kościoła, byle zobaczyć ją przez okno w czasie Podniesienia.

Z przyjmowaniem chrześcijańskiej moralności nie lepiej było wśród elit. Gall Anonim, autor XII-wiecznej kroniki, opisuje, jak w 1017 r. Bolesław Chrobry najechał Ruś Kijowską, by pomścić zniewagę (książę Jarosław Mądry odmówił mu swej siostry za żonę). Chrobry, wkraczając na czele armii do Kijowa, miał rzec: "Tak jak w tej godzinie Złota Brama została ugodzona tym mieczem, tak następnej nocy ulegnie siostra najtchórzliwszego z królów (...). Jednakże nie połączy się z Bolesławem w łożu małżeńskim, lecz tylko jeden raz, jako nałożnica". Chrobry niewiele rozumiał z chrześcijańskiego miłosierdzia. Gall - benedyktyn, za którym stała formacja religijna kilku wieków - gwałtu nie potępił, a Chrobrego przedstawił jako wzór władcy i chrześcijanina.

Komunia neofity

Skutkiem zjazdu gnieźnieńskiego była cesarska zgoda (słabe papiestwo mogło najwyżej potakiwać) na utworzenie arcybiskupstwa w Gnieźnie oraz biskupstw w Kołobrzegu, Krakowie i Wrocławiu. Następcą Jordana w Poznaniu był niemiecki benedyktyn Unger. Nowi hierarchowie zabrali się do pracy.

Brakowało świątyń. Budowano je głównie w grodach, więc rzesze mieszkańców dzieliła od nich długa podróż. Dlatego nawet w XIV w.

w wielu miejscach chrześcijaństwo kojarzyło się jedynie z daninami i niezbyt jasnymi zakazami i nakazami.

Niewiele możemy powiedzieć o przebiegu Mszy św. w czasach pierwszych Piastów. Stół ofiarny ustawiano tak, by można było go otoczyć, a kapłan odprawiał najpewniej twarzą do ludu. Wierni śpiewali pieśni religijne, zazwyczaj w wierszowany sposób opowiadające o podstawach chrześcijaństwa. Kazań nie było (dopiero IV Sobór Laterański w 1215 r. zaleci tę formę duszpasterstwa). W X i XI w. ksiądz prawdopodobnie po czytaniach odmawiał z ludem formę spowiedzi powszechnej. Zawarto w niej to, co dziś nazywamy małym katechizmem: prawdy wiary, dekalog, uczynki miłosierdzia, grzechy główne i przykazania miłości.

Do Komunii przystępowano rzadko; wiązało się to z typowym dla średniowiecza lękiem przed profanacją Ciała Chrystusa. Nawet mnisi przyjmowali ją tylko raz w tygodniu; świeccy - rzadziej niż raz w roku. Zadowalano się komunią per mediatore: znakiem pokoju przekazanym przez kapłana, który spożył hostię.

Napływający duchowni przywozili tzw. penitencjały: księgi, które wyliczały grzechy i pokuty. Nie znano prywatnego rachunku sumienia: gdy wierny przychodził do spowiedzi, ksiądz odczytywał mu kolejne punkty, a zadaniem penitenta było określić, czy dany czyn popełnił. Wcześniej kapłan przepytywał go ze znajomości podstawowych modlitw.

Nie tylko świeccy mogli mieć kłopoty z taką wiedzą. Księża przygotowywali się do posługi, obserwując lokalnego plebana. By otrzymać święcenia, starczyło dowieść umiejętności czytania i pisania, śpiewu, znajomości Modlitwy Pańskiej i składu apostolskiego. Elitę duchownych tworzyli benedyktyni: byli misjonarzami, prowadzili kancelarię księcia. Ich pierwszy klasztor powstał w 1001 r. w Kazimierzu pod Szamotułami.

Trudno powiedzieć coś więcej o recepcji chrześcijaństwa wśród ludu; źródła dotyczą elit. Mamy tylko niewyraźne ślady. W 1017 r. wojsko cesarza Henryka II obległo Niemczę. Cesarz nie miał skrupułów przed korzystaniem z posiłków pogańskich Wieletów. Polscy obrońcy grodu wystawili przeciw nim krzyże.

Pogańska reakcja

Potęga tamtej Polski przeminęła wraz z Chrobrym. Jego syn, Mieszko II, zagrożony przez Niemców, Rusinów i żądnych władzy własnych braci, w 1031 r. uszedł do Czech, gdzie został uwięziony i wykastrowany. Gdy władza osłabła, wróciła tęsknota za wiarą przodków. Kolejne dwa lata to czas reakcji pogańskiej. "Niewolnicy powstali na panów (...) żony ich pobrali sobie w sprośny sposób i zbrodniczo rozdrapali dostojeństwa. Nadto jeszcze, porzucając wiarę katolicką - czego nie możemy wypowiedzieć bez płaczu i lamentu - podnieśli bunt przeciw biskupom i kapłanom Bożym i niektórych z nich, jakoby w znaczniejszy sposób, mieczem zgładzili, a innych, jakoby rzekomo godnych lichszej śmierci, ukamienowali" - pisał Gall.

Wkrótce kraj najechał czeski książę Brzetysław. Ograbił i spalił Gniezno i Poznań, ukradł relikwie św. Wojciecha. W zrujnowanych katedrach gwizdał wiatr i zalęgły się zwierzęta. Misjonarze musieli zaczynać od nowa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2008