Magiczne milczenie

Mój drogi Piołunie, właściwie pozostaje siedzieć z założonymi rękoma i napawać się, jak powoli tocząca się w dół śnieżna kula uruchomi niszczycielską lawinę.

18.10.2015

Czyta się kilka minut

Marek Zając /  / Fot. Grażyna Makara
Marek Zając / / Fot. Grażyna Makara

Kości zostały rzucone. Już bez szans na krok w tył. Jeżeli w naszym pięknym kraju zaczyna się głosić z całą powagą, że uchodźców trzeba wystrzegać się jak ognia, bo przywloką tu śmiertelne choroby i groźne pasożyty – diabeł może iść na zasłużony urlop. Dalszy bieg rzeczy zdaje się równie nieuchronny niczym śmierć i podatki.

Przy okazji jednak – drogi Piołunie – chciałbym zwrócić Twą uwagę na inny aspekt całego zagadnienia. Czy zauważyłeś pewną przedziwną właściwość nadwiślańskiego Kościoła? Gdy powinien gryźć się w język bądź w grę wchodzą kwestie błahe i trzeciorzędne – bez przerwy grzmi, mnożąc apele, odezwy i komunikaty. Na zapleczu zaś karna armia kaznodziejów i publicystów od razu zaczyna wałkować temat od brzasku do zmierzchu. Kiedy natomiast głos nadwiślańskiego Kościoła jest niezbędny; gdy bić potrzeba w wielki dzwon; gdy podważa się bądź ośmiesza samo sedno nauk Cieśli – Kościół ten często milczy jak zaklęty. Ani pół słóweczka. Ani mru-mru. Na ogół tak chętny do recenzowania i pouczania, ciskania gromów i anatem, stawiania do pionu i wzywania na dywanik – staje się ostrożny i powściągliwy. Nagle oświadcza, że nie zamierza się mieszać do polityki albo półgębkiem przypomina, że żyjemy w demokratycznym kraju i każdy ma prawo mieć własne zdanie. Oczywiście wszystko to niezgrabne wykręty, na które nabrać może się chyba tylko wyjątkowy naiwniak.

Powiesz, drogi Piołunie, że owo milczenie wynika stąd, iż większość nadwiślańskiego Kościoła nieraz myśli dokładnie tak samo jak ci, których poglądom winien się głośno sprzeciwić. Zapewne bywa i tak, nie wykluczam tego. Ale czasem cisza ta bierze się z innych przyczyn. Powiedziałbym, że to efekt zdziecinnienia.

Tak, tak – wiem, że Nazarejczyk twierdził, iż trzeba stać się jako dziecię, żeby wejść do Jego królestwa. Ale tu nie chodzi o bezbrzeżną miłość dziecięcą; o bezwarunkowe zaufanie; o pierwotną i niczym niewzruszoną radość i wdzięczność typową dla przebrzydłych bachorów. Mówiąc o zdziecinnieniu, miałem na myśli infantylizm i skłonność do magicznego myślenia. Przekonanie, że wystarczy o czymś nie mówić – i problem zniknie. Z tutejszym Kościołem bywa jak z przestraszonym dzieciakiem, który wpierw nabroił, a potem sądzi, że wystarczy schować się pod kołdrą i wszystko będzie dobrze. To zresztą dość zabawne, że mówimy o Kościele, który szczyci się faktem, iż dał światu największego od czasów Rybołapa oberklechę. Tymczasem jakby zapomniał, że przeklęty Jan Paweł wzywał, by się nie lękać.

Nadwiślański Kościół stara się stwarzać wrażenie, że twardy jest jak skała – ale tak naprawdę dał się sparaliżować rozmaitym lękom. Patrząc z zewnątrz, ulec można złudzeniu, że kroczy z dostojeństwem i pewnością siebie, ale w istocie jego serce drży pod ciężarem dławiącego strachu. I może dlatego tak często stara się nadrabiać surową miną, bo podskórnie czuje, że tamten Ogień z wysoka nie płonie w nim już z dawną siłą. Chociaż wszem i wobec głosi, że stał się bastionem, który bohatersko broni się przed siłami złego świata – w gruncie rzeczy boi się wciąż i bez końca.

Tak działa, drogi Piołunie, samonakręcająca się spirala. Im częściej nadwiślański Kościół milczy, podczas gdy powinien mówić z mocą – tym bardziej oddala się od nauk Cieśli. Im dalszy jest zaś od Jego nauk, tym staje się słabszy. Im bardziej słabnie, tym mocniej się boi. A im większy odczuwa strach, tym częściej milczy. Aż kiedyś, gdy wreszcie zdobędzie się na odwagę i przemówi wreszcie głosem krystalicznym i nieustraszonym – kto wie, może nie będzie już wokół nikogo, kto chciałby słuchać... ©

Twój kochający stryj Krętacz

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2015