Szkoła subtelności

Mój drogi Piołunie, przeinaczać i przekłamywać, czym jest wiara... Oto zadanie każdego diabła!

27.06.2015

Czyta się kilka minut

Ale przyznać muszę, że większość naszych kolegów po fachu obiera ścieżkę najprostszą. Naturalnie nie twierdzę, że to metody nieskuteczne. Przeciwnie, czarna propaganda ma potężny zasięg rażenia. Mnie jednak zawsze pociągało coś ambitniejszego. Mnie nie bawi klepanie od rana do wieczora, że Kościół jest siedliskiem pedofilów, że proboszcz śpi na forsie, a biskupi ledwie dźwigają tłuste brzuchy; że statystyczny katolik to zakłamany do szpiku kości hipokryta. Ja nie gustuję w krzywych zwierciadłach z jarmarcznych bud, choć wiem, że dla ludu to przednia rozrywka.
Szczególnie pod tym względem pouczające są podróże pociągiem, a podczas wakacji okazja wręcz nastręcza się sama. Ludziska stłoczeni w jednym przedziale z reguły milczą i bacznie omijają się wzrokiem, ale zawsze znajdzie się jeden osobnik dramatycznie łaknący kontaktu. TOP FIVE przedziałowych rozmów to: pogoda; narzekania w ujęciu ogólnym; problemy ze zdrowiem i lekarzami; na czwartym zaś miejscu – polityka i... Bingo! Religia i Kościół! To właśnie w pociągu dowiesz się, że nie ulega wątpliwości, bo potwierdza to wielu naukowców z prestiżowych uniwersytetów o trudnych do wymówienia nazwach, iż Cieśla z Nazaretu trafił do Indii, pobierał tam przez lat 15 nauki u joginów, a następnie z Marią Magdaleną spłodził pięcioro dzieci, co Kościół skrupulatnie ukrywa, aby rządzić światem i czerpać zyski z ciemnoty. Zresztą i tak wiadomo, że księża żyją z babami, o czym opowiadała kuzynka przyjaciółki, która się w tych sprawach doskonale orientuje, bo jest nauczycielką i poznała w szkole katechetę, co to jego matka ma ciotkę, a ta pracowała na plebanii i wie wszyściutko o księżowskich grzeszkach...
Powtarzam jednak: my – drogi Piołunie – powinniśmy podnosić sobie poprzeczkę i nie zadowalać się zwykłym paszkwilanctwem. Mnie na przykład intryguje zjawisko słabo rozpoznane, a przez naszych pacjentów często kompletnie nieuświadomione, czyli religijny snobizm. Ach, uwielbiam wsłuchiwać się, jak ludziska odznaczający się (we własnym oczywiście mniemaniu) błyskotliwą inteligencją i nonkonformizmem – plotą duby smalone.
Bo jak tu dać innym do zrozumienia, że jest się ponad całą tą moherową hołotą? Do moich ulubionych przykładów należy kwestia, czy chrzcić świeżo narodzone bachory, czy czekać, aż osiągną dojrzałość i same zdecydują. Otóż religijny snob odpowie: „Sam wprawdzie wierzę, ale na szczęście żyjemy w czasach, gdy wiara ze społecznego przymusu, wiara uwarunkowana tradycją – odchodzi do lamusa. Wiara wyrastająca nie z samodzielnego wyboru, ale z arbitralnego postanowienia rodziców – trąci fałszem, opierając się w gruncie rzeczy na gwałcie zadanym cudzemu sumieniu. Kto chrzci dziecko, stawia się ponad jego wolnością”.
Dobrze to brzmi, zwłaszcza na tle zawodzącego litanie ciemnogrodu, ślepo przywiązanego do starych zabobonów. Tymczasem religijny snob ma wysublimowany smak. W jego wyobraźni nie mieści się fakt, że wiara może też mieć banalne i pospolite oblicze. Nie zawsze, ba – na ogół nie zaczyna się od gromów z nieba i spektakularnych objawień, ale od trywialnego polania bachora wodą.
I gdyby religijny snob dobrze się zastanowił, musiałby uczciwie przyznać, że Cieśli też brakowało klasy i polotu. Jeżeli chciał pozostać z ludźmi, czy nie mógł wymyślić czegoś oryginalniejszego niż zjadanie kawałka Chleba? Może jakąś formę medytacji na wolnym powietrzu, aby nawiązać mistyczny kontakt ze Stwórcą? Albo obejmowanie drzew, by wyczuć puls Matki Natury i przez kosmiczne bioprądy połączyć się z Praprzyczyną?
Ale cóż – mamy to, co mamy. Kicz, banał, tandetę i bezguście. Zresztą, czegóż właściwie spodziewaliście się po Kimś, kto przez pół życia ciosał belki? ©

Twój kochający stryj Krętacz

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2015